Wybór szpulowca
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
W sumie musiałbym pomyśleć bo dwa silniczki by się znalazły trzeba by jakoś zrobić mocowanie i wymienić paski i zrobić jakoś kółko pasowe na ośkę silnika a i jeszcze regulator obrotów. może kiedyś to zrobię jak nie zabraknie czasu :)
W podręcznym magazynie "przydasiów" mam wiele różnych silniczków wielkości jak do kaseciaków. Jakbyś podał pasujące, wygodne Ci wymiary i parametry to być może coś dałoby się dobrać. Za koszt przesyłki, w uznaniu udziału w projekcie odtworzenia "Imprezy".
Aaa... Zapomniałbym. Początkowo M 3002 SD "Impreza", potem po "zaginięciu" dokumentacji (czytaj: konfiskacie zaminowanej dokumentacji) M 4102 SD "Impreza" - przydomek nasz, prywatny. Był jeszcze "POLONEZ", wyposażeniowo identyczny, ale z piekielnym wzmacniaczem mocy, zbudowany od podstaw. Ważył ponad 35 kg. Był moją pracą dyplomową w wieczorówce przy Kasprzaku. To już zupełnie prywatna konstrukcja.
M 3002 SD "IMPREZA" - to dopiero się kwalifikuje na wątek w dziale "zapomniane projekty"!
No, nie tak do końca zapomniane... Paradoksalnie, fakt pokrętnego zajumania nam "bezpiecznej" dokumentacji kwalifikuje ten projekt nie jako prywatny - jakim był w istocie rzeczy - tylko kasprzakowski. Użycie chassis mechaniki i elementów obudowy zewnętrznej, mocno zmienionych wprawdzie ale jednak, także za tym przemawia.
Coraz więcej szczegółów i niuansów "Imprezy" sobie przypominam, chyba dałbym radę powtórzyć ;)
KOlego Krecik, wracając do Damy Pik i innych polskich szpulowców Hi-Fi, mam pytanie.
Czy uzasadnione jest twierdzenie, ze zbudowane one zostały "bardziej pod kątem przewijania a nie prowadzenia taśmy po głowicy" ?.
Takie zdanie gdzieś mi wpadło w oko i nie pamiętam już czy było jakies uzsadnienie tej tezy, ale to mi sie teraz nasunęło a propos tych dodatkowych silników o jakich piszesz, że lepiej by było gdyby był osobny silnik do odtwarzania i osobny do przewijania.
Lepiej dla jakości muzyki jaką można by było "wycisnąć" z naszych szpulaków.
Pod warunkiem, że głowice i reszta elektroniki "dałaby radę" ( mam na mysli wersje deck ) .
Czy uzasadnione jest twierdzenie, ze zbudowane one zostały "bardziej pod kątem przewijania a nie prowadzenia taśmy po głowicy" ?.
Takie zdanie gdzieś mi wpadło w oko.
Nawet wiem, gdzie. Uzasadnienia tam żadnego nie widziałem, trochę od czapki to stwierdzenie. Postać magnetofonów i większości polskich wyrobów upaństwowionego przemysłu taka, jaką znamy była wynikiem działania tak wielu okoliczności, że zazwyczaj z pierwotnymi zamiarami twórcy/-ów miała dużo mniej wspólnego niż powinna. Jednym z najważniejszych celów istnienia zakładów produkcyjnych było tworzenie miejsc pracy a nie tam jakichś wyrobów, nie daj Boże trudnych w fabrykacji. Więc konstruktorzy bardziej zawiłych od spinacza biurowego wynalazków mieli często ręce związane niemożnością ogarnięcia w produkcji operacji trudniejszych niż przykręcenie śrubki. Odsetek jednostek wyżej wykwalifikowanych na wydziale 1700 Kasprzaka oceniłbym na 10%.
A po co się trudzić, gdy "czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy" ?
Jednak odgórne dyrektywy, płynące z najwyższych szczebli władzy powoli zmieniały ten stan rzeczy. Dużo drobnych użytecznych wniosków racjonalizatorskich było nagradzane szybką nagrodą pieniężną, co stanowiło motywację dla innych do ujawniania swych możliwości używania głowy.
Czy z tego wynika, że w damie, arii itp. prowadzenie tasmy po głowicy (teoretycznie) nie odbiegało od konstrukcji zachodnich ?
Czy z tego wynika, że w damie, arii itp. prowadzenie tasmy po głowicy (teoretycznie) nie odbiegało od konstrukcji zachodnich ?
Wynika wprost przeciwnie, np. floczek (poliestrowa tasiemka z naflokowaną zieloną włókniną) był kontynuacją licencji Grundiga z ZK 1xx. To efekt lękliwego trzymania się "dobrych, wypróbowanych wzorów" przez decydentów, nie mających pojęcia o magnetofonach, za to dobrze wiedzących, jak działa dobry dupochron.
Nie dość, że z czasem powodował zjeżdżanie taśmy z zadanej wysokości przesuwu, to jeszcze szybkie i nierównomierne zdzieranie i tak miękkiego czoła głowicy. Do tego flokowanie też szybko znikało. Jakby tego było mało, to jeszcze zjawiska elektrostatyczne się objawiały. Jak to mieliśmy wytłumaczyć komuś, kto widzi tylko dwie rzeczy:
- nie daj boże narazić się "wierchuszce"
- daj boże przypodobać się "wierchuszce", bo sypną stamtąd grosiwem
a magnetofon dla takiej ameby to czarna magia.
Dlatego już pisałem coś o jakości sprzętów z tamtych lat.
Dlatego "Impreza" nie miała szans na wdrożenie do produkcji drogą normalnych procedur, gdyż sprzęt ten przerastał wyobrażenia także i tych, którzy byli tak czy inaczej obeznani z tym, co się aktualnie produkuje w Kraju i na Świecie. Zagrażał kruchym nogom decydenckich stołków zdemaskowaniem ich miernoty. Także wśród grupy osób dumnych z osiągnięć na poziomie M24xx wzbudzał mieszane uczucia, ukazując dystans pomiędzy tym, czego dokonali a tym, co można by dokonać. I zacząć liczyć się w świecie, przed możliwościami "Imprezy" ustępowały wszystkie znane wówczas na świecie konstrukcje w tej klasie.
Ale cóż, takie miejsce, taki kraj...
Nie od dzis wiadomo, że generalnie komuchy to debile były :( . Takie proste chłopy ( nie obrazajac rolników ) oderwane granatem od pługa a raczej z biedy i braku wykształcenia czerwoną legitymacją :( .
Ale na czym polegała innowacyjność tej konstrukcji ? Czy to było coś w klasie koncerta czy raczej jakiegoś sony lub akai ?
Prosze opisz w paru zdaniach cechy tej konstrukcji
Nie od dzis wiadomo, że generalnie komuchy to debile były :( . Takie proste chłopy ( nie obrazajac rolników ) oderwane granatem od pługa a raczej z biedy i braku wykształcenia czerwoną legitymacją :( .
Nikogo nie bronię i niczego nie usprawiedliwiam ale chyba za bardzo się zapędzasz Staszku.
Pozdrawiam
Grzesiek
Ok. sorki nazwę to inaczej:
w tej "organizacji" przez nich utworzonej następowała selekcja negatywna.
To skutkowało takimi potem zachowaniami jak opisał Krecik i takimi skutkami ekonomicznymi i socjalnymi, że ludzie wykształceniu w Polsce zarabiali ok. 30 dolarów miesięcznie.
Jak pewnie juz wiesz, ja nazywam sprawy po imieniu. Nie jojcze, że "takie były czasy", bo to nie czasy były temu winne tylko konkretna ideologia i ludzie.
Kolega Krecik chyba dość jasno i rzeczowo to opisał - jakie to miało konkretne skutki.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- …
- następna ›
- ostatnia »
No, zdecydowanie masz już jakiś wkład w projekt, którego podjęcie rozeznaję ;). Na razie etap rozpoznania dostępności elementów, co już jest związane z kosztami.
Rozdzielenie napędu zwijania i przesuwu jest ze wszechmiar godne polecenia. Nie ma w zasadzie czegoś takiego, czego się nie da. Może się najwyżej nie opłacać. Ale w tym przypadku opłaca się jak najbardziej. Promień zwijania nie jest stały w funkcji kąta obrotu prawej szpulki i stąd okresowe wahania momentu obciążenia, co przenosi się na przesuw przy wspólnym źródle napędu.
Autorowi wątku, po wglądzie w dawne notatki polecam właśnie Damę Pik. Są dostępne dość tanio i pozostawiają więcej otwartych furtek do udoskonaleń niż seria M24xx. Sama świadomość tego stanu rzeczy to już dużo ;).
Wybrać ładną i kompletną, zrobić przegląd z konserwacją i cieszyć się sprzęcikiem. Nie eksploatować bez przygotowania sprzętu, który długo stał bezczynnie!