Kącik miłośników decków ZRK M9xxx
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
@SanJose :
oczywiście, że pomiary nierównomierności będą wykonane. Na wstępie ich nie robiłem, bo było słychać tak z 10% na oko, nie do słuchania. Prócz tego brum i silny szum, do tego bzyczenie któregoś silnika. Jak zobaczyłem te dwa paski w trybie ratunkowym, to odpuściłem sobie pomiary akustyczne.
Pomiar nierównomierności przesuwu, całkiem miarodajny, bardzo łatwo jest zrobić samemu. Potrzebny jest jedynie jakiś multimetr z częstościomierzem do 20 kHz, obecnie większość średnich cyfrowych mierników uniwersalnych je ma. Nieważne, o ile kłamie ten użyty, byle był stabilny we wskazaniach. Sygnał np. 10 kHz można wziąć z Netu, jest stabilny. Nagrywamy minutę-dwie takiego sinusa obserwując wskazania miernika. Powinien stać "na dębowo" na tych 10 kHz. Potem odtwarzamy nagranie kilkukrotnie, tak z 5-7 razy, obserwując wskazania i rejestrując najwyższą odchyłkę. A będzie takowa, oj będzie...
Potem wystarczy przeliczyć tę najwyższą odchyłkę na procenty względem 10 kHz i już mamy wynik.
Im wyższą częstotliwość wybierzemy, tym dokładniejszy pomiar. Miernik można podłączyć wprost pod wyjście magnetofonu, jeśli będzie brak wskazania (te słabsze mierniki wymagają ponad 1V na pomiarze częstotliwości, tym czulszym wystarcza 100mV lub nawet mniej) to pod wyjście wzmacniacza mocy. Przy zapisie obserwacja wskazań nie jest konieczna o ile upewnimy się takową wcześniej, że mamy stabilny sygnał z komputera.
Uwaga! Sygnał ciągły 10 kHz lub więcej przy zbyt dużej amplitudzie może zabić głośniki wysokotonowe w kolumnach, ostrożnie z głośnością !
Łożyska ślizgowe i toczne to dwa odmienne światy. Nie można powiedzieć, że toczne mają wyższą kulturę pracy, zazwyczaj jest odwrotnie. Zależy, co rozumieć jako tę kulturę. Jeśli hałas, to ślizgowe są niemal zawsze cichsze pod warunkiem właściwego smarowania. Jeśli straty, to toczne mają zwykle dużo mniejsze, ale to nie jest reguła. Jeśli trwałość - to nie ma konkretnej reguły, zależy od wielu, wielu rzeczy.
Łożysko toczne ma z zasady "twardszą" pracę z powodu braku amortyzującego filmu olejowego jak w ślizgowym.
Łożyska kulkowe z osłonkami blaszanymi (Z, ZZ lub 2Z w oznaczeniu) lub uszczelniaczami gumowymi (R, RS, 2RS i inne symbole) są fabrycznie napełniane odpowiednią, dokładnie odmierzoną ilością smaru, który wystarcza w założeniu na cały żywot takiego łożyska. Jeśli pracuje ono w trudniejszych warunkach termicznych, to można ten zapas odnawiać, choć producenci tego nie przewidują. Może dlatego, że nieco za dużo smaru w takim łożysku może spowodować jego przegrzanie, zwłaszcza gdy jest szybkobieżne. Niewłaściwy smar także może zniszczyć łożysko w krótkim czasie.
Grubaśne książki o tych rzeczach napisano. A i tak jeszcze nie wszystko wiadomo o tarciu.
W przypadku tego miejsca w magnetofonie prawdopodobnie łożysko kulkowe będzie lepsze, głównie ze względów praktycznych. Oleju w gąbce metalicznej tego akurat łożyska ślizgowego wystarczy najwyżej na kilka lat, może max. 10, bo jest tu wystawiony na parowanie dużą powierzchnią czołową łożyska, niczym nie osłoniętą przed "wiatrem" od kółka pasowego (tak! - zachowanie powietrza w warstwie przyściennej nie nieruchomej względem niego to też temat kilku książek, głównie z lotnictwa a szczególnie o śmigłowcach, tam jest ból z tymi zjawiskami) i wpływem nieco cieplejszego silnika. Jak będzie - to Wojtka zadanie, żeby próbować zamęczyć ten magnetofon i powiedzieć co się tam dzieje lub nie dzieje.
Aż mi głupio że straciłeś niedzielę na walki z moim magnetofonem, choć przekazana tu wiedzą jest niezwykle cenna. Z drugiej strony kupując kolejny silnik liczymy, że będzie lepszy, ale i tak nie wiemy na co trafimy. Paska nie mierzyłem, ale jest szerszy niż 3 mm. Może nie wszyscy posiadacze magnetofonów z takimi silnikami czytają ten temat, ale skoro naprawa takiego silnika jest możliwa i opłacalna to warto to robić
Że co ? Straciłem coś ?
Nie, raczej zyskałem. I pewnie jeszcze sporo czasu na takie zyskiwanie poświęcę. Nie wiem prawie nic o tej serii kaseciaków a po pierwszym kontakcie z wnętrzem mam pozytywne wrażenia.
Tak, lepiej naprawić dowolny silnik, który dobrze rokuje niż wkładać tam kota w worku. Może zacząć miauczeć w bardzo nieodpowiedniej chwili ;-)...
Wtedy wie się, co się ma, nawet jeśli nie jest to najwyższa półka.
W sumie jakbym kiedyś się do Ciebie zgłosił z RMS 404 gdzie jest ten sam mechanizm to już byśmy wiedzieli jak się takie rozwiązanie z łożyskami sprawuje.
Po mojej reanimacji kilka lat temu, 404 miał trudny czas, bo magnetofon pracował codziennie po 8 - 10 godzin przez 3 miesiące.
Po mojej reanimacji kilka lat temu, 404 miał trudny czas, bo magnetofon pracował codziennie po 8 - 10 godzin przez 3 miesiące.
To bardzo dobre okoliczności sprawdzenia rezultatów naprawy. W tak krótkim czasie, po dobrze wykonanym "przeglądzie" nie powinien nawet się zająknąć.
@SanJose też mam 404 do naprawy, więc jeśli masz jakieś podpowiedzi do mechanizmu, to bardzo wdzięczny będę;-)
20% mniej to super wynik. A jak z jego głośnością? Niby nie bardzo go było słychać wcześniej, teraz to do klasy wyższej będzie u mnie pretendować :-))
W sumie jakbym kiedyś się do Ciebie zgłosił z RMS 404 gdzie jest ten sam mechanizm to już byśmy wiedzieli jak się takie rozwiązanie z łożyskami sprawuje.
Po mojej reanimacji kilka lat temu, 404 miał trudny czas, bo magnetofon pracował codziennie po 8 - 10 godzin przez 3 miesiące.
I dał radę?
20% mniej to super wynik. A jak z jego głośnością? Niby nie bardzo go było słychać wcześniej, teraz to do klasy wyższej będzie u mnie pretendować :-))
Łożyska toczne są głośniejsze od ślizgowych, ale nie suchych. Tak więc jest chyba trochę ciszej niż przedtem, wibracje zniknęły niemal zupełnie gdyż ich głównym źródłem było mocno niecentryczne kółko pasowe a nie sam silnik. Ten był OK. pod tym względem. Fotka odnośnego pomiaru kółka czujnikiem zegarowym jest wcześniej, tylko słabo na niej widać tańczącą o 0,12 mm wskazówkę. Obrazki uzdatnienia są bezpośrednio potem, toczenie schodkowe z obliczeń baryłki dało dobry efekt, pasek poprawnie sam się naprowadza na szczyt.
Drugi silniczek w tym magnetofonie okazał się być polskim. Trochę zmęczony, szczotka "+" prawie przetarta, komutator też już bliżej końca ale łożyska całkiem dobre. Wykazał przypadłość standardową - trzęsiawkę z braku wyważenia mas wirujących.
Te silniki mają bardzo zmyślnie skonstruowany komutator płaski z ażurem czyszczącym. W dodatku jakby pozłacany i to grubo. Pojemności tłumiące są lutowane wprost do niego montażem THT (przewlekanym) i to jest bardzo dobry pomysł, tylko wykonanie trochę nie teges... Powinny być IMHO nieco krócej wlutowane, żeby siła odśrodkowa miała mniejszy wpływ na ich pozycję przy pracy.
Impregnacji uzwojenia brak i do tego luźne, mocno odstające druty końcowego zwoju cewki.
To wszystko da się poprawić z wyjątkiem efektów zużycia, ale i tu można coś niecoś. Otóż w komutatorowym jednokierunkowym silniku DC regułą jest, że szybciej zużywa się szczotka "+" niż ujemna. To efekt przewodnictwa jonowego w strefie współpracy styku ślizgowego. Można więc teraz zamienić miejscami szczotki, co nieco odwlecze ich ostateczny koniec.
Sprawdziłem tłumik drgań szczotek - jest bardzo dobry, lepszy chyba niż w innych, droższych silnikach. Tu zrealizowano go jako wypełnienie masą energochłonną podstawy osadzenia ramion sprężystych a same podwójne ramiona wykonano jako sztywniejsze.
Pozostaje poprawić te kondensatory wirujące, wyważyć wirnik, nasycić łożyska olejem (nie ma sensu ich wymieniać na kulkowe, bo ten silnik już długo nie pochodzi, może rok-dwa), odwrócić biegunowość szczotek, dołożyć tłumiki pojemnościowe XY bezpośrednio na nich (fabrycznie brak), ustawić strefę komutacji, zrobić coś w miejsce tego proszku gumowego (pewnie filc), odnowić stabilizator (elektrolit 22 uF i PR-ek do wymiany), sprawdzić pracę silnika przez godzinkę-dwie i byłoby już.
Na obrazkach:
- siła od paska przekrzywiła silnik w kubku osadzenia, gdy gumowa osłona amortyzująca zamieniała się najpierw w ciasto a potem proszek,
- luźne druty uzwojenia i pojemność wirująca
- pokrywka tylna silnika ze szczotkami; te tutaj mają dość,
- komutator też już niebawem przetrze się do cna
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- …
- następna ›
- ostatnia »
Aż mi głupio że straciłeś niedzielę na walki z moim magnetofonem, choć przekazana tu wiedzą jest niezwykle cenna. Z drugiej strony kupując kolejny silnik liczymy, że będzie lepszy, ale i tak nie wiemy na co trafimy. Paska nie mierzyłem, ale jest szerszy niż 3 mm. Może nie wszyscy posiadacze magnetofonów z takimi silnikami czytają ten temat, ale skoro naprawa takiego silnika jest możliwa i opłacalna to warto to robić
Unitra jest jak fasolki wszystkich smaków... Nigdy nie wiesz na co trafisz...