Zk120 inaczej...
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witam.
Jestem posiadaczem dwóch magnetofonów UNITRA zk120, jak wiemy jest to sprzęt monofoniczny. I wpadł mi do głowy, głupkowaty pomysł. To co zaraz opiszę jest pozbawione sensu, logiki i zdrowego rozsądku dlatego proszę nie rozmawiajmy o zasadności tego pomysłu. A mianowicie wpadł mi do głowy pomysł aby wykorzystać jeden magnetofon na jeden kanał stereo, największym problemem który widze ja jest synchronizacja przesuwu taśmy między dwoma urządzeniami, chyba że bardziej doświadczeni użytkownicy znajdą inne problemy.
Zapraszam do kreatywnej dyskusji
Moim zdaniem nie zsynchronizujesz. One już od nowości miały spory rozrzut parametrów.
Raczej gwarancja kakofonii.
Oczywiście że to totalny bezsens. Wprawdzie sam od dawna nosiłem się z zamiarem przebudowy ZK145 na lampowy magnetofon stereofoniczny, ale miało to polegać na wbudowaniu wzmacniacza drugiego kanału, a najpewniej wręcz zbudowania obu kanałów od nowa, oczywiście z wykorzystaniem stosowanych w tych magnetofonach lamp EF86 i EF83. Problemy z zasilaniem rozwiązałaby rezygnacja ze stopnia mocy na ECL86, byłby to zatem deck. Ale Kol. Krecik bezlitośnie sprowadził mnie na ziemię, twierdząc ze czterościeżkowe głowice w lampowych Zetkach (ZK140 i ZK145) zupełnie nie nadawały się do sprzętu stereo ponieważ nie były przewidywane do takich zastosowań toteż w fabryce zupełnie nie zaprzątano sobie głowy współliniowością szczelin. Taki sprzęt nadawałby się wyłącznie do odtwarzania taśm nagranych na nim i tylko na nim, założenie innej taśmy skutkowałoby przesunięciem czasowym obu kanałów, co zupełnie zniweczyłoby obraz sceny dźwiękowej. Trzeba by użyć współczesnych głowic przewidzianych do nagrywania i odtwarzania stereo, ale one jako skonstruowane do pracy z tranzystorami mają niską impedancje i sterowane z nich lampy dostarczałyby dużo słabszego sygnału niż z dedykowanymi dla nich głowicami wnosząc duże szumy. Teoretycznie można by jeszcze kombinować z transformatorami dopasowującymi niskoimpedancyjne głowice do wysokoimpedancyjnych lamp (postępowano tak nierzadko z mikrofonami dynamicznymi, także w celu polepeszenia odstępu od szumów i zakłóceń) ale porywanie się na uzwojenia nawijane drutem 0,03mm jest póki co ponad moje siły.
Natomiast nadzieja że uzyska się stereo z dwóch różnych magnetofonów, gdzie nie może być mowy z zsynchronizowaniem już nie tylko faz, ale i prędkości taśm (co przekłada się na odchyłki częstotliwościowe sygnałów i co jeszcze gorsze - na nieograniczenie narastające opóźnienia) - jest jeszcze bardziej oderwana od rzeczywistości jak zamiar równoczesnego prowadzenia samochodu i motocykla siedząc na krawędzi otwartego okna w przednich drzwiach i opierając jedną nogę na pedale gazu auta, a drugą - na hamulcu nożnym motoru.
Tak, pomysł jest całkowicie bez sensu.
Dlatego powinieneś spróbować to zrobić. Bo w sumie czemu nie. Nie osiągniesz dobrych efektów, tu już ci wcześniej koledzy wyjaśnili czemu, ale to jest hobby, to ma być interesujące, zabawne, ciekawe. Rób.
Oczywiście cokolwiek zrobisz to nagrywać i odtwarzać tylko na tym można będzie, taśma będzie niewymienna z niczym.
Czytając to o prowadzeniu samochodu i motocykla jednocześnie przyszła mi do głowy myśl że można postawić dwa ZK obok siebie, przepuścić taśmę z jednego do drugiego i takie coś nagrywać. A potem zadziwiać świat odtwarzając to.
\Oczywiście cokolwiek zrobisz to nagrywać i odtwarzać tylko na tym można będzie, taśma będzie niewymienna z niczym.
???? Chyba masz na myśli mój pomysł na przebudowę pojedynczego magnetofonu na stereofoniczny, z użyciem nieodpowiedniej do tego celu głowicy. Uzyskanie efektu stereo z dwóch różnych mgnetofonów należy natomiast uznać za niemożliwe! Nawet gdyby podczas odtwarzania przesuwały swoje taśmy z dokładnie taką samą prędkością jak podczas nagrywania, to jak zapewnić równoczesne ich włączenie z dokładnością do ułamków milisekundy?
Czytając to o prowadzeniu samochodu i motocykla jednocześnie przyszła mi do głowy myśl że można postawić dwa ZK obok siebie, przepuścić taśmę z jednego do drugiego i takie coś nagrywać. A potem zadziwiać świat odtwarzając to.
Na podobny ale dużo prostszy i bardziej realny pomysł wpadł doskonale wszystkim chyba znany Niespotykanie Skromny Człowiek, autor dwóch kultowych pozycji o Nowoczesnej Zabawie w Elektronikę dla Wszystkich. Ów "inżynier" zaproponował aby jego sztandarowe dzieło zwane MINI-MAXem (dla niewtajemniczonych: to coś miało udawać wzmacniacz audio, katując głośnik prądem stałym) rozbudować do dwóch kanałów, a w razie braku gramofonu i płyt stereofonicznych domontować w posiadanym gramofonie drugie ramię z wkładką mono i ustawić na płycie dwie igły w odległości kilku lub kilkunastu centymetrów. Nazywał to "pseudostereofonią" jolajnie ostrzegając że w ten sposób odtwarzana płyta zużyje się dwukrotnie szybciej. Oczywiście, także w magnetofonie można by próbować domontować drugą głowicę uniwersalną (zarówno cztero - jak i dwuścieżkową, odtwarzającą dokładnie ten sam ślad, jedynie z pewnym opóźnieniem), ale efekt będzie wówczas równie wątpliwy. Na bank będzie się mieć jedynie zrytą obudowę.
Cóż - jeżeli już to w jednym z magnetofonów zamontować zamiast oryginalnych głowic dwuścieżkowych głowice czterościeżkowe jak choćby z ZK140 (ale nie z ZK140T). Magnetofony postawić w miarę blisko siebie i przeprowadzić ekranowane przewody z powiedzmy "górnych uzwojeń głowic kasującej i uniwersalnej do jednego z nich a z dolnych do tego w którego zamontowano nowe głowice. Właczyć odtwarzanie na obu zk120 i sprawdzić czy to działa. Uprzedzam z uwagi na mniejszą szerokość ścieżki i śladu głowice odtwarzanie będzie cichsze (teoretycznie 3dB czyli 2 razy) i bardziej szumiące. W praktyce może się okazać, że nie będzie to słyszalne na ucho. Jeżeli jednak głowice uniwersalne U24-201 a raczej ich głowice składowe różniły się skosem szczeliny i szczeliny nie były w jednej linii to efekt stereo będzie słaby. Dawno dawno temu podobny myk zrobiłem z dwoma MK232P tj. jednym kompletnym a z drugiego płytka. Jako głowica służyła węgierska BRG. Nawet to jakoś działało ale dźwięk z Finezji 3 był fajniejszy. No obsługa takie cudaka była bardzo nieergonomiczna.
Gdyby przyjąć, że taśmy będą nagrywane na tych magnetofonach, a potem tak samo odtwarzane, to przy odrobinie dobrej woli...
Wystarczy tylko zbudować mechanizm, który napędzałby oba pokrętła funkcyjne jednocześnie. Wtedy nawet jeśli prędkości przesuwu nie będą identyczne, to nie jest to wielki problem, ponieważ jeden magnetofon "zużyje" na 5-minutowy utwór powiedzmy 20m taśmy, a drugi 20,3m, ale czas odtwarzania pozostanie niezmieniony.
Wiem, późno już...
Teoretycznie jest to możliwe, praktycznie czarno widzę.
Należy wymienić fabryczne silniki na BLDC z sygnałem zwrotnym pozycji wirnika i synchronizować ich pracę pętlą fazową, znaną i lubianą Phase Locking Loop. Osiągane dokładności mogą być zadowalające dla bieda-efektu, ale pozorna pozycja źródła dźwięku przy odsłuchu stereo może nieco pływać, zwłaszcza dla większych częstotliwości (blachy, dzwonki, ksylofon, trójkąty, wyższe syntezy z keyboard'ów i.t.p.).
Jakby co, to właśnie będę lada moment rozkminiał taki jeden scalaczek do tych zadań. Znaczy do PLL, nie do stereo z dwóch Zetek Setnych Dwudziestych ;-).
Koledze @Ezkk - nie ujmując niczego z oryginalności pomysłu - podszepnąłbym dokładne i szczegółowe rozpoznanie działania urządzeń od których chcemy więcej, niż dotąd oferowały. Bo częstokroć jest to zupełnie realne i z powodzeniem praktykowane. Jednak Know-how to fundamenty takich akcji, niemal zawsze.
Rozczarowanie rodzi zniechęcenie, to z kolei zabija inwencję. A bez niej to nawet naczyń nie idzie pozmywać...
Gdyby przyjąć, że taśmy będą nagrywane na tych magnetofonach, a potem tak samo odtwarzane, to przy odrobinie dobrej woli...
Wystarczy tylko zbudować mechanizm, który napędzałby oba pokrętła funkcyjne jednocześnie. Wtedy nawet jeśli prędkości przesuwu nie będą identyczne, to nie jest to wielki problem, ponieważ jeden magnetofon "zużyje" na 5-minutowy utwór powiedzmy 20m taśmy, a drugi 20,3m, ale czas odtwarzania pozostanie niezmieniony.Wiem, późno już...
Może się nie zrozumieliśmy, zaproponowałem użycie jednego magnetofonu jako napędu dlatego nie będzie różnicy prędkości etc. Z drugiego wykorzystujemy tylko elektronikę. Jego głowice są odłaczone i nie biorą udziału w odczycie
Może się nie zrozumieliśmy, zaproponowałem użycie jednego magnetofonu jako napędu dlatego nie będzie różnicy prędkości etc. Z drugiego wykorzystujemy tylko elektronikę. Jego głowice są odłaczone i nie biorą udziału w odczycie
Sens angażowania do tego celu elektroniki z drugiego, kompletnego magnetofonu widzę jedynie taki, że trudno oczekiwać od kogoś kto wpada na tak nierealne pomysły jak uzyskanie efektu stereo z dwóch osobnych magnetofonów aby potrafił samemu sklecić wzmacniacz dla drugiego kanału.
Natomiast myśl o uzyskaniu sprzętu stereo z tego co było wtedy dostępne na rynku i to na kieszeń przeciętnego śmiertelnika jest stara jak świat. Oto w 1978 roku na łamach MT proponowano wbudowanie do magnetofonu ZK140T drugiej kompletnej płytki elektroniki:
https://mlodytechnik.pl/files/gjn/78-nw-09-przerabiamy_magnetofo...
Aby się zmieściła - trzeba było obciąć na jednej i drugiej płytce radiator pary komplementarnej AD161/AD162, co w świetle totalnego skiepszczenia końcówki mocy w tym magnetofonie (asymetryczny rozkład napięcia na oba tranzystory!) nie sprzyjało ich bezpieczeństwu. Z magnetofonem lampowym nie widziałbym innej możliwości jak zbudowanie całej elektroniki dla obu kanałów na jednej płytce; aby się zmieściła należałoby wyrugować stopnie mocy a generator prądu podkładu zbudować na duotriodzie ECC81, ECC85 a może nawet ECC82. Kwestia oryginalnej głowicy czterościeżkowej nieprzystosowanej jakoby do pracy w sprzęcie stereo pozostanie oczywiście nierozwiązana. W artykule nic o tym nie piszą: być może z góry godzono się na niekompatybilność taśm nagrywanych na różnych magnetofonach, a może głowice do ZK140T spełniały już warunki wymagane dla pracy w sprzęcie stereo, oczywiście tranzystorowym. Oczywiście gdyby tak jednak nie było, to do ZK140T można próbować wmontować nowszą głowicę stosowaną w fabrycznym sprzęcie stereo, z Damą Pik włącznie. Gdyby jednak uprzeć się przy stereofonicznym magnetofonie lampowym - to jeszcze można by próbować zastosować głowicę stereo od magnetofonów tranzystorowych plus dwa transformatory podwyższające. Tylko kto zdecyduje się rozbebeszyć jeszcze i dwa mikrofony MDO IX (nb. dedykowane właśnie dla grundigowskiej serii ZK1XX) aby pozyskać z nich transformatory? Zwłaszcza że taki zabieg byłby dla mikrofonów niszczący, obudowa jest bowiem klejona i nie bardzo dałoby się potem używać takich potrzaskańców nawet ze wzmacniaczami tranzystorowymi, kiedy to bez transformatorów mikrofonowych można się obejść.
Teoretycznie jest to możliwe, praktycznie czarno widzę.
Należy wymienić fabryczne silniki na BLDC z sygnałem zwrotnym pozycji wirnika i synchronizować ich pracę pętlą fazową, znaną i lubianą Phase Locking Loop. Osiągane dokładności mogą być zadowalające dla bieda-efektu, ale pozorna pozycja źródła dźwięku przy odsłuchu stereo może nieco pływać, zwłaszcza dla większych częstotliwości (blachy, dzwonki, ksylofon, trójkąty, wyższe syntezy z keyboard'ów i.t.p.).
Jakby co, to właśnie będę lada moment rozkminiał taki jeden scalaczek do tych zadań. Znaczy do PLL, nie do stereo z dwóch Zetek Setnych Dwudziestych ;-).
Co się masz ograniczać, do ZK120 można zamiast scalaczka wmontować PLL na lampach. Żaden problem, wszak każdy lampowy telewizor to miał, a scalaczek z powodzeniem zastępowały lampy EAA91 (komparator fazowy) i PCF82 (VCO) ;-D
Zapomniałeś jednak o czymś tak prozaicznym jak poślizg taśmy na wałku przesuwu. Nie sposób zagwarantować że on nie wystąpi, i wtedy nawet silniki BLDC sterowane za pośrednictwem PLL nic nie pomogą. To co, brniemy dalej w ten absurd i zaproponujemy perforację brzegów taśmy i zastosowanie wałka uzębionego? Coś na podobieństwo taśmy w projektorze filmowym, przy czym sprawa jest o tyle prostsza że nie jest wymagany skokowy przesuw taśmy toteż krzyż maltański potrzebny nie będzie. Że z uwagi na perforowane brzegi zmieści się na każdej z taśm już tylko jedna ścieżka dla pojedynczego kanału w jednym tylko kierunku (przy zachowaniu oryginalnych głowic od ZK120) - pal diabli, to przecie zrozumiałe że skoro uzyskujemy stereo z dwóch magnetofonów zamiast z jednego, to i czterokrotnie większe zapotrzebowanie na taśmę być musi.
Jednak nawet i za cenę powyższych wyrzeczeń nie byłbym pewien efektu. Wszak w grę wchodzą odchyłki czasowe mierzone w dziesiątych częściach milisekund, a geometryczne - w mikrometrach. Wszak takie to niedokładności miały wg Ciebie przesądzić o niecelowości budowy lampowych magnetofonów w oparciu o głowice od ZK140. Zaczynamy niebezpiecznie staczać się ku sytuacji jaka wydarzyła się przed laty na pewnym forum żeglarskim. Chęć wypicia zimnego piwa na środku jeziora (zamiast w knajpie przy brzegu) okazała się tak nieodparta że towarzycho dało się wkręcić w wynurzenia jednego urwanego z choinki gościa utrzymującego że flaszka z piwem włożona w mokry worek ciemnego koloru i wystawiona na słońce(!) będzie się chłodzić a nie ogrzewać w wyniku zintensyfikowanego parowania wody. I że efekt byłby jeszcze silniejszy gdyby pod workiem... rozpalić ognisko. Nikt mnie nie słuchał że tamten ignorant bredzi od rzeczy (powołując się przy tym na... lodówki absorpcyjne), a gdy ostatecznie wszyscy przekonali się że to ja miałem rację (bo nikomu piwo na słońcu się nie schłodziło)... wlepiono mi warna, za to że odarłem tamtych piwoszy z marzeń.
Dajcie sobie już z tym spokój.
Pozdrawiam
Grzesiek
Moim zdaniem nie zsynchronizujesz. One już od nowości miały spory rozrzut parametrów.
Raczej gwarancja kakofonii.