Liczniki Energii
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Masz całkowitą rację, internet stał się wysypiskiem i trzeba filtrować informacje przez pryzmat prawdy, jak ostatnia informacja która obiegła media internetowe o "plastikowym śniegu" :)
Kiedyś szumny tytuł zwiastował i taką zawartość opracowania, dziś jedynie prowokuje do sięgnięcia bądź kliknięcia, bez nadziei, że znajdziesz coś ciekawego, -to jak teraz tytułować i wyróżniać rzeczywiste i zaskakujące doniesienia?
Trudno obserwować wszystkie internetowe "rewelacje", jak jest się zajętym ważniejszymi sprawami, Twój projekt śledzę i czytam o postępach.
Weryfikacje pomiaru czeka na deklarację sąsiadki o przystąpieniu do projektu lub do czasu kiedy pojadę na działką i tam porównam.
@rosjak:
Dzięki za zrozumienie ;-).
Wychodzi na to, że jesteśmy jednomyślni co do powyższego. A to są sprawy dużej wagi.
Może spróbuj przekupić niekooperatywną sąsiadkę kiszką ziemniaczaną ? Uchodzi za przysmak... Podeślę Ci jakby co ;-).
Przy okazji - sorki za OT - odnośnie wolnych mediów, pozwalających sobie bezmyślnie na zbyt wiele. Nie mam pomysłu, co mógłbym z tym zrobić, ale zasięg szkodliwości działania różnych bezmózgich pismaków jest alarmujący.
Kto nam, Polakom, wyrabia w świecie opinię zdegenerowanych alkoholików (niezależnie od tego, jak to naprawdę jest ;-)) ?
"...Dwa pociągi przejechały matkę z dwoma córkami na przejściu (sic!), maszyniści byli trzeźwi" - takie i podobne tytuły są normą, naświetlanie trzeźwości bądź jej braku to niemal obowiązkowy standard przy takich wieściach.
- jesteśmy już tak skrzywieni, że informacje tragiczne sprzedają się o niebo lepiej niż dobre wieści
- nie na przejściu, tylko na niestrzeżonym przejeździe - bezmyślne bądź rozmyślne sugerowanie istnienia przejść dla pieszych przez tory (takie faktycznie istnieją, ale prawie tylko w obrębach stacji i są dobrze zabezpieczone bramkami labiryntowymi), kojarzących się ludowi wprost z "zebrami", sugeruje także pierwszeństwo pieszego przed pociągiem, a sensacyjnie oburzająca wymowa tytułu także podkreśla tę sugestię, uwaga o trzeźwości maszynistów nie inaczej.
- przeciętna droga hamowania pociągu w trybie nagłym to 600...1200 metrów w zależności od prędkości i warunków (wilgotne szyny, niewielki choćby spadek terenu). Maszynista, bez różnicy - trzeźwy czy nawalony (baaardzo rzadkie przypadki) - nie może NIC a NIC zrobić dla uratowania człowieka zmierzającego w objęcia świętego Piotra, poza użyciem sygnału dźwiękowego Rp1 "baczność" syrenami, co zwykle już niczego nie zmienia. Ma za to "atrakcję" PATRZENIA i SŁYSZENIA jak właśnie zabija człowieka, często w szczególnie makabryczny sposób. Takie ekstremalne doznanie zmienia coś w człowieku już na zawsze, tego nie da się odwidzieć, odsłyszeć ani zapomnieć. W kontekście tych faktów bezsensowne i manipulacyjne zaznaczanie/kryptokwestionowanie stanu poczytalności (no, może był pijany jak tę kobietę rozjechał i to razem z tymi nieszczęśliwymi dzieciakami, bandyta jeden, powiesić publicznie!!!...) takiego człowieka jest nieludzkim SKUR....ŃSTWEM !!!
Taki autentyczny przykład z życia przytoczyłem, wszyscy wiemy, że jest ich dużo więcej. Jeżeli kogoś interesują szczegóły, podane w bardzo życiowy sposób (teatrzyk "O K..WA, JA PIER..LĘ przedstawia..." - całe to opowiadanie, którego jeden z rozdziałów nosi taki tytuł, nie nadaje się dla osób nadwrażliwych), wartościowe z uwagi na ich niewątpliwą autentyczność i łatwą jej sprawdzalność, to podam linka do zwierzeń Kolegi. Tylko nie odpowiadam za skutki, choć tekst jest relatywnie z wysokiej półki.
P.S.: prośba do Rafała o przeniesienie tych pozatematycznych moich wynurzeń do właściwego działu. Jeżeli Kolega uzna, że jest nim kosmos, to trudno...
@rosjak:No, może i niezbyt ładnie to zabrzmiało, ale mam w pamięci więcej takich internetowych materiałów. Chyba nasila mi się alergia na internetowe bajki w ogólności. Gdy widzę tytuł tchnący sensacją w rodzaju "Tadeusz Sznuk nie żyje" (chyba już nie jeden raz) albo "Tragiczny wypadek, Kamil Stoch stracił wszystko" czy też "Nadchodzi straszny syberyjski czołg z północy, będzie minus 40 stopni" a potem (po tym ostatnim, wraz z "bestią z północy") wymiata cały opał ze składu, to czuję się zaniepokojony, a nawet wkurzony skalą bezczelności w manipulacji maluczkimi. Łatwowierność ludzi jest co prawda nieco za duża, ale bardzo łatwo rozwijać manipulacjami w nas te niebezpieczne dla nas samych cechy i żerować na tym dla korzyści własnych. Przykład niedawno obejrzany to te słynne 432 Hz, rzekomo kosmiczne, dobrze wytłumaczone przez Reduktora Szumu wraz z niepominiętym oczywistym pytaniem "po co ludzie to robią". Więc chyba już mam skrzywienie psychiczne.
Licznik obciążony impedancją złożoną, jak np. właśnie zasilacze impulsowe czy świetlówki kompaktowe (też tam taki prosty zasilacz tkwi) sprawdza się identycznie jak dla czystej rezystancji, ale mając już pewność co do poprawności czy też błędów wskazań przy niej właśnie.
O ile mi wiadomo, zasilacze impulsowe bez kontroli fazy i nie spełniające norm emisji zwrotnej do sieci nie są dopuszczone do sprzedaży. To teoria.
Nie za bardzo wierzę w te bardzo znaczne błędy wskazań przy obciążeniu impedancją złożoną generalnie sprawnego licznika. Odchyłka 2% nie może być traktowana jako błędne wskazanie.
Naturalna indukcyjność instalacji (prosty przewód też ma swoją indukcyjność) i dość długi czas odpowiedzi systemu pomiarowego samego licznika sprawiają, że generalnie jest on niewrażliwy na krótkie, nanosekundowe szpilki prądu czy napięcia zwrotnego generowanego przez trefny zasilacz. Owszem, można sobie wyobrazić tak znacznie siejący zasilacz, że być może nie tylko licznik od tego zwariuje. Ale czy jest to jego wina ?