Chore ceny sprzętu na portalach ogłoszeniowych.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Mi się wydaje, że tu nie o jakość zawsze chodzi.
Bo to właśnie jest cena sentymentu. Choć i ja tego nie rozumiem. Sentyment mogę czuć do mojej starej wieży diorowskiej, którą kupił mi tata, ale do tej konkretnej, którą mam przez tyle lat, z którą mam związane mnóstwo wspomnień itd. A nie do czyjegoś obleśnego wzmacniacza WS-354 czy MDS'a-454, walającego się najpierw po złomowisku a potem po portalu aukcyjnym. Za takie coś nie dałbym nie tylko żadnych pieniędzy, ale nawet nie wziąłbym darmo. Ja tak rozumiem sentymenty.
pozdrawiam
Grzesiek
To ciekawe jaki "sentyment" czuja do unitry dzisiejsi dwudziestolatkowie albo urodzeni już w XXI wieku.....
To ciekawe jaki "sentyment" czuja do unitry dzisiejsi dwudziestolatkowie albo urodzeni już w XXI wieku.....
Nie wiem, nie rozumiem. To chyba nie jest sentyment, nawet jeśli komuś się tak wydaje. Sentyment można czuć do czegoś, czego się doświadczyło.
pozdrawiam
Grzesiek
Mi się wydaje, że tu nie o jakość zawsze chodzi.
Bo to właśnie jest cena sentymentu. Choć i ja tego nie rozumiem. Sentyment mogę czuć do mojej starej wieży diorowskiej, którą kupił mi tata, ale do tej konkretnej, którą mam przez tyle lat, z którą mam związane mnóstwo wspomnień itd. A nie do czyjegoś obleśnego wzmacniacza WS-354 czy MDS'a-454, walającego się najpierw po złomowisku a potem po portalu aukcyjnym. Za takie coś nie dałbym nie tylko żadnych pieniędzy, ale nawet nie wziąłbym darmo. Ja tak rozumiem sentymenty.
pozdrawiam
GrzesiekTo ciekawe jaki "sentyment" czuja do unitry dzisiejsi dwudziestolatkowie albo urodzeni już w XXI wieku.....
Aaaa zależy gdzie tatko pracował i co o Gierku opowiadał :-/
Moda na retro, mówi to Panu coś Panie Ferdku?
Sentyment tak jak piszecie mogą odczuwać ludzie którzy coś takiego posiadali, posiadają, i wiążą z tym jakieś historie i wspomnienia.
Szalejące ceny, świetny wygląd, chęć posiadania, zainteresowanie elektroniką PRL i wszelakie inne hobby skłania młodych ludzi do bawienia sie w U, chociaż dziś w większości wszyscy chcą na tym jedynie zarabiać, nie do końca wiedząc że parchy z piwnicy to nie to samo co idealny dobrze utrzymany eksponat "z minionej epoki".
Są młodzi którzy potrafią szanować stary sprzęt, i jest tez pokolenie Bluetooth i głośniczków w kieszeni, którzy pojęcia o niczym nie mają.
Sentyment mam do moich pierwszych Mildtonów 200 kupionych w 2006 roku z tatą, miałem wtedy 12 lat, zawieźliśmy je wtedy do Wrześni, jeszcze do starego Tonsilu na odnowę, od wtedy sie wszystko zaczęło i zacząłem serwisować głośniki sam. Obecnie dałem tym kolumnom już trzecie życie, i zostaną już ze mną do końca, nawet jeśli kiedyś stanie u mnie jakiś sraj-end to te nadal będą ze mną, z sentymentu. Do niedawno kupionych Tango 200 absolutnie żadnego sentymentu nie mam, bo nie moge go czuć, to przyjdzie z czasem, może za 10, 15-20 lat, kupiłem je bardziej z ciekawości i chęci posiadania czegoś nietuzinkowego.
Jakość wykonania (drewno, metal), oraz niebanalny dizajn, a nie bezduszne, takie same skrzynki z lichego plastiku, który sam pęka po kilku latach, oraz długowieczność i naprawialność. To są aspekty za zwracaniem się w stronę retro, we wszystkich dziedzinach życia.
Oczywiście to wszystko w ramach odpoczynku i szeroko pojętego smaku i hobby, bo w życiu codziennym trudno sobie wyobrazić by ktoś jeździł dużym fiatem.
Takie rzeczy robimy od święta.
Jakość wykonania (drewno, metal), oraz niebanalny dizajn, a nie bezduszne, takie same skrzynki z lichego plastiku, który sam pęka po kilku latach, oraz długowieczność i naprawialność. To są aspekty za zwracaniem się w stronę retro, we wszystkich dziedzinach życia.
Oczywiście to wszystko w ramach odpoczynku i szeroko pojętego smaku i hobby, bo w życiu codziennym trudno sobie wyobrazić by ktoś jeździł dużym fiatem.
Takie rzeczy robimy od święta.
To sie tyczy akurat samochodów, bo ja nie widzę przeciwwskazań żeby słuchać sobie na co dzień muzyki na sprzęcie Unitry.
Jakość wykonania (drewno, metal), oraz niebanalny dizajn, a nie bezduszne, takie same skrzynki z lichego plastiku, który sam pęka po kilku latach, oraz długowieczność i naprawialność. To są aspekty za zwracaniem się w stronę retro, we wszystkich dziedzinach życia.
Oczywiście to wszystko w ramach odpoczynku i szeroko pojętego smaku i hobby, bo w życiu codziennym trudno sobie wyobrazić by ktoś jeździł dużym fiatem.
Takie rzeczy robimy od święta.To sie tyczy akurat samochodów, bo ja nie widzę przeciwwskazań żeby słuchać sobie na co dzień muzyki na sprzęcie Unitry.
Za to jazda polonezem na co dzień to już jest masochizm. DFem tym bardziej. 126p pomińmy milczeniem.
Właśnie, moda na PRL. Tylko wraz z modą na przedmioty tej epoki, młodzi zaczynają niestworzone bzdury opowiadać, jakie to polskie fabryki wtedy były cudowne, świetne, a japońskie wyroby to nam nie dorastały.....
Inna sprawa że przy tym całym retro vintage jakoś nie widzę by ludzie masowo się rzucali na sprzęty zagraniczne. A przy obecnym kursie wychodzi to taniej niż sprzęty Unitry. W cenie OR5102 czy WSH 205 można mieć topowe modele zagraniczne. Za cenę Koncerta Revoxa i worek taśm do nagrywania.... No cóż, motłoch się miesza w unitrze świata poza nią nie widząc, a koneserzy, ci prawdziwi a nie pseudohandlarze cieszą się zachodnim sprzętem. Polski jedynie wspominając jako "etap przejściowy" bez przesadnego huraoptymizmu.
Chociaż znam człowieka który jeździ nadal kaszlakiem na co dzień, i nie widzi problemu.
Takich ludzi mimo wszytko nadal trochę jest. Sąsiad tez polonezem jeździ na co dzień i ma ich ze trzy.
Mój wuj jakieś 10 lat temu jeździł 126p do roboty, ale to jako "auto drugie w rodzinie". Dwa razy dziennie po 8km w jedna i w drugą stronę. Do normalnej jazdy było współczesne wozidło. Były w tym jednak cechy wyłącznie praktyczne, a nie sentymentalne. Kupił go za 400zł i praktycznie nic nie robił, tylko lał paliwo. A że to Happy End był, to żaden fanatyczny wielbiciel polskich złomów się nie pluł.
Spróbuj zapakować rodzinę 2+2 i jechać polonezem 700km nad polskie morze. Tak się robiło ale 40 lat temu. Jak jesteś emerytem i jeździsz tym autem do biedronki raz w tygodniu, to co innego.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 370
- 371
- 372
- 373
- 374
- 375
- 376
- 377
- 378
- …
- następna ›
- ostatnia »
Bo to właśnie jest cena sentymentu. Choć i ja tego nie rozumiem. Sentyment mogę czuć do mojej starej wieży diorowskiej, którą kupił mi tata, ale do tej konkretnej, którą mam przez tyle lat, z którą mam związane mnóstwo wspomnień itd. A nie do czyjegoś obleśnego wzmacniacza WS-354 czy MDS'a-454, walającego się najpierw po złomowisku a potem po portalu aukcyjnym. Za takie coś nie dałbym nie tylko żadnych pieniędzy, ale nawet nie wziąłbym darmo. Ja tak rozumiem sentymenty.
pozdrawiam
Grzesiek