M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Bardzo dziękuję za tak zaangażowane zainteresowanie moimi skromnymi dłubankami w Koncertach i podzielenie się spostrzeżeniami.
Pozwólcie na kilka uwag "rozjaśniających". Proszę w żadnym wypadku nie interpretować ich jako krytycznych wobec kogokolwiek.
Taśma po przewinięciu na koncercie była bardzo ciasno nawinięta co w przyszłości może skutkować przebijaniem materiału na taśmie, w revoxie było mniej ciasno.
Bardzo równe nawijanie taśmy przez zmodyfikowanego Koncerta z reguły budzi takie podejrzenia u użytkowników. Zapewniam, że naciąg zalecany dla LPR-ki 35 nie był przekroczony, już sporo poniżej krytycznego zadziałałyby zabezpieczenia - Koncert posiada takowe fabrycznie. Bardziej niebezpieczne jest zbyt luźne zwijanie taśmy z powodu ryzyka poślizgów między zwojami w chwilach największego naciągu w stanach nieustalonych (rozpoczęcie przewijania i hamowanie, czasem także START przy 38 cm/s). Wtedy taśma może zostać zniszczona na sporym odcinku w jednej chwili. Dotyczy to zwłaszcza taśm wiotkich.
w Koncercie w cichych partiach muzyki, słychać było silnik napędowy co w revoxie nie występowało.
Który ? Przesuwu czy zwijający ?
To było buczenie (zwijający - norma, ten typ tak ma o ile użytkownik nie zażyczy sobie, aby przestał tak mieć) czy jakieś terkotanie (to już nieprawidłowość lub uzgodnione tymczasowe pozostawienie silniczka przesuwu na "dorżnięcie") ?
Przewijanie taśmy, koncert miał przeróbkę na mostku odciągów taśmy co faktycznie poprawiało odstęp taśmy od głowicy. Hamowanie w mojej ocenie faktycznie w koncercie szybsze, jednak naciągi dość mocno taśmą poruszały, co w może wpływać na rozciąganie taśmy.
Ten odstęp nie może być za duży, bo mutting (odsłuch przy przewijaniu) będzie słabo działał.
Z tymi naciągami... Kolego, to nie tak. Ramiona rolek czujników naciągu (domyślam się, że to te podzespoły nazywasz skrótowo "naciągami") nie mają żadnego własnego napędu, nie mogą poruszać taśmą, to ona nimi porusza. Ramię jest dwustopniowo odsprężynowane i posiada hydrowiskotyczny tłumik-amortyzator ekstremów naciągu, co dla taśmy jest zbawienne. Skutek działania tego znakomitego rozwiązania jest taki, że Koncert jest magnetofonem bodajże najlepiej szanującym taśmę spośród wszystkich mi znanych od wewnątrz.
A rola tego podzespołu jest wieloraka. Podstawowo to pomiar bieżący naciągu taśmy, wspomniana amortyzacja ekstremów (tych łagodnych także, np. przy skandalicznie niewspółosiowym nawoju), bezpiecznik naciągu, naprowadzanie/sprowadzanie taśmy na/z szpulki i co tam jeszcze...
Dla wyobrażenia doniosłości ;-) choćby tylko funkcji sprowadzania (z pozoru błahostka, pikuś - prawda ?): przy błędach tej funkcji tracimy część dynamiki zapisu wskutek zmiany wysokości prowadzenia taśmy, zwłaszcza na głowicy kasującej. Pamiętamy, że przed jakimkolwiek testem elektrycznym z taśmą trzeba przewinąć całą taśmę do przodu i wstecz - wszystkie serwisówki o tym przypomiają.
cdn, późno się zrobiło...
cd.
Należy chyba także wziąć pod uwagę stan głowic jednego i drugiego z porównywanych sprzętów. Tu ocena wzrokowa bywa bardzo złudna, może jedynie dać odpowiedź negatywną a i to nie na pewno. Trochę przybliża sprawę pomiar indukcyjności, ale ostateczną odpowiedź może dać jedynie test pasmowy Z/O.
Co do cen, kosztów i wartości - jeżeli dla kogoś jest to hobby, to ta kwestia zwykle nie jest pierwszorzędna, liczy się frajda - a to już sprawa bardzo indywidualna, co kogo kręci.
Poza tym - jak głosi znane powiedzenie z wyższych sfer (brytyjskich ;-)): "dżentelmeni o pieniądzach nie mówią, dżentelmeni pieniądze mają...".
Nasze realia czynią więc bycie "dżentelmenem" nadzwyczaj trudnym...
Znam historię Naszego Kraju, mam też świadomość, z jakiego poziomu wypełzaliśmy po II WŚ. Mogliśmy doczołgać się jedynie do przyzwolenia na nędzną egzystencję w bagnie beznadziei, więcej było "nielzja". Dobrze jest mieć tego świadomość, pozwalając sobie na ocenę dokonań także i Unitry.
Nieśmiałe pytanie do tych oceniających je tendencyjnie i tylko krytycznie: a czym możecie się pochwalić Wy Panowie, czego Wy dokonaliście ? Śmiało...
Andrzeju ..100?100 ! Owe "nielzja" (oblicze ruskiego miru )..było takimi kajdanami założonymi niemalże całej polskiej gospodarce .Więc jak na minione realia sądzę ze polska myśl techniczna dobrze sobie poradziła i zasługuje na szacunek !
Zgoda pełna Andrzeju, ze realia minione praktycznie powinny zdusić cokolwiek co było polską myślą techniczną.
Kiedy teraz mamy wolny kraj, to nawet "ubermensch'e" zaczynają w wielu gałęziach przemysłu trząść gaciami przed nami.
Pomimo, że to oni dostali wielomiliardowe zastrzyki pieniędzy z USA w latach powojennych.
Może i my niedługo wybijemy się także na coś współcześnie znaczącego.
Ja od 20 lat nie mogę zapomnieć pewnego programu motoryzacyjnego i zdania: " to skandal, że w prawie 40 milionowym kraju nie mamy ŻADNEJ fabryki motocykli".
Parę prototypów pojazdów elektrycznych zbudowałem z kolegą i może kiedyś odważę się pójść krok dalej.
Może i my niedługo wybijemy się także na coś współcześnie znaczącego.
Ja od 20 lat nie mogę zapomnieć pewnego programu motoryzacyjnego i zdania: " to skandal, że w prawie 40 milionowym kraju nie mamy ŻADNEJ fabryki motocykli".
Parę prototypów pojazdów elektrycznych zbudowałem z kolegą i może kiedyś odważę się pójść krok dalej.
Staszek, a coś Ty już wykombinował ;-))
Jak na razie od paru lat mam hulajnogę elektryczna 3 kołową - mój pomysł i moja konstrukcja.
Musze poprawić wiele detali i odważyć się aby ruszyć z produkcją.
Wtedy coś więcej napiszę a teraz nie zaśmiecajmy już tematu kol. Krecikowi.
Do tego dwa skutery elektryczne, ale to tylko uruchomienie i przeróbki oryginału e-schwalbe, które poszły do utylizacji :) - modele z początku produkcji i ekperymentów w fabryce a ja je odkupiłem za grosze.
https://pl.e-scooter.co/schwalbe/
Używam ich jako nauka i eksperymenty do planowanych na "kiedyś" motocykli elektrycznych.
Mam obie wersje 4 i 8 kW , ten 8 kW z numerem seryjnym 0000001 :) , z tabliczką prototype i dowodem rejestracyjnym, niemieckim z adnotacją - zarejestrowany do prób drogowych.
Ciekawe ile będzie wart za 50 lat ?
Koniec of top 'u.
Ten off-top ma jednak związek z magnetofonami.
Typ silników, które planuję użyć w Imprezie II wywodzi się z potrzeb trakcyjnych. Prototypy powstały w 1996/7 roku do napędu rowerów elektrycznych, na początku lat 2000-nych było kilka emisji programu TV w "Automaniaku" o tych pierwszych polskich rowerkach. Jeden z nich zachowałem, jest sprawny do dziś przy przebiegu 15kkm+. Rozwój konstrukcji i technologii wytwarzania tego typu silników także "napędzały" potrzeby trakcyjne. W tym procesie objawiły się inne, dość niezwykłe podówczas ich cechy, czyniące je przydatnymi także do innych zastosowań - płynny i bezgłośny bieg, płaska ch-ka momentu vs. prądu, brak samohamowności, bardzo wysoka sprawność, bardzo znaczna wydajność, wielka przeciążalność chwilowa, praktycznie nieograniczona trwałość i w końcu prostota budowy.
Także Panowie Twórcy - nie ustawajcie w Waszych dążeniach, stawiajcie poprzeczkę wysoko, pokonanie trudności to zwykle tylko kwestia czasu ;-).
pokonanie trudności to zwykle tylko kwestia czasu ;-).
I pokaźnych zasobów gotówki.
Pozdrawiam
Grzesiek
Oj trafiłeś w sedno Grzegorz :(.
Te "moje obawy" to właśnie zaryzykowanie wszystkiego co sobie tam kiedyś odlożyłem.
Uwaga słuszna, ale.... kto nie ryzykuje ... itd. :) .
Jak ludowe porzekadło mówi: "No risk - no fun".
Pozyskanie pokaźnych zasobów gotówki to też kwestia czasu.
Utopienie ich w nietrafionym projekcie - także, ale już zazwyczaj krótszego ;-).
Wiedza bywa kosztowna, doświadczenie jeszcze droższe. Jedno i drugie nabywa się podczas walki z materią przy różnych przedsięwzięciach, tych średnio udanych także. W przyszłości odcina się kupony od tych pozornie zmarnowanych chwil.
Niemal każde z moich przedsięwzionek ;-) wymagało douczenia się na bieżąco za potrzebą chwili, bo wszystkiego przewidzieć się nie da, jakieś tam ryzyko wtopy będzie zawsze.
Z własnego skromnego doświadczenia wyszło mi, że dobrze jest prowadzić równocześnie więcej niż jedno przedsięwzięcie, ale nie więcej niż cztery. Wszystkie muszą być jakoś pokrewne, mieć obszar wspólny, możliwie duży. Coś się zatnie w projekcie A - ruszam oczekujący aktywności projekt B. Zanim dojdę w nim do etapowej barierki z myślami już przy C, to zwykle w A się odetka zatkane i wszystko znowu idzie po kroczku do przodu...
Wartością dodaną jest też i to, że zawsze mam o czym myśleć ;-).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- …
- następna ›
- ostatnia »
I to jest forum... -które się dobrze czyta.