Pytanie do biegłych elektroników - nie do wiary...
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
..., że znana i rzekomo renomowana firma chyba pobiła Unitrę w "niechlubnościach".
Temat założyłem dla porównania i w klimacie "cudze chwalicie..." oraz z potrzeby chwili. Także dla wykazania, że nie wszystko złoto co mówili, że się świeci.
Jeden z dziesiątków problemów, na jakie trafiłem przy naprawie tego sprzętu to wejście wzmacniacza zapisującego. Jedyne użyteczne gniazdo wejścia sygnału do zapisu to "radio" (wejścia gramofonu piezo i trzy mikrofonowe na razie pomijam). Widzimy tam szeregowe rezystory 47k wiodące sygnał via elektrolity 16uF na bazy pierwszych tranzystorów. Impedancja wejściowa tego układu jest dość niska, toteż z przykazanych w instrukcji serwisowej do ustawiania wzmocnienia 2,5mV/1kHz podanych na to wejście niewiele zostaje po tych 47k. Wzmacniacz musi tę stratę ponownie wzmocnić, dodając swoje niemałe szumy. Niby sobie z tym jakoś radzi, ale...
Coś mi tu jednak nie pasuje. W obydwu kanałach jest tak samo. Spotkał się ktoś z Was z jakimś nieznanym mi dotąd zjawiskiem samoistnej zmiany impedancji wejściowej podobnego układu na tranzystorach germanowych ? Elektrolity 16uF są wymienione na nowe, reszta elektrolitów w całym magnetofonie też. Napięcia zasilające zgodne z serwisówką.
Przy okazji - nie posiada ktoś z Was może takich AC151 lub podobnych do odstąpienia ? W torze odczytu straszne migotanie na niskich częstotliwościach, szum-szum dość niski jak na german.
Nie wiem czy jestem wystarczająco biegły, ale zaryzykuję.
Ciężko będzie znaleźć coś za AC151R. Wg znalezionego PDF mają one bardzo niski współczynnik szum (jak na stare tranzystory germanowe) - 4dB, czyli tyle co nasze "niskoszumowe" krzemowe BC109/149/239. Do tego spory prąd kolektora i moc strat - w tym układzie raczej niewykorzystana. Pytanie, po co je wymieniać? Jeśli sa o cos podejrzane, spróbuj lekko podgrzać np. lutownicą.
Wydaje mi się, że współczesne krzemowe BC560 dadzą radę bez zmiany wartości rezystorów (może jedynie zmniejszyć R30/R33, żeby lepiej spolaryzować bazę T1?). Przynajmniej na test można spróbować.
W tym układzie impedancja wejściowa wyznaczana jest głównie właśnie przez te rezystory 47k, bo impedancja samego gołego wzmacniacza jest o rząd wielkości mniejsza i na dodatek zależy od nastawy potencjometru R42/R44 - jest on włączony w obwód sprzężenia zwrotnego, co ma o tyle sens, że dla dużych sygnałów poprawiają się parametry szumowe i poszerza pasmo całego układu. Lub patrząc z pkt widzenia pesymisty - konieczność wzmocnienia małych sygnałów, np. z mikrofonu wymaga takiej nastawy w/w potencjometru, że pogarszają się parametry szumowe i częstotliwościowe wzmacniacza.
Wygląda na to, że jesteś biegły :-). Upewniłeś mnie, że "ten typ tak ma", choć skromnie i półgębkiem mówiąc, to widziałbym tu inne rozwiązanie czy też raczej uzupełnienie toru zapisu o jeszcze jedno wejście, ale już za tą wejściową dwójką tranzystorów. Na przykład jeden tranzystor w układzie OC jako dopasowanie impedancji źródła sygnału do istniejącego obwodu korekcyjnego (niezbędnego oczywiście), podwójny przełącznik i jeszcze jeden podwójny potencjometr jako regulacja wysterowania z tego dodatkowego wejścia.
Ponieważ ten typ nie posiada wejścia dla gramofonu magneto, a użytkownik zgłosił wskazanie obecności przedwzmacniacza korekcyjnego do zapisu z winyli, więc może należałoby pomyśleć o kompleksowym rozwiązaniu problemu ?
Zmajstrowanie takiego przedwzmacniacza to tylko trochę roboty, problemu nie ma. Ale ten magnetofon ma "+" zasilania na masie, co stwarza zagrożenie przy niezgodności potencjałów jego masy i masy ew. gramofonu. Działać to by działało, ale byle przepięcie sieci pójdzie przez zasilacz magnetofonu, czego on może nie przetrwać. Nie można mieć pewności, że urządzenie źródłowe bez zera sieci na masie nigdy nie będzie użyte. Izolacja przewodu ekranowanego do wkładki gramofonu nie jest objęta wymaganiami napięciowymi. Wynika z tego, że magnetofon nie może mieć zerowanej masy/chassis.
Z EDYTKI 22.04.
Problem rozwiązany konkluzją, że ten typ tak ma ;-).
Wspomniałem o porównaniu tego sprzętu z wyrobami Unitry.
To Uher 24 Special Hi-Fi - tak brzmi pełna nazwa tego magnetofonu.
Konstrukcja jest bardzo nierówna koncepcyjnie. Są rzeczy bardzo dobrze rozwiązane i dobrze wykonane, ale jest sporo takich kwiatków, które trącą prymitywem i amatorszczyzną. Wiele elementów mocowanych tylko jedną śrubką bez ustalenia pozycji, której to zmiana ma duży wpływ na działanie całości.
Dwa ogumione kółka pośrednie przewijania/zwijania dociśnięte do siebie na stałe nabawiają się szybko licznych wgniotów spoczynkowych z tego powodu i tracą kołowość obwodu, co skutkuje głośnym terkotem. Zastanawiające jest to, że rolka dociskowa jest elektrycznie zabezpieczona przed taką destrukcją wyłącznikiem elektromagnetycznym, więc proces ten był znany konstruktorom.
Kółko "skaczące" (tak - podobnie jak w ZK200, tylko gorsze, twardsze i bez zabezpieczenia przed zaolejeniem z łożyska) ma dość skomplikowany mechanizm poruszania nim dla zmiany przełożenia 9,5/19, ale próba przełączenia w pozycji innej niż pozioma kończy się zablokowaniem całego tego mechanizmu z powodu braku przeciwwagi kółka. W ZK200 jest takowa i jest OK.
Magnetofon jest trójgłowicowy, ale sposób mocowania głowic to zły sen serwisanta, a ich ustawianie to jego osiwienie. Mocniejszy wstrząs może skutkować zmianą pozycji głowic. Jest wprawdzie wyprowadzone na zewnątrz pokrętełko regulacji skosu głowicy czytającej, ale o powtarzalności efektu można by dyskutować.
Ogólnie serwisowalność całego urządzenia oceniłbym niewysoką notą, tu też jest nierówno. Płytki wprawdzie na złączach krawędziowych, ale ciężko je wyjąć. Instalacja nie za dobrze, długie odcinki swobodnych przewodów, bardzo różnej grubości i sztywności. Długo można by pisać...
Generalnie magnetofon nie za bardzo zdatny do użytku od nowości lub po krótkiej eksploatacji. Musiał przejść nadzwyczaj pracochłonny proces poprawiania i modernizacji, głównie dla ratowania tego, co tam jest dobre.
Tak więc można spróbować porównać takiego uzdatnionego Uhera z podobnie uzdatnioną Zetką200. W pracochłonności wygrywa Zetka, jej pełna modernizacja mechaniczna pochłonie mniej czasu. W ogólnym koszcie też jest sporo tańsza, ale wersja trójgłowicowa to już podobne koszty.
Przewidywana żywotność podobna, ale walorami eksploatacyjnymi Zetka znów górą - może pracować w każdej pozycji, Uher tylko poziomo.
Co do walorów wizualnych, to już rzecz gustu, nie oceniam.
@Stefann69 - dzięki za porady, chyba nie będę ruszał tego toru zapisu. A podejrzane AC151 "przesłucham" podgrzaniem.
Na marginesie - tu nie było żadnego ryzyka z odpowiedzią ;-). Tylko Ty się odezwałeś, od razu skutecznie.
Edit 25.04:
Ważna zapomniana uwaga: gdyby potencjalni konstruktorzy Zetki200 pracowali osadzeni w takich realiach, jak konstruktorzy Uhera to firma Uher poszłaby z torbami zanim wypuściłaby coś na rynek.
Napomknę tylko, że były w Polsce takie osoby, które świadome tego stanu rzeczy stworzyły sobie same właściwe realia do realizacji zamysłów, zwyczajnie uciekając do świata bliższego normalności. Tak powstała np. Nagra.
Chodziły też słuchy w owym czasie, że Willy Studer bardzo ceni sobie wiedzę i umiejętności dwóch nowo przyjętych pracowników, tylko że zbyt powoli im idzie nauka niemieckiego ;-).
Ciekawe rozwiązanie wzmacniacza napięciowego na ujemnym zasilaniu. A ten potencjometr poziomu w pętli sprzężenia to zastosowało ZRK w M9201.
Pewnie kol. Tomek Janiszewski miałby tu coś do powiedzenia... :-)
Gdzieś zniknął.
Na upartego można byłoby wprowadzić taką modyfikację elementów pętli sprzężenia zwrotnego, aby zapewnić korekcję RIAA dla wkładki MM. Skoro pzedwzmacniacz jest dostosowany do współpracy z mikrofonem, dałby radę i z gramofonem. Oczywiście wtedy trzeba by jednak potencjometr włączyć klasycznie.
Drugie rozwiązanie to dodatkowy przedwzmacniacz, można by było wykonać go na tranzystorach pnp i zachować "+" na masie, albo zdecydować się na lokalną masę w przypadku klasycznego wzmacniacza korekcyjnego z op-amp lub tranzystorowego. Dla sygnału nie ma to przecież znaczenia, droga napięć przemiennych zamyka się przez małą impedancję źródła zasilania bocznikowana dodatkowo pojemnościami odsprzęgającymi.
Zastanawia mnie też opinia o możliwości wystąpienia przepięć przy łączeniu urządzeń z "+" i "-" na masie. Szczerze mówiąc, nie widzę tu problemu. Nawet zakładając, że oba urządzenia mają zasilanie z bolcem ochronnym i są połączone ze sobą poprzez gniazdo 230V i dodatkowo przez masę kabla sygnałowego, wystąpi co najwyżej przydźwięk związany z pętlą masy.
Ale znane mi gramofony nie mają wtyczek z bolcem, a masa gramofonu łączy się z masą wzmacniacza czy jak tu magnetofonu przez kabel sygnałowy lub dodatkowy masowy. I to czy urządzenie ma plus czy minus na masie użytkownika w zasadzie nie interesuje.
To przecież nie stare samochody, gdzie kupując radio trzeba było sprawdzić czy nie ma przypadkiem plusa na masie, jak w np. w Syrenach.
Przykładów pięknych karier naukowo-technicznych kontynuowanych za granicą po doznaniu trudności i szykan w PRL jest wiele, ale akurat Kudelski nie zdążył poznać uroków realnego socjalizmu. Jego rodzina wykazała się umiejętnością przewidywania i zwiała z Kresów Wschodnich w 1939, gdy późniejszy najsłynniejszy polski konstruktor magnetofonów miał zaledwie 10 lat.
Generalnie zgoda ze wszystkim, co napisałeś. Z tymi przepięciami chodzi mi nie o ich wystąpienie w omawianej konfiguracji, tylko sytuację przy przepięciu nadchodzącym z sieci, np. wyładowania atmosferycznego lub przełączeniowym.
Właśnie w związku z tą ewentualnie możliwą pętlą masy mam jakieś obawy...
Póki co pozostawiłem tor zapisu bez zmian na czas kilkumiesięcznej eksploatacji próbnej magnetofonu po naprawie połączonej z daleko posuniętymi ingerencjami/zmianami. To nie jest sprzęt Unitry, dlatego nie relacjonowałem tej naprawy.
Chyba już ostatnia prosta z tą naprawą, czyli zmagania o obniżenie szumów toru odczytu. Sam szum-szum jest zadowalająco niski, ale przydźwięk sieci i "gruchotanie" na niskich i bardzo niskich częstotliwościach wypadałoby obniżyć tak chociaż o 20dB, przy głośnym odsłuchu na fragmentach pianissimo utworu może być to przeszkadzające dla co wrażliwszych uszu.
To "gruchotanie" to widoczne, nieregularne ruchy membran głośników niskotonowych w zakresie najniższych częstotliwości (pojedyncze Hz) z nałożonym chrobotem/grzechotaniem/gruchotaniem na nieco wyższych (kilkanaście do kilkuset Hz tak na ucho). Podejrzane są tranzystory w trzecim stopniu (tak, dziwne trochę...), ale zarzutów jeszcze nie mogę im przedstawić.
Użytkownik dostarczył cały woreczek rozmaitych germańców pnp, coś tam może uda się wybrać. Zaraz napiszę, w czym można przebierać, mam też jakieś skromne własne zapasy takich użytecznych zabytków.
Takie skarby są do wyboru:
SFT 315
SFT 316
SFT 317
SFT 357
GC 119
GC 121
TG3A
TG 39
TG 40
AF 427
AF 428
OC 72
I sporo jakichś noname w kapeluszach/melonikach/borsalino różnych rozmiarów ;-).
Tak wygląda schemat toru odczytu, podzielony na dwa rysunki z powtórzonymi na nich obwodami korekcji (w tym magnetofonie osobna płytka na złączu z prefiksem "D"):
Jeśli koniecznie ma być german to rozglądaj się za ACY32 i ACY23 - PNP Siemensy do pracy w stopniach wejściowych wzmacniaczy - mniejsze szumy.
Dzięki za wskazówkę, german niekoniecznie. W razie niemożności zdobycia właściwego germanu pójdzie krzem BC560 i trochę pracy przy zmianie rezystancji polaryzujących bazy.
Czy zna ktoś z Was jakiś sprytniejszy sposób ustalania punktu pracy tak zmienionego tranzystora niż pomiar zniekształceń w zakresie napięć sterujących roboczych ? Z pozostawieniem zapasu tak z 6-8 dB od początku istotnego przesterowania, tradycyjnie.
Ze swoich skromnych doświadczeń pamiętam, że nie dysponując kiedyś miernikiem zniekształceń ograniczałem się do obserwacji oscylogramu wyjściowego, ustawiając odstęp min. 10 dB od początku obcinania szczytów sinusa sygnału.
Zdaje się, że w tych wspaniałych zachodnich schematach też grasowały jakieś chochliki.
Mniej więcej pośrodku obrazka na dole widzimy stopnie wyjściowe wzmacniacza odczytu, dwie trójki tranzystorów z AC153 w układzie wtórnika emiterowego (OC) na końcu.
Objawiła się upierdliwa usterka - po kilkunastu minutach od włączenia zasilania samoistnie umiera prawy kanał. Napięcie na bazie tego AC153 spada powoli z rzeczywistych 15V (na schemacie widnieje 18,5V) do poniżej 10V, gdy sygnału wyjściowego już nie ma.
Nie wygląda to na proces termiczny, bo wyłączenie i powtórne załączenie zasilania przywraca stan normalny na jakiś czas.
Patrzę też na oznaczone na schemacie napięcia na pierwszym tranzystorze tej trójki - 2V na bazie i 0,3V na emiterze. No nie wiem, co o tym myśleć...
A co myślą o powyższym nasi elektronicy?
Co w tym samym czasie dzieje się z napięciami na T18 i T19?
Może duża upływność C52?
Pewnie kol. Tomek Janiszewski miałby tu coś do powiedzenia... :-)