Rolki dociskowe współczesnej produkcji - doświadczenia, opinie
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Andrzejku jak zawsze jestem pełen podziwu dla Twojej pracy. Jestem bardzo ciekawy jak to się będzie spisywało, ale myślę że o niebo lepiej niż fabryczne rozwiązanie. Przede wszystkim będzie trwalsze. Jeśli zda to egzamin, to nie opędzisz się od zamówień ;)
P.s
Jutro będę miał Akai na wierzchu, to zrobię te pomiary głowic o których rozmawialiśmy ;)
Też myślałem, o wstawieniu łożysk do kółka skaczącego w M2405s i podobnych, nawet znalazłem niedrogie łożyska. Niestety musiał bym przerabiać ośki, bo nie mają typowych wymiarów.
Kółko skaczące w 246 i pochodnych z zasady przerabiam na łożyskowanie toczne na dwóch łożyskach. Oś tego kółka ma standardową średnicę, ale wykonanie w polu tolerancji może nie być kompatybilne ze standardem łożysk tocznych niektórych firm, zwłaszcza tych "budżetowych".
Nie polecam wstawiania tam taniochy za parę złotych, lepiej od razu sięgnąć na wysoką półkę, nawet z drabinką. Dobre zestawienie luzu osiowego tej pary łożysk wymaga dokładnego sprzętu pomiarowego, to nie jest bułeczka z masłem.
Tymczasem rolki dociskowe już gotowe do próbnej eksploatacji.
Zadałem sobie jeszcze mały trudzik z oceną jakości wykonania piast poliamidowych fabrycznych rolek, ponieważ zauważyłem znaczą ekscentryczność kołnierza gumowego zdjętego z takiej piasty i założonego na niemal idealnie centryczną nową piastę wytoczoną z mosiądzu Mo58 (toczenie całej piasty w jednym mocowaniu materiału, otwór też toczony).
Wytoczyłem trzpień pomiarowy pasowany na lekki wcisk w otwory tych piast i zmierzyłem "bicia" powierzchni walcowych osadzenia gumy.
Trzy egzemplarze odkopane w miejscowym magazynie:
1): 0,06 mm
2): 0,07 mm
3): 0,16 mm
Chińczyk z twardą gumą, taki jak wcześniej omawiany, beczkowaty
4): 0,28 mm , zwichrowana i bardzo nierówna powierzchnia, z zapadnięciami skurczowymi wypraski, wygląda na poliamid (?) wtórny z przemiału nie wiadomo czego.
Artefakt (ta zabytkowa dzielona, dwuelementowa z moletowaną powierzchnią):
5a): element wewnętrzny: 0,06 mm
5b): na molecie: 0,03...0,09 mm w zależności od wzajemnej pozycji elementów.
To daje coś do myślenia...
Przy braku zabezpieczenia przed obracaniem się kołnierza gumowego na piaście (a w w/w pozycjach 1 do 4 takowego brak) proces taki będzie występował wskutek obwodowego "wędrowania" nacisku pomiędzy gumą a piastą. Powierzchnia robocza gumy (ta stykająca się z wałkiem przesuwu) jest jak widać szlifowana już po założeniu na koślawą piastę i w tej pozycji jej "bicie" względem otworu jest akceptowalnie nieduże. Ale gdy guma obróci się na piaście o pół obrotu - a obróci się na pewno - to bicie wyjdzie coś około podwójnego bicia piasty... OMG...
Wniosek:
Te rolki (1...4 włącznie) nadają się co najwyżej na atrapę koła zapasowego do dziecięcej zabawki, bo na koło jezdne to już nie bardzo - autko będzie brzydko "kuśtykało" przy ponad 0,5 mm bicia (2x0,28)...
Rolka zabytkowa jest w miarę poprawnie wykonana, też była szlifowana już w całości z piastą, ale tu guma raczej się nie obróci na piaście bo też ma wielowypust wewnętrzny pasujący do moletki.
Pewnie pomyśleliście to samo co i mnie się odezwało - stare to nie znaczy złe, a często jest odwrotnie.
Ratujmy więc zabytki Unitry.
Coś w tym jest. W każdym radiomagnetofonie jaki miałem w kolekcji a było ich już ze 20 zostawiałem oryginalną piastę i na nią zakładałem nową oponkę. Bo gdy zamontowałem cały nowy zestaw było widać lekki ruch ramienia rolki dociskowej.
Warto by zrobić test nierównomierności przesuwu taśmy na oryginalnej rolce oraz na rolce łożyskowanej.
Tylko silnik w M8011 nie może być Silmy bo tam to by wyszło 25% nierównomierności w obu przypadkach :D
Ta rolka wygląda na model do zastosowań profesjonalnych a nie do zwykłego kaseciaka Hi Fi. Pokłony z mojej strony bo widać tu kunszt tokarstwa oraz fachową wiedzę.
Pozdrowienia!
Coś w tym jest. W każdym radiomagnetofonie jaki miałem w kolekcji a było ich już ze 20 zostawiałem oryginalną piastę i na nią zakładałem nową oponkę. Bo gdy zamontowałem cały nowy zestaw było widać lekki ruch ramienia rolki dociskowej.
Warto by zrobić test nierównomierności przesuwu taśmy na oryginalnej rolce oraz na rolce łożyskowanej.
Tylko silnik w M8011 nie może być Silmy bo tam to by wyszło 25% nierównomierności w obu przypadkach :D
Ta rolka wygląda na model do zastosowań profesjonalnych a nie do zwykłego kaseciaka Hi Fi. Pokłony z mojej strony bo widać tu kunszt tokarstwa oraz fachową wiedzę.
Pozdrowienia!
Dzięki za słowa uznania dla tych skromnych rzeźbinek :-). A zwykły kaseciak Hi-Fi można będzie łatwo awansować w stronę profesjonalnego, jeżeli testy, o których piszesz dadzą pozytywny wynik. Takie właśnie zasugerowałem Naszemu Koledze, posiada On stosowny sprzęt i wiedzę do ich przeprowadzenia.
A że nie wolno zaniedbać tego etapu wdrażania innowacji, to przydałoby się więcej osób prowadzących takie testy kwalifikacyjne. Wykonanie kilku prototypowych rolek to nie jest straszna robota, już chyba trochę opanowuję taką technologię, której nie zdusi nieubłagana ekonomia.
I tak jakoś samoistnie wchodzimy ekspresowo w etap tzw. serii informacyjnej (tak się to proceduralnie nazywa), która to ma za zadanie dostarczyć informacji wytwórcy, czy już jest dobrze, czy może jeszcze nie do końca i można lub trzeba coś ulepszyć/poprawić.
Ten lekki ruch ramienia rolki, o którym trafnie piszesz to właśnie objawienie bicia promieniowego rolki. Powoduje falowanie siły jej docisku do wałka przesuwu i zatem też oporów w łożyskach tak rolki jak i wałka. A więc także falowanie prędkości przesuwu taśmy, czego szczególnie nie lubimy. Gdyby opory tarcia w łożyskowaniach były niezależne od przenoszonych sił promieniowych, to wpływ bicia rolki na prędkość przesuwu byłby niewielki (w rozsądnych granicach). Zmiana oporów ruchu w łożyskach kulkowych będzie w tym przypadku prawie żadna - i to jest kolejny argument za zasadnością ich użycia w tym miejscu. Nawet mocno spracowana i nieco zdeformowana trudami i zębem czasu rolka powinna pracować w miarę poprawnie, a na pewno dużo lepiej, niż tradycyjnie łożyskowana. Ale to teoria, decydujący głos niech zabierze praktyka.
Najczęstszym powodem kichy z silnikiem w kaseciaku jest jego komutator. I znów to magiczne, obrzydliwe słowo, którego nie znoszą i boją się tokarze: bicie. Dopuszczalne w takim silniku to max. 5um (0,005 mm), co ustalałem doświadczalnie już dość dawno temu. Fabrycznie bywa ponad 10x więcej... Zwłaszcza Silmy - tu mamy podobne spostrzeżenia. Japończyki w tych lepsiejszych sprzętach prawie wcale nie biją.
Szerokość robocza szczotki powinna być co najmniej 2x większa niż mierzony po łuku odstęp pomiędzy wycinkami komutatora, inaczej szczotki będą podskakiwać i drgać. Nie może być też zbyt duża, aby czas zwarcia komutowanej cewki uzwojenia wirnika nie był zbyt długi, bo wzrośnie znacząco prąd pobierany przez silnik.
Szlifowanie komutatora drobną tarczą diamentową (pył diamentowy zawarty w twardej gumie) lub nawet korundową, przy jego obracaniu we własnych łożyskach (najlepiej ze znikomym luzem, trzeba doprasować nowe; tak - dopasować przez doprasowanie prasą, spęczyć do żądanej średnicy otworu) załatwia ten problem na dość długi czas. Szczotki - szczególnie takie w postaci kilku drucików - trzeba dotrzeć z użyciem amortyzatorów, żeby nie podskakiwały na początku docierania.
Szlifowanie komutatora drobną tarczą diamentową (pył diamentowy zawarty w twardej gumie) lub nawet korundową, przy jego obracaniu we własnych łożyskach (najlepiej ze znikomym luzem, trzeba doprasować nowe; tak - dopasować przez doprasowanie prasą, spęczyć do żądanej średnicy otworu) załatwia ten problem na dość długi czas. Szczotki - szczególnie takie w postaci kilku drucików - trzeba dotrzeć z użyciem amortyzatorów, żeby nie podskakiwały na początku docierania.[/quote]
Prasą??? Czy masz może taką malutką prasę,żeby wprasować takie łożyska??
Przepraszam za moje zdziwienie, ale silnik jaki jest to zazwyczaj wiemy i wielkość łożysk też. Jestem pełen podziwu nad kunsztem pracy i pełen szacunku dla wykorzystania narzędzi i umiejętności. Mam nadzieję, że z produkcji rolek coś wyjdzie. W moim 9115 na razie jest ok i nie wymaga wymiany, ale korci mnie wysłanie do kolegi rolki do przerobienia, żeby nie czekać na pojawienie się problemu..
Każdy silnik DC w magnetofonie który jest lepszej klasy ma łożyska porowate wprasowane w kubek.
Są takie malutkie praski ręczne.
Tu jest bardzo dobry filmik jak wygląda taka wymiana łożyska lub łożysk w silniczku:
https://www.youtube.com/watch?v=XsQAlHawVJc
Da się je wymieniać ale jest to ostateczność wtedy, gdy silnik jest nie typowy (Mocowania, sposób sterowania, rzadziej napięcie pracy). W większości magnetofonów silnik jest elementem zunifikowanym. Podobnie sprawa się ma w gramofonach.
Zużyte łożysko lub takie które jest nierównomiernie wytarte, czyli najbardziej w miejscu w którym oś silnika jest ściągana przez pasek napędowy objawia się głośną pracą silnika i najczęściej jest to stukot o częstotliwości obrotowej silnika.
Oczywiście, że są modele gdzie części są dedykowane. Dość sporo konstrukcji przed latami 80 miało mało zunifikowanych części. W dzisiejszych czasach jest to często problemem, bo nie da się przełożyć z innego modelu.
W moim magnetofonie jest taki silnik japońskiej Matshushity (foto), który jest nie do zastąpienia innym przez swoją konstrukcję, wielkość (Praktycznie jest wielkości kasety magnetofonowej) oraz sposób mocowania.
Po kilkunastu miesiącach udało mi się ustalić, że ten sam silnik był też stosowany w magnetofonach Beocord 1700 oraz 2200 oraz w Basf D-6035 który właśnie mam.
@Krecik:
Ja niestety nie mam jak zmierzyć bicia osi silnika ale jeszcze pozostaje zmysł słuchu oraz sposób organoleptyczny. Im silnik mniej wibruje oraz hałasuje przy znamionowym zasilaniu tym lepiej :)
Prócz samego silnika jeszcze ważne jest wyważenie kółka pasowego. Ono też potrafi wprowadzać niepożądane efekty. Z reguły spotkałem coś takiego gdzie kółko jest metalowe i blokowane na osi silnika przy pomocy śrubki. Samo kółko ma wtedy porobione wiercenia na bokach, ale to raczej każdy widział na kole zamachowym.
[quote=WojtekP27;25491.98644;23283]Szlifowanie komutatora drobną tarczą diamentową (pył diamentowy zawarty w twardej gumie) lub nawet korundową, przy jego obracaniu we własnych łożyskach (najlepiej ze znikomym luzem, trzeba doprasować nowe; tak - dopasować przez doprasowanie prasą, spęczyć do żądanej średnicy otworu) załatwia ten problem na dość długi czas. Szczotki - szczególnie takie w postaci kilku drucików - trzeba dotrzeć z użyciem amortyzatorów, żeby nie podskakiwały na początku docierania.
Prasą??? Czy masz może taką malutką prasę,żeby wprasować takie łożyska??
Przepraszam za moje zdziwienie, ale silnik jaki jest to zazwyczaj wiemy i wielkość łożysk też. Jestem pełen podziwu nad kunsztem pracy i pełen szacunku dla wykorzystania narzędzi i umiejętności. Mam nadzieję, że z produkcji rolek coś wyjdzie. W moim 9115 na razie jest ok i nie wymaga wymiany, ale korci mnie wysłanie do kolegi rolki do przerobienia, żeby nie czekać na pojawienie się problemu..[/quote]
Najmniejsze silniki DC jakich używałem mają średnicę zewnętrzną 4 mm. Komutator ma fi 0,955 a wałek 0,50 mm. One także mają łożyska spiekane z brązu, które da się wymienić.
Rolkę do przeróbki będzie można wysłać po zakończeniu testów praktycznych rozwiązania, gdy ich wynik będzie pozytywny.
[quote=SanJose;25491.98652;6850]Każdy silnik DC w magnetofonie który jest lepszej klasy ma łożyska porowate wprasowane w kubek.
Są takie malutkie praski ręczne.
Tu jest bardzo dobry filmik jak wygląda taka wymiana łożyska lub łożysk w silniczku:
https://www.youtube.com/watch?v=XsQAlHawVJc
Da się je wymieniać ale jest to ostateczność wtedy, gdy silnik jest nie typowy (Mocowania, sposób sterowania, rzadziej napięcie pracy). W większości magnetofonów silnik jest elementem zunifikowanym. Podobnie sprawa się ma w gramofonach.
Zużyte łożysko lub takie które jest nierównomiernie wytarte, czyli najbardziej w miejscu w którym oś silnika jest ściągana przez pasek napędowy objawia się głośną pracą silnika i najczęściej jest to stukot o częstotliwości obrotowej silnika.
Oczywiście, że są modele gdzie części są dedykowane. Dość sporo konstrukcji przed latami 80 miało mało zunifikowanych części. W dzisiejszych czasach jest to często problemem, bo nie da się przełożyć z innego modelu.
W moim magnetofonie jest taki silnik japońskiej Matshushity (foto), który jest nie do zastąpienia innym przez swoją konstrukcję, wielkość (Praktycznie jest wielkości kasety magnetofonowej) oraz sposób mocowania.
Po kilkunastu miesiącach udało mi się ustalić, że ten sam silnik był też stosowany w magnetofonach Beocord 1700 oraz 2200 oraz w Basf D-6035 który właśnie mam.
@Krecik:
Ja niestety nie mam jak zmierzyć bicia osi silnika ale jeszcze pozostaje zmysł słuchu oraz sposób organoleptyczny. Im silnik mniej wibruje oraz hałasuje przy znamionowym zasilaniu tym lepiej :)
Prócz samego silnika jeszcze ważne jest wyważenie kółka pasowego. Ono też potrafi wprowadzać niepożądane efekty. Z reguły spotkałem coś takiego gdzie kółko jest metalowe i blokowane na osi silnika przy pomocy śrubki. Samo kółko ma wtedy porobione wiercenia na bokach, ale to raczej każdy widział na kole zamachowym.[/quote]
Obejrzałem cały filmik, dzięki.
Jednak nie ze wszystkim, co ten Kolega prezentuje mogę się zgodzić. Na dziesiątej niezgodności przestałem liczyć dalej.
Najdrobniejsza i najmniej istotna to taka, że Matshushita to korporacja a nie firma. Innymi słowy całe mnóstwo firm tej korporacji podlega.
Istotniejsza to używanie wypychaczy bez pilotów, to duże ryzyko niepowodzenia operacji.
Podobnie coś było nie tak z tym wypychaniem, skoro potrzebna była aż tak duża siła.
Jeszcze gorzej z wciskaniem, tu oczywisty błąd: wywinięte krawędzie gniazda łożyska w przedniej ściance kadłuba silnika (ten "kołnierzyk") wcale nie są prostopadłe do osi silnika, bo nie muszą być. Ale oparcie na nich da przechylenie kadłuba przy wciskaniu nowego łożyska i jego ukośne osadzenie z wiadomymi konsekwencjami. Tutaj trochę uratowała sprawę ta tulejka redukcyjna, bez niej byłoby raczej "po łożysku".
Natomiast najgorzej z tym młotkowaniem dekielka... Bezwładnościowe uderzenia komutatora o tylne łożysko (przez fabryczną twardą podkładkę na wałku) mogą go zdeformować, to precyzyjny i delikatny podzespół. Wirnik jest relatywnie ciężki, więc uderzenia są też relatywnie mocne.
Ale ogólnie ten Kolega dość sensownie prezentuje temat, jednak pomija pokazanie niektórych kluczowych operacji, które jedynie opisuje...
Poruszyłeś bardzo istotny problem wyważenia mas wirujących, krytyczny w gramofonach. Te silniczki jak na filmie nie są wcale wyważane, co słychać przy pracy z zużytym przednim łożyskiem. Otóż dobrze wyważony wirnik może pracować... bez tego łożyska. Oczywiście nieobciążony, bez paska i w pozycji z grubsza pionowej. Dopóki siły żyroskopowe "radzą sobie" z asymetrią mas wirujących, praca taka jest możliwa. Tak będzie, jeżeli te drugie siły będą odpowiednio małe, czyli wirnik będzie dość dokładnie wyważony dynamicznie.
W praktyce praca takiego silniczka trzymanego w palcach powinna być nieodczuwalna i słabo słyszalna. Czyli technicznie kulturalna ;-).
@San Jose, jeżeli masz problem z biciem i niewyważeniem w tym silniku, to pisz PW i podeślij mi go.
Jest kilka sposobów osadzenia łożyska tocznego w otworze, tutaj najodpowiedniejszym wydaje mi się klejenie przy znikomej szczelinie, poniżej 5um. Sama technika klejenia powinna zapewniać w miarę centryczne ustawienie łożyska w zakresie tego luzu.
Najmniejsze łożysko kulkowe jakie widziałem miało otwór fi 1,00 mm, na zewnątrz chyba fi 4 mm. Takie z otworem fi 1,5 mm są dostępne bez problemu, ale w lepszej klasie dość drogie.
Dzielona piasta to faktycznie chyba kambryjska, choć dawne prace wykopaliskowe w magazynie już odkryły raz podobny artefakt. Do dziś trwają spory w kręgach zainteresowanych, z jakiej epoki on pochodzi.
Planuję dziś dokończyć to niewielkie "przedsięwzięcie".