Kącik miłośników decków ZRK M9xxx
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
bo te oryginalne Silmy fajnie działają..
Tak nie za stabilnie ;)
Ogólnie mam problem z dostaniem takich silniczków za rozsądne PLN'y. Te co są na allegro to złom. Przerobiłem chyba z 4 i wszystkie się rozsypywały. Jak SILMA działa zostawiam i nie ruszam. Jak padnie, będę się martwił.
bo te oryginalne Silmy fajnie działają..
Tak nie za stabilnie ;)
Ogólnie mam problem z dostaniem takich silniczków za rozsądne PLN'y. Te co są na allegro to złom. Przerobiłem chyba z 4 i wszystkie się rozsypywały. Jak SILMA działa zostawiam i nie ruszam. Jak padnie, będę się martwił.
Mógłbyś przybliżyć, na czym polegało to "rozsypywanie się" ?
Egzemplarz, o którym pisałem wyżej pracował bardzo długo w magnetofonie, szczotki były przetarte na przetłoczeniach na wskroś (dziurka w miejscu styku z płaskim komutatorem). Komutator zużyty gdzieś około połowy grubości wycinków, jeszcze może pracować. Łożysko od strony zdania napędu (paska) miało już trochę luzu, ale kwalifikowało się do dalszej pracy. Więc trwałość całkiem dobra w sumie, tylko jakość i kultura pracy takie sobie...
Rozbierałeś może jakiś z posiadanych takich silniczków ? Jestem zainteresowany Twoimi spostrzeżeniami :-).
- źle ustawiona strefa obojętne komutacji, silnik pobierał około 50% wyższy prąd niż przy prawidłowym ustawieniu. Prawdopodobnie nie jest to przypadłość tego jednego egzemplarza, tylko efekt pośpiechu przy produkcji.
W radiomagnetofonie Condor, dokładnie w wersji z auto stopem optoelektronicznym padał stabilizator obrotów. Uszkadzał się przez przegrzanie lub po prostu były fajerwerki. Głównie przez te silniki właśnie.
W wersji z autostopem na szczotkach ten problem nie występuje. Nigdy nie robiłem porównania schematu obu wersji, więc nie wiem w którym miejscu poczyniono oszczędności kosztem trwałości i niezawodności magnetofonu.
Nie znam tej konstrukcji na tyle dobrze, żebym coś przewąchiwał szczególnego.
Ale taka mała rzecz (niekoniecznie cieszy...): przesunięcie szczotek o kąt ok. 10* może powodować 2...2,5 krotny wzrost prądu jałowego, a przy obciążeniu jeszcze więcej. Zmontowanie silnika w pozycji zadanej fabrycznie, czyli "na zamek" (wycięcia na kadłubie i dekielku tylnym pokrywają się wtedy) może ukrywać nawet większy błąd, gdyż mają tu równorzędny udział jeszcze dwa czynniki : pozycja biegunów magnesu względem kadłuba i pozycja komutatora względem nabiegunników rdzenia wirnika. Niech każdy z tych czynników będzie zawierał błąd "tylko" 3 stopnie kątowe, a już mamy 9* przy niefartownym nałożeniu i silnik żre 200 mA jałowego i ponad 350 przy pracy. Stabilizator tego nie zdzierży, a zespół szczotki - komutator zwiększy emisję zakłóceń kilkukrotnie delikatnie szacując. O trwałości to już chyba nie muszę nic mówić.
Montowałem takie silniczki Mabuchi EG-530AB-2B 12V oraz EG-530AD-2B. Objawy było zawsze takie same. Silniczek działał z dwa - trzy miesiące takiej normalnej pracy, użytkowania. Po tym czasie następowało pływanie obrotów, grzanie się silniczka. Jeden z nich pracował tak głośno jak by był na max obrotach. Kolejnego nie dało się wyregulować i obroty były za szybkie. Ostatni dział z 10 minut i coś w nim jakby się urwało i to tyle. Pomijam to, że nie udawało mi się ustawić to, żeby pasek był mniej więcej na środku koła zamachowego. Dopiero jeden z forumowiczów sprzedał mi swój silniczek i problemy zniknęły.
W przypadku 9115 to nawet tych SILM nie rozbierałem. Jak działa to nie ruszam. Bo po co.
Podejrzewałbym problem ze stabilizatorem jeżeli wszystkie te, które zawiodły pracowały na tym samym.
Widziałem w MK125 stabilizator, który wskutek oscylacji podawał na wyjście przebieg kilkudziesięciu kHz. Silnik to wytrzymywał, tylko grzał się wyraźnie bardziej, niż inne. Baterie R20 żyły godzinkę i po ptokach.
Ale tylko raz coś takiego spotkałem.
Silmy PRM-33 mają pojemności ceramiczne dyskretne wirujące, dolutowane do płytki komutatora od strony uzwojeń. Niczym nie są zabezpieczone przed drganiami, lutowane byle jak, każdy inaczej. Ma to duży wpływ na te ponadnormatywne wibracje, taki kondensatorek jest relatywnie ciężki.
W "Silmach" przydałoby się zmienić kilka rzeczy. Tłumienia antywibracyjnego na szczotkach brak - a jest potrzebne, żeby nie podskakiwały sobie na nierównościach wycinków komutatora.
Łożysko od strony zdawczej da się wstawić kulkowe z tłumikiem szmerów - spokój byłby z nim na zawsze. Stłumić szczotki pastą gumową też się da. Zaimpregnować uzwojenie razem z tym luźnym pakietem rdzenia to nie problem. Wyważyć dynamicznie na koniec to tylko trochę cierpliwości i w miarę dobra pamięć jest potrzebna do tego zabiegu, nie trzeba kosztownej wyważarki.
Myślę, że z Silmy też da się zrobić przyzwoity silniczek na długą frajdę bez przykrych niespodzianek.
Stabilizator UL1901 grzeje się w trakcie pracy, co działa destrukcyjne na amortyzator gumowy- silnik się przekrzywia, co degraduje gumki mocujące zespół silnika do mechanizmu.
Stabilizator UL1901 grzeje się w trakcie pracy, co działa destrukcyjne na amortyzator gumowy- silnik się przekrzywia, co degraduje gumki mocujące zespół silnika do mechanizmu.
Tak właśnie jest jak piszesz. Stabilizator grzeje się mocą na nim traconą, a ta jest iloczynem spadku napięcia wej/wyj na nim i prądu przezeń płynącego. Więc dobrze byłoby zadbać o to, aby ten prąd był jak najmniejszy.
Zdegenerowany, skruszały amorek wewnętrzny na kadłubie silnika można od biedy zastąpić dobraną wstawką z gąbki do uszczelniania okien. Występuje ona na rynku jako taśmy jednostronnie pokryte klejem (samoprzylepne) i w różnych wariantach przekroju.
Gąbka po jakimś czasie też się wykruszy, Można zrobić w ten sposób, ze wziąć gilotynę do papieru i pokroić arkusz filcu grubości 3 do 5mm na paski o szerokości 30mm, owinąć wokół silnika i wcisnąć całosć do ekranu silnika, po czym należy sprawdzić czy pasek jest pośrodku koła zamachowego, jeśli nie to należy albo dać podkładkę plastikową od strony osi silnika, albo ściągnąć lekko ściągaczem modelarskim kółko napędzające.
W "Silmach" przydałoby się zmienić kilka rzeczy.
A nie prościej coś skanibalizować ;-)
http://archi.inosak.org/db/item9159691354_1.html
W "Silmach" przydałoby się zmienić kilka rzeczy.
A nie prościej coś skanibalizować ;-)
http://archi.inosak.org/db/item9159691354_1.html
Otóż niekoniecznie prościej, bo więcej zachodu z tym w sumie.
No i satysfakcja, że polskie było i tak zostało - odpada.
Może jednak lepiej naprawić taką Sabę czy Soniaka, zysk dużo większy. To zazwyczaj nie jest jakaś koszmarna robota.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- …
- następna ›
- ostatnia »
W radiomagnetofonie Condor, dokładnie w wersji z auto stopem optoelektronicznym padał stabilizator obrotów. Uszkadzał się przez przegrzanie lub po prostu były fajerwerki. Głównie przez te silniki właśnie.
W wersji z autostopem na szczotkach ten problem nie występuje. Nigdy nie robiłem porównania schematu obu wersji, więc nie wiem w którym miejscu poczyniono oszczędności kosztem trwałości i niezawodności magnetofonu.