Kącik miłośników magnetofonów kasetowych MK125
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Z tym octem to coś jednak jest bo niejeden to mówi i u mnie w rodzinie też to widzieli - jakaś zbiorowa halucynacja? Raczej nie choć mnie to śmieszyło. Albo tekst "Na cholerę mi pieniądze?" - no na cholerę jak nic nie ma w sklepach. Kolejki były za wszystkim a frykasy typu szynka to tylko na święta. No chyba, że ktoś miał kogoś w partii, wojsku czy milicji - dla takich były osobne sklepy, w których było wszystko. Tylko oni mogli tam wejść i nawet u mnie w mieście takowe się mieściły. Podobnie i ze sprzętem - mój ojciec stał za tym w kolejce, jeździł po to z moim wujkiem Syrenką do Dzierżoniowa i kupił jedynie wzmacniacz, tuner, gramofon i kolumny. Nieco później ktoś mu załatwił szufladę ale od serii 042. Czyli nie było tak, że wchodziło się do sklepu RTV i wybrzydzało. Podobne rzeczy opowiadają mi obcy ludzie odwiedzający moje wystawy - "To kosztowało tyle a tyle", "Za tym stałem kilka dni pod sklepem", "To było moje marzenie".
Zaś odnośnie zgrywania: nie jest problemem przegrać coś z kasety VHS na komputer i zapisać to do jakiegoś pliku. Nie jest problemem zrzucić coś z kasety magnetofonowej na komputer i zapisać w formacie mp3. To słychać. Sam zgrywałem niegdyś piosenki z CD na mp3 i różnicy pomiędzy wav czy mp3 320kbps nie słyszałem - każdy ma inny słuch a są i tacy co słyszą szelest membrany głośnika albo lepsze lub gorsze "0" i "1" z płyty CD i wierzą w magiczne kamienie które poprawiają ich jakość. I tutaj przykład mp3jki, której pierdylion kbps nic nie da. Ktoś to chyba puścił przez kolumny błagające o regenerację i nagrywał przez mikrofon:
http://ukatek.wrzuta.pl/audio/5QU0k6zCLcS/jola_arnal_i_nutka-sme...
Sam pamiętam jak byłem w sklepie RTV na przełomie 88/89
a tam z sprzętu stała tylko jedna sztuka RM "Wilga", reszta to puste półki.
Mój ojciec za MK250 musiał jechać 30KM do innego miasta i stać w kolejce.
Z zaopatrzeniem było różnie w róznych latach-pamiętam ok 1978/1979 roku w naszym sklepie były Kaprale-2.800,MK232czy 235-2,900,MK2500-5,200 chyba-a ze szpulowych ZK140T ZK147,Dama Pik,Uwertura i M2405S-cen szpulaków nie pamietam,którys 4,600 kosztował-za to w 1981 roku stały tylko ruskie radia VEF-bez FM i nikt tego nie brał...W 1985/1986 była już pewna poprawa w ,,rzucaniu,,towarów ;)
Słuchajcie zależy od tego, kto w jakim rejonie Polski mieszkał. Faktycznie w latach przełomu gospodarczego to okres 88/89 gdy w całą gospodarkę zanurzyła brudne łapska Solidarność, kolejne lata przyniosły prywatyzację i upadek wieku zakładów produkcyjnych. Mieszkam od 43 lat w Łodzi zakupy robiłem w Dąbrówce tam kupowałem taśmy, kasety magnetofonowe, VHS i sprzęt RTV i jak tylko pamięcią sięgam tam było prawie wszystko, a piętro niżej sklep SPOŁEM :) Łodzianie pamiętają sklep firmowy FONICA w którym można było zakupić nie tylko wyroby ŁZR ale również WZT, ZRK, Lubartów sprzętu było pod dostatkiem. DH Central, Universal i hale tam było wszytko :)
Zdjęcie z internetu to sklep pod patronatem ZSMP
Widzisz Jarek nie wszyscy mieli tak kolorowo.
Ja pamiętam jeszcze, że gdy byliśmy w zuricie z moim MK250 w Tychach, było upalne lato i mi dzieciakowi tak strasznie chciało się pić, że chyba wody z kałuży bym się napił z Tatą chodziliśmy po sklepach spożywczych i nawet zwykłej oranżady, ani wody mineralnej nie było. Kto z małolatów teraz w to uwierzy? A teraz półki się uginają od wszystkiego...
Ten ocet to ja też widziałem na własne gały. Mieliśmy w PRL po prostu gorsze i lepsze czasy. Zdjęcie, które pokazał Jaarex pochodzi z połowy lat 70. W 1976 roku wprowadzili kartki na cukier. 1980-81 to absolutna apokalipsa. To wtedy mieliśmy ocet na półkach. Potem stopniowo było lepiej, ale generalnie do końca lat 80 był syf. Łódź to było wtedy lepsze miasto - nasze robotnice włókniarki, ale tam, gdzie ja mieszkałem, do sklepu RTV nie było po co wchodzić. Kasety w moim mieście widziałem tylko raz w życiu! Klocki do mojej wieży kupowałem każdy w innym mieście - deck ponad 100km od domu. Do tego trzeba było jeszcze mieć kasę. Popatrzcie na to zdjęcie! Na mojej stronie wyliczyłem kiedyś, ile ludzie musieli na ten sprzęt zarabiać. Taki MK125 (albo klon na tym zdjęciu) to równowartość pensji w tamtych czasach. Za monofoniczny magnetofon bez zasilacza!
Ktoś tu dobrze napisał: zależało wiele od regionu. Niektóre typy urządzeń były dostępne w tylko określonych województwach. 3/4 tego, co jest na tej stronie, nie widziałem na oczy!!!
Może taką historię Wam opowiem, choć niezwiązaną z Unitrą.
Jest stan wojenny, a mój ojciec przetarł ostatnie buty. Co tu robić? Nigdzie nie dało się kupić. Ale w sklepie sportowym były buty do biegówek, nie było za to nart. Ojciec te buty kupił i obciął noski na wiązania. I tak chodził.
No to patrząc po regionach lub (jak to kiedyś fajnie nazwał nasz eks-kolega Booorek czy jak mu tam było) zagłębiach, w mojej okolicy sprzętów z Diory brakować nie powinno bo Dzierżoniów jest jakoś 23km ode mnie, a na miejscu mam oddział "świdnickiej Diory" produkującej kolumny (co ciekawe, działa po dziś dzień). A mimo to tego sprzętu nie było. Pierwszy zestaw, jaki mój tatuś kupił ze swoją siostrą do spółki to WSH 110 i tuner Kleopatra - jak widać składak, do tego G601A i jakieś kolumny. A skoro Diora była w pobliżu to powinno być wszystko normalnie dostępne.
Kroniki też mówią trochę prawdy. Z opowieści Diorowców, których słuchałem podczas otwarcia sali w Muzeum Miejskim w Dzierżoniowie poświęconej ZR Diora wiem, że był taki okres kiedy tłukli na ilość i natłukli całą masę bubli. Stąd "trzeci raz wymieniam Elizabethkę i znów to samo - nie odbiera i nie ma stereo". Dyrektor widząc to, powiedział, że za takie coś ludzie nie dostaną wypłaty i tak też się stało. Pracowali po 16h cały miesiąc i poprawiali te wszystkie buble. Kobiety nawet i mdlały ze zmęczenia. W końcu to poprawili, poszło to w świat i w kolejnym miesiącu ludzie dostali dwie wypłaty. Podobne sytuacje mają miejsce i dzisiaj - np. firma Segate wypuściła serie wadliwych dysków twardych i nawet sprzedawcy w sklepie nie polecali kupować bo było mnóstwo reklamacji. Albo u mnie w meblach - brali do malowania nie skończone elementy (omijanie procesu technologicznego) które miały potem wrócić do dalszej obróbki, ale ktoś nie pomyślał i pakowali - np. bez wierceń. Albo zepsuła się maszyna i otwory pod zawias były niedowiercone. Czym to się kończy? IKEA przysyła całą serię do reklamacji. Potem zamiast robić nowe trzeba przepakowywać i przebierać to wszystko. A z pewnością nikt nie byłby zachwycony z zakupu mebla, którego nie można poskładać. Tak samo i tu.
Bo to regiomalne przelozenie nie dzialalo w sposob, ktory potrafi objac racjomalny umysl. Czasami dobry sprzet stal latami w sklepach GS. Ja tuner do wiezy kupilem w malenkiej miescinie w pasmanterii!
O Elizabetce jest fajny film na yt. W Diorze mialem praktyki zawodowe. Za moich czasow bardzo dbali o kj. Pamietam, ze sprawdzalismy, czy radio wytrzyma rzut na betonn z wyskosci metra - poltora. Kazdy jeden produkt musial to przejsc. Co do Elizabetki to mam taka teorie, ze to jednak byl ogromny skok technologiczny i stad problemy na poczatku.
z Tatą chodziliśmy po sklepach spożywczych i nawet zwykłej oranżady, ani wody mineralnej nie było. Kto z małolatów teraz w to uwierzy? A teraz półki się uginają od wszystkiego...
Lekko teraz przesadziłeś, że w sklepach nie było oranżady ;)
Mam na karku 40 z hakiem jeszcze nie z "kotwicą". Sklep spożywczy ale jaki? bo w sklepach SPOŁEM był i jest do dzisiaj szeroki wybór oranżad i wielu innych wód (w sensie woda a nie wóda) Na moim osiedlu gdy sklep SPOŁEM był zamknięty i nie z powodu braku asortymentu, były opcjonalne wodopoje saturatory oraz domowe syfony.
Obecnie tak jak wspomniałeś dla małolatów jest to pewnego rodzaju historia której nie możemy zakłamywać, telewizja a przede wszystkim propaganda robi swoje.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
W zasadzie mp3 są zgrywane z CD lub z YT przez jakieś marne downloadery. Uwierz mp3 zgrywana z CD z jakością 128 i 320 jest różnica w jakości dźwięku oraz w rozmiarze pliku, chyba że niektóre osoby mają lekko uszkodzony aparat słuchu ;)
Odnośnie że ludzie kupowali co było... tutaj odnoszę wrażenie wszechobecnego stereotypu który przez lata został wryty w naszą lub waszą świadomość że za PRLu był jedynie przysłowiowy ocet - BZDURA.
Absolutnie nikogo nie namawiam i nie zmuszam aby w 2016 roku chodził po mieście z grającym magnetofonem :) jedynie starałem się w miarę prosty sposób przedstawić jego zalety nad stacjonarnymi urządzeniami które posiadamy w domu oraz tymi nowoczesnymi grajkami z R.P.C na tylnej obudowie.
JAAREX ŁÓDŹ