"Kocham" wymieniaczy kondensatorów.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Owszem można nauczyć się słuchać ale na to potrzeba wiele lat doświadczenia, osłuchania się swoich wzorcowych utworów.
A w ciągu tych lat nabywania doświadczenia nasz słuch powoli i niepostrzeżenie tak znacząco się zmieni (osłabnie, zwykle asymetrycznie), że utwierdzi nas to jedynie w błędzie.
Niestety nie jest to prawda. Kto się interesuje tematem lub korzystał zapewne zwrócił uwagę że starsi realizatorzy dźwięku radzą sobie lepiej niż młodzi.
To mózg interpretuje co słyszy a słuch tylko przetwarza ciśnienie akustyczne na impulsy elektryczne a mózg to przetwarza dlatego nauka, praktyka i wnioski robią swoje. Zapewne taki reset może pomóc w nauce interpretacji fali dźwiękowej.
To mózg interpretuje co słyszy a słuch tylko przetwarza ciśnienie akustyczne na impulsy elektryczne a mózg to przetwarza dlatego nauka, praktyka i wnioski robią swoje. Zapewne taki reset może pomóc w nauce interpretacji fali dźwiękowej.
A jak mózg przetwarza to, czego nie słyszą uszy ? Czyli nic ?
Dobrym testem jest powszechnie znane cykanie zielonego pasikonika. Duża grupa osób po 60-tym roku życia już tego nie słyszy, po 80-tym - prawie nikt. Znam też osoby znacznie młodsze, które mówiły, że dawniej to w Polsce było dużo takich pasikoników i grały głośno w sierpniowe wieczory, teraz pewnie je wytruli pestycydami, Panie...
P.S.: zielony pasikonik wielkością i wyglądem przypomina szarańczę. To o tego stwora chodzi, nie o dużo mniejsze "koniki polne". Sprawne, młode ucho ludzkie słyszy wyraźnie tę późnoletnią muzyczkę z odległości 2 km i więcej, samiczka takiego zalotnika z ponad 10 km.
Badanie słuchu w odpowiednim miejscu i na dobrym sprzęcie jest wskazane dla każdego audiofila przynajmniej co rok. Dostaje się wykres i co niektórzy mogą się mocno zdziwić, czego nie słyszą. To bardzo ładnie pokazuje, dlaczego jedni słyszą muzykę (która jest zlepkiem mnóstwa różnych częstotliwości akustycznych) tak, inni inaczej. Dlaczego jeden sprzęt i ustawienia są dobre dla jednych, a kiepskie dla innych. Uszkodzenie słuchu jest stosunkowo częste, ale nie każdy sobie z tego zdaje sprawę. "Przecież dobrze słyszę". Nieprawda! Możesz słyszeć dobrze średnią częstotliwość, na którą słuch jest najbardziej czuły. Powyżej już nie jest tak różowo.
Poza wszystkim warto dbać o słuch od najmłodszych lat. Słuchawki, praca w hałasie bez dobrych ochronników słuchu, słuchanie muzyki z głośnością "ile fabryka dała" robi swoje.
Ja słyszę pasikoniki - jeszcze :) , ale jako, że słyszymy także okostną a nie tylko błoną bębenkową, to pewnie nakładają się te dwa "przetworniki" i dają jakieś sumaryczne doznania słuchowe.
Swój własny głoś słyszymy głównie okostną - to dlatego często jesteśmy zdziwieni, że nasz nagrany na taśmę głos tak "dziwnie" brzmi ;) .
Tak mi się wydaje, ze niby nie słyszymy zwykle pasma 18 kHz czy więcej , ale ja chyba dam radę rozpoznać czy dany deck przenosi te częstotliwości, czy akurat słucham "gorszego" decka z pasmem do 12,5 - 14 kHz.
Nie wiem czy to zawartość składowa tych wyższych częstoliwości przenosie się na ogólne brzmienie w paśmie, które jeszcze słyszę - do 15 kHz. Czy to właśnie doświadczenie podpowiada mi, że "tak" brzmiący deck ma lepsze pasmo, sprawdzone potem na miernikach.
Ps.
no ciekawy temat na badania :) i eksperymenty.
Badanie słuchu w odpowiednim miejscu i na dobrym sprzęcie jest wskazane dla każdego audiofila przynajmniej co rok. Dostaje się wykres i co niektórzy mogą się mocno zdziwić, czego nie słyszą. .
A gdzie można takie profesjonalne badania zrobić ??
Badania w przychodniach nic nie dadzą, ponieważ tam audiogram bada słuch max do 10 kHz :(. Sprawdzałem to nawet w przychodni dzieci niedosłyszących we Wrocławiu i nie mają, i nie słyszeli ;) też o lepszych audiogramach.
Po prostu aby rozumieć mowę ludzką wystarczy nam tak naprawdę 2- 3 kHz a wyższe głosy kobiece wystarczy 4 kHz. I tyle nam jest do życia jako minimum potrzebne.
Co do muzyki to inna bajka, ale nie trafiłem na audiografy z pasmem przenoszenia chociażby do 16 kHz.
Ja sobie robiłem testy z programów dostępnych w necie. Puszczanych na laptopie stereo, na słuchawkach i na kolumnach przez wzmacniacz.
W wieku 55 lat spadło mi to poniżej 15 kHz :( .
Oczywiście trzeba by to jeszcze jakoś unormować przy jakiej głośności należy te testy robić, bo nie ukrywam, że przy większej głośności słyszałem szersze pasmo. Tak jeżeli chodzi o niższe częstotliwości a także wyższe.
Niższe to rozumiem, bo bas potrafi przenosić się na całe ciało i bas "słychać też jak dudni w płucach.
I może tutaj jest pies pogrzebany, że słysząc dźwięk innymi częściami ciała ;) niż tylko uszami dojdziemy do wniosku, że to jest suma naszych doświadczeń odbieranych całym ciałem.
W tych przychodniach to lenie albo totalnie niekompetentni technicy. Aparatura pozwala do 20kHz zrobić badanie, tylko boją się dłubać w urządzeniach :)
A widzisz panie , tego nie wiedziałem.
Kobiety - techniczka z lekarką powiedziały mi, że on pozwala tylko do 10 kHz badac słuch.
No to faktycznie pustułki z nich, że nie wykorzystują pełni możliwości aparatury :( .
DO stwierdzenia czy ktoś słyszy czy nie, to faktycznie wyższe częstotliwości nie są potrzebne.
Dzięki za info następnym razem je docisnę :) .
Jak chcesz jakiekolwiek badanie zrobić porządnie, idź prywatnie do pracowni laryngologicznej z dobrą aparaturą... Inaczej wszystko po łebkach...
Też prawda.
Ja to swoje robiłem przy okazji korekty przegrody nosowej. Zależało mi na dobrym laryngologu a nie aparaturze, ale tak jak piszesz trzeba to zrobić prywatnie.
Ja słyszę pasikoniki - jeszcze :) , ale jako, że słyszymy także okostną a nie tylko błoną bębenkową, to pewnie nakładają się te dwa "przetworniki" i dają jakieś sumaryczne doznania słuchowe.
Tak Staszku, tylko oba twoje tory foniczne kończą się jednym przetwornikiem - narządem Cortiego. Kiedy on zaczyna wraz z wiekiem niedomagać, nie jest istotne, którym torem docierają bodźce. Narząd nie jest ich w stanie przetworzyć i... betka.
pozdrawiam
Grzesiek
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
A w ciągu tych lat nabywania doświadczenia nasz słuch powoli i niepostrzeżenie tak znacząco się zmieni (osłabnie, zwykle asymetrycznie), że utwierdzi nas to jedynie w błędzie.
Dużo lepszym sposobem jest to, co praktykuje Kolega @staszek66 - od czasu do czasu posłuchać jakiegoś wzorca, albo chociaż quasi-wzorca.
Jedyną stabilną w czasie prawdę powiedzą pozbawione emocji i subiektywizmu mierniki. Do tego potrzeba jednak i samych mierników (drogich! - więc niepopularnych...) i odpowiedniej wiedzy, co i jak mierzyć. Tej to już nawet kupić się nie da, tak jak pomyślunku na wagę.
A zwykle jest on na wagę złota ;-).
Zodiak lepiej brzmi od poprawniejszych układowo końcówek mocy ? Prawdopodobnie tak, to nie są odosobnione opinie, więc coś jest na rzeczy.
Pewnie to mianowicie, co te końcówki steruje - wszystko przed nimi. Nikt o tym nie wspomniał, choć wydaje się to dość oczywiste, że najlepszy wzmacniacz mocy karmiony ułomnym sygnałem da ułomny dźwięk. Zwłaszcza bardzo dobry wzmacniacz mocy, dokładnie powtarzający to, co mu podano na wejście.
Właściciele Elizabetek - proszę się nie oburzać, sam mam to nieporozumienie techniczne z nielicznymi zaletami (wygląd na przykład), o podobnej genezie zaistnienia na polskim rynku co Marcin. Jeśli ktoś zajrzał do środka Elki i podumał chwilkę, to wie o co chodzi. Jeśli posłuchał na dodatek jak to brzmi, to być może też wie, o ile to nie jego radio ;-).
Obejrzałem sobie sygnał sinus 16 kHz po korektorze aktywnym tego układu przy różnych pozycjach gałki wysokich.
No nie za piękny jest... Rozgrzeszyłem tymczasowo STK015.