Kącik posiadaczy kaset audio
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
W czasach gdy królowały kastety
Niestety, te niebezpieczne narzędzia nadal są w użyciu :( :)
Witam,
wacajac do ukladow redukcji szumów - ANRS i Super ANRS, to był to wynalazek firmy JVC.
ANRS jest kompatybilny z Dolby B, a Super ANRS prawdopodobnie (nie pamiętam dokładnie)z Dolby C.
A slyszal ktos o topowym wynalazku fimy Toshiba z poczatku lat osiemdziesiątych o nazwie ADRES?
To dopiero byl uklad (oczywiscie niekompatybilny z innymi),wedlug prospektu firmowego z lat 1979/80 dynamika na taśmach Cr02 wynosila 80 dB, metalowych 84 dB.
W tym katalogu tylko dwa topowe modele posiadały ten wynalazek, oprócz tego występował zewnętrzny adapter-przystawka który można było wykorzystywać do innych decków.
Skrót ADRES-Automatic Dynamic Range Expansion System.
W system Adres były wyposażane najwyższe modele Toshiby - Aurex. Kolejny beznadziejny wynalazek, którego mogli używać nieliczni. Systemów redukcji szumów było chyba jeszcze więcej. Nikt nie wspomniał o profesjonalnym Dolby A.
ANRS był stosowany w deckach JVC i jest to odpowiednik Dolby B.
Stoi przede mną właśnie JVC KD-D2, który ma przy przycisku włączającym redukcję szumów napisane "ANRS/Dolby B".
W czasach gdy królowały kastety
Niestety, te niebezpieczne narzędzia nadal są w użyciu :( :)
Ni jak nie rozumiem dowcipu.
'Królować' to przenośnia oznaczająca 'być bardzo popularnym, najczęściej używanym, spożywanym, kupowanym etc.'
Przykład:
"Pod czas obiadu odbywającego się w przedszkolu, jako napój KRÓLOWAŁA wódka czysta zamiast kompotu, który także był do wyboru."
Poprawiać to trza umić ;)
A ja załuje że nie ma już kaset, miałem wiele różnych magnetofonów unitry i wszystkie szumiały nie miały basu ani sopranu, kasety stilona też były najgorsze :(.
Potem zdobyłem Marantza 5010 i to było coś, szum jak szum - szumieć musi ale jaki sopran i jaki bas , to była czysta muzyka. Oczywiscie głowicę czysciłem codziennie bo tak trzeba robić, potem kupiłem CD i razem z kumplem niemogliśmy uwierzyć - szum znikł ale zero sopranu i zero basu poprostu telefon jak to stwierdziliśmy. Potem miałem kupę CD i były między nimi maleńkie różnice ale każdy z nich miał 3 razy gorszy sopran i brak najniższego basu.
Do dziś kumpel ma radmora 5412 z korektorem i magnetofonem (nie wiem jaki), ludzie do niego przychodzą posłuchać J.M. Jarre bo słyszą dzwięki których niema na CD poza tym są fajne podakustyczne basy ruszajace głośnikami , ogółem miękka średnica i wielobarwny sopran.
BARDZO żałuje że nie ma już analogowego zapisu, jako meloman mnaiakalny czuje ogromny niedosyt zadowolenia z cyfrowego dzwięku. Brak sopranu (z tendencją do charczenia), brak basu i charcząca średnica. Poprostu jak pozbyłem się magnetofonu i kupiłem w ciemno pierwsze CD to nogi mi się ugieły jaką głupotę zrobiłem, za cenę szumu który był nawet przyjemny(z punktu widzenia czasu) zostałem ograbiony ze wszystkich samaczków muzyki! :(.
Niestety jakość naszych krajowych taśm była kiepska. Wiem to z opowiadań mojego wujka, który w połowie lat osiemdziesiatych stał sie właścicielem zestawu M8000.
Stilonki strasznie pyliły, po kilkukrotnym ich przesłuchaniu połowa nosnika zostawała na cały torze przesuwu taśmy łącznie z głowicami. Po "przeszlifowaniu" kilkunastoma Stilonami swojego M8011, Wujek zrezygnował z nich i zaczął kupować kasety w Pewexie. Oczywiście żelazówki-TDK, Maxell, Basf, bo kogo było wtedy stać na chrom.
Stilon na początku podobno robił dosyć dobre taśmy, bo przecież była to licencja Agfy. Przychodziły bele z taśmą Agfy, cieli to odpowiednio na szpule lub do kaset. Póżniej jak to u nas z licencjami, większość zaczęto robić w kraju i było jak było.
Słuchając tych japońskich prawie dwudziestoletnich taśm, nagrywanych na normalnym Kasprzaku z CNRS-em, mogę powiedzieć że trzymają się całkiem nieźle. Większość nagrań pochodzi z radia- wiadomo Wieczory Płytowe chyba PR 4, gdzie prezentowano całe albumy CD. Dopiero na końcu spiker odczytywał spis albumu.
Jakoś nikt nie mówił wtedy o piractwie-cała Polska nagrywała (ach co to była za "walka" o dobry sygnał-kilkumetrowe maszty z trójelementowymi antenami i sie łapało dobre stereo z Kielc).
Super się tego teraz słucha-żadnych reklam, przerywników itp.
Ostatnio słuchałem Dire Straits-Love Over Gold-tam jest duzo ciszy i "słychać" że to z CD-ka idzie na UKF-ie-nawet niezła dynamika i szumu nie tak dużo jak na polskie Dolby-CNRS-2.
Szczególnie TDK AD niebieskie grają wspaniale. Ostatnio używałem ich jako "demonstracyjnych" na decku Aiwy (stary model-zbudowany pancernie jak czołg) znajomego którego miałem w małym remoncie. Był pod wrażeniem, że pomimo wieku jak i sprzętu na jakim były nagrywane tak dynamicznie grają.
Dla porównania próbowałem słuchać ostatnio Stilonów, powiem krótko-kaplica. Wysokich tonów mało, dynamika na kiepskim poziomie.
Znalazłem też kilka ORWO o dziwo "chromodioxid", te natomiast nie brudzą, ale uciekło im dynamiki.
Witam!
U mnie kasety są w dalszym ciągu w użyciu i to bynajmniej nie ze względów sentymentalnych. Po prostu stwierdzam, że prawidłowo nagrana taśma jest w stanie wytrzymać konkurencję jakościową z pozostałymi nośnikami. Zaznaczam – prawidłowo nagrana! Czyli z zastosowaniem wszelkich dostępnych technologii:
- wyciszania szumów (rodzina Dolby, CNRS-2, dbx - technics, itd);
- układów optymalizacji prądu podkładu (Dolby HX-Pro);
- filtrów (MPX – w przypadku nagrań radiowych);
- prawidłowego wysterowania poziomu zapisu;
- ręcznej regulacji prądu podkładu BIAS (jeśli jest);
- selekcji rodzaju taśmy (typ I, II, IV)
Oczywiście nie bez znaczenia jest późniejsza dbałość o taśmy, czyli żadnego pozostawiania bez okładki, zero zbliżania do głośników, kładzenia na telewizorze, itd. O systematycznym czyszczeniu głowicy nie wspominam uznając to za rzecz oczywistą.
Obecnie moja kolekcja kaset przekroczyła już 250 szt. I rośnie. Smuci mnie tylko coraz trudniejsza dostępność taśm typu METAL. O ile jeszcze dwa lata temu można było takowe wytropić w małych sklepikach, o tyle dziś poznikały z półek zupełnie. O allegro nie wspominam, bo 115zł za TDK MA-XG mogę uznać jedynie za dowcip...
Kasety nagrane fabrycznie to osobny rozdział. Też dowcipny, choć w nieco innym znaczeniu. Właśnie wycofywanie tego formatu zaowocowało masowymi wyprzedażami i zdarzało się, że wychodziłem z marketu z reklamówką pełną nagrań kupionych za śmieszne pieniądze. Dość powiedzieć, że album „To ty, to ja” Katarzyny Rodowicz (nie mylić z Marylą) zawierający przecudowną balladkę „Tańcz mnie” nabyłem za 90gr(!). Przeca to poniżej kosztów czystej taśmy!!! Natomiast bardziej znane zespoły jak „Perfect” czy „The Corrs” byli już wrzucani do kosza z nalepioną wyższą ceną 3,50zł a nawet 4,99zł/szt. I tak dobrze, że nie na wagę...
Nie wiadomo, śmiać się czy płakać. Z jednej strony to muzyczna zgroza. Bo oto twórczość artystyczna zostaje zrównana ze śrubokrętem we WSZYSTKO PO 2.50zł. Z drugiej strony – konsumencki raj cenowy! Choć krótki raj, bo kosze opróżniły się szybko. Przy moim nader aktywnym udziale, che, che...
PS. Oczywiście wybierałem nagrania które mi się podobają, a nie jak leci, bo tanie.
Z moich nośników najlepiej odsłuchuje się kasety starsze typu Sony EF , mają świetną dynamikę i mimo upływu czasu potrafią zaskoczyc jakością dźwięku :)
A teraz pytanie do was unitromaniaków jak najlepiej nagrywac kasetę - z systemem CNRS-2 czy bez ? jaki poziom db tzn. ile ma byc na wskaźnikach "Vu" ? ostatnio nagrywając z radia w momencie kiedy muzyka ma ciche momenty na taśmie słychac lekki szum , a w radiu tego nie było, filtr MPX mam załączony na stałe.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Witam
Postanowiłem się przyłączyć do tego ciekawego tematu.
Pierwszym magnetofonem w moim domu rodzinnym był ZK240 szpulowiec kasprzaka.
Później nadeszła moda na magnetofony kasetowe, początkowo decki kasetowe do dużych wierz były traktowane dość sceptycznie co można zauważyć czytając starsze numery RiK i RE.
Przez kilka lat dorobiłem się kolekcji 58 oryginalnych kaset i około 70 nagranych przeze mnie(spora część to nocne audycje radiowe z „trójki”).Perełką w tej kolekcji jest TDK MA XG prawdziwy Hi-Tec wśród kaset CC. Miesiąc temu udało mi się zakupić w okazyjnej cenie pudło 100szt kaset TDK oczywiście CRO2. Więc magnetofon będzie mi służył jeszcze długo.
Widzę ,że niektórzy uważają kasetę za najgorszy nośnik ze względu na falowanie dźwięku ,szum itp. Te i temu podobne wady są najczęściej winą kiepskich magnetofonów(lub źle konserwowanych), obcinanie wysokich tonów też jest winą sprzętu. Przedsiębiorstwa unitry nie produkowały porządnych magnetofonów kasetowych .Według mojej wiedzy żaden nie posiadał pokrętła precyzyjnej regulacji prądu podkładu która jest przecież bardzo ważna ponieważ bez niej nie można skalibrować precyzyjnie magnetofonu do danego typu taśmy. Zła kalibracja skutkuje zwiększeniem szumów ,obcinaniem tonów wysokich oraz nie pozwala dobrze działać systemom dolby. Do tego decki Unitry miały dość dużą nierównomierność przesuwu taśmy co niestety odbijało się na jakości reprodukcji.(Swoją opinię opieram na własnych doświadczeniach z deckami wyprodukowanymi do 1990r)
Podsumowując tę część mojej wypowiedzi: By uzyskać dobre odtwarzanie i nagrywanie na kasetach niezbędny jest dobry magnetofon ,dobrze by był on trójgłowicowy i miał możliwość kalibracji prądu podkładu.(Bardzo dobre są decki produkcji japońskiej np.: Akai ,Nakamichi) Nie bez znaczenia są też dobre nośniki co najmniej chrom.
Wyszukiwanie piosenek też nie stanowi problemu dlatego ,że nowsze decki potrafią same odnajdywać utwory na taśmie.
Do tej pory rozmawiano tu jedynie o standardzie CC. Uważam ,że warte wspomnienia są też magnetofony i kasety DCC wprowadzone około roku 1993 przez Philipsa. Zapewniały one cyfrowy zapis na taśmie magnetycznej ,którego jakość była porównywalna z CD. Niestety ten format się nie rozpowszechnił i w 1997 Philips zarzucił rozwijanie go.
Dla chętnych podaję link z opisem tego formatu: http://www.xs4all.nl/~jacg/dcc-faq.html