Kącik miłośników decków ZRK M9xxx
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Znów paskuda jakaś...
Podczas prób sprawności działania mechanizm na chwilę "się zawiesił".
Poszukiwania przyczyny doprowadziły do krytycznego miejsca na końcu śrubki M2 mocującej zespół styków sprężystych funkcji PAUZA. Występowała nieznaczna kolizja tego końca fabrycznej śrubki z suwakiem funkcji STOP, powodująca czasem niemożność powrotu tego suwaka do końca pozycji spoczynkowej. Kolejna trudna do zdiagnozowania usterka z powodu jedynie chwilowych objawień.
Powód pierwotny - śrubka fabrycznie nie była dociągnięta, lecz tylko wkręcona i zalepiona nitroemalią. Przy montażu oczyszczoną śrubkę dokręciłem z momentem odpowiednim dla tego rodzaju połączenia, mniejszym od standardowego z uwagi na ściskane łbem śrubki tworzywo i bardzo krótki gwint w cienkiej blaszce wspornika. Mimo to śrubka wychyliła się nieco z otworu gwintowanego od spodu, powodując ocieranie się o nią krawędzi suwaka STOPu.
Radykalny sposób wykluczenia możliwości takiej kolizji - na zdjęciu, analogicznie jak dla suwaka funkcji START.
Inne różnice pomiędzy egzemplarzami/ grupami egzemplarzy mechanik M9xxx to na przykład ramię rolki dociskowej. W magnetofonie Wojtka błędy pozycji otworów osi rolki były tak znaczne, że konieczna była wstawka mimośrodowa korekcyjna. W dwóch naprawianych aktualnie mechanikach są nieznaczne i dało się je skompensować - po dorobieniu mosiężnej tulejki dwudzielnej - ustawieniem osi ramienia.
Jak widać ze zdjęcia, długość wałka przesuwu wystarczyła do wygospodarowania tych 3 mm potrzebnych dla trzeciego łożyska, rolka pracuje całą szerokością jeszcze na walcowym odcinku wałka.
Brudna płytka bywa źródłem problemów. Póki powietrze jest względnie suche, to zwykle nic niepokojącego się nie dzieje. Ale gdy wilgotność powietrza wzrośnie, warstwa kurzu i innych pylistych, twardych zanieczyszczeń mocno przylegająca do powierzchni płytki (nie da się jej zetrzeć, tylko mycie ją usuwa), która jest silnie higroskopijna, potrafi wtrącić do układu nieprzewidywalne rezystancje upływu, co skutkuje objawami trudnymi do zdiagnozowania.
Toteż po wymontowaniu z płytki wszystkich kondensatorów elektrolitycznych, PR-ków, niektórych tranzystorów, częściowo korpusu przełącznika O/Z i wszystkich listew ISOSTATów ze stykami dobrze jest dokładnie umyć całą płytkę. Wilgoć lubi utrzymywać się długo we wszystkich szczelinach, więc zwłaszcza tam trzeba zadbać o czystość.
na pierwszym zdjęciu cała płytka po odkurzaniu i pędzlowaniu na sucho, część białego nadruku oznakowania płytki przetarta IPA - widać różnicę.
Na drugim - w trakcie mycia IPA obficie i pod ciśnieniem + pędzlowanie, część osadów już spłynęła.
Ja szoruję pędzlem i spirytusem rektyfikowanym.
Krecik, takie moje spostrzeżenie.
Użyłeś bardzo grubego czyściwa do matowania (czerwony), zostawia on grube rysy na powierzchni, przez co powierzchnia jest bardziej skłonna do przyjmowania zanieczyszczeń. Bardziej odpowiednia była by włóknina szara o drobnej gradacji, choć też nie polecam.
Ja takie rzeczy raczej czyszczę pastą polerską.
Nie czerwony - brązowy, tylko na zdjęciu tak wyszedł. Powierzchnia po czyszczeniu gładka, lekko błyszcząca.
Po paście polerskiej wskazane jest dokładne mycie.
Zanieczyszczenia z zewnątrz mają dość utrudniony dostęp do wewnątrz przełącznika, tu kłopoty wzięły się z nasmarowania tego przełącznika jakimś zagadkowym zajzajerem, najpewniej już w fabryce. Nietrudno się domyśleć czemu to zrobiono zwłaszcza, że pozostałe ISOSTATY są dość czyste, bez śladów tego zastygniętego mazidła.
Siła potrzebna do przełączenia tego przełącznika O/Z jest dość spora i nie ma jej w nadmiarze, raczej jest w deficycie, gdyż pochodzi głównie z energii kinetycznej koła zamachowego wspomaganej pracującym silnikiem. Jeżeli listwa przełącznika chodzi zbyt ciężko, to pojawiają się problemy z załączeniem funkcji ZAPIS. Energii na przełączenie nie ma skąd dołożyć, można jedynie zmniejszyć zapotrzebowanie na nią. Na przykład smarując całą listwę czymś ciekawym lub/i zmniejszając docisk styków. Jedno i drugie może prowadzić do problemów z kontaktowaniem, która to przypadłość właśnie dręczy te magnetofony. Pole poprawnej pracy układu jest dość wąskie i utrafić weń dość trudno. Sytuację nieco poprawia zmniejszenie oporów ruchu w całym układzie napędowym.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- następna ›
- ostatnia »
Wojtek - dobrze Ci wyszło, ale to tylko magnetofonów z taką lub podobną mechaniką dotyczy...
Aby uniknąć szewskiej pasji wykonałem tulejki mosiężne wspomniane w diabelskim wpisie ;-). Jedna z nich już osadzona w rozwierconych otworach ramienia rolki - na pierwszym i drugim zdjęciu.
Ale to nie koniec problemów w tym miejscu, bo niezależnie od tego występuje kolizja sprężyny z odgiętym ku dołowi końcem ramienia odpowiedzialnym za odchylenie ramienia w funkcji PAUZA. Konieczne było podszlifowanie tej części dla umożliwienia centrycznego ustawienia sprężyny, która to właśnie działając asymetryczną siłą od dołu i klinując się pomiędzy jej walcową prowadnicą z tworzywa (osadzenie osi ramienia) a ukośnie wygiętą ku dołowi częścią ramienia powodowała nieprzewidywalne wykoślawienia całego ramienia, co ułatwiał i potęgował jeszcze gigantyczny luz ramienia na osi.
Nie, to jeszcze nie koniec... Czarną kropką zaznaczyłem miejsce występowania kolizji tegoż "wąsa" ramienia z nadlewem osadzenia osi - piąty obrazek. Znów szlifierka i pilniczek załatwiły sprawę.
Kolejna drobna podobna kolizja tuż przy tym miejscu z nadlewem zatrzasku sanek, usunięta w podobny sposób.
Jeszcze podszlifowanie cięciwowe osi samej rolki dla uzyskania wymaganego dystansu od zderzaka i można będzie próbować ustawiać cały ten układ.