Odpowiadałem już na FB na podobne przejawy frustracji, ale jak widać to nie wystarczyło.
Prostuję więc co należy. Tekst zacytowany tu jako moją wypowiedź, a mający świadczyć o wygłaszaniu bzdur, które ktoś sympatyzujący z ZRK Kasprzaka, demaskuje z całą mocą, jest artykułem na kanale Technique. Jego autorem jest obecny na spotkaniu w Muzeum Miasta Łodzi, Pan Paweł Cendrowicz. Tekstu nie autoryzowałem. Dysponuję nagraniem mojej wypowiedzi i mógłbym wskazać na różnice między tekstem artykułu a moją wypowiedzią. Uważam jednak, że sprawa nie jest warta aż takich zabiegów.
Autor podpisany „bartekke” zarzuca mi dwie nieprawdy. Pierwszą, że system był tajny. Powiedziałem, że po enuncjacji Telefunkena o Bildplatte inni producenci ujawnili swoje dokonania w tym przedmiocie. Wcześniej nikt o nich nie wiedział. Interpretacja takiej wypowiedzi może być dość swobodna.
Autor pracował, jak twierdzi, w zespole inż. Kołodziejaka, którego poznałem, bo towarzyszył nam w pierwszej wizycie w RCA. Zespół ten miał dokonać wyboru systemu Thomsona, po przeanalizowaniu właściwości różnych systemów, w tym również systemu RCA. Siedziałem w tamtym czasie w środku sprawy i nie pamiętam niczego poza przejmującą ciszą o dokonaniach ZRK Kasprzaka.
Z naszych dociekań wynikało, że Thomson zastosował w swoim czytniku mikroprocesor Motorola 6800 i dla nie mających właściwego oprogramowania skonstruowanie układu elektronicznego odtwarzacza było skrajnie trudne. Fonica miała dostęp do pierwotnej wersji czytnika budowanego bez układów scalonych i trudność skonstruowania uproszczonej wersji odtwarzacza była o wiele mniejsza.
Druga zarzucana mi nieprawda, to fakt, że po trzech miesiącach odczytaliśmy płyty. Zdaniem bartekke, to niemożliwe, bo sama mechanika widoczna „w środku” jest bardzo złożona. Tak może rozumować amator i to początkujący. Nie pamiętam dokładnie tego czasu, może to były cztery miesiące i kawałek piątego, ale nie więcej. Aby odpowiedzieć co zawierały trzy wideopłyty nie trzeba było budować kompletnego odtwarzacza z dekodowaniem i transkodowaniem koloru itp. Wystarczyło rozszyfrować sygnał w standardzie 60Hz, 525 linii i odtworzyć go na właściwym odbiorniku. Tego sygnału mieliśmy powtarzające się kilka sekund. Dysponowaliśmy zespołem igły z układem dającym zmodulowaną zespolonym sygnałem częstotliwość 915 MHz. Wystarczyło. Powoływanie się autora na własne doświadczenie w konstruowaniu i badaniu odtwarzaczy wizyjnych jakoś mnie nie przekonuje.
Jerzy Wojtas
Odpowiadałem już na FB na podobne przejawy frustracji, ale jak widać to nie wystarczyło.
Prostuję więc co należy. Tekst zacytowany tu jako moją wypowiedź, a mający świadczyć o wygłaszaniu bzdur, które ktoś sympatyzujący z ZRK Kasprzaka, demaskuje z całą mocą, jest artykułem na kanale Technique. Jego autorem jest obecny na spotkaniu w Muzeum Miasta Łodzi, Pan Paweł Cendrowicz. Tekstu nie autoryzowałem. Dysponuję nagraniem mojej wypowiedzi i mógłbym wskazać na różnice między tekstem artykułu a moją wypowiedzią. Uważam jednak, że sprawa nie jest warta aż takich zabiegów.
Autor podpisany „bartekke” zarzuca mi dwie nieprawdy. Pierwszą, że system był tajny. Powiedziałem, że po enuncjacji Telefunkena o Bildplatte inni producenci ujawnili swoje dokonania w tym przedmiocie. Wcześniej nikt o nich nie wiedział. Interpretacja takiej wypowiedzi może być dość swobodna.
Autor pracował, jak twierdzi, w zespole inż. Kołodziejaka, którego poznałem, bo towarzyszył nam w pierwszej wizycie w RCA. Zespół ten miał dokonać wyboru systemu Thomsona, po przeanalizowaniu właściwości różnych systemów, w tym również systemu RCA. Siedziałem w tamtym czasie w środku sprawy i nie pamiętam niczego poza przejmującą ciszą o dokonaniach ZRK Kasprzaka.
Z naszych dociekań wynikało, że Thomson zastosował w swoim czytniku mikroprocesor Motorola 6800 i dla nie mających właściwego oprogramowania skonstruowanie układu elektronicznego odtwarzacza było skrajnie trudne. Fonica miała dostęp do pierwotnej wersji czytnika budowanego bez układów scalonych i trudność skonstruowania uproszczonej wersji odtwarzacza była o wiele mniejsza.
Druga zarzucana mi nieprawda, to fakt, że po trzech miesiącach odczytaliśmy płyty. Zdaniem bartekke, to niemożliwe, bo sama mechanika widoczna „w środku” jest bardzo złożona. Tak może rozumować amator i to początkujący. Nie pamiętam dokładnie tego czasu, może to były cztery miesiące i kawałek piątego, ale nie więcej. Aby odpowiedzieć co zawierały trzy wideopłyty nie trzeba było budować kompletnego odtwarzacza z dekodowaniem i transkodowaniem koloru itp. Wystarczyło rozszyfrować sygnał w standardzie 60Hz, 525 linii i odtworzyć go na właściwym odbiorniku. Tego sygnału mieliśmy powtarzające się kilka sekund. Dysponowaliśmy zespołem igły z układem dającym zmodulowaną zespolonym sygnałem częstotliwość 915 MHz. Wystarczyło. Powoływanie się autora na własne doświadczenie w konstruowaniu i badaniu odtwarzaczy wizyjnych jakoś mnie nie przekonuje.
Jerzy Wojtas