M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
No tak ale gdzie i kto się tym zajmuje .
Mój wymaga takiej naprawy . Ja się do mikro robótek nie nadaję .
Kolego sonkler, chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Kolega Krecik opisuje i pokazuje na zdjęciach własną pracę. Pokazuje w tym wątku jakie robi usprawnienia, jak naprawia Koncerty itd. Więc jeśli potrzebujesz serwisu Koncerta to musisz skontaktować się z w/w kolegą.
Niedawno wspominaliśmy o długich i zbyt swobodnych przewodach w sprzętach nie tylko Unitry.
Tu drugi taki kabelek dolepiony do instalacji we wszystkich Koncertach, które widziałem z bliska wewnątrz - to ten jasnoniebieski z żółtawą koszulką na lutowaniu do wtyku. Wisi sobie tak puszczony najkrótszą drogą...
Dodatkowa para przewodów brązowy/zielony (to te zwinięte tymczasowo w spiralkę), niezbędna dla także dodatkowych układów stabilizacji naciągu przy przewijaniu to krecikowy dodatek. Jest trochę mozołu z wpleceniem ich w szytą wiązkę, ale przynajmniej wygląda to jakby nieco lepiej...
Prawdopodobnie na etapie projektowania nie uwzględnili tych przewodów, a potem jak zaczęli montować to zonk, bo wiązki już gotowe.
Teraz istotniejszy temat, dotyczący wszystkich niezbyt nowych magnetofonów niezależnie od ich "przebiegu", ale z domyślnych względów zwłaszcza magnetofonów z ZRK.
W powszechnym obiegu funkcjonuje takie niewinne pojęcie, nieźle maskujące rzeczywisty rozmiar niezbędnych prac, których satysfakcjonującego efektu oczekuje użytkownik: "przegląd magnetofonu".
Wiadomo, że od samego oglądania nic się nie naprawi, ale że wiąże się to z demontażem całkowitym magnetofonu to już mniej wiadomo.
Tak - demontażem całkowitym, do ostatniej śrubki i każdego połączenia rozłącznego a często i takich z zasady nierozłącznych. Tylko tą drogą można wykryć i usunąć ukryte usterki i niedoróbki producenta. To przekonanie odnawia mi się mimowolnie przy każdym "przeglądzie" nieznanego jeszcze egzemplarza magnetofonu.
A przecież po interwencji serwisanta urządzenie powinno być pełnosprawne i pracować poprawnie i niezawodnie możliwie jak najdłużej, prawda ?
Poniżej będzie kilka przykładów, jak głęboko musi sięgać taka interwencja, żeby oczekiwania użytkownika mogły być spełnione. Tak - dopiero mogły, jeszcze nie musiały. A to na przykład przez jakiś złośliwy tranzystor czy oporniczek, który w niczym nie zdradzi swoich niecnych zamiarów i wywoła poważną usterkę w kilka dni po naprawie, która oczywiście ustąpi samoistnie zaraz przed planowaną poprawką. Ustąpi na jakiś czas rzecz jasna, niezbyt długi...
Usterki występujące okresowo są obrzydliwe i bodaj najtrudniejsze do zdiagnozowania i skutecznego usunięcia raz na zawsze. Większość z takich potencjalnych miejsc ich narodzin da się zneutralizować właśnie przez kwalifikację każdej, nawet najdrobniejszej części urządzenia a taka jest możliwa tylko po rozbiórce "do imentu".
Jeśli ktoś miał coś do czynienia z lotnictwem, to wie o czym mówię.
Mostek z głowicami Koncerta M3201... nie, M3401SD..., też nie. Kasująca jest dwuścieżkowa, a reszta czterościeżkowa. Rzeźnia w przyłączach głowic nie zostawia cienia wątpliwości - ktoś tu był. Lutowanie nie było atutem tego kogoś a reszta... no, nie wiadomo jeszcze...
Pierwsza czynność - umyć każdą część we właściwym środku, najczęściej w benzynie ekstrakcyjnej lub izopropanolu. Dokładnie, nie byle jak.
Już samo spojrzenie na goły, brudny odlew korpusu mostka na zdjęciu w poprzednim wpisie jasno dowodzi, że bez demontażu wszystkiego nawet dobrze umyć by się tego nie dało.
A tu taki kwiatek: nie wszystkie sprężynki kołków prowadzących mają zeszlifowane jak należy czoła. To skutkuje ukośnym ustawianiem się dolnego talerzyka kołka i albo gięciem krawędzi taśmy wskutek zakleszczania, albo brakiem prowadzenia wskutek zbyt dużej odległości pomiędzy talerzykami.
W wielu egzemplarzach spotkałem tę niedoróbkę, ale żeby w jednym mostku była jedna dobra sprężynka (to po prawej na zdjęciu) a reszta taka niedorobiona, to pierwszy raz. No i potem bądź mądry człowieku i domyśl się, czemu jeden kołek dobrze prowadzi, drugi prawie też, trzeci tak sobie a czwarty łamie taśmę... Dopiero pod sprzętem optycznym, w powiększeniu x10 widać, że dolne talerzyki wątpliwych kołków są nierównoległe do krawędzi taśmy i że to od losowego ustawienia kątowego sprężynki właśnie zależy.
Więc wszystkie do poprawki i powinno już być dobrze na wszystkich kołkach.
Koncerty miewają pewne problemy z przewijaniem. Niektóre taśmy, te o większym współczynniku tarcia ujawniają pewien trochę wrodzony a trochę nabywany z czasem drobny mankament konstrukcji układu sterującego.
Otóż przy nawet niewielkim zwiększeniu oporów ruchu rolek, co jest naturalne przy pogarszającym się z czasem smarowaniu ich łożysk, rolka czujnika naciągu po stronie szpulki zwijającej "widzi" opory na wszystkich pozostałych rolkach z własnym włącznie plus opory tarcia taśmy na kołkach odsuwaczy. Ta suma oporów jest na tyle duża, że rolka zajmuje położenie w pobliżu końca skoku pomiarowego na górze, co odpowiada całkowitemu wyłączeniu hamowania przeciwnym silnikiem - tym po stronie odwijanej. Ponieważ szpulka ma zawsze jakieś bicie promieniowe, choćby wynikające z normatywnego luzu na zabierakach talerzyka, więc taśma odwijana z zupełnie swobodnej, nie hamowanej szpulki jest co pół obrotu na przemian luzowana i naprężana, do czego walnie przyczynia się bezwładność masy wirującej po stronie odwijanej. Dochodzi do odrywania się taśmy od rolki czujnika naciągu po tej stronie, która to stoi w dolnym skrajnym położeniu. Czasem nawet taśma skacze na gumowej bieżni rolki stałej. W takiej sytuacji mowy nie ma o równym lub choćby znośnym zwijaniu taśmy. Jeżeli stroną zwijającą była lewa szpulka, to te zmiany wysokości ułożenia taśmy odbiją się negatywnie na jej prowadzeniu po głowicach po włączeniu funkcji START. Jeżeli to była prawa, będzie to samo po przełożeniu szpulek.
Jest kilka sposobów na zaradzenie tej sytuacji. Zmiana łożyskowania wszystkich rolek na kulkowe prawie załatwia sprawę, dodanie tak samo łożyskowanych rolek odsuwaczy zamiast fabrycznych cienkich kołków rozwiązuje również wiele innych niedoskonałości eksploatacyjnych i podnosi klasę tego magnetofonu o stopień wyżej. Ale to są bardzo pracochłonne, więc dość kosztowne operacje.
Jednak w każdym przypadku dobrze jest zabezpieczyć system sterowania silnikami przed niepożądaną ewentualnością całkowitego wyłączenia hamowania szpulki odwijanej. A taka występuje, gdyż zakresy regulacji momentów silników dla STARTu i przewijania nie pokrywają się - przy prawidłowo ustawionych naciągach dla STARTu może wystąpić całkowite wyłączenie hamowania przy przewijaniu.
Trochę to zawiłe ? Cóż - to nie jest trywialna konstrukcja a procesy zachodzące we wszystkich magnetofonach też nie są proste.
Krecikowe dwa bliźniacze układy dodatkowe, wkomponowane w płytki sterowników silników uniemożliwiają wystąpienie opisanej niepożądanej sytuacji. Każdy z układów, osobnych dla prawego i lewego silnika ma swoją indywidualną regulację dolnego progu momentu hamowania (PR-kiem od strony dostępnej), poniżej którego silnik już nie może zejść.
Luzowanie taśmy nie może już wystąpić, a teoretyczne zmniejszenie prędkości przewijania jest nieuniknione, ale bardzo nieznaczne, niezauważalne.
Elementy dodane do układu też są na pierwszy rzut oka niezauważalne...
Nie orientujesz się może, czy te wskaźniki są jeszcze osiągalne ?
Znalazłem dwa w GB: https://www.ebay.com/itm/324848090095?hash=item4ba2747bef:g:nPwA...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- …
- następna ›
- ostatnia »
Nie orientujesz się może, czy te wskaźniki są jeszcze osiągalne ?
A tu jedna z częściej spotykanych ciężkich usterek Koncertów - skrzywione siłą zewnętrzną ramię czujnika naciągu. Jest ono wykonane jako odlew z kruchego stopu ZnAl i prostowanie jest ryzykowne, grozi złamaniem. Oczywiście nowe lub zastępcze nie są dostępne, w razie złamania trzeba wykonać takie samo frezowane z klocka. Dość sporego klocka, bo gniazdo łożysk stanowiące całość odlewu z ramieniem ma dość dużą średnicę.
Właściwe rozłożenie naprężenia prostującego odsunęło tę niemiłą wizję, tym razem znów się udało przywrócić mu pierwotny kształt :-).