Wachlujące, "oddychające", wychylające się membrany podczas odsłuchu gramofonu.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Mam obciążać łożysko? U takiego staruszka, made in PRL?
Bardziej obawiam się że ten silniczek liniowy nie podoła zadaniu, wiesz o czym mówię. Silnik liniowy który i tak pracuje na granicy swoich możliwości.
Bez urazy Adam jest to sprzęt bardziej wystawowy niż użytkowy. Dla mnie klasyczny paskowiec to Daniel gdyż jest mniej narażony na zakłócenia. Adam to lekki przerost formy nad treścią. Jeżeli kogokolwiek uraziłem swoją opinią to szczerze przepraszam ale taka jest prawda i swojej opinij nie zmienię.
Napisałeś że gdy ktoś ma salony może sobie pozwolić na eksperymenty wszystko można pogodzić i niekoniecznie kupując sprzęt z najwyższej półki. Nie dajmy się ponieść fantazji bo jak napisałem kilka postów wstecz to ta fantazja może być kosztowna. Wiesz apetyt rośnie w miarę jedzenia :)
Wszystko prawda co piszesz.
Daniela mógłbym mieć, ale ma jedną bardzo dużą wadę. Nie można na nim puszczać maxi singli. A te lubię słuchać. Albo po prostu 12 calówka na 45 rpm to pójdzie, ale od środka.
To już wolałbym 601 A, lub Fryderyka.
I jeszcze jedno, bo sam nie wiem? też oglądałem Reduktor Szumu poświęcony polskim gramofonom, gdzie pan redaktor właśnie powiedział o pracy silnika Adama na granicy możliwości, ale nigdy nie znalazłem rzetelnego tekstu o takiej opinii na temat tego silnika.
Adamy, może i awaryjne, ale wielu ludziom kręcą się już ponad 30 lat.
Daniela można przystosować do odtwarzania maxi singli, choć w moim tego nie zrobiłem, a odtwarzam je właśnie na Adamie. Daniel to nieporównywalnie lepszy gramofon niż Adam, którego głównym atutem jest bardzo estetyczny wygląd, ale to chyba jedyna zaleta. Daniel ma niezależnie w stosunku do chassis zawieszony talerz, ramię i napęd, talerz jest masywny i ciężki, a to już wobec Adama duża przewaga. Nie pojmuję, dlaczego Adama niektórzy okrzykują mianem najlepszego polskiego gramofonu. Tak naprawdę, to jest to G8010 czy tam GS431 z napędem bezpośrednim i nieco dłuższym ramieniem i estetyczną drewnianą obudową z ładnymi alu przyciskami. Generuje sporo zakłóceń, m.in. takie, jak Twoje. Adama darzę jednak wielkim sentymentem, ponieważ pracuje u mnie bezawaryjnie od wielu lat, choć tak naprawdę względnie dobrymi polskimi gramofonami są właśnie Daniel i G601A. Trochę nie na temat, ale potraktujmy to jako luźną dygresję w nawiązaniu do powyższych postów.
Tam w Adamie też i napęd jest inny niż inne napędy bezpośrednie. Powszechnie stosowany napęd bezpośredni sprowadza się do tego, że to szpindel jest bezpośrednio napędzany przez silnik, stąd wibracje są większe niż w napędzie paskowym, który uchodzi za najmniej wibracyjny napęd.
Zauważ jednak, że w Adamie to zespół cewek napędza talerz, który jest wirnikiem silnika. To trochę jest podobny napęd do napędu paskowego, z tym że pasek jest tu jakby niewidzialny.
Jak Adam pracuje i przytykam ucho najbliżej jak się da do gramofonu to nie słyszę najmniejszego szelestu. Pracuje bezodgłosowo. Co innego gramofony paskowe, po przytknięciu ucha słychać bardzo cichą pracę silnika, nawet tych najcichszych napędów.
Konstrukcja Adama jest bardzo ciekawa, nawet egzotyczna. Aż dziwne, że nie stosowana na szeroką skalę. Ciekawe co było przyczyną, że napęd taki nie został mocniej rozpowszechniony, bo nawet wśród zagranicznych konstrukcji taki napęd był niezwykłą rzadkością. Czyżby pole magnetyczne wytwarzane przez stojan i rzekomy wpływ na działanie wkładki powodował, że to rozwiązanie nie znalazło uznania. Bo akurat u,mnie w Adamie tego nie zauważam.
Mało jest artykułów i prac w sieci, czy gdziekolwiek, na te tematy i szczerze mówiąc to wiele mitów dlatego krąży w jedną i drugą stronę. Wszystko na zasadzie domniemań, przypuszczeń, jakiś dziwnych przekomarzań itp. Pewnie w wielu tych opiniach jest ziarno prawdy. Tylko co z tego? Jest jak jest i nic tu nie zmienimy. Pozostaje nam tylko tyle, by te zabytki utrzymywać na chodzie i odpowiednio dbać o nie. Szkoda, że Adam powstawał w epoce PRLu, bo gdyby był wytwarzany w kraju gdzie nie oszczędzało się na materiałach i było by więcej środków na badania to mógłby powstać całkiem niezły gramofon, a tak mamy jakby model prototypowy, który został wdrożony do seryjnej produkcji z wszystkimi chorobami wieku dziecięcego i stąd wszystkie problemy z tego wynikające.
Co do problemu z wachlującymi membranami, to myśle, że ten problem ma większość o ile nie wszyscy użytkownicy gramofonów. A nikt, albo mało osób o tym mówi, bo problem jest często mały, albo wielu nie zwraca na to dużej uwagi. Ja na to zwróciłem, bo z natury jestem szukający problemów. Jak zjawisko występuje w stopniu umiarkowanym, to trudno to nazwać problemem. No, a gramofon to źródło niesamowitej ilości problemów, z którymi ciągle walczymy i nigdy tu nie znajdziemy stanu by poczuć się na 100% zadowolonym.
Może dlatego, paradoksalnie, tak to bardzo lubimy. Do tego stopnia, że posiadamy nawet po kilka gramofonów, a pomimo to jakby trafił się następny to też go przyjmiemy pod strzechę.
Bardzo fajnie się czyta Twoje posty, w 100% zgodne z moimi poglądami. Co do oryginalności napędu Adama, to odnajdź w sieci zdjęcia i opisy Nordmende RP1200 i wejdź na technique.pl w opis Adama. Mam też tam swój bardzo skromny wkład, ale poczytaj opis doc. Tułodzieckiego, który "zjadł zęby" na gramofonach i dotarł do źródła tego napędu.
http://www.technique.pl/mediawiki/index.php/Wi%C4%99cej_o_pochod...
Gramofon Fisher MT6225 rozjaśnia nam nieco wiedzę na ten temat. http://www.technique.pl/mediawiki/index.php/Plik:FISHE1.JPg
http://www.technique.pl/mediawiki/index.php/Plik:FISHE2.JPg
http://www.technique.pl/mediawiki/index.php/Plik:FISHE3.JPg
Dziękuję za dobre słowo, to miłe, choć nie piszę dlatego by się wyróżnić. Interesują mnie po prostu gramofony i problemy z nich wynikające. Czytając uwagi innych użytkowników można się wiele nauczyć, a przy okazji podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Na innych forach też są ludzie, których miło się czyta i człowiek jest pod wrażeniem ich wiedzy. Nie trzeba być fachowcem by wiedzieć kto mówi rzeczowo i konkretnie. Po wielu takich dyskusjach prowadzonych gdzie indziej do wielu spraw można nabrać odpowiedniego podejścia.
Ciekaw jestem też Twoich opinii w tych tekstach, co wspomniałeś? Czego dotyczyły?
Niesamowicie podobne te gramofony. Napewno skopiowali to w Fonice, bo wydaje się niemożliwe, że Nordmende czy Fischer to zrobili. Pewnie najłatwiej to sprawdzić patrząc kiedy oba modele zostały wprowadzone do produkcji. Jeśli powstały wcześniej od Adama to sprawa jest oczywista. Ale ciekawe jest też kto tam skopiował od konkurenta. A może to była kooperacja? Może być także tak, że jakieś biuro projektowe stworzyło projekt, który można było kupić i zrobiły to te trzy firmy. Jednak to wydaje mi się najmniej prawdopodobne. Tym bardziej, że plinty są bardzo podobne, niemalże bliźniacze, pod talerzem też, jakby wierne kopie, talerz też bardzo podobny, to samo w środku, ale ramiona i panel już różne. Ciekaw jestem opinii użytkowników tych gramofonów. Jak są to pewnie jakieś skromne, bo na zachodzie była niezliczona ilość modeli gramofonów i nikt pewnie nie podniecał się takim modelem, mając obfitość bogactwa różnych gramofonów, a nie tak jak u nas gdzie każdy model, z racji niewielkiej ilości gramofonów, dorobił się swoich "kibiców" i oponentów.
No, a gramofon to źródło niesamowitej ilości problemów, z którymi ciągle walczymy i nigdy tu nie znajdziemy stanu by poczuć się na 100% zadowolonym.
Może dlatego, paradoksalnie, tak to bardzo lubimy. Do tego stopnia, że posiadamy nawet po kilka gramofonów, a pomimo to jakby trafił się następny to też go przyjmiemy pod strzechę.
Znów będę trochę off-topicowy. Ogólnie zgadzam się z tym, że gramofon to dość problematyczne hobby, ale można być zadowolonym. Problem wachlowania membran się zdarza ale można znaleźć taki gramofon, w którym to zjawisko nie jest uciążliwe albo nie zauważalne - tu się zgadzam. Chcę nawiązać do poczucia zadowolenia. Sprawa nie jest prosta bo trzeba brać pod uwagę to, że wahania w jakości przy płytach winylowych są bardzo duże, lecz stan zadowolenia można uzyskać. W momencie gdy już wybierzemy gramofon, który zbytnio nie nastarcza problemów, dobierzemy do niego wkładkę (lub używamy ich kilku naraz) i włączymy płytę wydaną np; w latach 70-tych i odniesiemy to do wydania tej samej płyty na CD (z remasterem lub bez) to można poczuć zadowolenie. Winyl paradoksalnie przez swoją niedoskonałość narzucał pewne ograniczenia przy masteringu, przez co realizator dźwięku musiał się bardziej przyłożyć. Jednakże nawet jeśli wtedy poczujemy zadowolenie z brzmienia to zaraz się pojawia myśl w stylu "a może by tak jeszcze lepszą wkładkę kupić, żeby było jeszcze lepiej?". Dlatego uważam, że winyl ogólnie może dać zadowolenie. Wracając do tematu, nigdy nie czułem zadowolenia jak używałem polskich gramofonów, ale miałem styczność tylko z g8010, gs-ami 46x i to wszystko z MF... te modele skutecznie mnie kiedyś zraziły do czarnej płyty.
@Analog. Fisher to 1977 rok. Odpowiedź jajko, czy kura, w tym przypadku wydaje się być jednoznaczna.
https://books.google.pl/books?id=hAEAAAAAMBAJ&pg=PA125&lpg=PA125...
P.S. Nadaję ze smartfona i nie chce mi się walczyć z tym przydługawym linkiem. Przy okazji edytuję.
I tutaj też jest.
http://www.vinylengine.com/library/fisher/mt-6250.shtml
To są notatki prasowe. Dobre i to, ale ja bym chciał też zobaczyć opinie osób, które użytkowały taki gramofon przez dłuższy czas. Ciekawe jak im się sprawdzał? Jaka jest żywotność takiego gramofonu? Interesujące jest, jeśli są wogóle, po ile są na e-bayu?
Bo rzeczywiście ten typ napędu bezpośredniego jest bardzo interesujący, to jest jakby napęd paskowy ale bez paska. Paskiem jest tu pole magnetyczne, które napędza talerz. W Adamie jest to w 100% bezszelestnie. Ja myślę, że jednym z powodów, że to się dalej nie rozpowszechniło może być zgubny wpływ pola magnetycznego na bardzo dobre i czułe wkładki.
Już sprawdziłem. Ich cena waha się od 160 do 200 $.
Niewygórowana. No to jaja, Adam lepiej trzyma cenę, a pewnie ten Fischer lepiej wykonany.
W danych technicznych też ma lepszy parametr drżenia i kołysania niż Adam.
Fischer ma 0,03%, a Adam 0,1%. Ciekawe?
A opinie raczej pochlebne.
JAAREX,
Po Twoim poście jeszcze mocniej się utwierdzam, że jednak filtr subsoniczny jest najlepszym rozwiązaniem. Ja już na głowie stanąłem by się tego pozbyć. I tak mam dużo szczęścia, że moje membrany jeszcze nie szaleją a tylko leniwie się kolibią. Sam napisałeś, że niektóre płyty tak mają i nawet nie zawsze zabiegi wokół nich kosmetyczne na wiele pomogą.
Docisk do Adama? Proszę Cię. Mam obciążać łożysko? U takiego staruszka, made in PRL?
Taką ekwilibrystykę, o której piszesz to może robić ktoś, kto ma super warunki lokalowe i porządny, na wysokich komponentach, gramofon, a nie duży pokój w którym jest żona i na wszelkie zmiany położenia gramofonu kręci nosem, oraz uważa, że jej stary zwariował.
Filtr subsoniczny to też patrząc na to wszystko co napisałeś, to najprostsze i najtańsze rozwiązanie.