Jaki NOWY produkt kupilibyście od Unitry ?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Przecież to toczyły automaty tokarskie. Myślicie, że jakiś dziadek stał przy zwykłej tokarce kłowej i ręcznie toczył te talerze?
A to nie są czasem odlewy z AK 132 czy czegoś podobnego ?
Najdłużej trwa założenie takiego czegoś na maszynę do obróbki po odlaniu. Tej czynności raczej nie wykonywał automat, a to właśnie decyduje o "ewentualnej" niewspółosiowości.
Osadzania talerza na trzpieniu też raczej nie wykonywał automat.
Tak czy siak - dziadek do tablicy !
Kontrolę jakości robił tez człowiek.
Problemem przy wznowieniu współczesnej produkcji może być liczba potencjalnych klientów, np. na taki gramofon.
Jeżeli produkcja byłaby rzędu 10 tyś sztuk rocznie z jako taką gwarancją sprzedaży przez ok. 10 lat, to taki przyzwoity gramofon mógłby kosztować te 1,5 - 2 tyś zł. Tylko czy na pewno jest tylu teraz ludzi w Polsce, którzy by ich tyle kupili.
Ja mam kilka gramofonów i skoro kupiłem je za ok. 100 zł i odnowiłem do poziomu zadowalającego, do dobrego odsłuchu hi fi, to nie kupię nowego.
W to miejsce wolałem kupić gramofon Saba z ramieniem tangencjalnym, napędem direct drive i wyborem kolejności odtwarzanych utworów jako inność technologiczna do naszej foniki. Oraz jako ciekawostkę - coś w rodzaju odtwarzacza CD, ale na .. winyle :) . I to za cenę 500 zł, więc dla ludzi jako tako orientujących się w gramofonach, bez sensu będzie wydawać te 1500 zł na nowy.
Z kolei żadna fabryka nie rozpocznie produkcji dobrego gramofonu, aby mieć atrakcyjną cenę rynkową w sytuacji kiedy badania rynku nie gwarantują tego co napisałem na początku.
Koło się zamyka a na rynku co najwyżej pojawiają się customowe produkcje lub mało seryjne za kilka kilozotych.
Do czasu kiedy niedawny "gimbus" z plastikowych słuchaweczek podpiętych do telefonu nie zacznie masowo przerzucać się na gramofony i płyty winylowe ( w co wątpię ), to reaktywacja gramofonu w cenie atrakcyjnej rynkowo nie wchodzi w rachubę.
Dotyczy to każdego innego sprzętu vintage.
Zapytajcie Krecika ile tak naprawdę będzie kosztować custom'owa Impreza ?
Jeżeli policzymy w tym rbg spędzone przy dorabianiu narzędzi do jej produkcji itp. itd., to suma zamknie się grubo powyżej 100 tyś złotych ( sic tysiecy ) .
Ps.
Ktoś chętny ( albo ilu chętnych ? ) na nowy magnetofon szpulowy za 100 000 zł ?
Jak wygram w Totka, to chętnie... ;-))
Pod warunkiem, że 6 kę trafisz, bo piątka może nie wystarczyć :) .
Pod warunkiem, że 6 kę trafisz, bo piątka może nie wystarczyć :) .
No dokładnie i to w dobrej kumulacji ;-))
Przykro mi Panowie ;-)...
Na chwilę obecną, w planowanej postaci projekt Impreza II nie domknie się w pół bańki.
Uwzględniając jakieś tam doświadczenie w temacie projektowania i wykonywania prototypów zupełnie nowych konstrukcji (bardziej zaawansowanych technicznie niż cep czy młotek ślusarski zwyczajny z trzonkiem drzewnianym) i spodziewane niespodzianki, to raczej bliżej bańki.
Dla jasności - bańka to jeden milion, w tym przypadku peelenów.
A teraz może przyjmijcie jakąś wygodną pozycję ciała - to jest bardzo, wręcz śmiesznie tanio jak na taki projekt.
Prototyp surowy, nieoprzyrządowany ZK240 kosztował najmarniej pięć razy tyle, w przeliczeniu wartości nabywczej złotówki. Same wynagrodzenia dla pracowników zaangażowanych w to zamieszanie lekko wciągnęły dwie bańki...
Na etapie wstępnym rzecz jasna, potem jeszcze dziesięć razy tyle.
Chwilę potem, planowo - jeszcze dwadzieścia razy tyle.
Planowo - o ile mnie pamięć nie kantuje - miało się to wszystko zwrócić po dwóch latach produkcji.
240 magnetofonów dziennie.
300 dni roboczych w roku.
Cena sprzedażna 7200 zetów.
Koszt całkowity wytworzenia i dystrybucji - 20% ceny sprzedażnej (bardzo drogi w produkcji był ten sprzęt)
Szacowany wskaźnik strat - 5% ceny sprzedażnej.
Dacie radę w pamięci ? 144 000 x 7200 x 0,75 = 777 600 000 złotych.
No to co my tu o jakiejś jednej bańce mówimy...
Oj Andrzej Andrzej... musiałeś marzenia rozwiać...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Niewspółosiowość w jakimś elemencie czy zespole wirującym to zmora technologów a zwłaszcza wykonawców, czyli zwykle tokarzy. Jest wszechobecna i wysoce szkodliwa, uniknięcie jej jest bardzo trudne, gdyż wymaga doświadczenia, myślenia i staranności. A z tymi parametrami to od dawna dość powszechny deficyt :-(.
Szczególnie w niektórych krajach...