Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Chwilowo pożyczę Ci szlifierki, pokażę jak to trzeba robić. Żeby było ciekawiej, to nie do końca jest żart, drobnoziarnista tarcza diamentowa jest niegroźna dla palców i lepsza w efekcie niż najlepszy pilniczek do pazurów.
Eksperymenty i dumanie o problemach serii ZK200 na chwilę obecną dały takie wnioski, że być może trzeba przyjąć trzy-cztery poziomy kuracji oczekujących magnetofonów, dostosowując się do oczekiwań użytkowników. Są wśród nich oczekujący najbardziej podstawowej, możliwie najtańszej naprawy. Są też tacy, których nie zadowalają półśrodki i pozory, oczekują sprawnie i długo działającego magnetofonu do normalnej, codziennej eksploatacji. Jest też grupa pasjonatów, zwykle dobrze zorientowanych w temacie wnętrza magnetofonu i tego, co tam się dzieje, zlecających radykalne zmiany konstrukcyjne I-go lub też II-go stopnia. W praktyce wyglądałoby to tak:
- najprostsza naprawa: bez wielu istotnych zmian konstrukcyjnych, jedynie z takimi, aby magnetofon nadawał się do ciągłego użytku. To jest bardzo względne pojęcie, bo rozciąganie taśmy to wrodzona przypadłość serii i nie da się jej wyleczyć na tym poziomie naprawy. Jednak kółko skaczące otrzymuje tu łożyska toczne, kółko pośrednie napędu zwijania w razie konieczności także, rolka dociskowa podobnie. Koszmar drącego głowicę floczka (poprawionego) i wrodzone nieprawidłowości prowadzenia taśmy niestety pozostają.
- naprawa zaawansowana: wszystkie zużyte lub zużywające się szybko bądź starzejące elementy wyleczone raz na zawsze, prowadzenie i naciągi taśmy poprawione (taśma nie trze już o skrajne kołki, bo nie ma z nimi styku; rolka na kulkach w miejscu środkowego kołka), więc floczka już nie ma, sprzęgło hydrostatyczne na prawym zespole lub po obu stronach, dodatkowe zewnętrzne rolki prowadzące. Fabryczny silnik pozostaje, jednak też poprawiony.
- "naprawa" radykalna I-go stopnia: trzy silniki, napęd przesuwu DD, na życzenie trzy prędkości (szpulki max. 18 cm, więc 38cm/s trochę wątpliwe co do sensu), stabilizatory naciągu po obu stronach. Fabryczny silnik usunięty, przekładni też już nie ma (za wyjątkiem paska fabrycznego, mechanicznego licznika, który ktoś może zechcieć pozostawić oryginalnym).
- naprawa radykalna II-go stopnia: to już właściwie też nie naprawa, tylko nowy sprzęt na bazie starego, ale póki co dotyczy głównie Damy Pik. To jakby częściowe powtórzenia Imprezy I, o czym wspominałem na początku tamtego tematu. Wszystko tak jak w poprzednim punkcie, ale na szpulki 267 mm, cyfrowy licznik i sensory dotykowe zamiast klawiszy. Trzy prędkości, trzy głowice. Taki jakby mały Koncert, dla pasjonatów UNITRY.
Taka droga mi się jawi na dzień dzisiejszy, popatrzywszy w przyszłość przez lornetkę, tak z grubsza. Nic nie jest jeszcze postanowione na sztywno i pewnie w szczegółach się zmieni.
Rzeźbienie tensometru trwa, z pewnymi niespodziankami, które opisałem bliżej w temacie o Imprezie II. Przyrząd odnosi się niejako do wszystkich magnetofonów, jego budowa była zawarta w projekcie Imprezy II, ale pilna potrzeba związana bezpośrednio z serią ZK200 i kulejącym DZEUSEM (tak roboczo nazwałem rosyjskiego OLIMPa, którego mam na warsztacie; prawidłowa pisownia wg. Jana Parandowskiego to właśnie DZEUS, nie ZEUS, jak było w szkole i najpowszechniej się używa) zagoniła mnie do roboty.
Na obrazkach rysunek wykonawczy drugiej wersji płytki po odwiedzinach chochlika i dobrego duszka (szczegóły w temacie o Imprezie II) oraz obydwie płytki.
Dzeus ( gr. ) potem Deus ( łac. ) i tak dalej ….
Idę szybko czytać następne wątki.
Tak jeszcze na marginesie: taka trzygłowicowa zetka dwusetka to jakie musiałaby mieć głowice ?
Te krajowe to chyba tylko uniwersalne były ?
Tak, nie słyszałem o krajowej seryjnej produkcji głowic optymalizowanych do zapisu lub odczytu - a jest tu co optymalizować. Więc stosowano wszędzie uniwersalne dla ograniczenia kosztów i uproszczenia budowy, choć to ostatnie wydaje się względne. Ten sam wzmacniacz przełączany wraz z obwodami korekcji dla O/Z to mnóstwo wysoce zawodnych styków, którymi przecież trzeba poruszać przy przełączaniu, więc potrzebne są jeszcze dodatkowe elementy mechaniczne, też zwykle kłopotliwe i komplikujące budowę. Nie wiem, czy konstruktor, który decyduje się na pozawijanie dźwigienkowo-stykowe dla wspomnianego "uproszczenia", liczył też wielkość strat wynikających z cienkiej renomy zawodnego i niezbyt trwałego magnetofonu. Osobiście byłbym (i byłem kiedyś, nie sam zresztą) za rzeczywistym uproszczeniem z trzema głowicami, osobnymi torami Z/O i podniesieniem ceny magnetofonu o 35...40%, bo tyle mniej więcej wynikało z kalkulacji produkcyjnej. Eech, dawno było...
Teraz mogę sam decydować i postanawiać bez zabiegania o audiencję u Pana jakiegośtam.
Sorry, musiałem sobie ulżyć ;-)...
Niedawne odświeżania pamięci wyświetliły mi kilka ważnych wątków. Jednym z nich jest taki system zawieszenia głowic Z i O, który umożliwiłby użytkownikowi samodzielną, szybką i wygodną korektę skosu głowic, przynajmniej odczytującej. Setki razy spotykałem się z cennymi dla kogoś nagraniami, dokonanymi magnetofonem o nieprostopadle ustawionej szczelinie głowicy Z, co czyniło te nagrania niemożliwymi do choćby znośnego odtworzenia na innym magnetofonie, o kopiowaniu już nie mówiąc. Brzmienie muzyki jest bardzo charakterystyczne w takim przypadku i można nauczyć się rozpoznawać to słuchowo. Nie raz i nie dziesięć słyszałem takie nagrania z radia.
Innym wątkiem myślowym jest silnik/-i do bezpośredniego napędu szpulek w zamierzonej modyfikacji serii ZK200. Przy przeniesieniu talerzyków w Damie Pik w prawo i ku górze dla przyjęcia szpulek 267mm, przenoszenie całej dotychczasowej mechaniki w ogóle nie wchodzi w grę. Z użyciem napędów bezpośrednich DD zabieg ten staje się realny. Oczywiście, wówczas koło zamachowe też będzie z takim napędem.
Pytanie fundamentalne samo się postawiło: jaki silnik tam się nadaje ?
Wymagania już omawiałem onego razu w temacie o Imprezie II, dodam teraz tylko to najgorsze: ma być akceptowalnie niedrogi.
Wszystkie znane mi dostępne na rynku silniki (niemieckie, francuskie, szwajcarskie i włoskie), które spełniają resztę wymagań, kosztują powyżej 1,2k za sztukę.
Nie pozostaje nic innego, jak samemu się przymierzyć do wystrugania takich silników. Fundamentalne pytanie wraca tu, ale już w innym brzmieniu: jaki silnik będzie tu najlepszy, zważywszy wszystkie okoliczności ?
Gradientowy BLDC jest doskonały do tego, ale bardzo drogi, więc szperam myślami za takim wystarczającym, lecz tańszym w wykonywaniu. Na chwilę obecną już wiadomo, że trzeba spróbować silnika komutatorowego z wirnikiem bezrdzeniowym, wielobiegunowego, o skośnym uzwojeniu. Tu znowu konieczny wybór: wirnik tarczowy czy kubkowy ?
W takim silniku wirnik nie ma rdzenia, wirują same druty uzwojenia i komutator. Wirnik może mieć postać tarczy lub kubka. W tym przypadku raczej płytkiej menażki, gdyż proporcje średnicy do wysokości są dyktowane miejscem, czyli dostępną przestrzenią w magnetofonie. Zalety takiego silnika ? Cichy i bardzo płynny bieg, dobre przyspieszanie i hamowanie (wirnik jest względnie lekki), niezłe osiągi [moc vs. wymiary i ciężar]. Zadowalającą trwałość zespołu szczotki - komutator (10...15 lat) da się osiągnąć konstrukcyjnie. Dość prosta budowa, jedynie wirnik jest trudny do wykonania i pracochłonny, więc obrabiam myślowo technologię.
A wady ? Tu zaczynają się schody... Zakłócenia, dość silne, pochodzące od zespołu szczotkowego. Ale mam plan, jak z tym skutecznie powalczyć już na etapie konstruowania. Później może się już nie dać.
Drugi schodek: wspomniane trudności wykonania wirnika. Dla wykonania o zmniejszonych zakłóceniach jeszcze trudniejszy.
Trzeci schodek: pole rozproszone. Sądzę, że do ogarnięcia odpowiednim ekranowaniem.
I jeszcze kilka, ale już kiedyś ogarniętych.
Na chwilę obecną kombinuję już nad sposobem wykonania niezbędnego oprzyrządowania technologicznego. Sęk w tym, że bez takowego nie da się wykonać nawet egzemplarza próbnego. Więc trochę wysoki ten koń...
Edit: dodaję obrazki dla rozjaśnienia tematu silników z wirnikiem bezrdzeniowym. Wirniki od dwóch niedużych takich silników - szwajcarskiego i DDR-owskiego. Ten od Honeckera stanął na amen z powodu - jak się okazało po rozebraniu nierozbieralnego - zastygnięcia smaru na komutatorze i szczotkach.
Nowy przyrządzik-niezbędniczek już w użyciu. Szybciutko pokazał, na co cierpi sprzęgło zwijania serii ZK200.
Właściwie to na wszystko, na co tylko może cierpieć, wrodzone i nabyte :-(...
No cóż, będziemy leczyć.
Kolejna rzecz do kuracji to hałasy, które wytwarza standardowo magnetofon tej serii *. Pierwsze miejsce na podium niesławy zajmuje tu bez wątpienia kółko "skaczące", które łatwo nabawia się wgniotów bieżni z winy użytkownika lub dostawcy energii 230V. Zatrzymane na dłużej niż kilka godzin w pozycji sprzęgnięcia już kwalifikuje się do naprawy z tego powodu. Drugi jego ból to wytarte łożyska, które zwykle pracują dopóki mogą, na sucho w proszku stalowym własnego ścieru.
To powyższe jest jednak dość łatwe do wyleczenia na dłużej, jedynie dobrze byłoby zrobić coś, żeby magnetofon po wyjęciu wtyczki z gniazdka wracał do pozycji "STOP"- "0", tzn. wyłączał nie tylko funkcję z klawiszy, ale także rozsprzęgał to nieszczęsne kółko skaczące. Myślę nad tym, chyba się da.
Na podium zobaczymy także same klawisze funkcji. Do niekulturalnie pracujących zaliczyłbym także ISOSTATY przełącznika wejść, ale to na potem.
Klawisze START, <<, >>, ZAPIS łomoczą nieprzystojnie przy wyłączaniu ich funkcji. Wprawdzie jest tam nakładka gumowa jako zderzak-amortyzator, ale moim skromnym zdaniem efekt tłumienia uderzenia jest niewystarczający. Generalnie to jest do bani.
A nie ładniej i bardziej elegancko byłoby, gdyby taki wyłączany klawisz wracał płynnym ruchem ? Na początku szybko, z normalną prędkością, aby nie było zwłoki wyłączenia funkcji, ale pod koniec skoku hamował ładnie i osiadał na zderzaku bezgłośnie ? To prawdopodobnie też da się zrobić przy użyciu tłumików hydropneumatycznych. Brzmi przemądrze, ale jest dość proste w konstrukcji.
Nie wiecie może, jak troszkę rozciągnąć dobę, bo czas mi strasznie szybko ucieka ?
*- Po mojemu (już bez "skromnemu", bo za beztroskę konstruktorów i wykonawców w temacie hałasów maszynowych wiele osób zapłaciło życiem, a zdrowiem płacimy wszyscy cały czas) maszyna, która mogłaby nie hałasować a hałasuje na poziomie dokuczliwym - jest maszyną niedopracowaną lub zwykłą tandetą.
Mam nieodparte wrażenie, że urządzenie pomiarowe może wartością wielokrotnie przewyższać urządzenie mierzone :-)
Ciekawi mnie zasygnalizowane rozwiązanie tłumienia hałasów ze strony klawiszy przełączania funkcji. Czy mógłbyś może coś bliżej ….?
Twoje wrażenie nie ma czym być odpierane, niewątpliwie tak jest wobec znikomej wartości początkowej urządzenia mierzonego ;-).
Mierzenie ma służyć m.in. zmniejszeniu tej dysproporcji ;-).
Konstrukcja tłumika klawiszy jest dość prosta. Kalibrowana nieprzelotowa tuleja a w niej swobodnie poruszający się tłoczek. Tuleja ma kilka kalibrowanych otworków na obwodzie, umiejscowionych na dokładnie dobranej wysokości od jej dna. Tłoczek przesuwając się w kierunku dna zasłania kolejno otworki zatykając przepływ powietrza przez nie. Średnicą (w praktyce fi 0,2...0,4mm) i umiejscowieniem otworków można uzyskać dowolną charakterystykę tłumienia. Ruch powrotny tłoczka przy naciśnięciu klawisza jest swobodny, gdyż w nim znajduje się jeszcze zaworek kulkowy jednostronnego przepływu. Ot, cała filozofia.
Drobne problemy do rozwiązania to elastyczne, bezgłośne połączenia tłoczka z klawiszem i tulei z chassis.
Witam . Sens reanimacji ZK 200 jest taki że ilość " wolnych " Koncertów jest już na wyczerpaniu i możliwość zdobycia za rozsądne pieniążki ZRK Koncert jest w zasadzie nieosiągalna .
Zgadzam się z kolega krecikiem że możliwości tuningu mechanicznego są spore- ale czy warto ? Drobne sprawy typu łożysko na kółku skaczącym czy rolce dociskowej to tak . NA pewno usztywnienie chasiss dużo by dało - jakaś dodatkowa płyta itp.
Dla mnie problemem zarówno w ZK 2405 jak i pochodne - Dama Pik jest kwestia zasilania czyli po prostu przydźwięk , duży poziom szumu , natomiast w Arii/ Opus gdzie jest troszkę lepiej ale także to są szumy .Problemem W obu typach są głowice i ich optymalizacja . Tak jak bardzo trudne jest ustawienie toru zapisu , czy odczytu .
Ja używam ZK 2405 z ferrytową rosyjską głowicą - odtwarza b . dobrze , gorzej z nagrywaniem ( dopasowanie ) i nie bardzo wiem jak to zrobić ...Ale lubię ten magnetofon , nie nagrywam na nim , do tego mam AKAI
Witam . Sens reanimacji ZK 200 jest taki że ilość " wolnych " Koncertów jest już na wyczerpaniu i możliwość zdobycia za rozsądne pieniążki ZRK Koncert jest w zasadzie nieosiągalna .
Zgadzam się z kolega krecikiem że możliwości tuningu mechanicznego są spore- ale czy warto ?
[...] No to kombinuję sobie luźno i bez zobowiązań. "ZeteK" i pochodnych jest nadal sporo w eksploatacji, może więc warto byłoby troszkę poprawić tam to i owo.
Od razu napomknę, że kwestie sensowności i opłacalności zostawiam na koniec, bo co tu o tym mówić, jak nie wiadomo jeszcze o czym i czy w ogóle będzie mowa. Myślenie nie boli i samo w sobie nie generuje kosztów, czas główkowania wpisuję we frajdę hobby.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- …
- następna ›
- ostatnia »
Pomimo wieku narząd jeszcze jest stały i kompletny choć może estetyka pozostawia nieco do życzenia.
Więc ten pomysł ( jak mniemam ) należy odłożyć na nieco później.