M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Serdecznie polecam. Człowiek posiada potężną wiedzę i lata doświadczenia. Bardzo ciekawe filmy okraszone wspaniałym opowiadaniem. Absolutnie każda minuta filmu nie jest straconym czasem i co ważne nie bełkota z kamerą skierowaną na schemat nie wiedząc zbytnio o czy mówi, tak jak co niektórzy fachowcy na yt.
Szanowni forumowicze,
jestem posiadaczem dwóch Kocertów wyremontowanych i zmodernizowanych przez autora tematu. Zakres prac remontowych obejmował gruntowne czyszczenie przełączników, potencjometrów, wymianę elektrolitów, likwidację bicia talerzyków napędowych, regenerację wskaźników wychyłowych, pełne strojenie i kalibrację EQ dla taśm Emtec SM468, ustawienie geometrii głowic oraz prędkości przesuwu. A teraz wisienka na torcie - prace modernizacyjne:
3401
-wymiana łożysk ślizgowych rolki dociskowej, rolek prowadzących taśmę lewego i prawego czujnika naciągu na łożyska toczne precyzyjne;
-modernizacja systemu odsuwaczy taśmy przy przewijaniu ze stałych kołków na rolki również łożyskowane tocznie;
-instalacja potencjometru do ustawiania czułości fotostopu (z opcją wyłączenia w skrajnym położeniu)- pozwala to uniknąć wyłączenia transportu gdy z taśmy odpadła emulsja lub kalibrować pod różne rozbiegówki;
-instalacja potencjometrów pozwalających w pewnym zakresie zmniejszyć naciąg taśmy (aby ograniczyć wyciąganie starych taśm);
-wymiana żarówki fotostopu na LEDa pracującego w podczerwieni.
3201
-wymiana łożysk ślizgowych rolki dociskowej, rolek prowadzących taśmę lewego i prawego czujnika naciągu na łożyska toczne precyzyjne;
-modernizacja systemu odsuwaczy taśmy przy przewijaniu ze stałych kołków na rolki również łożyskowane tocznie;
-usunięcie prędkości przesuwu 4,75 cm/s i dołożenie małej studyjnej 38 cm/s wraz z niezbędnymi korekcjami EQ i podkładu;
prace będące w trakcie:
-dorobienie dodatkowej korekcji i podkładu dla taśm radiowych przy prędkości 19 i 38 cm/s i kalibracja dla taśm Emtec LGR50;
-modyfikacja przytwierdzenia elektromagnesów wykonawczych mechanizmu celem eliminacji uderzeń poprawiających kulturę pracy i przedłużających bezawaryjną pracę magnetofonu.
Po co o tym piszę - otóż po tych zabiegach Koncerty mogą śmiało stawać w szranki z Revoxem, Akai i zapewne jeszcze kilkoma innymi markami. Brak im oczywiście bajerów w stylu cyfrowego licznika taśmy, redukcji prędkości przewijania na końcu taśmy bądź elektronicznej pamięci położenia ale nie są to rzeczy dla mnie niezbędne. Ucho się cieszy słuchając tego sprzętu (właściwie to dwoje uszu :-) ).
Co ma dla mnie nie mniejsze znaczenie jako kolekcjonera i entuzjasty polskich szpulaków - jest to sprzęt polski, modyfikowany przez polskiego fachowca (który z resztą pracował w ZRK), a brzmiący na poziomie światowym. Po tych zabiegach będzie cieszył jeszcze długi czas (oczywiście pomijając głowice i paski, które ulegają naturalnemu zużyciu).
Poza tym jest to sprzęt który wdzięcznie poddaje się modyfikacjom rozszerzającym znacznie jego funkcjonalności - o czym świadczą wyniki działań autora tematu.
Podsumowując - moim zdaniem Koncert to może być i jest świetny sprzęt.
Poza tym jest to sprzęt który wdzięcznie poddaje się modyfikacjom rozszerzającym znacznie jego funkcjonalności [...].
Podsumowując - moim zdaniem Koncert to może być i jest świetny sprzęt.
W trakcie obmyślania i projektowania modyfikacji usprawniających Koncerta natrafiłem na cały szereg jakby otwartych furtek, z mniej lub bardziej ukrytymi wskazówkami co do sposobu możliwego poprawienia danego węzła konstrukcyjnego.
Niektóre z tych zagadek są nad wyraz ciekawie zaszyfrowane kształtem, wymiarami i pozycją różnych obiektów w zespołach magnetofonu.
Spójrzmy na mostek głowic. Starannie wymierzona droga taśmy, dobrze pomyślane prowadzenie w pionie bez niepożądanego tarcia, jedyny konieczny element trący, ustalający kąt wejścia taśmy na ostatni kołek prowadzący jest dużej średnicy i z niemagnetycznego materiału, ma polerowaną walcową powierzchnię trącą. No bez zarzutu... Ale odsuwacze gryzą się z całą resztą wyraźnie, bardzo mała średnica ich kołków to wiadomo co spowoduje. Duże luzy wszechkierunkowe, nieskutecznie zmniejszane sprężynkami powrotnymi, trudności z ustaleniem wysokości prowadzenia przewijanej taśmy, niestabilne to-to i jakby nie od tego sprzętu. Przeniesienie napędu z elektromagnesu takie siermiężne z deczka, dużo niepotrzebnego tarcia i strat siły po drodze. Jednym z następstw tego stanu rzeczy jest nagminne wyłamywanie lewego wspornika dźwigienki "U" (to ta z czernionego twardego drutu stalowego fi 2,5, pod mostkiem na górze), gdyż sanki odsuwaczy mają tendencje do zakleszczania się w prowadnicach przy naturalnym zanieczyszczeniu osadami.
Coś tu nie gra... To jest niespójne co do poziomu technicznego z całą resztą w tym miejscu.
Coś warto by zaradzić na tę zmorę. Chyba trzeba spróbować pograć vabank, nie ma co się pieścić ;-)...
No i się zmieściło. Nawet rzekłbym idealnie weszło na styk.
Sprzęty z najwyższej półki mają zazwyczaj odsuwacze w postaci rolek prowadzących (ale też nie wszystkie, nie nie). To dlaczego polski sprzęt ma nie mieć tak samo albo jeszcze lepiej ?
Rozrysowanie aż proszącego się tu rozwiązania z rolkami na dźwigienkach ujawniło dwa ciekawe szczegóły...
Miejsca spoczynkowe rolek odsuwaczy są narzucone obecnością innych elementów - po lewej stronie podświetlacza fotostopu i obsady rolki naprowadzania, po prawej wałka przesuwu z oprawą ogranicznika i wspomnianego ślizgu z niemagnetycznej nierdzewki.
Wolna przestrzeń dla zataczanego przez te rolki łuku (przy wyjściu ze spoczynku dla odsunięcia taśmy od głowic) determinuje jego promień, a zatem i długość dźwigienek wsporczych. Geometria wykreślna dała odpowiedź co do najkorzystniejszego położenia osi obrotu dźwigienek wsporczych - wypadają symetrycznie po obu stronach mostka, idealnie jak w lustrzanym odbiciu pomimo różnych narzuconych długości dźwigienek. Co więcej - największa (czyli najkorzystniejsza) możliwa średnica rolek jest taka sama dla ich obydwu. No ciekawy przypadek... Może już ktoś wcześniej tędy szedł ;-)?
Łożyska kulkowe rolek otrzymały konstrukcyjnie uszczelnienie bezstykowe labiryntowe z pułapkami pyłów oraz zabezpieczenie przed uwolnieniem środka smarującego. Na zbliżeniu prawej rolki górna część nie wiruje, szczelina ponad rolką wirującą jest niewidoczna. Już tę pierwszą przeszkodę kurz i pył nieprędko pokonają, a będą wtedy miały przed sobą jeszcze dwie trudniejsze na drodze do łożyska.
Przeniesienie napędu z elektromagnesu także zmieniłem, użyłem regulowanych popychaczy z przegubami kulistymi dobrej jakości.
Trzaskanie elektromagnesów to wada wszystkich magnetofonów produkcji polskiej, w których one występują. Diory też można by wyciszyć.
Prawdopodobnie da się wyciszyć każdy głośny elektromagnes w polskich sprzętach audio.
Użytkownik eksploatujący taśmy radiowe zażyczył sobie, aby w Jego Koncercie prócz prędkości 38,1 cm/s był także przełącznik prądów podkładu i korekcji dostosowującej ch-kę torów O/Z do tych taśm. Brak dobrego pomysłu na miejsce umieszczenia tego przełącznika i niechęć do dziurawienia ładnego frontu 3201 doprowadziły do koncepcji, aby dodać dwie pozycje do fabrycznego trójpozycyjnego przełącznika prędkości przesuwu. To wymusiło wymianę tego przełącznika z dwusekcyjnego trójsegmentowego na trójsekcyjny dwusegmentowy. Także całkowite przeprojektowanie obwodu podawania prądu podkładu na głowicę zapisującą, który jest w Koncercie mocno zintegrowany i niepodatny na zmiany układowe. Podobnie, tylko jeszcze trudniej sprawa się ma z obwodami pętli korekcyjnych we wzmacniaczach odczytywania i zapisywania, które będąc przełączanymi tranzystorami są współzależne - zmiana w którejkolwiek rzutuje na pozostałe.
Troszkę się nagłówkowałem, ale i to dało się w końcu zrobić.
Na obrazku fabryczna płytka z PR-kami, ale teraz 10-cioma zamiast czterech - obecnie regulacja jest całkowicie niezależna dla obu kanałów dla każdej prędkości oraz wspomniany przełącznik prędkości w trakcie podłączania nowych obwodów.
?
Bardzo miło kolego że potrafisz podziękować właśnie tutaj, na forum polskiego sprzętu i to w taki sposób :) O rzetelności i fachowości Andrzeja świadczą jego opisy prac, nad projektem magnetofonu szpulowego Impreza. Wielu z nas jest pod wielkim wrażeniem, bo ja na przykład, pierwszy raz widzę takie pomysły i rozwiązania :) Zapraszam i zachęcam do śledzenia tematu Imprezy.. a nawet wsparcia ;)
Mój 3201 już po modernizacjach i pierwszych odsłuchach. Wszystkie modyfikacje o których pisałem wcześniej zostały wdrożone i działają znakomicie. Korekcja dla taśm radiowych działa wyśmienicie. Przed i po taśmie różnica jest zauważalna tylko z punktu widzenia niejednorodności nośnika i związanych z tym wahnięciach poziomu. Wyciszenie elektromagnesów również znacznie uprzyjemnia eksploatację. Modyfikacja polegająca na uruchomieniu czujnika naciągu po stronie odwijającej również spisuje się na medal, co w przypadku taśm nawijanych na bobinach (AGFA Pancake) ma bardzo duże znaczenie. Zapewnia bowiem równy i mocny nawój co pozwala być spokojnym o jego spójność podczas zakładania i przenoszenia taśmy.
Żeby nie być gołosłownym załączam zdjęcie magnetofonu. Również aby nacieszyć oczy wszystkich lubiących ten model ;-).
Teraz można powiedzieć z czystym sumieniem, że Koncert to może być świetny sprzęt.
Dziękuję autorowi tematu za realizację moich marzeń i losowi za to, że na niego trafiłem.
Dziękuję autorom powyższych wpisów za aż tak miłe słowa uznania dla efektów tych skromnych działań, zrobienie komuś frajdy czy uprzyjemnienie życia (nie mówiąc już o spełnianiu marzeń) to dla mnie największa przyjemność i taka głębokoserduchowa radość.
Z tymi rozklejonymi NABami rzeczywiście był problem. Rozleciała się jedna, pod ciągłym naciskiem wewnętrznej sprężyny tego samego można było się spodziewać w drugiej. Jednak próba zerwania klejenia to ryzyko połamania tworzywa i niepowodzenia całej akcji. Potrzebne było rozwiązanie, które jednocześnie przywróci całość jednej i zabezpieczy przed defektem drugą, ale identyczne dla obydwu.
Kombinowałem dłuższy czas, po kolei odrzucając wydumane koncepcje jako zbyt zawiłe, trudne do przeprowadzenia, wątpliwie skuteczne, brzydkie, ryzykowne albo generalnie do bani.
W końcu jedna z nich okazała się do przyjęcia pod każdym względem. Cała trudność polegała na wykonaniu takich kształtowych podkładek, które rozprowadzą siłę od sprężyny wewnętrznej po krawędziach cienkiej i kruchej tworzywowej ścianki. Talerzyk z wypolerowanego na koniec alu, z trzema gwintowanymi otworami M3 zajął miejsce centralnie pośrodku widocznej strony NABa. Końce śrub o dokładnie dopasowanej długości zostały zlicowane z jego powierzchnią, nie rzucają się w oczy. Zresztą trzy symetrycznie rozmieszczone małe punkty nie gryzą się estetycznie z ogólnym widokiem.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dzięki, nie znałem :(...
Sporo tego tam, same wyższe półki. Trochę oglądania przede mną, na Święta pasuje ;).