M 3002 SD / M 4201 SD "Impreza"
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
@PawełF:
Z wypiekami to raczej w buzi, chipsy albo coś tam takiego ;-)
Nie sądzę, żeby ten pomysł z książką był dobrze trafiony. Nie znalazła by zbyt wielu nabywców, w tym wątku uczestniczy zaledwie parę światłych osób, nie wiem, ile osób go obserwuje ale chyba też niewiele, seria "Zabytki techniki" pana Brzezińskiego także dość skromnie z oglądalnością, raczej dość mocno poniżej oczekiwań.
Dzisiaj mało kto czyta książki, statystycznie prawie zero, były ankiety i sondaże społeczne w tym temacie. Żeby zwróciły się koszty wydania, trzeba by sprzedać powyżej 1000 egzemplarzy. Tu optymistycznie szacowałbym na 50 do 100 w pierwszym kwartale po wydaniu. Może liczne obrazki trochę by pomogły, ale to podraża koszty wydawcy i też niewielu będzie rozumiało, co to takiego na tych obrazkach jest.
Może gdyby wątkiem przewodnim było obnażenie tajemnic nieludzkiego systemu pracy tamtych lat (choć w wielu aspektach to dziś jest dopiero tragedia, a wtedy był niedoceniony raj - utracony ;-)), to wtedy może ze 200 książek by się sprzedało.
Ale to nadal daleko od niezbędnego minimum.
Dobra, dobra, gadu-gadu a walizka nóg dostała i portfel też zniknął :-).
Będę dziś uzdatniał te silniki, czyli robił coś, co pozornie "niedasie". Cała tylna pokrywa zostanie wykonana nowa, z łożyskiem tylnym, którego fabrycznie nie ma, oraz z innymi szczotkami. Górne łożysko, mocno obciążone trzema paskami i dość znacznym momentem startowym przewijania taśmy na prawie pełną dużą szpulkę (jej bezwładność trzeba pokonać żwawo, żeby wkur... irytacja oczekiwaniem nie nadążyła za prędkością zwijania ;-)) musi być odpowiedniej jakości i odpowiednio zabudowane. Trwałość (min. 10 lat), bezobsługowość, bezgłośna praca, znikome opory ruchu, dokładność kołowości obrotu, bliski lub lepiej równy zeru luz roboczy i płynny bieg to kolejne "skromne" wymagania do spełnienia bez zastrzeżeń.
Nabiał więdnie gdy to sobie uświadomić, prawda ? A to przecież tylko takie jedno łożysko w silniku... Maleńka cząstka całego magnetofonu.
Prace myślowo - koncepcyjne wykonałem wczoraj, dziś już wiem na czym stoję i co mam robić. Bez przyrządów technologicznych się nie obejdzie, ale one są dość proste i ogólnie łatwe do wykonania, trzeba tylko - po szczegółowym przemyśleniu zabiegów krok po kroku - zachować wymaganą dokładność.
To do roboty... Wieczorem pokażę postępy (optymista, nie ?:-)) i opowiem Wam coś niecoś o przewijaniu taśmy IMPREZĄ.
@Krecik:
Teraz są ebooki nie trzeba nic drukować każdy może sobie napisać i opublikować komuś sie może przydać taki opis jako ciekawostka.
@Krecik:
Teraz są ebooki nie trzeba nic drukować każdy może sobie napisać i opublikować komuś sie może przydać taki opis jako ciekawostka.
Tak, ale e-book to elektronika, często zawodna. Papier, o ile go nie zawilgocisz, nie spalisz i nie polejesz kwasem, wytrzyma setki lat.
@Krecik:
Czytając pierwszą Twoją wypowiedź o silnikach myślałem, że zaraz się dowiem iż wpakowałem Ci śmieci ale podążając dalej jednak wyszło na coś innego. Jednak widać dokładność wykonania nie była mocną stroną ani Tonsilu ani Mikromy. Szkoda tylko, że silniki były zajechane ale niestety wnętrza nie widać było. A co do czytania Twoich postów to sam czekam na każdy nowy wpis z ciekawością. Może nie jestem już nastolatkę ale nie mam jeszcze 3 z przodu wieku :P Pewnie dziś nie doczekam na ten kolejny post o silnikach bo praca na rano wymaga pójścia spać wcześnie ;) Ale jutro po zmianie będę już mógł przeczytać kolejny wyczekiwany fragment tej porywającej historii ;)
[...]
Silniki zostaną tak jak wtedy poddane gruntownemu przekonstruowaniu.
Fascynująca sprawa móc tak obserwować in statu nascendi przebieg budowania czegoś od podstaw, a zwłaszcza tak niezwykle złożonego urządzenia, które wg założeń Autora ma przewyższyć parametrami niedościgłego do dziś (przynajmniej na naszym polskim poletku) Koncerta.
Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny "raport z placu budowy" ;-)
[...]
Konsultant w czarnym futrze podpowiada, żeby pójść własną drogą ;-)...
Mój futrzasty konsultant (a właściwie -ka) też ma taki zwyczaj, że jak tylko zasiadam do swojego bałaganu z elektroniką, to od razu lokuje się na stole roboczym. I najchętniej robi to na samym środku, zupełnie się przy tym nie przejmując kłującymi drucikami, narzędziami czy wyziewami różnych chemikaliów, klejów, acetonu, dymu z kalafonii itp. ;-)
[...]
Prototypy są z zasady niewyobrażalnie kosztowne. Nie wiem, ile pochłonie ten projekt, ale na "dzień dobry" szacuję na 25...40k nie licząc ekwiwalentu pracy własnej.
A jakby tak coś na zasadzie crowdfundingu?... Np. na Patronite. Jestem przekonany, że znajdzie się wielu chętnych, aby wspomóc, nie tylko dobrym słowem, Twój ambitny projekt.
W każdym razie ja ze swej strony deklaruję pierwszą cegiełkę :-)
@Mijagi:
Spoko, przecież znam te silniki nie od wczoraj, byłem przygotowany na gorszy ich stan. A tu niespodziewanka - w bonusie dostałem czwarty gratis, więc nie mam co miauczeć, że mi źle na świecie ;-).
W zasadzie, wobec znacznego zakresu przekonstruowania, jedynie te niedbale uzwojone wirniki robią mi w poprzek sprawy. Koślawe komutatory i tak będę przetaczał i szlifował na cacy, wyrżnięte wałki mają mieć łożyska toczne w innym miejscu, więc wystarczy, że nie są jakoś masakrycznie krzywe, pochichlany kadłubek już skorygowałem (jeden na razie, ale planowo na tę sesję reszta też), szczotki też będą inne. Ważne, że magnesy nie wyglądają na osłabione. To są magnesy ze stopu AlNiCo, jedne z silniejszych wówczas znanych (znaczy o dużej remanencji - tak się zowie ten parametr), ale dość słabej koercji, czyli podatne na odmagnesowanie obcym polem. Ponieważ magnes jest umieszczony w kubku wirnika przed jego uzwojeniem, przeto nie da się go wyjąć z wirnika bez zniszczenia uzwojenia. Do wykonania nowego uzwojenia niezbędne są dość wyszukane przyrządy i wielkie zadęcie ;-).
Dwa z tych czterech wirników są w miarę jako-tako, więc też luzik. A cena była baardzo przystępna, więc zakup uważam za udany.
[...]
Silniki zostaną tak jak wtedy poddane gruntownemu przekonstruowaniu.Fascynująca sprawa móc tak obserwować in statu nascendi przebieg budowania czegoś od podstaw, a zwłaszcza tak niezwykle złożonego urządzenia, które wg założeń Autora ma przewyższyć parametrami niedościgłego do dziś (przynajmniej na naszym polskim poletku) Koncerta.
Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny "raport z placu budowy" ;-)[...]
Konsultant w czarnym futrze podpowiada, żeby pójść własną drogą ;-)...Mój futrzasty konsultant (a właściwie -ka) też ma taki zwyczaj, że jak tylko zasiadam do swojego bałaganu z elektroniką, to od razu lokuje się na stole roboczym. I najchętniej robi to na samym środku, zupełnie się przy tym nie przejmując kłującymi drucikami, narzędziami czy wyziewami różnych chemikaliów, klejów, acetonu, dymu z kalafonii itp. ;-)
Z Koncertem jest jeszcze taki numer, że gdyby powstawał w innych realiach PRL-owskiej państwowości, to pewnie chociaż część zgłaszanych wtedy wniosków z poprawkami i ulepszeniami zostałaby przynajmniej uważnie przeczytana, a może nawet wdrożona w jakiejś limited edition. Kilka lat po odejściu z ZRK dowiedziałem się, że kolegi i moimi pomysłami karmiono kubeł na śmieci, często nie czytając nawet.
Pewnie wiecie, jak się poczułem na taką hiobową wieść... Kolega nie inaczej, ale ze Switzerlandu miał już inny punkt widzenia. Tam był KIMŚ, nie młodym pogardzanym i tępionym śmieciem do czarnej roboty. Ale tak niby mimochodem obiecałem Mu (bardziej sobie, jako odwet za tę poniewierkę ;-)), że kiedyś zrobię Koncerta w wersji DE LUXE FULL WYPAS Z GWIZDKIEM I WODOTRYSKIEM, mającego to, co wówczas zjadł śmietnik.
No i zrobiłem :-). Nawet kilka, chyba cieszą dziś czyjeś oczy i uszy.
To czarne futro to też laska. Też chciała na środku, ale przechytrzyłem ją halogenem 150W - kociury są ciepłolubne, więc uznała, że z bokowca pod lampą jest cieplej i lepiej :-).
@Jacek_B.:
Jestem ciemny jak północ w piramidzie Cheopsa w tych rzeczach, nigdy dotąd z tego nie korzystałem. Nie przelewa się u mnie, ciągnę jeszcze dwa inne projekty w zamyśle nie mniej pożyteczne dla ludzkości ;-).
Ale dzięki za wolę i chęć podparcia trzeszczącego budżetu, zarejestrowałem sobie tę motywującą deklarację :-).
Miało być o przewijaniu taśmy. Ta konieczność to jeden z większych mankamentów systemu, więc dobrze jest go jakoś zminimalizować. Do dziś nie wydumałem nic lepszego niż skrócenie czasu wyszukania nagrania poprzez zwiększenie przyspieszenia i prędkości przewijania.
Realia były takie:
Koncert fabryczny ZRK kręci talerzykami na jałowcu (">>" lub "<<" bez taśmy, zdeaktywowany czujnik jej obecności) 950 obr/min
Z taśmą, szpulka zwijająca 15cm prawie pełna: 660 obr/min
Z taśmą, szpulka zwijająca 26cm prawie pełna: 485 obr/min
Czas przewinięcia 730 metrów taśmy 50um na szpulach 26cm: 3 minuty i 2 sekundy;
jest nieco w tym wolniejszy od swojego praszczura Revoxa B77, o jakieś 5...7%. To efekt obecności elementów stawiających opór w drodze taśmy - rolki na łożyskach ślizgowych i trące kołki odsuwaczy.
Koncert "limited edition full wypas" :-) analogicznie kręci talerzykami na biegu jałowym 950 obr/min
Z taśmą, szpulka zwijająca 15cm prawie pełna: 745 obr/min
Z taśmą, szpulka 26cm prawie pełna: 630 obr/min
Czas przewinięcia taśmy j.w.: 2 minuty i 6 sekund;
ma tym samym Revoxy z identycznymi silnikami PAPST MOTOR pod sobą w tym względzie. To dlatego, że ma wszystkie łożyska rolek toczne kulkowe precyzyjne, odsuwacze rolkowe także są w ten sposób łożyskowane.
A babcia IMPREZA ?
W trybie SLOW FF/REW na jałowcu ok. 500 obr/min
W trybie NORMAL FF/REW na jałowcu: 1200 obr/min
W trybie FAST FF/REW: 2050 obr/min
Pod obciążeniem taśmą prędkości te spadały o około 25%. Przewinięcie kilometra taśmy trwało w trybie FAST około jedną minutę.
To nie tylko efekt rozwijanej prędkości. Dużą oszczędność czasu dawało dobre przyspieszenie szpulek.
W większości magnetofonów, nawet tych z wyższych półek szpulka odwijana jest napędzana taśmą, będąc jednocześnie z konieczności utrzymania naciągu lekko hamowaną.
Tu właśnie jest barierka. Dość łatwo ją pokonać. IMPREZA jej nie miała.
Przy włączeniu ">>" prawy silnik startuje w lewo, a lewy silnik startuje...też w lewo jako nadążny. Górna prędkość prawego silnika jest wyznaczona wybranym trybem MODE FF/REW oraz jeszcze kilkoma innymi czynnikami, natomiast rozwijany chwilowy moment obrotowy zależy już od większej liczby okoliczności, z których ważniejsze to sygnały z czujników naciągu i czujników ruchu taśmy oraz ogranicznika - "miękkiego startu". Złe ułożenie taśmy na drogę przesuwu to hamowanie w czasie krótszym niż 200 milisekund od załączenia przewijania, wskutek czego taka taśma zwykle pozostaje nieuszkodzona. Większość innych magnetofonów po prostu ją zniszczy.
To proste w realizacji: wraz z przyjęciem polecenia ">>" lub "<<" startuje licznik czasu, zwykły multiwibrator monostabilny z regulacją długości generowanego impulsu (Texas Instruments CD 4538, nasz identyczny MCY nie pamiętam cyferek, przyjdzie czas na poszukanie ich w magazynie). Jeżeli do momentu zakończenia tego impulsu, ustawionego - o ile dobrze pamiętam - na 200 milisekund nie pojawią się wszystkie sygnały:
- z talerzyka kierunku załączonego, że silnik zwijający ruszył
- z lewego czujnika naciągu, że naciąg uległ zmianie w plus
- z lewego tacho taśmy, że rolka ruszyła
- z prawego tacho taśmy, j.w.
- z prawego czujnika naciągu, że tam też ramię poszło w górę
- po 300 ms (drugi multiwibrator w tym samym scalaczku) z przeciwnego talerzyka,
że też już ruszył,
to nastąpi powrót do stanu STOP z sygnalizacją, żeby sprawdzić ułożenia taśmy. To miał być komunikat, ale nie pamiętam, jak w końcu to zrobiliśmy. Nie pamiętam odnośnego wiersza na kliszy, stąd wątpliwości.
Jeżeli są wszystkie wymienione sygnały (jest ich więcej z czym innym związanych, ale na razie pominę, na później ewentualne...), to moment silnika zwijającego jest ograniczony pozycją czujnika naciągu po jego stronie. Silnik szpulki odwijanej robi zaś co w jego mocy, żeby ten czujnik nie ograniczał partnera, ale sam słucha poleceń z własnego czujnika, żeby nie przegiąć pały i nie wypluć taśmy ze swojej szpulki nadmiarem prędkości. Dokładniej to nawet jej nie zluzować poniżej dolnego progu naciągu...
W ten sposób bez wychodzenia poza zakres dopuszczalnych naciągów taśmy IMPREZA rozpędzała szpulki do maksa krócej niż 5 sekund, ale chyba w trybie NORMAL FF/REW. Revoxy i cała reszta szpulowych dostojników - pięć razy dłużej przy taśmie 50/50 na szpulkach 26 cm. Przy czym NORMAL IMPREZY był znacznie szybszy od wszystkiego, co one mogły.
Ale nie ma tak różowo, nie nie... W trybie FAST FF/REW na niektórych cienkich taśmach poliestrowych pojawiały się zjawiska elektrostatyczne przy bardzo suchym powietrzu, głównie od tarcia taśmy o powietrze właśnie. W sumie nie dziwne, pod koniec przewijania FAST dużą szpulką taśma szła z prędkością 150 km/godz. Szum powietrza na tej odwijanej był dobrze słyszalny.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- …
- następna ›
- ostatnia »
Jacek podsunął dobry pomysł :) Warto by kiedyś zebrać to wszystko w całość. Komiksem bym tego nie nazwał, bo treść Twoich wypowiedzi zawiera wątek historyczny, techniczny, humorystyczny i czysto ludzki.. Stawiam na bestseller i to śmiało mogę powiedzieć edukacyjny ;) Ja, stary grzyb czytam to wszystko o czym piszesz bardzo chętnie. Wierzę że młodzież czeka na kolejny odcinek z wypiekami na twarzy :)
Pozdrawiam Paweł.
Dusigrosze i opoje :) łapać mi tu sakwy swoje,
bo "Impreza" się buduje, no i grosza potrzebuje.
Każdy grosz na wagę złota, by z kopyta szła robota :))
Bank Pekao S.A.
05 1240 5309 1111 0010 6368 1975