Ferrytowa głowica uniwersalna w sprzęcie Unitry - możliwość przystosowania?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
[...] W swoim składaku finezjopodobnym zauważyłem przykry efekt. Oto na dziewiczej kasecie wprost ze sklepu zaobserwowałem bardzo wyraźny wzrost poziomu szumów w miejscu gdzie zaczynał się zapis, mimo że sygnał zapisu był wyciszony.
No to raczej nie namagnesowanie elementów toru taśmy.
Kaseta rozmagnesowująca :-O ?! Ciekawe, jak rachityczne pole od taśmy magnesuje rdzeń głowicy do granicy nasycenia. Bo inaczej to słabo widzę to "rozmagnesowywanie". Tak samo słabo, jak istotny ślad magnetyczny w dobrej jakości/ czystości permaloju.
Ferryty też ktoś zaleca rozmagnesowywać ? To niech ktoś spróbuje najpierw namagnesować ferryt, z którego zrobiony jest rdzeń głowicy.
[...] W swoim składaku finezjopodobnym zauważyłem przykry efekt. Oto na dziewiczej kasecie wprost ze sklepu zaobserwowałem bardzo wyraźny wzrost poziomu szumów w miejscu gdzie zaczynał się zapis, mimo że sygnał zapisu był wyciszony.
No to raczej nie namagnesowanie elementów toru taśmy.
To się niemal na pewno zaczynało od miejsca w którym taśma miała kontakt z głowicami przy pierwszej próbie nagrywania. Celowo pozostawiłem kilkanaście cm czystej, prawdziwej taśmy jeszcze za rozbiegówką.
Kaseta rozmagnesowująca :-O ?! Ciekawe, jak rachityczne pole od taśmy magnesuje rdzeń głowicy do granicy nasycenia. Bo inaczej to słabo widzę to "rozmagnesowywanie". Tak samo słabo, jak istotny ślad magnetyczny w dobrej jakości/ czystości permaloju.
Ferryty też ktoś zaleca rozmagnesowywać ? To niech ktoś spróbuje najpierw namagnesować ferryt, z którego zrobiony jest rdzeń głowicy.
Taka kaseta zamiast taśmy ma w sobie generator w.cz. (zasilany chyba z wewnętrznej baterii) o amplitudzie zrazu dużej, a następnie powoli malejącej. Pozwala w ten sposób osiągnąć to samo co cewka zasilana napięciem w.cz. o stałej amplitudzie, zbliżona do głowic i innych elementów na torze przesuwu taśmy, i powolio odsuwana ręcznie.
To może ktoś opowie o magnetofonach (nie mówię o dyktafonach gdzie liczy się pobór prądu) z rozwiązaniem typu głowica kasująca typu magnes trwały i podkład prądu stałego (ponoć lepszy do zapisu muzyki ) ale co na ten temat głowica uniwersalna ???
Taka kaseta zamiast taśmy ma w sobie generator w.cz. (zasilany chyba z wewnętrznej baterii) o amplitudzie zrazu dużej, a następnie powoli malejącej. Pozwala w ten sposób osiągnąć to samo co cewka zasilana napięciem w.cz. o stałej amplitudzie, zbliżona do głowic i innych elementów na torze przesuwu taśmy, i powolio odsuwana ręcznie.
Dzięki za wyjaśnienie, nie spotkałem się z tym wynalazkiem. Pewnie dlatego, że niewiele zajmowałem się kaseciakami w ogóle.
To może ktoś opowie o magnetofonach (nie mówię o dyktafonach gdzie liczy się pobór prądu) z rozwiązaniem typu głowica kasująca typu magnes trwały i podkład prądu stałego (ponoć lepszy do zapisu muzyki ) ale co na ten temat głowica uniwersalna ???
Magnes stały jako głowica kasująca, ruchomy w osi pionowej dla odsuwania go od taśmy przy odczycie już kilka razy widziałem.
Kasowanie i podkład prądem stałym możemy podziwiać zdaje mi się w wynalazku ZRK MK 121 (albo i 122). Szumi mocno, o czym onego razu można było przeczytać w prasie codziennej ogólnodostępnej w odnośnym artykule.
Moim zdaniem, to legenda miejska, że stały prąd podkładu jest w stanie zastąpić przemienny prąd w.cz. Nawet magnetofony z magnesem kasującym MUSZĄ mieć tak czy siak generator podkładu. Bez przemiennego prądu podkładu, jakość zapisu jest nie do przyjęcia nawet w tanim sprzęcie przenośnym.
Dzięki za wyjaśnienie, nie spotkałem się z tym wynalazkiem.
Wystarczy w necie poszukać, to nawet ich anatomię uda się podejrzeć:
https://audiomaniacy.pl/index.php?topic=2340.0
Magnes stały jako głowica kasująca, ruchomy w osi pionowej dla odsuwania go od taśmy przy odczycie już kilka razy widziałem.
Mi to się nieodparcie kojarzyło z amatorskimi konstrukcjami opisywanymi na łamach MT. Niektóre z nich były uproszczone na maxa, np. taśma była napędzana wyłącznie poprzez szpulę zwijającą toteż prędkość przesuwu była mała na początku a duża na końcu:
https://mlodytechnik.pl/files/ejn/70-nw-01-najprostsze_magnetofo...
ale nawet w bardziej rozbudowanej konstrukcji, zapewniającej stałą prędkość przesuwu taśmy (z dokładnością do prędkości obrotowej silnika który zasilany był przez potencjometr co dodatkowo pogarszało sprawę zmiękczając jego charakterystykę) magnes kasujący był nieodzowny:
https://mlodytechnik.pl/files/bhx/70-nw-02-najprostsze_magnetofo...
Kasowanie i podkład prądem stałym możemy podziwiać zdaje mi się w wynalazku ZRK MK 121 (albo i 122).
Na szczęście tylko w tym pierwszym. MK122 mimo wyższego numeru był chronologicznie starszym i stanowił właściwie zmniejszoną wersję MK125, wykorzystującą licencyjny mechanizm Thomsona a nawet tę samą płytkę drukowaną. Uproszczenia owszem były, ale polegały one na obniżeniu napięciu zasilania (z 5 szt. R14 zamiast 6 szt. R20), zastosowaniu mniejszego głośnika 8 omów zamiast eliptycznego 4 omy, w konsekwencji acetki nie były już tak narażone na przeciążenie i można było wstawić zworki w miejsce rezystorów emiterowych 1 om, co choć częściowo zmniejszyło obniżenie mocy wskutek zmniejszonego napięcia zasilania i dwukrotnie większej impedancji głośnika. Przede wszystkim jednak wypadła automatyczna regulacja poziomu zapisu, i tak zresztą niezalecana przez producenta podczas nagrywania muzyki. Podobnie niewielka szkoda była w następstwie pominięcia prymitywnej jednostronnej regulacji barwy dla tonów wysokich. W zamian za te wszystkie wyrzeczenia wstawiono do wnętrza zasilacz sieciowy, którego nie trzeba było już wyjmować przy zasilaniu z baterii.
Natomiast MK121 - to już wiekopomne dzieło PMT ;-> Skądinąd słusznie nasze Asy uznały że dwukierunkowe działanie klawiszy (z myślą o korzystaniu z magnetofonu zamocowanego poniżej deski rozdzielczej w samochodzie; chyba nad kolanami) potrzebne jest jak dziura w moście, dzięki czemu udało się nie tylko uprościć konstrukcję mechanizmu, ale i dopracować go tak aby klawisze aż tak przeraźliwie nie trzaskały. Ale na tym należało poprzestać. PMT nie byłaby jednak sobą gdyby odmówiła sobie innowacji polegającej na wyrugowaniu generatora prądu podkładu i kasowania, a w zamian za to doprowadzano do obu głowic przy zapisie prąd stały.
Szumi mocno, o czym onego razu można było przeczytać w prasie codziennej ogólnodostępnej w odnośnym artykule.
Oraz w comiesięcznej, mianowicie w przywołanym już wyżej MT. Niestety tamto archiwum obejmuje tylko dział Na warsztacie. Prezentowano w swoim czasie najnowsze dzieła przemysłu elektronicznego, mianowicie gramofon Stereo Hit i MK121 właśnie. Chwalono go za w/w zalety mechaniki a brak generatora podkładu miał zapewnić obniżenie ceny oraz poboru mocy przy zapisie. Przyznawano wprawdzie że zapis z podkładem prądu stałego powoduje wzrost poziomu szumów że aż pasmo trzeba było ograniczyć do zaledwie 6kHz, ale "zdaniem konstruktorów zmiana taka odpowiada tendencjom światowym, a wiele konstrukcji tej klasy budowanych jest właśnie z podkładem prądu stałego". O tym jak duży procent na rynku stanowią konstrukcje "tej klasy" PMT taktownie przemilczała.
I teraz pytanie do Forumowiczów: kto na własne oczy widział ten sprzęt? Bo MK122 a zwłaszcza MK125 widziało chyba wielu. Nawet ci których na świecie wtedy nie było: sporo egzemplarzy uchowało się do dziś, w ostateczności na strychach. Natomiast MK121 osobiście dotąd nie widziałem, mimo że cieszyłem się swego czasu z nowiutkiego MK122. Słyszałem za to o nim w Jedynce: miał on stanowić główną nagrodę w jakimś radiowym plebiscycie. Widać parametry miał tak nędzne, że za piniędze nikt go nie chciał. Aby jednak płody twórczości PMT nie poszły na marne - mechanizm tego wynalazku znalazł zastosowanie w przyzwoitszym już sprzęcie, oczywiście wyposażonym w normalne kasowanie i podkład w.cz.: najpierw w monofonicznym Kapralu, następnie w stereofonicznych tapeciakach. Tak więc to z MK121 a nie z MK125 wywodzi się rodowód M531S oraz M532SD.
Moim zdaniem, to legenda miejska, że stały prąd podkładu jest w stanie zastąpić przemienny prąd w.cz.
Miejska? A może jednak... audiofilska!? Ktoś tu przed chwilą przyznał że słyszał jakoby podkład prądu stałego był lepszy przy zapisie muzyki - ciekawe skąd takie rewelacje? Bo w istocie ma on same wady: już na dzieńdobry nietrudno zauważyć że wykorzystuje się tylko połowę możliwości taśmy, magnesując ją przy zapisie w jednym kierunku zamiast w obu. Jak wiadomo niepodważalny kanon audiofilityzmu głosi że wzmacniacze niesymetryczne, z jednym tylko elementem aktywnym mocy pracującym w klasie A (Single Ended) dzierżą bezwzględny prymat nad wszelkimi wzmacniaczami przeciwsobnymi, bez względu na klasę w jakiej te ostatnie pracują. Nic to że transformator wyjściowy (niemal nieodzowny w przypadku lamp) wzmacniacza SE pracuje z podmagnesowaniem składową stałą prądu anodowego, w wyniku czego musi mieć szczelinę powietrzną i od groma zwojów a w konsekwencji robi się wielki i ciężki. Liczy się tylko to że rdzeń nie ulega magnesowaniu w obu kierunkach a tylko w jednym - zupełnie jak taśma z podkładem prądu stałego! Może tu tkwi źródło rodzącej się dopiero nowej audiofilskiej legendy?
Nawet magnetofony z magnesem kasującym MUSZĄ mieć tak czy siak generator podkładu.
No jednak nie. MK121 stał jakby o szczebel wyżej, bowiem zamiast magnesu miał normalną głowicę kasującą tyle tylko że zasilaną prądem stałym, a jednak generatora prądu podkładu nie miał, tylko również podkład prądu stałego.
Bez przemiennego prądu podkładu, jakość zapisu jest nie do przyjęcia nawet w tanim sprzęcie przenośnym.
OMR, jednak PMT była innego zdania. Tylko ówcześni klienci nie dorośli do jej poziomu, i nie dali się ogłupić.
MK121 widziałem tylko na zdjęciach.
Problem źródła prądu podkładu i kasowania rozwiązywano już w konstrukcjach lampowych (tranzystorowych również) przez użycia w tym celu stopnia mocy m.cz. (np. EL84 w tonette czy wzmacniaczy na AC lub scalakach w stylu UL1498) albo na osobnym układzie np. dwa tranzystory . często jako indukcyjność wykorzystywano głowicę kasującą , której odłączenie nie tylko blokowało generator ale czasami wywoływało awarię - paliły się tranzystory ...
Natomiast stały prąd podkładu był (i jest) stosowany w "shitach" typu jamnik czy "mini-wieża" kiedyś popularnych na bazarach (produkcji dalekowschodniej np. marki International czy inna Os(r)aka :)
MK121 widziałem tylko na zdjęciach.
Problem źródła prądu podkładu i kasowania rozwiązywano już w konstrukcjach lampowych (tranzystorowych również) przez użycia w tym celu stopnia mocy m.cz. (np. EL84 w tonette czy wzmacniaczy na AC lub scalakach w stylu UL1498)
Rzeczywiście robiono tak w lampiakach, w ZK120T/140T (stopień mocy na adetkach), wreszcie w MK235 (UL1498). Ale zarówno MK2500 jak i MK125 miały osobne jednotranzystorowe generatory.
albo na osobnym układzie np. dwa tranzystory . często jako indukcyjność wykorzystywano głowicę kasującą , której odłączenie nie tylko blokowało generator ale czasami wywoływało awarię - paliły się tranzystory
Niewzbudzony generator pobierał duży prąd (wskutek braku napięcia zatykająego na bazach), i szybko następowało przegrzanie.
Natomiast stały prąd podkładu był (i jest) stosowany w "shitach" typu jamnik czy "mini-wieża" kiedyś popularnych na bazarach (produkcji dalekowschodniej np. marki International czy inna Os(r)aka :)
Dobrze wiedzieć, bo jak już wspominałem - na dniach kupiłem w szmatexie za 57 PLN radiomagnetofon stereo marki BUSH. Głównie dla radia, ale głowica uniwersalna jest naprawdę piękna, nie to co w wytworach Kasprzaka i Lubartowa u schyłku PRL. W tej sytuacji zanim włożę tam jakąkolwiek kasetę - przyjdzie mi najpierw sprawdzić jak tam jest z prądem podkładu. Jeżeli nie ma generatora - doprawdy szkoda taśmy, nawet gdyby to być miał Stilon Gorzów.
Eliminatorem! W analogowych OTV z układami scalonymi w rodzaju UL1245 stosowało się filtry, dyskryminatory i eliminatory w wykonaniu piezoceramicznym. Z zewnątrz wyglądały identycznie, miały jednak różne właściwości i przeznaczenie. Filtr pasmowo-przepustowy (FCM) wydzielał częstotliwość różnicową fonii ze złożonego sygnału po detekcji, eliminator zaś (ECM) wprost przeciwnie, usuwał ją z sygnału w torze wizji (filtr pasmowo-zaporowy). Wreszcie dyskryminator (DCM) wnosił kontrolowane przesunięcie fazy sygnału różnicowego fonii na potrzeby demodulatora koincydencyjnego. To co siedzi w magnetofonach odpowiada elementom ECM.
To może być właściwy trop. Napomknąłem że w finezjopodobnym składaku zdecydowałem się wypróbować japońskie rozwiązanie (Nakamichi?) zamieszczone w sowieckim "Radio" (Schiemotiechnika japonskich kassietnych magnitofonow) Znamienne ono było włączeniem głowicy uniwersalnej przy odczycie bezpośrednio w obwód bazy tranzystora wejściowego, a nie jak się to zwykle robi - przez kondensator, najczęściej tantalowy. Zachwalano to "dowolno smiełoje) rozwiązanie z racji braku szumów cieplnych wnoszonych przez rezystory polaryzujące bazę (zwłaszcza że wzmacniacz zasilany był napięciami +/- zatem wystarczyło włączyć głowicę między bazą a masą) oraz szumów migotania wnoszonych przez kondensator. Ale oczywiście składowa stała prądu bazy przepływała wówczas przez cewkę głowicy. Pocieszałem się tym że jest ona znikomo mała, porównywalna z prądem upływu aluminiowego kondensatora elektrolitycznego, tym bardziej że za tranzystory wejściowe służyły BC415C a następnie jeszcze jakoby od nich lepsze BC560C. Ale nawet jeśli w nieobecności prądu podkładu nie była ona w stanie nagrać się na taśmie podczas odczytu, to z czasem mogła trwale namagnesować w zauważalnym stopniu rdzeń głowicy uniwersalnej. Trzeba chyba będzie spróbować z naładowanym kondensatorem, lub sklecić generator mocy w.cz. z cewką na otwartym rdzeniu po czym powoli oddalać go od głowicy, bo skąd dziś wziąć kasetę rozmagnesowującą mając przy tym pewność że nie jest to atrapa dla naiwnych?