Rozważania o słuchu
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Wreszcie pojawił się fajnie opracowany filmik na temat słuchu i jego adaptacji.
Dlaczego nie kręcić gałami EQ
Materiał naprawdę godny uwagi i widać, że faktycznie człowiek wie o czym mówi. Nawet nie wiedziałem, że tak mnie słuch oszukuje.
Bardzo obrazowe i trafiając. Nigdy nie używałem i dalej nie używam korektor poza tym co oferuje dany wzmacniacz i bardzo rzadko kręciłem gałkami korekcji dalej niż na 3 od zera. Widzisz Paweł ;-) nawet my się czegoś na starość ciekawego dowiadujemy;-)) :-))
Szybko i zdecydowanie ustawiłem kiedyś korektor i od tamtego czasu go nie ruszam, bo takie brzmienie mi odpowiada. To, że ono zaiste odbierane jest różnie w zależności np. od samopoczucia czy pory dnia, zauważyłem już ze 30 lat temu. Dlatego słucham tylko późnym wieczorem lub nocą i nie na siłę, wtedy, kiedy naprawdę mam ochotę. O faktach, o których wspominał film doskonale wiemy zapewne wszyscy, nie zwracając jednak najczęściej na to najmniejszej uwagi i będąc tego nieświadomymi.
Pozdrawiam
Grzesiek
Wszyscy realizatorzy i producenci... w pełni się z tym zgadzają...
Zgadzają się? No i co z tego wynika? Nic, mamy nie kończącą się "loudness war".
Za pięknymi słowami kryje się komercja - kasa!!! Dźwięk "robi się" pod masowego odbiorcę, który korzysta ze smartfona i gównianych słuchawek, więc jest jaki jest, czyli nijaki. Nie ma szansy na to, aby obecnie ktokolwiek zrealizował dźwięk na poziomie "Dark side of the moon", bo to nie zabrzmi na srajfonach, a więc się nie sprzeda.
Wolę trzaski starego winyla z lat 70-tych gdzie mam - prócz trzasków - poprawną scenę z dobra lokalizacją źródeł dźwięku i poprawna dynamikę.
Co do korekcji: jak słyszysz dobrze - nie kręć; jak jesteś 60+ kręć, aby było dobrze :)
Zwróćcie uwagę, że film mówi o przygotowaniu studyjnym, gdzie korygujemy ten sam materiał muzyczny.
W naszej domowej rzeczywistości nie bawimy się w mastering, tylko próbujemy dostosować barwę zależnie od różnych sygnałów muzycznych z różnych źródeł.
Przynajmniej ja tak robię, na co dzień barwa dźwięku jest całkowicie ominięta przez funkcję PURE DIRECT. Tylko gdy mam jakieś dziwne źródło, z zachwianą równowagą tonalną, używam barwy.
Natomiast zagadnienia z psychoakustyki poruszone w filmie są bardzo ciekawe. Praktyczne zastosowanie tych prawideł odczułem gdy jako młody człowiek "oduczałem się" brzmienia Zodiaka. Zastosowałem radę bardziej doświadczonego kolegi: wyłącz kontur, daj barwę na zero i idź na spacer. Po powrocie włącz sprzęt i zacznij słuchać a odkryjesz rzeczy, których wcześniej nie słyszałeś.
Wszyscy realizatorzy i producenci... w pełni się z tym zgadzają...
Wolę trzaski starego winyla z lat 70-tych gdzie mam - prócz trzasków - poprawną scenę z dobra lokalizacją źródeł dźwięku i poprawna dynamikę.
Co do korekcji: jak słyszysz dobrze - nie kręć; jak jesteś 60+ kręć, aby było dobrze :)
Oj nie tylko 60+ ;÷})) 50+ też to dotyka, ale kręcę tylko tym co na wzmacniaczu i jak na razie nie dalej niż na +3. A w zasadzie jak Grzegorz powiedział. Jak kiedyś ustawiłem tak nie ruszam.
A w zasadzie jak Grzegorz powiedział. Jak kiedyś ustawiłem tak nie ruszam.
Dlatego zawsze zastanawiam się, po co w korektorach możliwość zapamiętania pierdylionów ustawień charakterystyk użytkownika. Mnie wystarcza jedno.
Pozdrawiam
Grzesiek
Wszyscy realizatorzy i producenci... w pełni się z tym zgadzają...
Zgadzają się? No i co z tego wynika? Nic, mamy nie kończącą się "loudness war".
Za pięknymi słowami kryje się komercja - kasa!!! Dźwięk "robi się" pod masowego odbiorcę, który korzysta ze smartfona i gównianych słuchawek, więc jest jaki jest, czyli nijaki. Nie ma szansy na to, aby obecnie ktokolwiek zrealizował dźwięk na poziomie "Dark side of the moon", bo to nie zabrzmi na srajfonach, a więc się nie sprzeda.
Wolę trzaski starego winyla z lat 70-tych gdzie mam - prócz trzasków - poprawną scenę z dobra lokalizacją źródeł dźwięku i poprawna dynamikę.Co do korekcji: jak słyszysz dobrze - nie kręć; jak jesteś 60+ kręć, aby było dobrze :)
Dziś to trochę inaczej wygląda.
Firmy wydawnicze i producenci poszli trochę po rozum do głowy i sprzedają 2-4 wersje utworów czy LP. Natomiast "loudness war" to przede wszystkim domena współczesnego radia FM gdzie są publikowane wersje Promo a czasem "Radio Edit"
Oczywiście gatunek muzyki też ma znaczenie.
Tak, to co napisałeś, to oczywiście prawda, jednak to co dostajemy na co dzień "z półki" jest jakie jest i akurat mnie za bardzo nie smakuje.
Może mam ortodoksyjne podejście, ale uważam, że opublikowanie wyprodukowanego od a do z w procesie cyfrowym utworu na analogowym nośniku jakim jest klasyczna płyta winylowa, to jest jak produkcja bułki zlepianej z bułki tartej - da się, ale po co?
Skoro mamy cyfrową rejestracje, obróbkę, itd, oraz cyfrowe nośniki, to korzystajmy z nich - wszak pliki flac czy mp3 z wysokim bitratre mają świetną jakość - też korzystam z tego dobrodziejstwa na co dzień.
Analog niech pozostanie analogiem i niech będzie to także od a do z - tu stare produkcje (analogowa rejestracja i obróbka) wznawiane na winylach mają sens, o ile nie skaszani się ich cyfrowym remasteringiem.
Wyjątkowo dałbym odstępstwo dla samodzielnego nagrywania kaset - dla tych, którzy doceniają i lubią klasyczne walkmany.
No cóż, takie mam podejście to kwestii cyfra/analog; może nie jest mądre, może dziwne, ale moje i jest mi z tym dobrze :)
Wreszcie pojawił się człowiek, który wie o czym mówi na YT