Jaki telewizor przenośny był najlepszy?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witam czy Vela T206 to najlepszy polski przenośny telewizor?
Szukam czegoś rozmiarami Veli ale żeby był kolorowy coś takiego istnieje?
Nie musi być na 12v.
Neptun color D303 CUDEŃKO! ale raczej moge sobie pomarzyć o zakupieniu takiego bo po prostu nie ma takiego nigdzie na aukcjach. Raczej rzadki telewizorek, w przeciwieństwie do veli.
Pytanie raczej powinno brzmieć: 'Jakie przenośne telewizory kolorowe w ogóle w PRL-u produkowano?'
Nie wiem jak w WZT ale w Unimorze produkowano chyba tylko 2 modele w przeróżnych wersjach: 14" N2xx i 16" N3xx.
Oba zbudowałem sobie w owych czasach w wersjach monitorowych i z pilotem (nie pamiętam czy były to fabryczne wersje zdalnego sterowania czy też moja radosna twórczość), ten 16" nawet z telegazetą.https://unitraklub.pl/temat/28867
https://unitraklub.pl/temat/14855
https://unitraklub.pl/plik/23649
https://unitraklub.pl/plik/28480
WZT produkowała odbiorniki Westa TC 201, była to mniejsza (14 cali) wersja odbiorników Syriusz TC 502, posiadała podobne wyposażenie co Syriusze, łącznie z gniazdem eurozłącza i zdalnym sterowaniem.
Witam czy Vela T206 to najlepszy polski przenośny telewizor?
Szukam czegoś rozmiarami Veli ale żeby był kolorowy coś takiego istnieje?
Nie musi być na 12v.
Nie mam wątpliwości który polski telewizor przenośny był najgorszy. To Vela T101, zbudowana w oparciu o sowiecki kineskop 16ŁK1B o kącie odchylania 70 st., zastosowany oryginalnie w telewizorku Elektronika WŁ100 (skrót WŁ100 oznacza setną rocznicę urodzin Lenina, i nie jest to żart z mojej strony: instrukcja była przyozdobiona charakterystyczną łepetynką ze szpiczastą bródką). Podczas gdy oryginał zbudowany był na dyskretnych tranzystorach (w większości germanowych petach) PMT zastosowała nowoczesne układy scalone, ale... zupełnie nieodpowiednie do zasilania bateryjnego, z wyjątkiem UL1497 w końcówce mocy fonii. Układy w torze sygnałowym, a także synchronizacji (TDA440, UL1242, UL1262) pobierały kilkakrotnie większy prąd niż odpowiadające im układy tranzystorowe, szczególną jednak kompromitacją był UL1265P w odchylaniu pionowym. Nie dość że cechował się on koszmarnymi stratami napięcia w stopniu końcowym co wymusiło przełączenie cewek odchylania pionowego (oryginalnie dostosowanych do współpracy z układem tranzystorowym) z połączenia szeregowego na równoległy (już tylko to kosztowało dwukrotne zwiększenie poboru prądu zasilającego przy tym samym prądzie odchylania) to jeszcze Myśl Techniczna (ale tym razem Zachodnia a nie Polska) konstruując pierwowzór tego gniota pod oznaczeniem TDA1170 nie raczyła wzorem sowietów ruszyć głową i zamiast wykorzystać energię zgromadzoną w cewkach pod koniec okresu wybierania do wzbudzenia w drodze rezonansu prądu przeciwnie skierowanego (jak to normalnie ma miejsce w cewkach odchylania poziomego) zastosowała pompę ładunkową do stratnego wygaszenia tego prądu i wymuszenia jego przepływu w przeciwnym kierunku, kosztem dodatkowej mocy pobranej z zasilania. To tak jakby jeżdżąc samochodem elektrycznym hamować przeciwprądem zamiast z odzyskiem energii. Także głowica zintegrowana ZTG do energooszczędnych się nie zaliczała, przy czym lwią część prądu zużywały... diody przełączające czynne w zakresie III VHF. I ten podzespół sowieci potrafili zrobić lepiej. Jeśli odrzucić (jako przestarzałą i niewygodną w obsłudze) zastosowaną w oryginale głowicę z klasycznym przełącznikiem bębnowym, to można było uniknąć stosowania energożernych diod przełączających stosując osobne wzmacniacze w.cz. oraz heterodyny na zakresy I/II oraz III. I to wszystko kosztem dwóch dodatkowych tranzystorów; do tego jeszcze uzyskiwało się ubocznie bardzo przejrzysty montaż. W końcowym efekcie VELA T101 okazała się gniotem który przy zasilaniu z 12V zamiast 6,5W zużywał 14W.
"Normalne" Velki z z kineskopem 31 cm były zresztą niewiele lepsze. I tam stosowano tam adekwatne przy zasilaniu sieciowym układy scalone i głowicę ZTG, jedynie problem strat napięcia w UL1265 "rozwiązano" w jeszcze bardziej absurdalny sposób. Pierwotna Vela 201 miała odchylanie pionowe na tranzystorach zasilane z 12V, więc gdy po zastosowaniu UL1265 napięcie zasilające okazało się nieco za małe - postanowiono sięgnąć po wyższe. A najbliższym z nich okazało się napięcie 25V z kondensatora usprawniającego w stopniu odchylania linii. To poskutkowało znów zwiększeniem poboru prądu przez odchylanie pionowe, i to w większym stosunku niż wynikałoby to z porównania napięć zasilających, bowiem sprawność przetwarzania napięć jest mniejsza od 100%. Na dobitkę to napięcie okazało się bliskie napięciu granicznemu dla układu UL1265 wskutek czego w stanach nieustalonych (np. podczas zerwania synchronizacji lub zbyt energicznego kręcenia programatorem) dochodziło do niszczących przepięć. Potem w sklepach BOMIS piętrzyły się całe sterty pogiętych wylutów. Właściwie podzespołem do którego można było mieć zdecydowanie najmniej zastrzeżeń był... stabilizator napięcia typu "low drop" zbudowany na dyskretnych tranzystorach (choć oczywiście jeszcze lepszy pod względem ekonomiki zasilania byłby stabilizator impulsowy step-down). Efekt końcówy i tu był marny: 25W mocy pobieranej (a to parametr pierwszorzędnej wagi w sprzęcie zasilanym z baterii czy akumulatora) w porównaniu z 13W zużywanymi przez zbliżone rozmiarami ekranu sowieckie "Junosty" tylko częściowo daje się usprawiedliwić faktem że tamte miały kineskopy o kącie odchylania 90 st. w przeciwieństwie do 110 st "Veli".
Podsumowując: nie było najlepszego telewizora przenośnego polskiej produkcji (w
każdym razie czarno-białego; kolorowe zaś telewizory kineskopowe z definicji muszą być prądożerne przez co ich przenośność zdaje się w znacznej mierze psu na budę), były tylko złe i jeszcze gorsze. Na potwierdzenie powyższego mogę ujawnić że zgrzebałem swojego Neptuna 150 konstruując zupełnie nowy układ odchylania pionowego, z parą BC211/313 w stopniu końcowym, pasujący na miejsce modułu z UL1265. Zadowolił się on napięciem zasilającym 10,5V dostarczanym przez główny stabilizator (oczywiście z cewkami połączonymi jak w oryginale), i sama tylko ta zmiana pozwoliła zaszczędzić 3W mocy pobieranej. Na dalsze tego rodzaju usprawnienia (np. zastąpienie TDA440 przez tor p.cz. wizji na tranzystorach BF167 + 2 x BF173 wzorem Neptuna 421 lub Libry) już się nie zdobyłem: podłamała mnie likwidacja telewizji analogowej. Stacjonarny odbiornik czarno-biały, i to w 100% lampowy użytkuję na codzień do dziś (dzięki łaskawości Vectry dostarczającej kablem wielu programów analogowych), ale po co mi odbiornik przenośny za którym w plenerze trzeba byłoby ciągać dekoder zużywający nie wiedzieć ile prądu?
Nie nie westa TC 201 odpada totalna brzydota.
Jak już w temacie westy to może coś nowszego - Elemis 3710 (3711) ta sama przekątna tylko nowsza elektronika (tor sygnałowy na tda8305) .
A teraz żartem - jak telewizor na urlop to najlepszy żaden - można odpocząć od tych idiotyzmów ...
A teraz żartem - jak telewizor na urlop to najlepszy żaden - można odpocząć od tych idiotyzmów ...
Jak już zartujemy, to kompletnie nie wiem dlaczego, jak zobaczyłem w temacie słowo przenośny, przyszedł mi na myśl "Rubin".
W końcu Kolega nie sprecyzował ile osób ma przenosić...
Jak już zartujemy, to kompletnie nie wiem dlaczego, jak zobaczyłem w temacie słowo przenośny, przyszedł mi na myśl "Rubin".
W końcu Kolega nie sprecyzował ile osób ma przenosić...
Nie ma jak Rubin 707. Zupełnie jak Boeing o tym samym numerze: czasem wybuchnie, czasem spadnie a czasem się zapali :-> A to przecież także bywała Unitra, choć na licencji...
Pytanie raczej powinno brzmieć: 'Jakie przenośne telewizory kolorowe w ogóle w PRL-u produkowano?'
Nie wiem jak w WZT ale w Unimorze produkowano chyba tylko 2 modele w przeróżnych wersjach: 14" N2xx i 16" N3xx.
Oba zbudowałem sobie w owych czasach w wersjach monitorowych i z pilotem (nie pamiętam czy były to fabryczne wersje zdalnego sterowania czy też moja radosna twórczość), ten 16" nawet z telegazetą.
https://unitraklub.pl/temat/28867
https://unitraklub.pl/temat/14855
https://unitraklub.pl/plik/23649
https://unitraklub.pl/plik/28480