Zaciotowany amplituner - Zemsta Kasprzaka
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witam!
W tym wątku chcę się podzielić pewną historią związaną z posiadanym przeze mnie amplitunerem AT-9100.
Chyba jakoś 2 lata temu wylicytowałem ten amplituner na znanym portalu aukcyjnym za 66,60 złotych. Jak za tak małe pieniądze to wydawało mi się, że dokonałem interesu życia, ale jak się później okazało to się grubo myliłem.
W opisie aukcji było napisane "sprzęt przeleżał długie lata w szafie. Przed schowaniem go działał prawidłowo" czyli można było wywnioskować, że amplituner jest dziewiczy i potrzebuje przeglądu.
Kurier dotarł do mych drzwi, amplituner zostawiłem na godzinę w cieple, aby złapał temperature i podłączyłem go przez żarówkę. Wynik? Od razu żarówka świeciła się pełnym światłem. Otwarłem obudowę i aż się zdziwiłem. Pełno kurzu, rezystory emiterowe zamienione w węgiel i jakby jakaś maź z nich wypłyneła. Nie wiem co to było.
Bezpieczniki wszystkie były zamienione na 13A. To prędzej w całym mieszkaniu wywali bezpiecznik niż w tym amplitunerze. Wyjątkiem był przepalony bezpiecznik na płytce przedwzmacniacza, do której jest kiepski dostęp i pewnie dlatego nie został tam wymieniony na 13A.
Dużo pracy wymagał ten amplituner, ale podjąłem się wyzwania. Po odkręceniu płytki wzmacniacza okazało się, że wszystkie tranzystory mocy są spalone i nawet tulejki wtopiły się na stałe w te tramnzystory. Aż ciekawe jak to mocno musiało się grzać na zwarciu. Po sprawdzeniu całej płytki wzmacniacza okazało się, że trzeba ją odbudować od nowa, bo wszystkie półprzewodniki poza mostkiem prostowniczym są spalone, elektrolity też były w fatalnej kondycji, a kilka rezystorów było upalonych.
Najmniej pracy było z przedwzmacniaczem i płytką od fal krótkich, bo tam wystarczyło tylko wymienić elektrolity i wyczyścić potencjometry.
W płytce z gniazdami DIN oraz Cinch trzeba było wymienić wszystkie cztery rezystory, bo nie miały kompletnie żadnego przejścia. Wizualnie były dobre, a po przyłożeniu miernika była przerwa w obwodzie.
Tuner przestroiłem, ale nie wymieniałem w nim elektrolitów. W miarę odbierał, chociaż z czułością nie było rewelacyjnie.
Po złożeniu amplituner działał, ale jak się okazało, to jednak niepotrzebnie pominąłem tą wymianę elektrolitów w tunerze, bo dość często zaczął wariować np. ARCz czasami działało odwrotnie i jak go włączyłem to nie działał, a jak go wyłączyłem to zaczął działać, więc wymieniłem elektrolity.
Potem amplituner jakoś działał względnie, ale jak miał niezbyt dobrą czułość to miałem wrażenie że z każdym kolejnym dniem się ona coraz bardziej pogarsza, a po kilku dniach spaliły się końcówki mocy.
Jak się okazało to tamte tranzystory były po prostu podróbkami, a nowe tranzystory jakie kupiłem też były podróbkami. Znowu po kilku dniach poleciał dym, paląc jeszcze przy okazji tranzystor T3 w przedwzmacniaczu.
Nowe tranzystory jakie kupiłem były to w 100% oryginały i widać to było nawet po strukturze jaka była po rozbiciu, więc byłem spokojny.
Jak już byłem przekonany, że wszystko jest w porządku to nagle zaczeły szwankować potencjometry od głośności i balansu. Nie pamiętam już jaki był konkretny objaw ich nieprawidłowego działania, ale wiem że czyszczenie nie pomagało.
Kupiłem w internecie potencjometry telpoda, które jak mówił właściciel były "z wojskowych zapasów". Okazało się, że w ośkach nie miały w ogóle smaru, chodzą na sucho, w samym potencjometrze głośności kanały chodziły mocno nierówno, a potencjometr balansu w środkowym położeniu wyciszał trochę jeden z kanałów. Nawet po rozebraniu tego potencjometru od balansu było widać, że w środkowym położeniu zamiast przewodnika, była ścieżka oporowa. Chyba dopiero od 3/4 tej ścieżki była warstwa przewodząca.
Kolejny raz spoglądając ze smutkiem w pusty portfel kupiłem potencjometry nieznanej marki, ale sprzedawca nazywał je "zachodnimi" i od tego momentu wreszcie kanały zaczeły chodzić równo, bez przerywania.
Czułość tunera była tak kiepska, że już nie dawałem z nim rady, bo próbowałem kompletnie wszystko, poprzez wymianę tranzystorów w głowicy i filtrów ceramicznych. Też jakiś filtr od p.cz wymieniałem, bo był kompletnie zmasakrowany.
W głowicy wszystkie kondensatory ceramiczne wymieniłem, ponieważ pojawiały się punkty ciszy, a jak mierzyłem te kondensatory to pokazaywały 3-krotność ich nominalnej pojemności. Po tej wymianie przestały występować punkty ciszy i na całej skali było słychać szum, ale nadal nie został rozwiązany problem słabej czułości w głowicy nad którym męczyłem się bardzo długi czas i rozwiązania nie znalazłem.
Wkurzyłem się ostro, a sam amplituner powędrował na półkę leżąc tam bardzo długo.
Niedawno znów go odkurzyłem, aby mi posłużył trochę jako wzmacniacz i niedawno podczas krótkiej cichej pracy, nagle ciemny pokój rozbłysł światłem spod obudowy i okazało się, że rezystor R115 wybuchł. On się nie spalił, tylko po prostu wybuchł.
Już mam dość tego sprzętu, chyba go sprzedam za psie pieniądze i niech wędruje po ludziach niczym przeklęta kaseta z dobrze wam znanego horroru. To akurat jest przeklęty amplituner.
Naprawiałem wiele amplitunerów, też kilka modeli AT-9100 i w żadnym z nich nie miałem takich przygód jak w tym.
I nie zagryzie cię sumienie jak komuś podrzucisz takie zgniłe jajo }:) ?
Pozdrawiam
Grzesiek
Kupiłem w internecie potencjometry telpoda, które jak mówił właściciel były "z wojskowych zapasów".
Miałem trochę (mam nadal) trochę wojskowych, też się łudziłem że to coś lepszego od produkcji cywilnej do czasu zastosowania.
Cała ta wojskowość polegała na upaćkaniu dziadostwa lakierem...
Okazało się, że w ośkach nie miały w ogóle smaru, chodzą na sucho, w samym potencjometrze głośności kanały chodziły mocno nierówno, a potencjometr balansu w środkowym położeniu wyciszał trochę jeden z kanałów. Nawet po rozebraniu tego potencjometru od balansu było widać, że w środkowym położeniu zamiast przewodnika, była ścieżka oporowa. Chyba dopiero od 3/4 tej ścieżki była warstwa przewodząca.
Nic dodać, nic ująć.
Stare przysłowie: "tak krawiec kraje, jak mu materii staje".
Wszystko to, co napisano wyżej jest prawdą i jednocześnie nią nie jest.
Kupowaliśmy to, na co nas było stać, oczywiście nie wszystko co było dostępne mogliśmy kupić - embargo na nasz wesoły obóz.
Jowisz to konglomerat niezłego kineskopu, choć już wtedy nie super nowoczesnego i podzespołów na których licencję nas było stać i - które mogliśmy kupić ze względu na embargo.
Pomimo tej bryndzy nie wszystko było do kitu, np. elektrolity Elwy są całkiem do rzeczy, czego nie można powiedziedzieć o małych niebieskich kropelkach stosowanych w 2 połowie lat 70-tych przez Grundiga - kto robił przy R2000 i modelach z tego okresu to wie, że to padlina.
Co do C ceramicznych - dyskowe ceramiczne są zazwyczaj dobrej jakości, ferroelektryczne mają humory, rurkowce zawsze wymieniam - zwłaszcza szare.
Półprzewodniki rzeczywiście takie sobie, ale i tak bardziej wytrzymałe od popularnych Chińczyków - no wiadomo, BC307 czy BD354/355 to porażka.
Złącza: srebrzone kołki popularnych złącz np. w Zodiaku tak samo pokrywają się czarnymi, nieprzewodzącymi siarczkami srebra jak srebrzone złącza np. w Telefunkenach TR300/350/500 - czyszczenie to standard, bo przy ich modułowej konstrukcji czasem nic nie działało. Isostaty zależne w Grundigach mają "przesuwki" blokujące z tworzywa sztucznego i ich naprawa graniczy z cudem, bo części ni chu..., w naszych metalowe ramki są niezniszczalne, wystarczy wymienić sprężynującą blaszkę.
Zębatki w oryginalnych, nawet wysokiej klasy Grundigach tak samo się rozsypują jak w naszych 2500, a spróbujcie je kupić...
Nie, nasz sprzęt nie był super-hiper, ale też nie była to zupełna padlina.
Był taki jak cała ówczesna rzeczywistość PRL-u, siermiężny, kombinowany, bo takie były warunki, a nie inne. Na tle innych krajów naszego bloku nie był specjalnie przestarzały, czy gorszy, a wzorniczo był całkiem udany, czego w żaden sposób nie można powiedzieć np.o sprzęcie NRD czy ZSRR.
Stare przysłowie: "tak krawiec kraje, jak mu materii staje".
(...) nasz sprzęt nie był super-hiper, ale też nie była to zupełna padlina.
Był taki jak cała ówczesna rzeczywistość PRL-u, siermiężny, kombinowany, bo takie były warunki, a nie inne. Na tle innych krajów naszego bloku nie był specjalnie przestarzały, czy gorszy, a wzorniczo był całkiem udany, czego w żaden sposób nie można powiedzieć np.o sprzęcie NRD czy ZSRR.
Kolego masz zupełną rację.
Ja bym jeszcze dodał, że z tą siermiężnością, to można nawet zauważyć pewne różnicę między sprzętami z poszczególnych oddziałów wchodzących w skład zjednoczenia Unitra.
Jakoś zawsze jak patrzę na sprzęt ZRK, to widzę w nim jej najwięcej, czyżby największa bliskość do centrali i bratniego "wielkiego brata".
jank, złącza złocone nie były wcale taką rzadkością, pracowałem przy montażu pewnych elementów elektronicznych w latach 79-85 i stosowaliśmy złącza Canona, a także CYNOWANE złącza większej obciążalności firmy AMP. Myślę, że cynowane złącza byłyby mniej upierdliwe od srebrzonych zwłaszcza w kwaśnym środowisku naszych miast. Mam w domu radiomagnetofon monofoniczny Philipsa z lat 70, nie ma żadnego problemu z mechanizmem prostym jak budowa cepa. To kwestia jakości licencjonowanego sprzętu. Co do Jowisza, po kolei:
Kondensatory przeciwzakłóceniowe w filtrze sieciowym padały jak muchy, pozystor w obwodzie pętli rozmagnesowującej stale gorący jak piec, zamiast wyłączenia go po czasie kilku sekund przez prosty układ czasowy. To akurat chyba nie przerastało możliwości inżynierów OBRESPU. Zasilacz-gwiżdżąca porażka ze sławetnym BU206 i synchro z odchylania. Odchylanie na tyrystorach to kuriozum i awaryjne jak diabli indukcyjne elementy regulacji geometrii. Zdalne sterowanie (miałem takie cudo w parze z sensorowymi niezwykle czułymi na zmiany wilgotności powietrza stykami) trzeba było kierować jak karabin na strzelnicy. JEDYNYM plusem tego zdalnego sterowania było wyłączenie mechaniczne wyłącznika sieciowego. W tamtych czasach TV miały już modułową konstrukcję o wiele bardziej przyjazną niż w Jowiszu. Ten TV wydawał dźwięki nieprzyjemne dla ucha podobnie jak skręcający stary tramwaj ze sztywnymi osiami. W latach 70 pod koniec miałem okazję zaglądnąć do TV Sony 20". No, to było tak jakbym zajrzał pod maską Merca jeżdżąc na co dzień Syreną. Kupowaliśmy licencje szmelcu. Innej nam nie chcieli sprzedać. Porównaj sobie choćby tylko obudowę i panel frontowy klasyki Unitry z drapanego aluminium do Sanyo, Sony Marantza itp. Niektóre rozwiązania zostały do końca bez zmian. Świat pobiegł do przodu, my grzebaliśmy się w miejscu. Mam również pewne (choć niewielkie) porównanie sprzętu Unitry do Tesli. Również odstawaliśmy sporo.
Możesz mieć całkowita rację, nie przeczę, nie jestem zaawansowanym elektronikiem, nigdy nie serwisowałem sprzętu, ot, takie amatorskie grzebanie na zasadzie "bo lubię".
Może akurat Jowisz to po prostu źle zaprojektowany sprzęt i dlatego zastosowane w nim podzespoły padały, bo pracowały w nieoptymalnym układzie na granicy parametrów katalogowych? Przecież była podobna sytuacja z naszymi telewizorami bodaj Curtis, gdzie przeszli na nowoczesne układy Motoroli i przepadli, bo telewizory były wyjątkowo awaryjne, a starsze serie na niby przestarzałych komponentach chyba głównie Philipsa pracowały w miarę bezawaryjnie. Może się mylę, ale chyba właśnie tak było z Curtisem.
Problemy z Jowiszem, problemy z pierwszymi kolorowymi Neptunami, a potem był nadal prymitywny Syriusz ale już zdecydowanie mniej awaryjny - może nauczyliśmy się lepiej projektować/korzystać ze sprawdzonych rozwiązań?
Nie wiem, warto, aby temat pociągnął ktoś, kto jest dobrze w materii obeznany,
możne jest na forum ktoś z WZT albo Polkoloru???
Podstawowym problemem są próby naprawy tak starego sprzętu jak Unitra czy innych wiodących producentów przez fachowców amatorów. W grę wchodzi wiele zależności i uwarunkowań wynikających z wieku sprzętu. których nie każdy domorosły amator potrafi ogarnąć. Elektronika jest prosta, ale dla wykształconych i doświadczonych serwisantów.
Chłopie sprzęt medyczny to zupełnie inna liga i koszty wykonania więc proszę cię...
O to, to dokładnie. Naczytali się głupot o wymianie elektrolitów a potem zdziwko, że się pali bo nie wymienili tego co było faktycznie uszkodzone. Skończcie proszę te pierdolamento...
Teraz będą wszystkie lamery pisać, że im się pali AT9100 bo jest ujowo zaprojektowany, a nie, że naprawić nie umi :D
Nielicha historia...