Wasze wspomnienia
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Zauważyłem, że mało wspominacie o podstawie bytu maniactwa HiFi, o drugim a jedynym stereofonicznym programie radiowym o zasięgu ogólnopolskim.
W latach 70. i na początku 80., jedynym "ogólnopolskim" programem stereo był Program IV (głównie nadawany tak naprawdę lokalnie, z magnetofonów w 17 rozgłośniach regionalnych). Może PR2 był stereo na samym początku lat 70.
Po stanie wojennym zrobiono reformę i pozmieniano nazwy programów, nie zmieniając częstotliwości stereofonicznych i repertuaru programowego. Czyli tam gdzie było stereo, zostało stereo, tam gdzie było dużo muzyki do nagrywania, została ta muzyka, tylko zmieniła się nazwa: Program IV na Program II (i przy okazji wszystkie audycje stały się stereofoniczne).
Natomiast Program III był wszędzie mono aż do 1983-84 roku. Stereo na początku było tylko w Warszawie, Lublinie, Zamościu, Poznaniu, może jeszcze gdzieś. Dopiero w okolicach 1993 roku "Trójka" stereo była w całej Polsce.
W 1990 roku audycje regionalne przeniesiono ze stereofonicznej "Dwójki" do monofonicznej wtedy "Czwórki", ale same "regiony" oczywiście były stereo. W tym momencie, w wielu częściach kraju były w porywach aż trzy programy stereo: PR2, PR3 i audycja regionalna w PR4. Początków RMF FM w Krakowie i Radia Zet w Warszawie nie liczę.
Rzeczywiście PR IV pomyliłem się. Ale nie ma tego złego, kaempodał nam wyczerpujące sprostowanie dziękuję.
Jako słuchacz najbardziej ceniłem PR III, nie tylko za programy muzyczne. Sześćdziesiąt Minut Na Godzinę, Powtórka z rozrywki to sztandarowa rozrywka w trójce.
Czyżby utrzymywanie nadawania w mono było odwetem betonu za treści ośmieszające i piętnujące PRL.
Zdecydowanie takie nagrywanie w nocy, przy świetle skali tunera ma w sobie więcej romantyzmu niż ściąganie z internetu.
W pełni się zgadzam :)
Co więcej, nagrywanie nocne, prócz niewątpliwych walorów sentymentalnych w postaci podświetlanych wskaźników, o uroku żarzących się triod nie wspominając, ma jeszcze jedną ważną zaletę – niemal całkowity brak zakłóceń. Wiem coś o tym, bo zdarza mi się zapolować na radiowy utworek właśnie w porach gdy inni spoczywają snem sprawiedliwego. (Lub niesprawiedliwego jeśli ktoś ma coś na sumieniu). Tak się szczęśliwie składa, że w nocy większość fabryk przeważnie stoi, maszyny powyłączane, prądożerne agregaty też, a na posterunku trwa jedynie stróż i dwa psy, lecz ich ujadanie raczej nie ma wpływu na jakość mego nagrania. I dobrze. Niestety, za to ma wpływ przejeżdżający pod oknem skuter z zapłonem iskrowym oraz sąsiadka zza ściany próbująca czyścić dywan przy pomocy odkurzacza z ery wczesnogierkowskiej, w którym z elektrycznych szczotek zostało dziś już tylko wspomnienie. Nie muszę chyba dodawać jakie to wszystko potrafi emitować zakłócenia. Na szczęście sąsiadka i młodziki na skuterach - oni wszyscy też pójdą spać, podobnie jak facet z podwórka obok, który spawarkę schował wreszcie do garażu, za co mu niezmierna chwała. Och, jakaż błoga cisza... Tak więc pozostaje mi aby siedzieć, delektować oczy subtelną poświatą seledynowych wskaźników, a uszy pieścić muzyką z niczym niezmąconego eteru. I takiego błogostanu Wam i sobie serdecznie życzę!
Mam 44 lata więc wiem jak to wyglądało....Przeważnie puste półki w "Zurt'ach", stanie w kolejkach nawet po kilka dni by kupić "cokolwiek" bez pewności że jak przyjdzie Twoja kolej to "cokolwiek" jeszcze będzie, niedoróbki, usterki, naprawy gwarancyjne, kupowanie po znajomoiści z pod lady. Nigdzie nic nie było a przecież wszyscy wszystko mieli :) Pomimo braku wolności w każdym znaczeniu tego słowa, to były mimo wszystko wspaniałe lata. Codzienne życie być może nie było lekkie, lecz dzieki temu bardziej się ceniło każdy, najmniejszy nawet sukces. Nie ważne czy był to zakup papieru toaletowego czy sprzetu Unitry. I jedno i drugie każdy z nas musiał i chciał mieć :) Jazda z kumplami na rowerach, tak popularnych wówczas "skałdakach" który był chyba najpopularniejszym wówczas prezentem na I Komunię. Piliśmy oranżadę z jednej butelki, piekliśmy ziemniaki w ognisku, na szkolnych przerwach wychodziliśmy przez dziurę w siatce by wpobliskiej piekarni i kupić cwiartkę ciepłego chleba. :) Na 22 lipca czy 1 maja miasto było zawsze wysprzatane i ubrane we flagi. Ludzie którzy się nigdzie nie śpieszą... To były moje młodzieńcze "cudowne lata" do których często wracam we wspomnieniach...
Nawiązujac do pełnego ciepła wspomnienia naszych czasów (40latków i więcej)pamiętajmy, że człowiek żyjący w bardzo ekstremelnych warunkach, aby znieść niedolę bytu własnego musi szukać doznań, które zaspokoją potrzebę poczucia satysfakcji. Dzięki temu ludzie opanowali tę planetę, a my POLACY znieśliśmy rozbiory, okupacje, OBOZY ZGŁADY i komunę. W czasach naszej młodości radio było prawdziwym oknem na świat. Także radia zachodnie, które doskonale odbierał tuner AM RADMOR. Źródłem aktualnej muzyki rozrywkowej, niestety mono, było Radio Luxemburg. Radio Wolna Europa informowała, o wadze Pontyfikatu Jana Pawła II w drodze do uzyskania niepodległości naszego narodu. To wszystko wraz z magią ciszy wieczorów, lśnieniem iluminacji naszego sprzętu i wagą dostępnej wolności odbieranego programu, dawało poczucie satysfakcji, donosłości i niezaprzeczalnej roli RADIA w naszym niełtwym życiu.
Przepraszam za patos, ale chyba mnie naszło.
Witam , mój pierwszy kontakt z Unitrą zaczął się od dewastacji . Byłem jeszcze bardzo mały i lśniąca antena w Julii wydawała mi się świetnym masztem , który jednak nie wytrzymał w moich łapkach , po chwili za sobą usłyszałem krzyk ojca , nie było mi do śmiechu ale wiadomo taki szczeniak to konsekwencji żadnych . W okresie podstawówki znalazłem u siebie w piwnicy gdzieś w kartonie głęboko wciśnięte radyjko ABA i to był mój pierwszy własny sprzęt . U dziadka w pokoju stał AMATOR 2 z oryginalnymi kolumnami , klimat tamtego pokoju kiedy radio grało jest nie możliwy do podrobienia i już nigdy nie wróci bo dziadka już nie ma , pewnego razu przyniósł mi go do domu razem z kolumnami bo widział , że mi się podoba i oczy mi świecą jak 5 zł. Audycje z Amatora to początki kształtowania się mojego muzycznego gustu . Słuchanie radia i gapienie się w tą piękną zieloną skalę miało niepowtarzalny klimat , słuchałem ciągle PR III i Radia Koszalin , jak były jakieś konkursy to dzwoniłem w nocy i prowadzący audycje dziwili się na antenie , że takie bachory zamiast spac jeszcze siedzą przy radiu :) Słuchałem radia i im dłużej słuchałem tym mniej stacji zostawało na mojej zielonej skali , aż wreszcie został tylko PR I chyba. Wtedy nie miałem pojęcia , że radio można przestroic wiec poszło do kartonu . Co jakiś czas pożyczałem od ojca srebrnego Condora . To był przełom , diodowy wskaźnik wysterowania , nagrywanie na kasety , słowem jedna bajka . Pamiętam , że przewijanie a szczególnie 90-tek strasznie się dłużyło to brałem flamaster z odpowiednią zatyczką i kręciłem jak grzechotką . Jak mi się walkman Kajtek rozleciał to zrobiłem z niego „super przewijarkę” , mierzyłem czas przewijania 90-tki i chwaliłem się , że trwa to trzy razy krócej niż w magnetofonie Technicsa kolegi :) Taśmy o długości 120 zrywało :) W tej chwili mam Tonsile Space'86 WS503 TSH113 i trochę słuchawek Tonsila , cały ten zestaw jest codziennie eksploatowany i działa fantastycznie .
mój pierwszy magnetofon to Tonnette, miałem go od 1968 roku,byłem z niego dumny, bo ZK 120/140 zaczęto produkowac później/za Gierka/ nagrywałem z Radia Luxemburg/ radio Undine prod NRD/ oraz płyty pocztówkowe z Bambino, eh to były czasy
Trzeba sobie uswiadomic ze Unitra dawniej nie byla tak latwo dostepna jak teraz pamietam jak mi opowiadal ojciec ze jedyne co dalo sie dostac to byl amator-stereo wszystko inne bylo tylko pod lada, wujek tez mi opowiadal ile to godzin stal za swoim bernardem...
Zależy w którym roku jeszcze, pod koniec lat 80 nie było już raczej problemów. Ojciec swojej Midi z '89 nie musiał kupować spod lady i raczej bez problemów z wielogodzinnymi kolejkami. Może to też dlatego, że sprzęt kupił przy okazji jak był w Warszawie?
Chociaż, Space86 kupił już w moim rodzinnym Chrzanowie, w sklepie, gdzie stało ich na pęczki ;) ale to był już 1990 czy 1991 rok.
Witajcie.
Czytam sobie, tak dla rozrywki pierwszy raz ten dział i chyba z wiekiem facet staje się sentymentalny. Nastrój wypowiedzi mnie wciągnął. Zauważyłem, że mało wspominacie o podstawie bytu maniactwa HiFi, o drugim a jedynym stereofonicznym programie radiowym o zasięgu ogólnopolskim. O stałych programach które nagrywaliśmy na nasze szpulowce i kaseciaki. W latach 70tych stwierdziłem rozgoryczony, że test stereo nadawany przed audycją Studio Stereo Zaprasza, komuniści nadają specjalnie dla prominentów posiadających RADMOR 5100-5102. Na ich wskaźnikach widać było o co tam chodzi. Mój przyjaciel posiadał takowy sprzęt (ojciec był dyrektorem)i z wielką powagą regulowaliśmy balans kanałów przed odsłuchem i nagrywaniem. Ja byłem dumnym posiadaczem ELIZABETH HiFi (mój tato był kierownikiem)i doprawdy urok chyba najpiękniej podświetlanej skali, lekki syk wzmacniacza i ten pełny, ciepły dźwięk radia, pozostaną z nami na zawsze.
Pozdrawiam.