"Kocham" wymieniaczy kondensatorów.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Prezentowane tutaj głośniki VW nie są wcale takie stare. Przynajmniej do roku 2006 głośniki te produkował czeski TVM-Valmez, czyli pozostałość po fabryce głośników Tesla. Dopiero po ich upadku produkcję przejął Philips w Ukrainie.
Zresztą te głośniki bywają oferowane jako nowe w wielu miejscach i tak też wyglądają
Mają dobre brzmienie i fajną efektywność, a wymiar 1 cala i mały magnes umożliwia stosowanie ich znamiennie w wielu fabrycznych zestawach, zwłaszcza prostych kolumnach do kina domowego. Ale oczywiście zawsze omijam ten zintegrowany kondensator bipolarny bipolarny.
Dlatego nie wyciągał bym zbyt daleko idących wniosków odnośnie trwałość i jakości stosowanych w nich kondensatorów. Prawdopodobnie nie są jeszcze pełnoletnie.
Rozumiem że przez edycję tych już wysłanych można modyfikować całą zawartość i w ten sposób zmienić uszkodzone wypowiedzi na poprawne?
Tak. Tylko zapamiętaj na przyszłość: NIECH BÓG BRONI TWORZYĆ POST Z CYTATEM I DOŁĄCZAĆ DO NIEGO OBRAZKI. Bo będziesz miał to, co miałeś. Oczywiście jest możliwość połączenia cytatu i obrazków, ale NIE bezpośrednio w edytorze postów tego forum, używając przycisku "Cytuj".
Pozdrawiam
Grzesiek
Bardzo dziękuję za informację. Zapamiętam by nie łączyć załączników z cytatami z innych wypowiedzi. W takim razie do tamtych wpisów jeszcze spróbuję powrócić w wolnym czasie, a w tym poście przedstawię skąd, moim zdaniem, mogą się brać dość powszechne, ale niestety błędne opinie o rosnącej z czasem pojemności starych kondensatorów, pracujących pod niższym od znamionowego napięciem. Faktycznie taki efekt występował bardzo dawno temu w kondensatorach typu mokrego, w składzie którego występowała woda (nawet do 57%)i inne dodatki (kwas borowy, boran amonu...), mogące z czasem powodować spadek grubości warstwy tlenkowej na powierzchni aluminiowych elektrod. Przez lata technologia produkcji bardzo się rozwijała, przez co powstały dziesiątki a nawet setki typów kondensatorów elektrolitycznych o bardzo zróżnicowanych parametrach (poprawiano jedne konkretne parametry względem pozostałych) do różnych zastosowań. Wiem, że firma Philips produkowała kondensatory typu mokrego do końca lat 40-tych. Kondensatory typu mokrego nie miały papierowego (z bibuły czy innych materiałów) separatora, a okładziny przypominały dwa wsunięte w siebie aluminiowe radiatory, które we wszystkich miejscach miały odstęp, przez co nie powstawało między nimi zwarcie.
Mam kilku dobrych przyjaciół, którzy od lat zajmują się renowacją starszego i bardzo starego (lampowego) sprzętu i żaden z nich nigdy nie stwierdził wzrostu pojemności z upływem czasu, a wręcz przeciwnie, pojemność starych kondensatorów zawsze spadała, rosła natomiast upływność, będąca efektem mikropęknięć warstwy tlenkowej. Elektrolit "roboczy" produkowanych od kilkudziesięciu lat kondensatorów elektrolitycznych jest całkowicie bezwodny, najczęściej ma również obojętne PH 7, czyli nie rozpuszcza warstwy dielektryka i nie nadaje się również do przeformowywania kondensatorów na wyższe napięcie (przy spadku ich pojemności). Jest to zupełnie inny elektrolit od tego, który używany był do trawienia i utleniania warstwy aluminium. Skąd zatem wzięła się opinia o wzroście pojemności starych kondensatorów? Otóż uważam że wzięła się ona ze sposobu pomiaru pojemności, którego najczęściej młodzi elektronicy dokonują przy pomocy uniwersalnych cyfrowych mierników. Mierniki te rosnącą z czasem upływność "interpretują" jako rosnącą pojemność kondensatora. Zauważyłem, że tak jest na podstawie prób pomiaru kondensatorów elektrolitycznych kilkunastoma uniwersalnymi miernikami cyfrowymi. Poniżej w załącznikach kilka wyników pomiaru pojemności kondensatora bipolarnego o pojemności znamionowej 2,2 uF, którego pomiar specjalizowanym miernikiem RLC wykazał pojemność mniejszą od 2 uF.
Gdy równolegle z kondensatorem włączałem dodatkowy rezystor, symulujący upływność w kondensatorze wskazania miernika rosły tym bardziej im równoległy rezystor miał niższą oporność. Poniżej w załącznikach wyniki przy braku rezystora oraz z rezystorem o wartości 47 kΩ i 33 kΩ (wskazania pojemności są coraz wyższe).
Pozdrawiam
Romek
Napisz najpierw tekst, kliknij wyślij, później edytuj, i dodaj odpowiednie zdjęcia. Lub przed dodaniem załącznika, kopiuj tekst do schowka, bo po wrzuceniu zdjęcia, zniknie.
Usunąć te dwa "skasowane" posty?"
Jeszcze raz dziękuję za informację i pomoc. Myślę że z czasem to opanuję. Gorzej z załącznikami i ich orientacją, gdyż ciągle nie wiem co było przyczyną poobracania się ich o 90 stopni w prawo. Drugi post (bez załączników) bardzo proszę usunąć, a ten z załącznikami spróbuję jeszcze raz, w wolnej chwili zredagować.
Pozdrawiam serdecznie
Romek
Osobiste moje doświadczenie z przeformowywaniem kondensatorów na wyższe napięcie jest takie że gdy przerabiałem fabryczne końcówki mocy (cokolwiek miałoby to znaczyć) od M2405S celem wyeliminowania właściwych im zniekształceń paskudnego charakteru, z zachowaniem jednak przytłaczającej większości oryginalnych elementów (dla przypomnienia: https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=355872#p355872 ; może i tamto grzebanie warto by uwiecznić w dziale "Porady" wzorem "Dany"?) to musiałem przestrzegać aby każdy z dwóch występujących z każdej z końcówek kondensatorów 1000uF 25V trafił na swoje miejsce, tj. do zasilania oraz w szereg z głośnikiem. Bowiem ten pierwszy pracował na granicy dopuszczalnego napięcia (być może nawet był lekko przewoltowany przy braku wysterowania i podwyższonym napięciu w gniazdku) podczas gdy ten drugi miał około 50% rezerwy napięcia. Kondensator separujący głośnik przełożony na zasilanie wykazywał wyraźnie większy prąd upływu, niż kondensator używany wcześniej w tej samej roli, którego upływność była wówczas praktycznie taka sama jak przy znamionowym napięciu. Napięcie zasilania uzyskiwane przy użyciu transformatora TS40/43 (bo taki akurat miałem) wynosiło 26V.
Oczywiście były to niebieskie kondensatory UNITRA-ELWA, typu 04U. W czasach gdy je produkowano (a nawet dużo wcześniej) tzw. elektrody wielkopowierzchniowe o przekroju przypominającym radiator stosowano już tylko w akumulatorach ołowiowych, i to daleko nie we wszystkich.
[quote=Tomek Janiszewski;26892.124664;12523]Osobiste moje doświadczenie z przeformowywaniem kondensatorów na wyższe napięcie jest takie że gdy przerabiałem fabryczne końcówki mocy (cokolwiek miałoby to znaczyć) od M2405S celem wyeliminowania właściwych im zniekształceń paskudnego charakteru, z zachowaniem jednak przytłaczającej większości oryginalnych elementów (dla przypomnienia: https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=355872#p355872 ; może i tamto grzebanie warto by uwiecznić w dziale "Porady" wzorem "Dany"?) to musiałem przestrzegać aby każdy z dwóch występujących z każdej z końcówek kondensatorów 1000uF 25V trafił na swoje miejsce, tj. do zasilania oraz w szereg z głośnikiem. Bowiem ten pierwszy pracował na granicy dopuszczalnego napięcia (być może nawet był lekko przewoltowany przy braku wysterowania i podwyższonym napięciu w gniazdku) podczas gdy ten drugi miał około 50% rezerwy napięcia. Kondensator separujący głośnik przełożony na zasilanie wykazywał wyraźnie większy prąd upływu, niż kondensator używany wcześniej w tej samej roli, którego upływność była wówczas praktycznie taka sama jak przy znamionowym napięciu. Napięcie zasilania uzyskiwane przy użyciu transformatora TS40/43 (bo taki akurat miałem) wynosiło 26V.
Oczywiście były to niebieskie kondensatory UNITRA-ELWA, typu 04U. W czasach gdy je produkowano (a nawet dużo wcześniej) tzw. elektrody wielkopowierzchniowe o przekroju przypominającym radiator stosowano już tylko w akumulatorach ołowiowych, i to daleko nie we wszystkich.[/quote]
A dokonał Pan pomiaru pojemności obu tych kondensatorów na jakimś wiarygodnym mierniku, czy tylko zgadywał, że ten sprzęgający głośnik z wyjściami tranzystorów ma większą pojemność od tego w obwodzie zasilania, bo ma większą upływność przy dopuszczalnym jeszcze napięciu lub nawet powyżej? Jak długo trwał pomiar prądu? Być może po kilku godzinach prądy upływności obu kondensatorów powoli by się wyrównały.
Co do metod pomiaru, choć trudno coś takiego nazwać w ogóle "pomiarami", przy pomocy opracowanego dziesiątki lat temu (jeszcze na początku lat 70.) "kompensatora" (wtedy być może tak go nie nazywano, ale idea była ta sama...; dzisiaj Pan sobie przypisuje jego autorstwo), przez porównanie sygnału wyjściowego ze wzmacniacza z sygnałem wejściowym "na oko", na ekranie prostego oscyloskopu, to w bardzo wielu przypadkach mogą one być całkowicie niewiarygodne, np. jeśli użyje się w tym celu prostego generatora, nawet o stosunkowo małych zniekształceniach THD, ale rozłożonych w szerokim paśmie częstotliwości, a sam wzmacniacz, przez ograniczone pasmo przenoszenia ich nie przeniesie na wyjście. W takim przypadku idealny wzmacniacz będzie w takich "pomiarach" wychodził na wyjątkowo kiepski, gdyż sygnał różnicowy będzie zawierał mnóstwo harmonicznych, pochodzących z samego generatora...
Pozdrawiam czytających i zalecam ostrożność w przyswajaniu sobie pewnych, niezweryfikowanych poprawnymi metodami pomiarowymi, informacji.
Romek
A dokonał Pan pomiaru pojemności obu tych kondensatorów na jakimś wiarygodnym mierniku, czy tylko zgadywał, że ten sprzęgający głośnik z wyjściami tranzystorów ma większą pojemność od tego w obwodzie zasilania, bo ma większą upływność przy dopuszczalnym jeszcze napięciu lub nawet powyżej?
A czy ja cokolwiek pisałem o pojemności jednego i drugiego kondensatora, czy tylko o prądzie upływu? Każdy może sobie to sprawdzić, a pan na szczęście nie jest tutaj władny manipulować treścią moich postów. Więc proszę nie wciskać mi dziecka w brzuch, co na pańskim (de facto jeśli chodzi o ścisłość) forum czynił pan nagminnie.
Jak długo trwał pomiar prądu? Być może po kilku godzinach prądy upływności obu kondensatorów powoli by się wyrównały.
Oczywiście że by się wyrównały. Ale nie widziałem potrzeby aby to czynić, skoro każdy z kondensatorów miał trafić na swoje pierwotne miejsce.
Co do metod pomiaru, choć trudno coś takiego nazwać w ogóle "pomiarami", przy pomocy opracowanego dziesiątki lat temu (jeszcze na początku lat 70.) "kompensatora" (wtedy być może tak go nie nazywano, ale idea była ta sama...; dzisiaj Pan sobie przypisuje jego autorstwo)
A teraz szukasz pan nowego punktu zaczepienia, skoro poprzedni z góry wyglądał na słaby? Czy ja przypisywałem sobie autorstwo tej metody, dostępnej nie tylko dla tych którzy posiadają całe laboratorium pomiarowe, tylko daleko nie zawsze potrafią z niego korzystać? Jest takie powiedzenie: nowe to często dobrze zapomniane stare. Widać ta metoda okazała się dobrze zapomnianą, skoro mało kto z niej korzysta. A jednak pozwala wyciągnąć użyteczne wnioski.
przez porównanie sygnału wyjściowego ze wzmacniacza z sygnałem wejściowym "na oko", na ekranie prostego oscyloskopu, to w bardzo wielu przypadkach mogą one być całkowicie niewiarygodne
To proszę wykonać te same pomiary czy jak je tam zwał przy pomocy sprzętu jakim pan dysponujesz i najwyraźniej dążysz pan aby wszyscy tu się dowiedzieli jaki z pana "fachowiec". Tak aby każdy zobaczył na ekranie oscyloskopu przebieg zniekształceń, wypreparowanych z przebiegu wyjściowego, a nie tylko rządek mało przemawiających do wyobraźni kresek. Tylko rzetelnie, w szczególności dobrze dobierając pary komplementarne a nie biorąc z szuflafdy przypadkowe elementy. A jeżeli wzmacniacz działa niezadawalająco - zastanowić się co może być tego powodem, usunąć przyczynę niedomagania i powtórzyć pomiary ponownie. A nie od razu trąbić że ktoś źle zaprojektował wzmacniacz:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=333898#p333898
np. jeśli użyje się w tym celu prostego generatora, nawet o stosunkowo małych zniekształceniach THD, ale rozłożonych w szerokim paśmie częstotliwości, a sam wzmacniacz, przez ograniczone pasmo przenoszenia ich nie przeniesie na wyjście.
A już zwłaszcza gdy się nie ma pojęcia (a w najlepszym razie zapomina) że sygnał złożony z dwóch sinusoid ma (na ogół) większą wartość szczytową niż czysty sygnał sinusoidalny o tej samej mocy, i potem zdziwienie że wzmacniaczowi legitymującemu się przyzwoitym współczynnikiem THD zniekształcenia intermodulacyjne przy tej samej mocy sygnału odlatują w kosmos. A potem plącze się w zeznaniach jakoby moc wyświetlana na ekranie posiadanego wspaniałego, nieprostego oscyloskopu nie została zmierzona przez sam przyrząd tylko... obliczona na piechotę i wklepana ręcznie:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=399818#p399818
W takim przypadku idealny wzmacniacz będzie w takich "pomiarach" wychodził na wyjątkowo kiepski, gdyż sygnał różnicowy będzie zawierał mnóstwo harmonicznych, pochodzących z samego generatora...
Hehehe, dobre sobie! Zniekształcenia "idealnego" wzmacniacza z M2405S brały się z mojego generatora (owszem, zbudowanego własnoręcznie, a co sobie będę żałował!) a nie z samej bida-komplementarnej konfiguracji wzmacniacza! Rozumiem że UL1405L generujacy całkiem podobne zniekształcenia również był "idealny" a to co było widać na ekranie to też robota mojego generatora?
Na przyszłość radzę jednak czytać uważniej. Pozwoliłem sobie zauważyć że jedną z zalet kompensacyjnej metody pomiaru jest fakt że wraz z sygnałem użytecznym kompensacji ulegają także zniekształcenia sygnału wprowadzanego na wejście (przynajmniej w pierwszym przybliżeniu). Zatem to co widać na wyjściu - to niemal wyłącznie zniekształcenia powstałe między generatorem a oscyloskopem, o ile tylko zniekształcenia sygnału na wejściu nie są na tyle duże aby można było je zaobserwować na tle sygnału gołym okiem. Więc zupełnie chybione podejrzenie.
Pozdrawiam czytających i zalecam ostrożność w przyswajaniu sobie pewnych, niezweryfikowanych poprawnymi metodami pomiarowymi, informacji.
A ja czytających z góry przepraszam jeśli nie życzyli sobie kolejnej gównoburzy na forum. Nie pozwolę jednak aby ten nieudacznik pomiatał mną i tutaj. Czy na przyszłość mam od razu zgłaszać podobne ataki oczekując że polecą do kosza i nie będę musiał podejmować polemiki? Oczywiście z merytorycznym uzasadnieniem, dlaczego nie powinny się tu znaleźć.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- następna ›
- ostatnia »
To nie jest pojedynczy przypadek. Takich pomiarów w życiu wykonałem tysiące. Polskie kondensatory bipolarne prawie zawsze wypadały w testach kiepsko i wymagały natychmiastowej wymiany, natomiast te użyte w sprzętach np. japońskich, najczęściej okazywały się w pełni sprawne i dobrze trzymające parametry. Wiele kondensatorów produkcji europejskiej też w testach wypadało bardzo słabo, ale były również wyjątki. Wszystko zależy od producenta, zastosowanych technologii i użytych materiałów (w kondensatorach aluminiowych bardzo ważny jest skład elektrolitu). W kondensatorach elektrolitycznych od kilkudziesięciu lat nie używa się elektrolitów zawierających w swym składzie wodę, a ich odczyn PH jest neutralny, przez co tlenek aluminium nie ulega w nich rozpuszczaniu, warstwa tlenku aluminium nie zmniejsza się, jak wielu twierdzi, choć w skutek naprężeń wynikających choćby z różnej rozszerzalności cieplnej AL2O3 i metalowych okładzin może pękać, co będzie powodowało powolny wzrost upływności nieużywanych kondensatorów (jednak destrukcja nie będzie postępowała tak szybko jak w kondensatorach naszej krajowej produkcji, która w stosunku do technologii japońskiej była opóźniona o kilkadziesiąt lat, a dystans ten stale się powiększał). Tlenek aluminium jest całkowicie nierozpuszczalny w wodzie, a tym bardziej w elektrolitach bezwodnych o neutralnym PH... Dlatego wyjęte przeze mnie z pudełek kondensatory, które ponad 30 lat temu opisałem (wartość pojemności i ESR) i do nich wsadziłem, jest obecnie niemal dokładnie ta sama jak w przeszłości (z praktyki wiedziałem jakie kondensatory warto trzymać, a jakich się pozbywać).
Poniżej zmierzone parametry kilku kolejnych kondensatorów, w tym również małych gabarytowo kondensatorów poliestrowych i polipropylenowych, których rozmiary niewiele się różnią od rozmiarów małych kondensatorów elektrolitycznych.
Część kondensatorów jest typu polaryzacyjnego (elektrolityczne, Panasonic serii FR).
W miejsce tych małych elektrolitów proponuję używać kondensatorów foliowych, nawet tych miniaturowych z folią metalizowaną. I tak są bez porównania lepsze w zastosowaniu do zwrotnic zestawów mniejszej mocy niż miniaturowe kondensatory elektrolityczne, bipolarne. Poniżej w załącznikach przedstawiam jak zmienia się ESR kondensatora Panasonic FR o pojemności nominalnej 10 μF/50 V przy częstotliwości 120 Hz, 1 kHz i 10 kHz oraz jak przy częstotliwości 10 kHz przedstawia się ESR miniaturowych kondensatorów foliowych o pojemności 2,2 μF/50 V (poliestrowego i polipropylenowego).
Pozdrawiam
Romek