Czy korzystacie jeszcze ze słuchawek Tonsila?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Moja przygoda ze słuchawkami tonsila zaczęła się w 92 roku, kiedy to za pierwszokomunijne pieniądze kupiłem sobie słuchawy SD-501. Pewnie sie teraz zastanawiacie - po co dziewięciolatkowi takie wielkie słuchawki? Otóż chciałem miec takie słuchawki jakie mieli goście biorący udział w teleturniejach (na pierwszym programie w Tik-Taku był jakiś taki teleturniej Tiktakowa Łamigłowa i tam dzieci uczestniczące w nim miały na uszach takie właśnie słuchawki). Wydawało mi się, że fajnie się w takich słuchawkach słucha:) No i sobie kupiłem :P Nałożyłem je w domu na uszy, posłuchałem chyba jakieś 10 minut muzyki i stwierdziłem że to jednak nie dla mnie:D Słuchawy były bardzo ciężkie i niezbyt dobrze leżały :)
Dopiero w wieku 15 lat odkryłem ich zalety, potrafiłem prawie cały dzień w nich siedzic i słuchac muzyki - wiadomo wtedy młody człowiek ma okres pewnego buntu i potrafi się zamknąc w sobie:) Młodzieńczy bunt szybko minął, ale zamiłowanie do używania słuchawek pozostało i mimo że od tego czasu miałem na uszach sporo słuchawek różnych firm, to w domu i tak najchętniej używam swoich starych Tonsili :)
Ja na chwile obecną mam słuchawki SD 409 i jestem zadowolony, miałem chyba z trzy pary tych słuchawek. Wszystkie kupione dosłownie za grosze. Kiedyś miałem SD 501.
Pozdrawiam
Moje pierwsze słuchawki dostał dość przypadkowo. Jak weszło "nowe" w 89 roku dostałem na urodziny pierwszego walkmana (chyba firmy crown:P) Nie byl to rzecz jasna jakiś super sprzęt, lecz jak na ówczesne czasy nie było powodów do narzekań. Niestety szybki zepsułem słuchaweczki, chyba na nie siadłem. Tak więc poprosiłem jednego wujka, że jak będzie jechał do miasta, żeby mi kupił nowe słuchawki, a on powiedział, że mi jego brat ma do sprzedanie nowe słuchawki za parę groszy, tak więc kupiłem:) Za dni przyniósł je do domu. Tak oto stałem się posiadaczem słuchawek tonsil SD-501!! Dobrze chyba wszyscy wiedzą, że do walkmana to coś sie nie nadawalo:) Jednak brak kasy na kolejne słuchawki spowodował, że łaziłem w tychże tonsilach po osiedlu, wywołując zaciekawienie i zdziwienie. Stałem się prekursorem nauszników w swoim mieście, potem dość szybko miałem naśladowców. Teraz sobie tak myśle, że człowiek był młody i głupi. Na szczęście szybko mi przeszło i teraz używam od czasu do czasu tychże sluchawek jedynie w domowym zaciszu:)
Sd-501 super słuchawki uzywam ich do dzis jednak po dluzszym sluchaniu bolą uszy ;]
Ja mam w tej chwili podłączone do komputera,wcześniej miałem chińskie "pierdziawki",czuje pozytywną różnicę.
Posiadam słuchawki SN62. Rewelacyjne ( pomijam zgniatanie głowy i mokre uszy). Jedyny sprzęt który pozwala słuchać ulubionej muzyki bez zbędnego "tła" ( samochody , sąsiad z góry, itp.)
A ja mam SN-60. Są świetne ale jak wyżej uszy mokre i są trochę ciężkie ( po dłuższym słuchaniu szyja trochę boli :-))
Dawno temu kupiłem słuchawki SN 50 ( charekterystyczny czerwony kolor ), tylko takie były w sklepach. Póżniej pokazały się luksusowe słuchawki SN 60, na licencji MB Electronik. Były bardzo drogie i ciężkie do kupienia. Dopiero po latach udało mi się je zdobyc...
SD-501 odjazd na początku lat 90-tych nie do zdobycia mam do dziś
Co to były za słuchawki z pokrętłami głośności na obu muszlach i z przełącznikiem mono/stereo na licencji bodajże MB? Miałem takie w latach 80., ale podłączane do sprzętu monofonicznego (w domu była bida, a słuchawki ktoś mi podarował, może były wybrakowane) nie grały jakoś specjalnie efektownie - albo brakowało basów (telewizor) albo sopranów (magnetofon). Później komuś oddałem. Niewygodne i bolące po ok. godzinie słuchania.
Potem w komplecie z radyjkiem RS-101 miałem Sd-106. Jak na słuchawki "walkmanowe" masa huku. Wykonanie tragiczne. No i ten brak basów i wściekłe soprany. Membrana przypominała wyglądem tą z wkładki W-66. Dopiero po podłączeniu do czegoś lepszego z regulacją barwy tonu (np. "Tosca", WS-442) i podkręceniu basów oraz obcięciu wysokich, słuchało się całkiem przyjemnie. Oczywiście po ok. 7 latach do reszty połamały się wszystkie plastiki i po słuchawkach (łatałem to jak mogłem). No ale ile można. W każdym razie miałem Sd-106.
Z tych większych podobno fajne są Sd-426 czy jakoś tak. Ale nie do dostania w moich okolicach. Ja uważam, że jak coś jest niedostępne przynajmniej w jednym sklepie w średnim mieście powiatowym, to nie ma tego na rynku. Teraz używam Philipsów SBC-HP195 i Panasoniców RP-HT60.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- następna ›
- ostatnia »
Jakiś czas temu kupiłem sobie Tonsile SN-62. Wybór padł na nie, ponieważ są stosunkowo łatwe do zdobycia, a poza tym, takie miał mój ojciec i je sobie bardzo chwalił. Z początku nie podobało mi się ich brzmienie – lekkie, jakby za dużo sopranów, lecz z czasem nauczyłem się ich słuchać i bardzo lubię ich dźwięk. Jak dla mnie mają dwie wady; mniejsza to pocenie się uszu. Bardziej dotkliwe dla mnie są dość płytkie nauszniki, przez co po 1,5 – 2 godzinach odsłuchu bardzo boli mnie prawe ucho. Gdyby nie to, były by to rewelacyjne słuchawki, a tak są „tylko” bardzo dobre.