Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ja np. napisałem, że pozostawiłbym magnetofon w stanie fabrycznym. Jeśli jest rynek na te modyfikacje, a z tego widać, że jest, to trzeba wyjść temu na przeciw. Masz Kreciku warsztat, doświadczenie i wielkie umiejętności, więc czyń ludzi zadowolonymi.:)
w odniesieniu się do stanowiska Kolegów
Nie mam potrzeby pokazywania porównań mających na celu stawianie w negatywnym świetle polski jako 100 lat za murzynami, ale pokazanie podejścia, że kiedyś był taki sprzęt i brało się co było, ale dziś w mojej ocenie jeśli duże koszty napraw czy usprawnień technicznych wymagają urządzenia, to warto zastanowić się czy sentyment jest tyle warty. Jeśli w danym budżecie można kupić inne sprawniejsze urządzenie nie wymagające tylu nakładów pracy warto to rozpatrzyć. Moje podejście jest pragmatyczne, jeśli coś chcę kupić dokonuje analizy i szukam urządzenia czy rzeczy która w mojej ocenie jest najlepszym kompromisem stosunku ceny do jakości.
Ale nikt nikomu nie zabroni działań mających na celu naprawy czy usprawnienia rzeczy do których ma się sentyment czy inne emocje.
Pan Krecik dzielnie odnajduje się w swoim fachu, pokazując wszystkim, że istnieje możliwość naprawy i ulepszenia.
Fajnie, że można podyskutować wymienić się opiniami
Moje podejście jest pragmatyczne, jeśli coś chcę kupić dokonuje analizy i szukam urządzenia czy rzeczy która w mojej ocenie jest najlepszym kompromisem stosunku ceny do jakości.
Podejście czysto pragmatyczne bywa zabójcą postępu, mimo że to potrzeba jest ponoć matką wynalazku. Spójrzmy wstecz, na historię różnych istotnych wynalazków, na rozwój konstrukcji, na których opiera się dziś nasza egzystencja. A przecież w swoim czasie większość z nich na pewnym etapie była już bardzo dobra.
Mam takie odczucie, że pewne wartości, których kultywowanie do niedawna pozwalało nam utrzymać przynajmniej znośny poziom subiektywnego zadowolenia z życia, rzuciliśmy teraz na pożarcie konsumpcjonizmowi. Iluzje prostej i krótkiej drogi do osiągnięcia zadowolenia (a przez całe życie i cały czas wszyscy nic innego nie robimy, jak tylko dążymy do tego zadowolenia/ frajdy/ radochy lub usunięcia/ uniknięcia stanu przeciwnego, wszystkie nasze motywacje na tym się zasadzają), którym masowo ulegamy mają dla nas zawsze tę samą niespodziankę: cel osiągnięty, zadowolenia brak albo dużo mniejsze/ krótsze niż sobie obiecywaliśmy. Może czasem warto się nad tym zastanowić pomiędzy wierszami rozmowy o sprzęgiełkach i naciągach ?
Może te odmiany największych frajd nie dla wszystkich są dostępne ?
Kolego Panie Pszczółko i pozostali Koledzy też - pamiętacie może, jaki mieliście humor, gdy próbowaliście stworzyć coś nowego i być może użytecznego ? To może silnie uzależnić, taki stan spece od socjo-psycho nazywają pasją twórczą. W sumie dość znane określenie.
Znałem i do dziś znam kilku takich uzależnionych ludków. Sprawiają wrażenie nadzwyczaj szczęśliwych istot, przy tym wręcz emanują pozytywnym klimatem.
Czego i Wam życzę.
[quote=mr_bee;28084.114312;26430]w odniesieniu się do stanowiska Kolegów
Nie mam potrzeby pokazywania porównań mających na celu stawianie w negatywnym świetle polski jako 100 lat za murzynami, ale pokazanie podejścia, że kiedyś był taki sprzęt i brało się co było, ale dziś w mojej ocenie jeśli duże koszty napraw czy usprawnień technicznych wymagają urządzenia, to warto zastanowić się czy sentyment jest tyle warty. Jeśli w danym budżecie można kupić inne sprawniejsze urządzenie nie wymagające tylu nakładów pracy warto to rozpatrzyć. Moje podejście jest pragmatyczne, jeśli coś chcę kupić dokonuje analizy i szukam urządzenia czy rzeczy która w mojej ocenie jest najlepszym kompromisem stosunku ceny do jakości.
Ale nikt nikomu nie zabroni działań mających na celu naprawy czy usprawnienia rzeczy do których ma się sentyment czy inne emocje.
Pan Krecik dzielnie odnajduje się w swoim fachu, pokazując wszystkim, że istnieje możliwość naprawy i ulepszenia.
Fajnie, że można podyskutować wymienić się opiniami[/quote]
To trzeba po prostu czuć, kochać uwielbiać to robić.
Nikt kto nie załapie tego bakcyla, konika czy czego tam do tych sprzętów, nigdy nie zrozumie tego, czemu my te strucle reanimujemy, i życie im poświęcamy jakby nie patrzeć.
Podobnie z autami PRL'u, jaki koń jest, każdy widzi, mają zwolenników, przeciwników, fanów, fanatyków, hejterów, tak jak sprzęty zjednoczenia, i to jest piękne, że kocha się te stare zabytki pomimo czegoś, a nie za coś.
Retro sprzęty rządzą się swoimi prawami, tak jak retro auta, jak ktoś tego nie czuje, to już trudno, chyba nie poczuje, najważniejsze to złapać zajawkę, bez tego, wszystko jest takie jakieś nijakie, średnie, słabe, gówniane, nieprzemyślane, wadliwe, itd.
[quote=klexmix;28084.114316;6416][quote=mr_bee;28084.114312;26430]w odniesieniu się do stanowiska Kolegów
Nie mam potrzeby pokazywania porównań mających na celu stawianie w negatywnym świetle polski jako 100 lat za murzynami, ale pokazanie podejścia, że kiedyś był taki sprzęt i brało się co było, ale dziś w mojej ocenie jeśli duże koszty napraw czy usprawnień technicznych wymagają urządzenia, to warto zastanowić się czy sentyment jest tyle warty. Jeśli w danym budżecie można kupić inne sprawniejsze urządzenie nie wymagające tylu nakładów pracy warto to rozpatrzyć. Moje podejście jest pragmatyczne, jeśli coś chcę kupić dokonuje analizy i szukam urządzenia czy rzeczy która w mojej ocenie jest najlepszym kompromisem stosunku ceny do jakości.
Ale nikt nikomu nie zabroni działań mających na celu naprawy czy usprawnienia rzeczy do których ma się sentyment czy inne emocje.
Pan Krecik dzielnie odnajduje się w swoim fachu, pokazując wszystkim, że istnieje możliwość naprawy i ulepszenia.
Fajnie, że można podyskutować wymienić się opiniami[/quote]
To trzeba po prostu czuć, kochać uwielbiać to robić.
Nikt kto nie załapie tego bakcyla, konika czy czego tam do tych sprzętów, nigdy nie zrozumie tego, czemu my te strucle reanimujemy, i życie im poświęcamy jakby nie patrzeć.
Podobnie z autami PRL'u, jaki koń jest, każdy widzi, mają zwolenników, przeciwników, fanów, fanatyków, tak jak sprzęty zjednoczenia, i to jest piękne, że kocha się te stare zabytki pomimo czegoś, a nie za coś.
Retro sprzęty rządzą się swoimi prawami, tak jak retro auta, jak ktoś tego nie czuje, to już trudno, chyba nie poczuje, najważniejsze to złapać zajawkę, bez tego, wszystko jest takie jakieś nijakie, średnie, słabe, gówniane, nieprzemyślane, wadliwe, itd.[/quote]
[quote=Krecik;28084.114315;17433]
Może te odmiany największych frajd nie dla wszystkich są dostępne ?
Znałem i do dziś znam kilku takich uzależnionych ludków. Sprawiają wrażenie nadzwyczaj szczęśliwych istot, przy tym wręcz emanują pozytywnym klimatem.
Czego i Wam życzę.[/quote]
Przypadek ? Nie sądzę...
[quote=paulus60;28084.114303;3082]Ja np. napisałem, że pozostawiłbym magnetofon w stanie fabrycznym.[/quote]
W tym sedno problemu właśnie, że w stanie fabrycznym te magnetofony za nic w świecie nie chcą poprawnie pracować. Jak wiadomo, nawet "nówki nie śmigane" dość wcześnie ujawniały wady wrodzone, a co dopiero po tylu latach bardzo różnego traktowania.
Magnetofon po zabiegach podstawowych zewnętrznie nie różni się od fabrycznego. Ostatecznie zabiegi te wykonuje były pracownik ZRK, który kilka lat czynnie uczestniczył w ich wytwarzaniu. Więc można trochę nagiąć, że to dalej ZRK w formie odłamu firmy rodzimej ;-).
W sumie nie jest to tak dalekie od prawdy, tylko te kilkadziesiąt lat poślizgu...
Dzięki za dobre słowa uznania ;-).
Kolego Panie Pszczółko i pozostali Koledzy też - pamiętacie może, jaki mieliście humor, gdy próbowaliście stworzyć coś nowego i być może użytecznego ?
Hm..., pamiętam jak dwudziestlatek na studiach walczyłem z MDS-454, dorabiając mu Dolby B/C, zmieniając wzmacniacz odczytu na jakiś, którego schemat zaczerpnąłem z Radioelektronika, wsadzając układ APO, generator powodujący miganie diody zapis, jeśli magnetofon pauzuje, zdalne sterowanie na układach MC1024/1025, wymieniałem scalaki ttl w sterowaniu na mniej prądożerne i takie tam pomniejsze... żeby go "przerbić na prawie-Technicsa". Po czym siadałem myśląc - po co ja to, kurtka, zrobiłem? Przecież ten magnetofon POWINIEN to mieć, przecież zrobiłem to z części dostępnych w sklepach, bomisach. A potem radość szybko pryskała, bo ni z tego, ni z owego mechanizm zaczął miąć taśmę, nierównomiernie ją prowadzić, magnetofon zaczął się wyłączać w momentach dowolnych... A koledze ojciec kupił w pewexie Technicsa, z którym nie walczył, którego po prostu z radością używał, który to wszystko, co ja w pocie czoła budowałem, miał na pokładzie. I taka to była radość tworzenia.
Pozdrawiam
Grzesiek
Tylko czym innym jest robienie z magnetofonu kosmodromu, a czym innym usuwanie jego wad, czy to wrodzonych, czy takich powstałych na skutek zużycia elementów, często nadmiernego i zbyt szybkiego. Nikt tu nie będzie wsadzał Dolby S do tego decka czy robił toru wejściowego na lampach. Chodzi po prostu o przywrócenie sprawności "takiej jaka być powinna".
To tak jak z wyrobami wielce uwielbianymi przez niektórych z FSO. Fiaty potrafiły mieć szpary w drzwiach przykładowo 3mm. Ile powinno być? Powiedzmy umownie 1mm. To jak, wolicie robić remont na koślawy oryginał czy zgodnie "jak to się powinno robić" ?
Łożysko się zatarło? Wymienić. Producent zastosował wadliwe i znowu się wytrze? To wymienić na takie które się nie wytrze.
Koledze chodziło o tworzenie. Robienie z magnetofonu kosmodromu to jak najbardziej tworzenie :)
Pozdrawiam
Grzesiek
[quote=Grzesioj;28084.114326;15462][quote=Krecik]Kolego Panie Pszczółko i pozostali Koledzy też - pamiętacie może, jaki mieliście humor, gdy próbowaliście stworzyć coś nowego i być może użytecznego ? [/quote]
Hm..., pamiętam jak dwudziestlatek na studiach walczyłem z MDS-454, dorabiając mu Dolby B/C, zmieniając wzmacniacz odczytu na jakiś, którego schemat zaczerpnąłem z Radioelektronika, wsadzając układ APO, generator powodujący miganie diody zapis, jeśli magnetofon pauzuje, zdalne sterowanie na układach MC1024/1025, wymieniałem scalaki ttl w sterowaniu na mniej prądożerne i takie tam pomniejsze... żeby go "przerbić na prawie-Technicsa". Po czym siadałem myśląc - po co ja to, kurtka, zrobiłem? Przecież ten magnetofon POWINIEN to mieć, przecież zrobiłem to z części dostępnych w sklepach, bomisach. A potem radość szybko pryskała, bo ni z tego, ni z owego mechanizm zaczął miąć taśmę, nierównomiernie ją prowadzić, magnetofon zaczął się wyłączać w momentach dowolnych... A koledze ojciec kupił w pewexie Technicsa, z którym nie walczył, którego po prostu z radością używał, który to wszystko, co ja w pocie czoła budowałem, miał na pokładzie. I taka to była radość tworzenia.
Pozdrawiam
Grzesiek[/quote]
A nie mogłeś po prostu usunąć tych wad mechaniki ?
Miałeś może troszkę peszka, natrafiając na ścianę problemu/-ów nie do pokonania.
Starałem się dobrze przemyśleć plan modernizacji Zetek, podobnie jak Koncertów. Takich ścian szuka się już na samym początku, żeby nie robić za Syzyfa. Nie zawsze udaje się je zawczasu wykryć. Takie ryzyko zawodowe i tyle, może zbyt szybko się zniechęciłeś. A wiedza i umiejętności nabyte podczas budowy tego Twojego kosmodromu to się nie liczą ?
[quote=kaf;28084.114329;1044]Tylko czym innym jest robienie z magnetofonu kosmodromu, a czym innym usuwanie jego wad, czy to wrodzonych, czy takich powstałych na skutek zużycia elementów, często nadmiernego i zbyt szybkiego. Nikt tu nie będzie wsadzał Dolby S do tego decka czy robił toru wejściowego na lampach. Chodzi po prostu o przywrócenie sprawności "takiej jaka być powinna".
[...]Łożysko się zatarło? Wymienić. Producent zastosował wadliwe i znowu się wytrze? To wymienić na takie które się nie wytrze.[/quote]
Otóż to, cieszę się, że dobrze rozumiesz moje skromne intencje :-).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- …
- następna ›
- ostatnia »
Zaraz, zaraz... Od czego to zacząłem ten temat...?
A co powinienem zrobić Waszym zdaniem, jeśli jest kilku takich Panów, z których każdy ma po kilka takich magnetofonów, zgłoszonych jako oczekujące na grubsze modyfikacje ?
Na podstawowe, mniej zaawansowane zabiegi uzdatniające sprzęty tej grupy czeka trzy razy tyle egzemplarzy. Mają to być takie prace, po których magnetofon nie wykazuje usterek i będzie pracował lepiej niż poprawnie przez dłuższy czas. Uzyskanie tego nie jest możliwe dla tej konstrukcji bez głębszych ingerencji.
Ten projekt nie generuje wysokich kosztów, natomiast pracy sporo, głównie umysłowej. Proporcja czasu główkowania do czasu czynności fizycznych jest mniej więcej jak 20:1.
Natomiast taki zestaw naprawczy kółka skaczącego nie chce przyjść z Księżyca, trzeba go przedumać, wykonać prototyp, sprawdzić go w eksploatacji próbnej i przy pozytywnych rezultatach - co niekoniecznie wychodzi "od pierwszego strzału" - oferować chętnym. Co do szacunku kosztów, to jesteś bliski realiom ;-). Nie będzie w nim złotych klamek.
Co najmniej dwa takie poprawione kółka skaczące pracują (albo odpoczywają ;-)) u Naszych kolegów z UK, ani od Nich, ani od innych osób nie mam dotąd zgłoszeń o ich niesprawności.