"Najlepszy" wzmacniacz unitra?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Wzmacniacze polskie grają o wiele lepiej pełną mocą jak się wywali zabezpieczenie prądowe. W polskich wzmacniaczach niestety często zabezpieczenie pracuje bardziej jako limiter.
A w takim Zodiaku chociażby, a także we wzmacniaczu Fonomastera. Jeżeli takie zabezpieczenie nie daje solidnego zapasu prądu wyjściowego, to przy silniejszym wysterowaniu generuje zniekształcenia. Wolne od tej wady jest zabezpieczenie mostkowe, jakie ma np. wskazany wyżej Radmor 5412. Reaguje ono na impedancję obciążenia, i jeżeli ta jest większa od ustalonego progu, to otwieranie się zabezpieczeń nie następuje nawet przy maksymalnym wysterowaniu. Może ono natomiast wystąpić gdy impedancja obciążenia zmienia się wraz z częstotliwością. Szczególnie niekorzystny jest spadek impedancji poniżej znamionowej, cechujący tzw. trudne zespoły głośnikowe, czyli mówiąc wprost - wadliwie skonstruowane. Ale i zwyczajny głośnik szerokopasmowy cechujący się dużą indukcyjnością pasożytniczą, np. GDS16/15 potrafi uruchomić taki mostek (wskutek przesunięć fazy między napięciem a prądem, które przy wysokich częstotliwościach dąży do 90 stopni, i to pomimo niezaprzeczalnego faktu że moduł impedancji jest wówczas wielokrotnie większy od impedancji znamionowej), co objawia się trzaskami przypominającymi silne wyładowania ESD. Zbocznikowanie takiego głośnika obwodem Zobla zawierający rezystor zbliżony do impedancji głośnika i kondensator od 1 do kilku uF likwiduje problem. Ten sam rezultat dałoby dołożenie GDW włączonego przez szeregowy kondensator.
W większości wzmacniaczy zabezpieczeniem nadprądowym jest bezpiecznik topikowy, czyli wg Ciebie należy go zadrutować?
Wystarczyłoby go przenieść z wyjścia (tak jak to miała Trawiata WS-311D) do zasilania (jak miał choćby prawowity Radmor 5100). Tak włączone bezpieczniki nie wnoszą zniekształceń powstający wskutek zmian rezystancji drucika topikowego wraz z chwilową jego temperaturą, ale potrzeba ich dwukrotnie więcej (2 na kanał). Niechybnie dlatego PMT wolała je wtryniać tam gdzie nie należało.
A co do Elizabeth to tam szumi preamp.
Często źródłem szumów jest regulator głośności usytuowany blisko wysokoczułego wejścia, zamiast gdzieś bliżej końcówki mocy. Możliwe że dotyczy to też Elizabetki.
Sam stopień mocy nie.
Zapewne Przedmówca pod pojęciem smażenia rozumiał nieartykułowane odgłosy towarzyszące włączaniu i wyłączaniu zasilania. Tak zwykle mają wzmacniacze z niesymetrycznym zasilaniem.
I właśnie w korektorach te wzmacniacze operacyjne pogarszają parametry, a ich wymiana na coś zachodniego załatwia sprawę. Największą wadą tych ULi jest to, że bardzo szumią.
No ale to wina niedopasowania podzespołu do aplikacji, a nie samej idei. Można było wtedy zastosować coś z importu, nawet nrdowski odpowiednik TL081.
Tak dla przypomnienia: niskoszumna odmiana TL081 nosiła oznaczenie TL071. W enerdupku też ją produkowano?
Zapewne Przedmówca pod pojęciem smażenia rozumiał nieartykułowane odgłosy towarzyszące włączaniu i wyłączaniu zasilania.
Zapewne nie. Prawdopodobnie chodzi o szumy, przypominające odgłosy smażenia.
Pozdrawiam
Grzesiek
Wracając do przedwzmaniacza z Elizabeth to pewnie dwa 4559 rozwiązały by problem. Pytanie tylko, czy nie szkoda fatygi?
No nie przesadzajmy. MAA 502 był wtedy "powszechnie" dostępny.
Ty tak na poważnie??? Owszem, był dostępny: zalegał półki Centralnej Składnicy Harcerskiej strasząc ceną na poziomie 500 ówczesnych złotych. Ale w sprzęcie audio najczęściej stosowali go domorośli "konstruktorzy" którzy napalili się na wzmacniacze operacyjne jak szczerbaci na suchary publikując na łamach RiK oraz MT projekty wykorzystujący MAA502 gdzie tylko się dało: od korektorów RIAA poprzez aktywne regulatory barwy aż po końcówki mocy z końcowymi parami komplementarnymi. Tymczasem to co wydobywa się z MAA502 jest po prostu toksyczne i absolutnie nie nadaje się do bezpośredniego spożycia przez ludzi. Pal już diabli beznadziejnie wąskie pasmo (fT w okolicach 1MHz jak i w innych wzmacniaczach operacyjnych tzw. ogólnego przeznaczenia), pal licho SR (gdzie "S" znaczy nie tyle slew co slow) równe 0,3V/us a więc jeszcze mniej niż 0,5V/us oferowane przez 741, zapomnijmy wreszcie o jakichkolwiek szumach. Nawet gdyby w/w parametry były znakomite - to jedna tylko okoliczność dyskwalifikuje MAA502 (kopia uA709) w zastosowaniach audio. To stopień wyjściowy pracujący w klasie C, bez jakiegokolwiek prądu spoczynkowego. No, chyba żeby w roli końcówki mocy użyć wtedy UL1401-05, skażonych tą samą przypadłością. Do zastosowań audio dedykowane były w tamtych czasach wzmacniacze operacyjne mające zwykle bardzo prymitywne stopnie wyjściowe, w układzie open colector a tym samym pracujące w klasie A. Oczywiście wygodne to nie było, bowiem każdy wzmacniacz musiał mieć rezystor obciążenia stałoprądowego podpięty pod zasilacz o małej impedancji wewnętrznej i doskonale filtrowanym napięciu, jednak korzyści zniekształceniowe jakie daje klasa A przeważały. Przykładami mogły być: uA739, TAA765 i jego liczne odmiany, MC1303P. Zapewne daleki protoplasta uA709 mianowicie uA702 lepiej nadawałby się do zastosowań audio (zapewne - bo nie znam jego właściwości szumowych. Fakt że wymagał on kuriozalnego zasilania +12V/-6V przy czym jedna z końcówek wzmacniacza musiała być twardo dołączona do masy, fakt że jego napięcie wyjściowe (i wejściowe) było bardzo ograniczone. Ale poza pracą stopnia końcowego w klasie A oferował on fT bijące na głowę swoich następców: 30MHz(!) W kadeelach jednak ich nie produkowano, dla sprzętu studyjnego były importowane.
Był też lepszy od 7741, krajowy ULY7701.
Cała ta lepszość sprowadzała się do niezastosowania wewenętrznej korekcji częstotliwościowej. Dzięki temu w zastosowaniach gdzie potrzebna była większa szybkość niż oferował 7741 można było użyć 7701 z korekcją przy użyciu dwóch kondensatorów i jednego rezystora. Ale taka np. TESLA produkowała odpowiednik uA748 czyli uA741 z korekcją zewnętrzną, oferujący podobne możliwości.
Przypomnę jeszcze o tzw. szybkich wtórnikach LM102 i nowocześniejszych LM110 które byłyby jak znalazł do wszelkich korektorów graficznych i innych filtrów aktywnych, z uwagi na znakomite właściwości częstotliwościowe. Ale co PMT miałaby sobie zawracać nimi głowę skoro można zapiąć we wtórnik pierwszy z brzegu "uniwersalny" ULY7741. Że w efekcie zrobi się dno? Klient i tak kupi spod lady z pocałowaniem ręki.
To były w ogóle jakieś udolne polskie wzmacniacze? Poza tym na BD354/355 który wspominasz wszędzie gdzie tylko możliwe?
A znasz jakiekolwiek wzmacniacze unitrowskie na BD354/355 które można by z czystym sumieniem polecić? Bo nie biorę pod uwagę ani tych bida-komplementarnych na BD354C/BD354B+BC177A, ani też niektórych wykonań ZK140TM gdzie wskutek niesymetrycznego rozkładu napięć nie osiągnięto mocy wyjściowej jaką można było z tej pary osiągnąć. Ponoć istniał taki efemeryczny amplituner Trawiata (nie mylić ze wzmacniaczem Trawiata WS-311D) będący w istocie Ateną Stereo gdzie pary germanowe AD161/162 zastąpiono krzemowymi BD354/355. Ale na jej schemat dotąd nie natrafiłem aby móc wypowiedzieć się czy przynajmniej tam zrobiono wszystko jak trzeba. Były ponadto wzmacniacze rozgłoszeniowe Polkat Forte 101 w układzie quasi-komplementarnym gdzie BD354/355 sterowały dwie dwuenki 2N3055 względnie czechosłowackie KD502. Innych poważnych zastosowań BD354/355 w fabrycznym sprzęcie audio nie znam.
Był też lepszy od 7741, krajowy ULY7701.
Był tak dobry, że wywaliłem go natychmiast ze wzmacniacza słuchawkowego Foniki CDF-002, gdy tylko zapuściłem płytę Dead Can Dance. Lisa Gerrard nie śpiewała, tylko charczała. Nie pamiętam, co tam wylądowało zamiast niego, ale chyba jakiś z podwójnych TL-i, bo nie miałem nic innego. Lisa Gerrard zaczęła normalnie śpiewać.
Pozdrawiam
Grzesiek
Finalizując, dzisiaj nie wiesz jaki wzmacniacz operacyjny kupujesz bo chińczyk tak zalał podróbami świat że ciężko spotkać oryginał. Może z tych popularnych tylko NE5532 i 34 jest łatwo odróżnić miernikiem bo mają zabezpieczające diody na wejściu.
Co do szumiącej Elizabeth to dobrym wyjściem jest potencjometr mocy przenieść przed końcówkę samą, pod warunkiem że w stopniu mocy są GML026, bo STK sam z siebie szumi jak morze w czasie sztormu.
No i po latach okazało się, że miałem rację. Jak Edi zbierałem i wrzucałem do piwnicy płyty z TV, wzmacniaczy i co tam znalazłem, albo to co koledzy
chcieli wyrzucić. Teraz to skarbnica w 99% dobrych, pewnych elementów.
Finalizując, dzisiaj nie wiesz jaki wzmacniacz operacyjny kupujesz bo chińczyk tak zalał podróbami świat że ciężko spotkać oryginał. Może z tych popularnych tylko NE5532 i 34 jest łatwo odróżnić miernikiem bo mają zabezpieczające diody na wejściu.
W początkach tzw. transformacji pracowałem w CENRiT, produkującym sprzęt studyjny dla PRiTV. Tam we wszelkich zastosowaniach gdzie obrabiało się sygnał audio przeznaczony do celów spożywczych używało się właśnie NE5534AN (A oznaczało egzemplarz niskoszumowy). W zastosowaniach pomocniczych, np. wskaźnikach wysterowania i ogólnie tam gdzie obrobiony sygnał nie służył już do słuchania stosowało się TL071. Ale w starszym sprzęcie, pamiętającym jeszcze embargo stanu wojennego służyły w powyższych rolach odpowiednio - UL7701 z zewnętrzną złożoną korekcją częstotliwościową oraz ULY7741 posiadające jak wiadomo najprostszą korekcję wewnętrzną. Poniewierały się także (zwłaszcza po szufladach) wspomniane wyżej TAA765 oraz ich odmiany. Niewykluczone że sprowadzano je z Francji, która nie przestrzegała embargo tak ściśle jak GB a zwłaszcza USA.
Co do szumiącej Elizabeth to dobrym wyjściem jest potencjometr mocy przenieść przed końcówkę samą, pod warunkiem że w stopniu mocy są GML026, bo STK sam z siebie szumi jak morze w czasie sztormu.
Niechybnie z uwagi na te szczególne walory STK tłumaczono złośliwie rozwinięcie tego skrótu jako STuKa.
Dla mnie najlepszy dźwiękowo którego słuchałem to:
RADMOR A-5512 B .
Pilota miał i kiepskie gniazda głośnikowe.
A co ten miał za technologię w środku, to mnie wszystko jedno. ;->
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
To były w ogóle jakieś udolne polskie wzmacniacze? Poza tym na BD354/355 który wspominasz wszędzie gdzie tylko możliwe?