M 3002 SD / M 4201 SD "Impreza"
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Pytałem o założenia i ewentualne kalkulacje produkcji Imprezy w czasach PRL-u.
Chciałem w ten sposób poznać logikę handlową PRL-u.
Aby "zaminowac" dokumentację trzeba było podjąć na jakiejś podstawie taką decyzję.
Staszku.. Wiesz co było podstawą decyzji ? Brak wiedzy jakiegoś aparatczyka wsadzonego na stanowisko dzięki koneksjom, lub strach przed podjęciem decyzji.
Pytałem o założenia i ewentualne kalkulacje produkcji Imprezy w czasach PRL-u.
Chciałem w ten sposób poznać logikę handlową PRL-u.
Aby "zaminowac" dokumentację trzeba było podjąć na jakiejś podstawie taką decyzję.
"Zaminowanie" dokumentacji to rozmyślne wprowadzenie doń drobnych, ale istotnych błędów, niedopowiedzeń i niejasności, mających na celu podstawienie nogi (czytaj: podłożenie świni) potencjalnie nieuczciwemu potencjalnemu wytwórcy. W kraju, gdzie ochrona prawna wartości intelektualnych praktycznie nie istnieje każdy doświadczony twórca / konstruktor tak robi. Jak tego nie zrobi, to albo ma dzikiego farta, albo jest "swój człowiek" (podówczas: należy do PZPR), albo głoduje i zmienia zajęcie na mniej intelektualne.
Pragnąc móc mieć powyższe zależności w doopie, najlepiej samemu wytwarzać to, co się wymyśliło. Tak najszybciej zdobywa się doświadczenie, ucząc się w bólach na własnych błędach. Za złe wymyślenie można wtedy nawymyślać tylko sobie, co zazwyczaj mało boli. Za to strata czasu i materiałów bije po kieszeni, a to już boli konkretnie.
Skończyłem toczenie drobiazgów do silników SM-2, jedynie z kilkoma epitetami porównawczymi, kwestionującymi moją skromną chwilową zdolność do uważności i koncentracji na tym, co mam robić.
Teraz wiercenie i takie tam...
Wspomniałem niedawno, że czasem do dokładnego trasowania niekonieczny jest rysik.
Taka zagwozdka na ten przykład: należy wywiercić trzy otwory na wspólnej linii obwodowej, na promieniu r10,25 +/- 0,025, rozstawione równo co 120* kątowych.
Na oko nie da rady, za wysokie wymagania co do dokładności położenia. Wymiar nietypowy, takiego szablonu nie ma.
Wychodzi, że bez podzielnicy (takie cuś ważące przeciętnie 50kg do obracania obrabianym elementem o żądany kąt) się nie obejdzie... No klapa i kiszka na raz :-(.
Powiadają mądrzy, że dobry pomysł to więcej niż złoto.
Koło zębate Z75 z wypasu tokarki, na nim kreski na szczycie zęba co 25-ty ząb, a w połowie tej odległości kreski dwie (25 to nieparzysta liczba, środek odległości wypada na dnie wrębu). Do tego wskazówka ze sztywnego drutu przytwierdzona do obudowy wrzeciennika tokarki i już jest jaka-taka podzielnica. Jak na taki partyzancki prymityw to nawet zadziwiająco dokładna, można jeszcze podeprzeć się sprzętem optycznym przy ustawianiu żądanej pozycji wrzeciona, gdy wskazówka ma pokryć się jak najdokładniej z zaznaczonym szczytem zęba. Samo wrzeciono do tych egzorcyzmów przyhamowane hamulcem filcowym, żeby nie obracało się zbyt swobodnie. Napęd oczywiście wyłączony i zabezpieczony.
Po ustawieniu - myk - ryska na materiale dobranym do tego i właściwie ustawionym nożykiem tokarskim. Potem następna...
Jak już jest wytrasowane, to wiercenie już pikuś...
Na wszystko jest sposób, jak mawiał Tuwim ;-).
Potrzeba matką wynalazku ;) Widzę że rzeczy niemożliwe załatwiasz od ręki.. na cuda trzeba dwa dni poczekać :))
Takich fachowców to nam potrzeba jak najwięcej ;) człowiek inteligentny znajdzie wyjście z każdego problemu ;)
Potrzeba matką wynalazku ;) Widzę że rzeczy niemożliwe załatwiasz od ręki.. na cuda trzeba dwa dni poczekać :))
No nie, aż taki "gieniuś" to nie jestem. Czasem nawet trzy dni się zejdzie...;-).
Jeszcze trochę a pęknę z nadęcia... Ale dzięki w imieniu własnym i mojej połechtanej próżności też ;-).
Do niedawna był w Pułtusku zakład "POLAM", produkowano tu zapłonniki do świetlówek, różne lampy, żarówki rozmaite i takie tam niezbędności dnia codziennego co to świecą, grzeją lub wybuchają. Niestety, już nawet budynków nie ma. A zakład całkiem nieźle wyposażony w maszyny i urządzenia, mieli miodowo-malinowe japońskie elektrodrążarki wgłębne i drutowe. Coś tam czasem zleciłem jako zewnętrzny kontrahent, coś kiedyś im naprawiłem za friko raz i drugi i tak nawiązała się obopólnie owocna znajomość.
A że miałem potem wstęp tu i ówdzie w tym zakładzie, to hulaj dusza piekła nie ma...
Kiedyś trafiłem na dobry poniedziałkowy moment, kiedy majster od drążarek był niezdolny do niczego po niedzielnej kuracji skutków sobotniego przedawkowania trunków. Do pilnowania japońskiego superautomatu to już szczególnie nie był jakoś chętny o obsłudze nie mówiąc...
Nie, nie zajumałem maszyny ważącej kilka ton. Ale że nieco przedtem ją naprawiałem, to była mi znana. Jej możliwości również. Przeciętna dokładność drążenia - 1um. Z wykończeniem na błysk.
Niedługo trwało... Po kilku godzinach (drążenie elektroerozyjne jest procesem powolnym) miałem to, na co się śliniłem od dawna - dwa koła zębate Z144, ale nie ewolwentowe, tylko z trójkątnymi zębami. Do podzielnicy właśnie, takiej malutkiej i diablo wygodnej a przy tym mrówczo dokładnej. Pokażę Wam ją niebawem w akcji przy wykonywaniu tarcz perforowanych do czujników fotooptycznych IMPREZY. Miała ich trochę...
Tymczasem z silnikami SM-jużsamniewiemile tak jakby widać światełko w tunelu. Odnośnie górnych opraw łożyskowych rzecz jasna, reszta to jeszcze trochę się zejdzie. Jak na razie pożarły one około 120rbh i apetytu wystarczy im na drugie tyle albo i trzecie. Wspominałem coś tam o tym - prototypy są z zasady wściekle drogie. Lepiej nie myśleć w ogóle o ilości oczekującej pracy, bo omdlenie zapewnione. Myśli o trudnościach to zawał jak w banku.
Jeszcze takie wici: szukamy takich żaróweczek jak na fotkach. Nie muszą być na 2,2V ani też pobierać koniecznie 0,25A, ale muszą mieć soczewkę na szczycie bańki tak jak te.
Prawie wszystkie fotoczujniki IMPREZY miały takie właśnie żaróweczki. LEDy IR były trudnodostępne (ale już istniały na świecie), poza tym paradoksalnie trudniejsze do ustabilizowania niż niepozorna zwykła żaróweczka od miniaturowej latarki, rodzimej produkcji i śmiesznie tania. Świecąc z około połowy napięcia znamionowego miały zadowalającą trwałość. Odporność na wstrząsy też niezła, bo żarniki krótkie i stosunkowo masywne jak na taki wymiar.
Andrzej podaj mi proszę ile potrzebujesz tych żaróweczek i adres gdzie mam Ci je wysłać, oczywiście na PW ;) Właśnie je kupiłem :)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- …
- następna ›
- ostatnia »
Staszku, przeczytaj proszę jeszcze raz wszystko to, co dotąd napisałem o Imprezie i jej zaminowanej dokumentacji, która najpewniej bez zapoznania się z nią pofrunęła do śmietnika. Więc o co pytasz ?