Szkoła druciarstwa
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
ktoś się na ruski YT zapatrzył
DMT-407 Amor i DSP-102 Pionier wg schematów mają mieć na pokładzie scalone wzmacniacze 'mocy' ;) typu UL1402L.
A tu się podepnę, choć liczę się z niebezpieczeństwem spadnięcia do tematu Stop dewastacji! Ofiarą druciarstwa padł bowiem właśnie Pionier Stereo, i to nie byle jaki egzemplarz, bo zaprezentowany na Oldradio:
https://oldradio.pl/karta.php?numer=574
Wsród odbiorników, które u mnie się przewinęły Amory miały rzeczywiście UL1402L ale w Pionierach zawsze były UL1403L.
W takim razie - tym gorzej dla mnie. Ten egzemplarz miał bowiem 2 X UL1405. Oczywiście, zaraz po nabyciu byłem mocno ukontentowany z tego powodu że trafiły mi się najlepsze układy z całej serii.
Układy 1403L wg katalogu obsługują obciążenie 8 omów (1402L - 4 omy) a dołączone głośniki OGO-3/4-2 mają impedancję 4 omy. I może to jest przyczyna dość częstego uszkadzania się tych końcówek.
To że "obsługują" w sensie że głośniki 4 omy figurują w nocie katalgowej UL1402 a w pozostałych - tylko głośniki 8 omów nie znaczy wcale że nie można dołączać głośników 4 omy do UL1403 lub UL1405. Proszę zauważyć że prąd wyjściowy wszystkich tych układów (z wyjątkiem UL1401 który najpewniej był odpadem produkcyjnym) wynosi 1,5 ampera. Różnice między UL1402, UL1403 a UL1405 polegają na dopuszczalnym napięciu zasilania: odpowiednio 18V, 25V i 30V. Stosownie do powyższego karty katalogowe zalecają dla nich napięcia zasilające odpowiednio 13,2V, 18V i 22V. Zrozumiałe zatem że przy wyższym napięciu zasilania należy zastosować głośnik o większej impedancji aby dopuszczalnego prądu w obciążeniu nie przekroczyć, nawet przy pełnym wysterowaniu. Układy te cechują się bardzo prymitywną budową, charakterystyczną dla pierwszych konstrukcji układów scalonych, toteż straty napięcia są na nich bardzo znaczne, przekraczające 2V dla każdej z połówek sygnału (w układach nowszej generacji, takich jak UL1481 lub seria UL149X straty mogą wynosić nawet poniżej 2 x 0,5V). Gwarantuje to że z głośnikiem 4 omy prąd wyjściowy nie zostanie przekroczony, nawet jeśli napięcie zasilania będzie nieco większe od kataloowego, na poziomie 15V jakie występuje w Pionierze Stereo zasilanym z transformatora TS20/1 lub (jak mój egzemplarz) TS20/3/676. Także z faktu że katalog dopuszcza większą moc strat bez radiatora W których to warunkach pracują końcówki mocy w Pionierze Stereo) dla UL1402 (2W) niż dla 1403 i 1405 (1,5W) nie wnioskowałbym że UL1402 będzie mniej narażony na zniszczenie niż pozostałe, choć przegrzewanie się w wyniku braku radiatorów może być faktyczną przyczyną ich uszkodzeń w Pionierze Stereo i podobnych, np. monofonicznej Contessie. Jestem niemal pewien że większą moc strat bez radiatora (a tym samym wyższą temperaturę pracy) dopuszczono znów z uwagi na mniejsze znamionowe zasilania, kiedy to niebezpieczeństwo drugiego przebicia jest mniejsze. Zwłaszcza że moc strat z radiatorem jest dla tej trójki taka sama (4W).
Z racji antycznej obudowy trudno się te układy podmienia do sprawdzenia.
Zrobiłem więc w moim egzemplarzu Pioniera małą przeróbkę, dzięki czemu podmiana układu trwa może 10 sekund.
:-DDD Jeszcze w podstawówce będąc nabrałem podejrzeń że te układy mogą stanowić bezpośrednie zamienniki lamp elektronowych skoro mają nie to że antyczny ale wręcz autentyczny cokół Noval. ;-) Oczywiście, ich montaż z wykorzystaniem prawdziwych podstawek lampowych jest rozwiązaniem bardzo praktycznym. No ale może wystarczy już tego dydaktycznego smrodku.
W tym odcinku będzie o tym, jak zastąpić UL1402/03/05L 'beleczym' ;)
Natomiast w swoim odcinku przejdę wreszcie do rzeczy. Nie, nie stanąłem przed koniecznością wymiany popalonych końcówek mocy w swoim Pionierze bo nic takiego się nie stało, przeciwnie mam obecnie chyba kilkanaście sztuk UL140X, którymi mogę poratować potrzebujących. I absolutnie nie brałem pod uwagę zastąpienia ich beleczem. To miał być świadomy, i nieprzypadkowy wybór!
Motywacją była rosnąca świadomość jak beznadziejnie marny jest to układ pod względem jakości odtwarzania. Nawet odnosiłem wrażenie że dźwięk radia jest jakiś nieczysty, nawet jego bezpośredni protoplasta Jubilat z końcówką mocy na acetkach brzmiał nieporównanie przyjemniej.
Te układy można zaliczyć do bida-komplementarnych. W tamtych czasach nie potrafiono jeszcze wytwarzać na płytce zawierającej tranzystory npn traznystorów pnp o parametrach kwalifikujących je do pracy w końcówkach mocy, nawet tylko w roli pary sterującej w klasycznych końcówkach quasi - komplementarnych. Toteż rolę końcowego tranzystora pnp powierzono... diodzie, obarczając napięciowy stopień sterujący niełatwym zadaniem dostarczenia całego prądu wyjściowego dla ujemnej połówki. Efektem jest rażąca różnica wzmocnień: dla połówki dodatniej kiedy to prądu do obciążenia dostarcza układ Darlingtona z tranzystorami npn wzmocnienie jest o dwa rzędy wielkości większe. Podobna sytuacja ma miejsce w końcówkach licznych krajowych magnetofonów, np. M2405S oraz M531S gdzie postanowiono zaoszczędzić jeden tranzystor BC107 w każdej z końcówek. Efekty są w obu przypadkach takie same: na niezniekształcony przebieg zostaje nałożony taki sam przebieg osłabiony o kilkadziesiąt dB i przepuszczony przez... prostownik. Przy czym w UL140X sytuacja jest o tyle gorsza że do tego jeszcze stopień końcowy pracuje w klasie C (zabrakło jednej diody aby wymusić przepływ choćby symbolicznego prądu spoczynkowego). Stąd przy małych sygnałach ujawniają się zniekształcenia skrośne, większe niż w końcówkach magnetofonowych. Przy większych sygnałach końcówka scalona bierze górę, dzięki głębokiemu USZ. Nadal jednak zniekształcenia są bardzo przykre dla słuchu, pełne harmonicznych bardzo wysokiego rzędu. Tu kiedyś zbadałem je dokładniej:
EDIT: dopiero po kilku dniach zauważyłem że zamiast linku do własnych badań zamieściłem link do zdjęcia, w dodatku cudzego. Ten jest właściwy:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=357010#p357010
W ramach zaś rekompensaty za tamtą kompromitującą pomyłkę załączam bezpośrednio jednen z oscylogramów z tamtych badań (tuż pod granicą przesterowania, ale przy wysterowaniach dużo mniejszych było całkiem podobnie a niekiedy znacznie gorzej), aby było widać jak parszywej natury są te zniekształcenia (ujawnione poprzez odjęcie sygnałów na wyjściu i wejściu wyskalowanych tak aby składowa podstawowa uległa pełnej kompensacji), mimo że wartość międzyszczytowa zniekształceń nie przekracza 0.3% wartości międzyszczytowej sygnału i podobnie też powinny plasować się THD.
i niedasie ukryć że odtąd piękne obudowy nie były już w stanie przesłonić paskudztwa jakie skrywają.
Przywlokłem z piwnicy nieużywane od wielu lat radio (nie bez wpływu była świadomość jakości jego końcówek mocy, podparta wrażeniami słuchowymi), upewniłem się że działa i wyjąłem bebechy z obudowy. Pierwsze wrażenie było takie: kto tu właściwie druciarstwo uskutecznia. Poprzeginane na bok kondensatory włażące na siebie, a po ich wylutowaniu okazało się jak brutalnie im końcówki poprzeginano:
Nowa końcówka miała być wykonana na elementach z epoki - dostępnych w czasach gdy powstał Pionier Stereo (a więc nie wchodziły w grę żadne tam UL1481) i ma się rozumieć - produkowanych przez Unitrę (poczyniłem co prawda wyjątek dla niskoomowych rezystorów). Zatem z tranzystorów w grę przy wymaganej mocy mogła wchodzić tylko para komplementarna BD354/355. Schemat był z góry przesądzony: najprostszy ale sprawdzony i dobry. Wzorowałem się na tym co w wielu wersjach budowałem już wcześniej, np dla przenośnego odbiornika powstałego z przebudowy Dany, oczywiście zmieniając nominały stosownie do przeznaczenia. Faktyczny schemat będę musiał dopiero narysować. Wraz ze schematem załączam wygląd płytki mającej zastąpić oba układy scalone zaprojektowanej dla tego konkretnego zastosowania. Narożnik ściąłem w obawie przed kolizją z jednym z trymerów, która okazała się jednak bezpodstawna.
Oczywiście nie przewidywałem pracy bez jakiegokolwiek radiatora, zdjęcie bez niego zrobiłem tylko po to aby pokazać całość. Płytka miała zostać przytwierdzona na słupkach dystansowych przyśrubowanych do istniejących w płytce radia otworów pod śruby mocujące UL1405 i wlutowana na długich wąsach "pin-to-pin" w sześć spośród dziewięciu otworów lutowniczych: 1-masa, 2-wyjście, 3-"+" zasilania, 6- filtracja napięcia polaryzującego stopień wstępny, 7 - wejście, 8- ujemne sprzężenie zwrotne. Końcówki 4,5 i 9 służące do korekcji częstotliwościowej zostały pominięte bowiem stosowne elementy znalazły się na dodatkowej płytce. Poza nią tj na oryginalnej płytce pozostały kondensator wyjściowy dołaczony do końcówki 2, rezystor i kondensator określający głębokość USZ dołaczony do końcówki 8, kondensator filtracyjny dołączony do końcówki 6 i kondensator wejściowy dołączany do końcówki 7. Na kolejnych zdjęciach widok płytki od strony druku z wlutowanymi wąsami i przyśrubowanymi słupkami dystansowymi i wreszcie znów od góry ale już z radiatorem, chociaż raczej symbolicznym.
Ale w tym momencie żarty się skończyły. Jeszcze należałoby dokonać próby zmontowanej płytki ale poprzestałem na zlutowaniu prowizorycznego pająka, pomiarze napięć stałych i... przekonaniu się czy sygnał przechodzi z wejścia na wyjście przy pomocy... dotknięcia wejścia paluchem. Stwierdziwszy że w jednym i drugim kanale jest brum a wzmacniacz nie wariuje - uznałem że jest gotowy trafić do radia.
Najpierw jednak uznałem że wcześniej wypadałoby uporządkować boordel na płyyce radia jakiego narobiono w fabryce. Zacząłem od wymiany diod prostowniczych. To cud że germanowe DZG2 cechujące się prądem szczytowym zaledwie 0,9A nie sfajczyły się dotąd. Były one całkiem na miejscu w Jubilacie gdzie co prawda napięcie wyprostowane jest większe (prawie 25V zamiast 15V jak w Pionierze) ale tam był głośnik 25 omów a nie jak w Pionierze - 4 omy i w dodatku jeden a nie dwa. Wprawdzie w klubowej dokumentacji występują BYP401 ale skorzystałem z okazji użycia zabytkowych diod BYP660-100R które bywały zresztą stosowane w odbiornikach tej grupy. U góry nowe diody krzemowe, u dołu - stare germanowe.
Ostatnie chwile UL1405 w radiu. Częściowo już uporządkowałem elektolity. Udało się nawet wstawić na miejsce kondensatorów wyjściowych 470uF 16V (zdecydowanie za mała pojemność dla głośników 4 omy) większe gabarytowo 1000uF 10V. Jeden z nich widać pomiędzy układami scalonymi. Na drugim zdjęciu - już bez układu ale ze słupkiem dystansowym.
Ale po prowizorycznym przyśrubowaniu płytki okazało się że brakuje kilku mm aby zmieścić całość w obudowie. Trzeba było skrócić słupki metodą wymiany tulejek (gdzie jednak byłem ograniczony niebezpieczeństwem zwarcia dodatkowej płytki do metalowej obejmy mocującej główny elektrolit zasilacza, a także obniżyć wysokość montażu radiatora z tranzystorami mocy i wreszcie wymienić elektrolity na dodatkowej płytce na niższe, i niestety także o dwukrotnie mniejszej pojemności (chodziło o elektrolity w bootstrapie i wspólny dodatkowy elektrolit na zasilaniu. Wówczas płytka zmieściła się w obudowie niemal na styk. Ważne że taki montaż okazał się na tyle sztywny, że nie trzeba było obawiać się zwarcia z obejmą kondensatora mimo pojedynczych mm dystansu.
Po wielu przymiarkach i wywierceniu dodatkowych otworów w płytce radia udało się przyzwoicie rozmieścić kondensatory elektrolityczne filtrujące polaryzację wejścia (końcówka 6) oraz znajdujące się w USZ (końcówka 8). A nawet wymienić te ostatnie na większe (220uF 10V zamiast 47uF 16V) ponieważ również połączone z nimi rezystory trzeba było wymienić na mniejsze (47 omów zamiast 330 omów) aby zachować dostateczne wzmocnienie. I wreszcie nastał wiekopomny moment: dodatkowa płytka została wlutowana w płytę główną.
Ale o tym co nastąpiło później - napiszę już jutro. Zresztą i tak niedługo północ ;-)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- …
- następna ›
- ostatnia »
Majstersztyk.
Pozdrawiam
Grzesiek