Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Widzę że to wyższa szkoła jazdy.
Nie taka znowu wyższa, tylko tak wygląda na bazgrołach. W naturze to takie ot, niby proste kawałki metalu.
Żeby można było się w tym połapać, trzeba by uporządkować nazewnictwo nim spróbuję to jakoś opisać. Cały fabryczny podzespół, jaki siedzi na osi fi 5 utwierdzonej w chassis, nazwijmy zespołem sprzęgieł lub skrótowo "zespołem". Składa się on z kilkunastu części, a to:
- wału drążonego (no, strasznie poważna nazwa jak na kawałek rurki ;-)) z wprasowanymi weń łożyskami ślizgowymi w postaci tulejek porowatych, nasyconych olejem WIK 500. Wał w górnej części jest połączony nierozłącznie z górnym talerzykiem poprzez zatryśnięcie tworzywa, z którego ów talerzyk jest wykonany. W rowku tego talerzyka osadzona jest wkładka filcowa górnego sprzęgła, odpowiadającego za przewijanie i hamowanie szpulek. Ten cały element jest widoczny w półprzekroju na drugim bazgrole (rys. 1 z 12, prawy dolny róg arkusza, przycięty na fotce).
- talerzyka środkowego (nie pokazanego na tych rysunkach) z odpowiadającą mu sprężyną trójramienną (sztywniejszą niż dolna), podkładką ślizgową i pierścieniem osadczym. Ten talerzyk jest napędzany przy przewijaniu i hamowany hamulcami zasadniczymi.
- talerzyka dolnego ( rys. 2 z 12, numeracja vide prawy dolny róg arkusza, ten talerzyk to pierwszy element z lewej strony rysunku) z wkładką filcową, współpracującą z dolną powierzchnią środkowego talerzyka, co stanowi dolne sprzęgło zespołu. W prawym zespole (prawa szpulka magnetofonu) pracujące przy zwijaniu (przesuw taśmy) i naciąg taśmy przy przewijaniu wstecz. W tych celach talerzyk ten jest odpowiednio napędzany kółkiem pośrednim z koła zamachowego lub hamowany hamulcem pomocniczym prawym.
W lewym zespole dolne sprzęgło odpowiada za naciąg taśmy przy przesuwie.
Talerzyk dolny zespołu także ma sprężynę trójramienną, podkładkę ślizgową i pierścień osadczy tak jak poprzedni tkwiący w rowku wału drążonego.
Rozważając działanie tej konstrukcji da się zauważyć, że dla górnego sprzęgła siły obydwu sprężyn trójramiennych sumują się. Wynika z tego, że zmiana docisku dolnej sprężyny ma wpływ na sztywność (moment przenoszony do granicy poślizgu) górnego sprzęgła.
Pokazana modyfikacja zespołu ma na celu umożliwienie sterowania siłą nacisku dolnej sprężyny. Jak wspomniałem poprzednio, poprzez mechaniczne odejmowanie siły sterującej od siły sprężyny.
Dla próby zrozumienia taka zagadka:
co się stanie, gdy siła sterująca, która jest przyłożona do kołnierza ŁK5 w kierunku ku dołowi, zrówna się z siłą sprężyny trójramiennej lub ją przewyższy ? Ktoś już wie ?
Nie trzymaj nas dłużej w napięciu!
Uzupełniłem rozjaśniająco poprzedni tekst.
Dla lepszego rozjaśnienia naprowadzę Was troszkę.
Na pierwszym obrazku (ozn. rys. 2 z 12) po lewej stronie widnieje dolny talerzyk, pokazany w półprzekroju. To taki skompresowany sposób rysowania, gdy ponad osią symetrii (tu: pozioma linia kreskowo-kropkpwa prawie przez całą szerokość arkusza) pokazany jest przekrój elementu a poniżej osi symetrii jego widok zewnętrzny, nie przekrojony. To tak, jakby wyciąć z elementu dokładnie ćwiartkę i patrzeć wzdłuż poziomej krawędzi tego wycięcia. Taką kompresję zaznacza się na rysunku pojedynczymi ukośnikami na końcach osi symetrii, obejmującej odnośny element. Na obrazkach widać podwójne ukośniki, ale to coś więcej znaczy - nieważne póki co.
Pomyślałem sobie, że przecież nie wszyscy są tu ślusarzami :-) i nie mają konieczności znania zasad rysunku technicznego - stąd te wtręty o jego podstawach, nie krzyczcie na mnie ;-) jakby co.
Dalej ku prawej stronie widać łożysko kulkowe ŁK3, które siedzi sobie na lekki wcisk w wytoczonym modyfikacyjnie talerzyku (fotka kilka wpisów wcześniej, talerzyk wraz z tym łożyskiem jeszcze w uchwycie tokarki). Prawdopodobnie nie wymaga ono ponadto żadnego ustalenia, samo się powinno ustawić w najlepszej pozycji. Służy ono do neutralizacji niejednoznacznego, ale dość sporego tarcia talerzyka o wał drążony. Tarcie to w wyk. fabrycznym jest wywołane głównie naciskiem kółka pośredniego napędzającego talerzyk od koła zamaszystego ;-). Ale uwaga ! Kierunki wirowania tych trzech elementów jasno pokazują, że układ ten jest układem czynnym, tzn. wzrost momentu obrotowego przenoszonego powoduje zwiększenie docisku w punktach współpracy kółka pośredniego z sąsiadami. Zwiększenie docisku to zwiększenie strat tarcia w tych punktach a w łożyskach jeszcze bardziej. Dlatego zastosowałem łożysko toczne w miejscu największych strat i tak deficytowej mocy silnika magnetofonu, takie łożysko ma znikomo małe opory ruchu nawet przy dużych obciążeniach poprzecznych.
Następny element w prawo na rysunku to miseczka, dorabiana na tokarce. Swoim kołnierzem ma siedzieć na lekki wcisk wewnątrz obrzeża talerzyka jak pokazuje rysunek, będący także rysunkiem montażowym. Aby nie miała tam luzu, zabezpieczona jest pierścieniem z drutu sprężystego umieszczonym w wytoczonym rowku talerzyka, od wewnątrz jego obrzeża. To bardzo podobnie, jak fabrycznie osadzone są zabieraki szpulek na tych zespołach sprzęgieł, tylko średnica większa i drut cieńszy.
Miseczka jest z drugiej strony osadzona trwale na zewnętrznym pierścieniu łożyska ŁK4. Mamy więc razem zamknięty "kubeczek", podparty obustronnie na łożyskach, które mają swobodę przesuwania się na wale drążonym - górne, to w talerzyku pierścieniem wewnętrznym pasowane suwliwie (luz 4...8um) na wale, dolne wraz z tulejką z brązu, na której jest osadzone wraz z następnym łożyskiem ŁK5. To do jego zewnętrznego pierścienia jest przykładana siła korekcyjna.
Fotki z wykonywania elementów konstrukcji próbnej wstawię niebawem.
A tymczasem przyglądnąłem się bliżej temu pacjentowi M2404/2405S poskładanemu z różnych części.
No, trochę ktoś tu zarządzał... Tak średnio :-(
Wyjaśnienia obszerne i dogłębne, a pacjent ( sądząc po zdjęciach ) faktyczne swoje już przeszedł ( pomijając wcześniejsze transplantacje ).
Pacjent przypomina nieco tego kierowcę rajdowego z opowiadania S.Lema, mr. Johns'a, któremu też implantowali różne organy z demontażu złomu wraz ich usterkami, roznoszącymi się potem na cały organizm.
Kolejny kroczek rozjaśniający koncepcję modyfikacji, mającej wyleczyć cały oddział podobnych pacjentów z wady wrodzonej (jednej z wielu, niestety...) albo nawet kilku wad na raz. Obrazki chyba wystarczą na tę chwilę. Kolejno na nich:
- jest problem, miseczka ma mieć kołnierz fi 67,75 (korekta kształtu i wymiarów wzgl. rysunku) a najbardziej podpasowujący materiał pod ręką to rura grubościenna fi 70X20. Otwór jest większy niż łożysko mające tam tkwić, potrzebny będzie pierścień redukcyjny,
- 4 pracy godziny i dwa pierścienie redukcyjne gotowe. Materiał - stal w stanie ulepszonym cieplnie, twardość ok. 30 HRC, wymagane toczenie precyzyjne jest możliwe tylko nożami z węglików lub diamentowymi. A tu niektóre wymiary w tolerancji 5um... No bo pasowaniem termicznym będzie najprościej połączyć pierścień z aluminiową miseczką,
- toczenie miseczki,
- elementy składowe tego fragmentu modyfikacji,
- miseczka złożona z talerzykiem dolnym, wewnątrz miseczki zamontowana na wale drążonym jego sprężyna trójramienna z podkładką ślizgową i pierścieniem osadczym,
- łożysko ŁK4 w pierścieniu redukcyjnym połączone termicznie z miseczką.
Łożyska ŁK4 i ŁK5 będą osadzone ich pierścieniami wewnętrznymi (na styk) na tulejce ślizgowej pasowanej suwliwie na wał drążony. Jeszcze jej nie wytoczyłem, wzmacniacz kolegi czeka na finał trudnej naprawy ;-).
Kawał dobrej pracy. Ja dziś znalazłem w piwnicy ciekawe wałki niemieckiej firmy FAG z ułożyskowaniem, i pomyślałem o zastosowaniu w talerzykach.
Zazwyczaj dość trudno adaptuje się takie podzespoły do wyszukanych zastosowań. Nawet drobne zmiany w nich bywają bardzo pracochłonne i trudno wykonalne, a tak w całości to prawie nigdy się nie dopasuje. One są na łożyskach tocznych ? Jaką mają średnicę te wałki ? Raczej w przekładni jakiejś niedużej obrabiarki bym je widział, albo można z któregoś zrobić podzielnicę, jeżeli łożyskowania jest konstrukcyjnie bezluzowe. Mogą także nadawać się na wrzeciona do precyzyjnych wiertarek. Dużo zależy od tego, jakie tam siedzą łożyska.
Uzyskanie możliwości mechanicznej korekty naciągu taśmy - cel pokazanego pierwszego kroku modyfikacji Zetek 200 - to dopiero początek drogi do sprawnie działającego mechanizmu. Bo przecież siłę naciągu taśmy, która jest (raczej ma być) parametrem na bieżąco mierzonym wahliwym ramieniem z rolką, trzeba jakoś pomnożyć i ukierunkować aby stała się siłą korekcyjną dla dolnego sprzęgła. Przeciętna siła wywierana przez sprężynę trójramienną na dolny talerzyk, która dociska go poprzez wkładkę cierną z filcu do środkowego talerzyka wynosi około 12 N. Pożądana siła naciągu taśmy zawiera się w granicach 0,4...0,5 N. W magnetofonach ZK 100 na przykład siła naciągu taśmy ma się mieścić wg, instrukcji serwisowej w granicach 15...105 G (w przybliżenie 0,15...1 N), zależnie od stanu pracy i strony pomiaru. A przecież magnetofony te mają sprytną grawitacyjną korekcję tych sił i to całkiem skuteczną !
ZK 200 nie mają żadnej korekcji sił naciągu w taśmie. Niejeden użytkownik próbował naprawiać zespół napędowy przesuwu wobec słyszalnej nierównomierności, podejrzewając go o niesprawność. Okazywało się, że to tasiemka STILON 26um się rozciągnęła zdziebko i już nic z niej nie będzie. Nic dziwnego - przy początku taśmy na małej prawej szpulce Zetki 200 potrafią ciągnąć i ponad 3 N. Gdy zmniejszyć tę siłę regulacją oparcia sprężyny trójramiennej do max. akceptowalnej 0,7 N to przy pełnej 18-stce spada ona z niej przy włączaniu STARTu 19cm/s wskutek zbyt małego momentu ciągnącego sprzęgła, które nie radzi sobie z bezwładnością ciężkiej pełnej szpulki. A naciąg jest w tym stanie i tak już zbyt mały, jego realne granice wyznaczone są z grubsza stosunkiem min/max promienia nawoju, czyli 22/86 mm dla tych magnetofonów. To jest prawie 1:4 , czyli +/- 200% od wartości średniej!!!
Dla porównania, dobry magnetofon utrzymuje siły naciągu w granicach +/- 20% , a odchyłka 30% jest jeszcze do przyjęcia dla klasy wyższej. Nadzwyczaj trudno jest spełnić ten wymóg, tylko doskonale wykonane konstrukcje z elektroniczno - elektryczną regulacją radzą tu sobie bez zarzutu, np. studyjne Studery, niektóre Revoxy, niektóre modele Technics'a, ruski Olimp, polski Koncert... Wiele rzekomo wyższych modeli renomowanych firm ustępuje pod tym względem prościutkiej mechanice serii ZK 100.
Ale to nie koniec obgryzania ołówków w walce o spełnienie wymagań stawianych urządzeniu przez ten system zapisu dźwięku.
Pożądane jest mianowicie, aby przy przewijaniu naciąg był nieco mniejszy niż przy przesuwie i w dodatku nieco malejący wraz z przybywaniem taśmy na szpulce. A to dla odsunięcia ryzyka poślizgu międzyzwojnego taśmy, który jest dla niej zwykle niszczący. Zrozumiałe jest więc, że udarowe skoki naciągu, czyli szarpnięcia, choćby w pobliże dopuszczalnych sił są baaardzo niemile widziane.
Oczywiście, magnetofon bardzo daleki od spełnienia takich wymagań też gra, tylko krócej i nie tak dobrze. Na tamte czasy to wystarczało. Także na to, żeby wielu z Nas polubiło te magnetofony.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- …
- następna ›
- ostatnia »
Trochę inaczej, tu wszystko wiruje względem wszystkiego, toteż w jednym zespole będzie aż 5 łożysk kulkowych. Niebawem wstawię te bazgroły, to się sprawa nieco rozjaśni.
Dzięki ;-).