M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Uwaga mała, ale zasadna. Toteż gdy tylko wymagający użytkownik sobie tak życzy, można zrobić wielostopniową lub bezstopniową regulację prądu podkładu osobno dla lewego i prawego kanału, dla każdej prędkości 9,5 , 19 i 38 cm/s. Jedno z możliwych rozwiązań jest pokazane na fotce, pokrętło pośrodku to trymer prędkości przesuwu.
Takie usytuowanie regulatorów skraca przesył sygnału podkładu 100 kHz do niezbędnego minimum, co jest korzystne.
Widzę, że użyłeś bardzo dobrej jakości przewodu ekranowanego z linkami w polietylenie. Zdjęcia robione jeszcze w trakcie wykonywania modyfikacji ?
Widzę, że użyłeś bardzo dobrej jakości przewodu ekranowanego z linkami w polietylenie. Zdjęcia robione jeszcze w trakcie wykonywania modyfikacji ?
Jak widać na zdjęciu jeszcze nie są polutowane przewody. Ale za to dobrze są widoczne punkty przecięcia ścieżek.
Spróbowałbym przesłać sygnał do potencjometru sześcioma ekranowanymi żyłami (2 x 3, osobno prawy i lewy kanał), a ekrany połączyć z masą tylko po jednej stronie linii. Wtedy prąd nie będzie płynął przez oplot i nie będzie efektu anteny nadawczej.
Tak też uczyniłem z ekranami - są podłączone tylko z jednej strony.
Onegdaj opracowałem też płytki wzmacniaczy zapisu i odczytu z układami Dolby na LM1112 (ta "żółta" ma jeszcze puste miejsca, ale była ukończona - nie pamiętam już czy ta "czerwona" to jej wersja finalna czy płytka zapisu).
Widzę, że także Ty kumplowałeś się z papierem milimetrowym ;-). No, mrówcza robota jakby nie patrzeć. Ale kiedyś ludzie nie bali się trudnych zadań.
Przebieg ścieżek we wszystkich płytkach Koncerta można też poprawić, dotyczy to np. długich i wąskich "wąsów" do elektrolitów odsprzęgających. Elwa się starała, żeby taki 100 czy 220 mikro miał jak najmniejszy ESR, a tu projektant layoutu dorzucił kilkanaście miliomów w plusie, a co tam...
W dodatku dorzucił coś jeszcze, umiarkowanie korzystnego. Przez taki
"wąs" długiej ścieżki płynie - czasem spory - prąd przemienny (nie zmienny). W jedną stronę podczas ładowania kondensatora, w przeciwną przy rozładowaniu. Na szczęście całkiem niezły zasilacz Koncerta daje dość gładko +24V, z niewielkimi tętnieniami. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie ten sam numer z głównymi elektrolitami tego zasilacza. Obydwa - 2200/40 i 4700/25 - wiszą na bardzo długich i cienkich przewodach, daleko od prostowników.
Nie dosłownie wiszą, tylko tak elektrycznie. Mechanicznie ich wsporniki są aż za solidne, tylko że z wieloma ostrymi krawędziami, kaleczą ręce serwisantom wskutek usytuowania przeszkadzającego dostępowi do ważnych miejsc w magnetofonie.
[quote=Krecik;20495.114807;17433]Widzę, że także Ty kumplowałeś się z papierem milimetrowym ;-). No, mrówcza robota jakby nie patrzeć. Ale kiedyś ludzie nie bali się trudnych zadań.
Przebieg ścieżek we wszystkich płytkach Koncerta można też poprawić, dotyczy to np. długich i wąskich "wąsów" do elektrolitów odsprzęgających. Elwa się starała, żeby taki 100 czy 220 mikro miał jak najmniejszy ESR, a tu projektant layoutu dorzucił kilkanaście miliomów w plusie, a co tam...
W dodatku dorzucił coś jeszcze, umiarkowanie korzystnego. Przez taki
"wąs" długiej ścieżki płynie - czasem spory - prąd przemienny (nie zmienny). W jedną stronę podczas ładowania kondensatora, w przeciwną przy rozładowaniu. Na szczęście całkiem niezły zasilacz Koncerta daje dość gładko +24V, z niewielkimi tętnieniami. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie ten sam numer z głównymi elektrolitami tego zasilacza. Obydwa - 2200/40 i 4700/25 - wiszą na bardzo długich i cienkich przewodach, daleko od prostowników.
Nie dosłownie wiszą, tylko tak elektrycznie. Mechanicznie ich wsporniki są aż za solidne, tylko że z wieloma ostrymi krawędziami, kaleczą ręce serwisantom wskutek usytuowania przeszkadzającego dostępowi do ważnych miejsc w magnetofonie.[/quote]
Ja kompletnie nie znam się na założeniach projektowania płytek drukowanych. Po prostu siadam nad schematem i owym papierem milimetrowym i działam aż do skutku, przeważnie efekt jest po kilku podejściach. Oczywiście jeszcze "na żywca" przykładam większe elementy, np. kondensatory MKSE do rysowanej płytki, aby uwzględnić ich wymiary zewnętrzne.Nie używam programów bo nawet nie wiem jakich, a sama technologia wykonania jest u mnie prehistoryczna, czyli najpierw nakłuwam otwory pod elementy np. cyrklem, potem malowanie lakierem i docinanie żyletką, trawienie i wiercenie. Jakby ktoś się podjął zrobienia tych płytek w fachowy sposób to można by spróbować pokombinować. We wzmacniaczu zapisu uwzględniłem już korekcję EE, choć wymagałoby to dopracowania. Jeszcze taka ciekawostka: połamane suwaki od potencjometrów można naprawić wykorzystując przełącznik ambiofonii od Merkurego, trzeba tylko sam suwak podpiłować pilniczkiem - to prawie "zegarmistrzowska" robota
Też tak kiedyś robiłem płytki drukowane, nawet do urządzeń przewidzianych do produkcji.
Ale teraz ktoś poświęcił niezły kawałek swojego życia, żeby mi/Nam uprościć nasze, tworząc programy do projektowania layoutów. Polecić mogę na początek znany i lubiany program "EAGLE", wersja za free jest dostępna w sieci. Jest także podręcznik książkowy, pomocny, chociaż instrukcja dla początkujących też jest w Necie.
Generalnie myślącemu operatorowi nie jest potrzebna żadna szczegółowa instrukcja, program jest intuicyjny i doskonale przemyślany, przynajmniej do wersji 4 i 5.
Czas projektowania "EAGLE'm" względem prehistorii skraca się 10...20 razy.
Jednak ogólna wiedza elektroniczna jest potrzebna. Trzeba pamiętać o pojemnościach i indukcyjnościach pasożytniczych ścieżek, czasem też o ich opornościach i dopuszczalnych stratach cieplnych.
Zaprojektowaną płytkę można oddać profesjonalistom do wykonania w potrzebnej ilości bez wstawania z fotela przy kompie. Jeśli ktoś ceni sobie kontakty bezpośrednie, to można też osobiście doręczyć kartę SD albo "pędraczka".
Można też wysłać Chińczykom, zrobią błyskawicznie i bardzo tanio. Też bez wychodzenia z domu. Jakość zadowalająca.
Takie mamy do dyspozycji wyniki czyjejś nielekkiej ale owocnej pracy. Na co tu narzekać ? Toż to cuda Panie Dzieju, raj dla Twórców :-).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- …
- następna ›
- ostatnia »
Tylko że jest jedna mała uwaga - przeważnie lubimy, jak sygnał "przed" i "po taśmie" jest mniej więcej taki sam, więc bez regulacji "bias adj." i "rec adj." trudno się obejść w przypadku korzystania z różnych taśm. Trochę dziwne, że fabrycznie nie przewidziano chociaż regulacji prądu podkładu z poziomu płyty czołowej - wystarczy do tego zwykły potencjometr 2 x 4,7k A zamontowany tuż przy liczniku taśmy. Jedna sekcja reguluje dla 19cm/s, druga dla pozostałych dwóch prędkości. I bez problemu nagrywam i na basfach i maxellach jak i na quantegy. Tutaj na fotce poniżej widać jeszcze jasne pokrętło jak i nie wszystkie oryginalne nasadki na suwaki (to zdjęcie sprzed kilku lat). Mam też nieco poprawiony wskaźnik przesterowania LED - dodane +1 i +3dB do fabrycznego +5dB. A te dwa poziome klawisze obok pamięci to właśnie włączanie korekcji EE - oddzielnie pp i wzmacniacza zapisu. A po lewej dodane klawisze Dolby on/off i B/C także oddzielnie dla odczytu i zapisu.