Unitra Adam Gs 424
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Tak mi właśnie powiedziano, że była to długa żmudna naprawa na podstawie prób i błędów. Trwała cały dzień. Ile w tym prawdy to nikt nie wie, ale daję po części temu wiarę.
Wiesz przykładowo podgrzewanie jakiegoś elementu i czepianie się, że jest spadek o kilkadziesiąt mV to chyba lekka przesada. Dla mnie takie renowacje nie przemawiają. Dobrze, że choć nie pisze, że wymienili wszystkie elektrolity. Albo coś jest uszkodzone ewidentnie i wymieniam albo działa i zostawiam to w spokoju. Pracuję też w serwisie i przy uruchamianiu dzisiejszej elektroniki i fakt nie jedno mnie zaskakuje, ale stary gramofon to gramofon. Smarowanko, regulacja, czyszczenie i ma działać.
Tu nie o miliwolty chodzi. Nieraz kilka stopni w górę lub w dół od temperatury pokojowej objawia się zwarciem/ przerwą...
Nieraz kilka stopni od średniej objawia się zgubieniem charakterystyki tranzystora/diody...
Układy scalone też potrafią fiksować przy lekkim przegrzaniu lub schłodzeniu.
W normalnych warunkach są to usterki niezauważalne. Wystarczy jednak dać trochę czadu, postawić sprzęt na werandzie w upalny dzień lub podczas chłodu i... klops.
Niestabilna praca to tylko najczęstszy objaw uszkodzeń nie tylko starych sprzętów. Nie były one produkowane na elementach niezawodnych, były w dużej mierze unitrowskie, polskie.
Jako dowód wspomnę o moim monitorze firmy Samsung z którego teraz korzystam.
Sam się wyłączał, przerywał. Na gwarancji nie chcieli mi go zrobić bo nie widzieli żadnej usterki. Grozili mi, że zapłacę za ekspertyzę, jeżeli będę się czepiał. Przemęczyłem się do końca gwarancji i sam usunąłem usterkę, którą powinni znaleźć w kilkanaście minut.
Nieważne. Adam chodzi teraz dobrze. Nie będę go stawiał ani na spiekotę słoneczną, ani w zimne miejsca. Stoi sobie w ocienionym miejscu w temperaturze pokojowej, będzie używany w miarę regularnie, bo wiem, że nie używanie jest najbardziej szkodliwe dla urządzeń. Przy odrobinie dbałości, mam nadzieję, że posłuży mi jeszcze wiele, wiele lat.
Jednak muszę przyznać, porównując Adama do dwóch innych gramofonów, które posiadam, a są to gramofony o napędzie paskowym, jeden to Technics (choć bardzo niski model), drugi to Pro-ject Debut Carbon (też model raczej podstawowy), to jednak Adam chodzi bezszelestnie. Ten napęd bezpośredni Adama, u mnie przynajmniej, jest całkowicie bezgłośny. A to rozwiązanie jest ciekawe, bo inne napędy bezpośrednie (w zdecydowanej większości, by nie powiedzieć, że prawie w 100%) charakteryzują się tym, że wał silnika napędza talerz (jest to jednocześnie szpindel gramofonu), a tu talerz napędzany jest przez pole magnetyczne cewek stojana, a wirnikiem jest talerz z naklejoną pod spodem magnetyczną opaską. Pewnie są wady tego rozwiązania, bo słyszałem, że to pole magnetyczne stojana (choć oddalone, bo po drugiej stronie płyty) może mieć zły wpływ na pracę wkładki. W każdym razie ja tego nie słyszę, nie odczuwam, być może dlatego, że wkładka jest za niskiej jakości (to tylko MFka), być może po zamontowaniu jakichś wysublimowanych, drogich wkładek dałoby się to poczuć, ale myślę, że zastosowanie tak drogich wkładek do Adama to raczej mija się z celem.
A tak z ciekawości na koniec dyskusji, pytanko. Czy ten serwis dał Ci wszystkie części zużyte/wymienione z tego gramofonu? Pewnie nie. Nie ma co się podniecać takimi serwisami, leją wodę i nabijają kasę.
Nie dał, tak samo jak nie dają mi w ASO zużytego oleju, zużytych filtrów paliwa, powietrza i innych takich. Wiesz co, równie dobrze mogli pokraść wszystkie oryginalne i w dobrym stanie bebechy i w ich miejsce powstawiać jekieś zamienniki. Nie sprawdzę tego. Tak w zasadzie to powinienem wszystko poznakować jakoś tajemnie, porobić setki zdjęć i Bóg wie co jeszcze, a potem jeszcze weryfikować, czy coś nie zostało podmienione, ukradzione, zamienione na coś gorszego. Nie dajmy się zwariować. Zaufałem im, taki jestem frajer. Mogli mnie oszukać, tylko co by z tego uzyskali? Do diabła oddałem im do naprawy 30 letni, zwykły polski gramofon, żaden nie wiadomo jaki cenny przedmiot. Nigdy tego nie sprawdzę, czy mnie nie opierd......li. Jednak widzę z tego, że duch w narodzie nie ginie. To nam pozostało z peerelu, tak jak ta cała unitrowska elektronika. Okaże się, że mi sprzęt padnie szybko, to już im nie zaufam. Więcej, też im tego ot tak nie zostawię.
Jest firma, duża od lat specjalizująca się w naprawach tego typu sprzętu, ma dużo kosztów, wiem, że to musi kosztować. Daję do naprawy. No nie doszukujmy się samych matactw. Firma ta od lat wystawia się na Audio Show w Sobieskim, to też może o czymś świadczyć. No na pewno nie jest to firma krzak, jak sobie naiwnie pewnie sądzę. W necie ją za jakość napraw chwalą, chociaż przy okazji ludzie narzekają, że są drodzy. Wolałem to niż oddać jakiemuś panu w piwnicy, choć wcale nie uważam, że ci panowie " z piwnicy" to są jacyś nieudacznicy, być może też potrafią tanio i dobrze naprawić, tylko, że ja nikogo takiego nie znam, dlatego oddałem, gdzie oddałemm.
P.S. To komu mógłbym zawierzyć mój sprzęt? Czy ludzie mają wypisane na twarzy, że u mnie to będzie najuczciwiej i najlepiej?
Komu mógłbyś powierzyć swój sprzęt? To Twoja sprawa, ale ja osobiście wolałbym powierzyć jakiemuś dojrzałemu pasjonatowi, których pewnie na tym forum nie brakuje.
Taaa, tu bym pewnie takiego znalazl? Po pierwsze poznanie takiego kogoś, zweryfikowanie zajęło by mi pewnie mnóstwo czasu a i tak pewność nie byłaby na 100%, zresztą tam też nie mam takiej osoby na sto procent. Takie przkomarzanie się tutaj nie ma sensu. To jest takie słowo przeciwko słowu. Rozmawiałem tam z ludźmi co mi to naprawiali i raczej sprawiali wrażenie właśnie pasjonatów, oczywiście nie wiem czy takimi są, tak samo jak tu co mi proponujesz. Najlepiej jakbym znał takiego pasjonatę od lat, tak po prostu przez przypadek, no cóż nie znam. W ten sposób jak piszesz to miesiącami mógłbym szukać kogoś a i tak pewności bym nie miał.
A co Ty musisz znać długi życiorys kogoś? Sam pisałeś o zaufaniu.
Nie będę się chwalił, ale dużo osób do mnie jeździło z sprzętem znając mnie tylko z pewnego forum (nie z tego).
Trzeba zaryzykować, ale ok. kończmy dyskusję bo ona do niczego nas nie doprowadzi.
Dlaczego, "z kosmosu?"
Przepracowałem wiele lat w serwisie elektronicznym i z każdym rokiem coraz bardziej dziwiły mnie nietypowe usterki występujące w sprzęcie. Tu mamy do czynienia ze starym gramofonem. Po latach wiele elementów ulega degradacji (rezystory też). Aby skutecznie naprawić tak wiekowy sprzęt, należy podejść do niego nietypowo.
Może wlutowanie wszystkiego nie jest najlepszym rozwiązaniem ale, żeby sprawdzić parametry, nieraz koniecznym. Do tego dochodzi wygrzewanie (na siłę z pomocą suszarki do włosów i pomiary), (schładzanie za pomocą "freeze" i pomiary).
Wszystkie te czynności zabierają dość dużo czasu i są "upierdliwe" w swojej istocie.
Ale po oddaniu klientowi tak naprawionego sprzętu jest mało prawdopodobne, że wróci on z reklamacją.
Co do opisu:
To są czysto techniczne uwagi i trudno tu o prozę w rodzaju Sienkiewicza.