Wasza historia sprzętowa - audiohistoria
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ech, łezka się w oku kreci ;)) :)) gdzieś był podobny temat, ale się powtórzę :)
Pierwszy sprzęt grający to Jak u Grzesia Bambino 4. Nauczyłem się ściągać bez zniszczenia niczego ten wynalazek z szafy, włączyć i podłączyć wszystko i uruchomić, żeby zagrało. Do dziś pamiętam wszystkie płyty na nim grane, a jedna z nich "Christie" mam w swoich zbiorach do dziś ;) Oczywiście był wtedy w domu telewizor, Agat bodajże często naprawiany przez Pana Waldusia "telewizorka" jak nazywała go Babcia ;) Po Agacie był Saturn i Antares po to żeby w końcu bodajże w 1984 roku pojawił kolorowy składak Jowisz :) W tzw, międzyczasie pojawił się magnetofon Kapral i jedna kaseta pożyczona od działkowców którym tata prąd organizował na czas budowy, bo akurat u nas była "siła" a inni nie mieli. Do tego stał na szafie elegancki Giewont, który to mama gdy myślała, że już śpimy ściągała z szafy, żeby słuchać jakiejś dziwnej rozgłośni z szumami i trzaskami. Tak to była "Wolna Europa". Do słuchania muzyki służyło małe radyjko o nazwie Luxor które odbierało jakieś 3 stacje, no i głoś z telewizji z programu 2. Wśród tych stacji była jedna gdzie w sobotnie wieczory jakiś pan nadawał muzykę i zachęcał do pisania kartek itd. To była Trójka i moja nią fascynacja do dziś. Nagrywało się układając odpowiednio Kaprala do głośnika. Potem składka z bratem i 3 pinowy kabel Dinowski pozwolił zmniejszyć liczbę zniekształceń ;) Minęły lata, kupowałem za zebrane kieszonkowe płyty ale szkoda było mi je odtwarzać na ledwie żyjącym adapterze Bambino. No i niespodzianka, mama za nagrodę w pracy i jubileuszówkę taty kupiła mi prawdziwy dla mnie GWS 303 stereofoniczny z kolumnami , a bratu Kasprzaka RM222. GWS nietypowy, cały czarny, a koluminki miały drewnopodobne obicie. Szybko podłapaliśmy, że da sie podłączyć Kasprzaka do GWS-a i już gra głośniej;) Za własne zaskórniaki kupiliśmy Kolorofon, albo jak to się mówiło iluminofonię ;)) i już był szał. Dumni z posiadania jadąc na wakacje do rodziny mamy wzięliśmy Kasprzaka żeby "zaszpanować" sprzętem a tu u kuzynów stała Tosca, szuflada Diorowska i Zg40C115. Dzięki temu w nocy w piątek nagrałem sobie w stereo swoja pierwszą kasetę OMD "Greatest Hits" Po powrocie do domu te sprzęty nasze dumne, jakoś nam zbladły, a jako, że w domu się nie przelewało to i grało się na tym co było. I tak minęło parę lat, sprzedałem za kasetę Basf magnetofon Kapral z dołożoną diodą która błyskała w takt muzyki i marzyłem o czymś lepszym. Wysłany kiedyś do sklepu GS-u po coś tam dla ojca między gwoździami zobaczyłem coś do czego świeciły się oczy PW9013 i cena 154000 zł. Gnałem do domu rowerem jak głupi. Po drodze spotkałem znajomego listonosza, honorowego prezesa braci ministranckiej do której wtedy to oprócz scholi młodzieżowej należałem i od niego wybłagałem pożyczenie potrzebnej mi kwoty. Omal nie zostałem wygoniony z domu za zakup za tyle pieniędzy przez rodziców, ale uniosłem się honorem, że sam oddam co uczyniłem z pierwszej wypłaty miesiąc później. To był 1989r. Był GWS, był PW9013 ale marzył mi się już normalny magnetofon. Inflacja szalała, towaru było jak na lekarstwo ale 2 miesiące później brat wpadł do domu i mówi : są w Bomisie na Górczewskiej. Kosztowały 440000 zł. a ja miałem tylko 200000 zł. Z godzinę prosiłem ojca o pożyczenie, dopiero interwencja Babci skruszyła jego opory i następnego dnia dumni wracaliśmy z magnetofonem M9108 kat II albo III . Okazał się sprawny i grał do samego końca bez problemów :) Oczywiście małe kolumienki od gramofonu szybko uległy spaleniu pod PW a ja poszedłem do wojska. Tuż przed pójściem na służbę ojczyźnie z odprawą z zakładu w kieszeni wybrałem się na zakupy do "stolycy" I tak w jednym ze sklepów RTV na Marszałkowskiej zobaczyłem brakujący element układanki- T9015. Stojąc w kolejce marzyłem, żeby nikt go nie kupił. I już moja kolej już mam go brać, gdy klient który pytał o tuner do zestawu ZM7000, gdy usłyszał , że ja pytam o ten tuner do 9000 odwraca się i mówi a do mnie by pasował? Sprzedawca mówi tak, ale kolor będzie inny. Nie szkodzi za szybą nie widać... Myślałem, że XXXX zabiję... To był jedyny egzemplarz... Wychodząc czasami na "stałki" z jednostki wracając z "kawiarni" czyli knajpy kat 2 kiedyś w "elektryku" zobaczyłem AT9115. Ponieważ jako "piguła" w wojsku miałem dostęp do leków, spirytusu i innych dóbr, szybko amplituner stał się moją własnością za 931000 zł. Po wojsku , powrót do pracy i co tu zrobić, dalej nie ma kolumn, a grać się chce. W międzyczasie PW 9013 stał się własnością kolegi, gdyż był AT i magnetofon i stał się zbędny. Z czasem nabyłem kolumny które kolorystycznie i wykończeniowo pasowały do zestawu i życie brzmiało przyjemniej. Co do kolumn to nie jestem pewien co to było. Niby miały napis New Mildton 50, ale w Tonsilu takich nie było. Ważne że grały. Któregoś dnia podjechał kolega i zapytał, czy może zostawić amplituner i kolumny. Kolumny to były kopie Zg40C robione przez jego kolegę inżyniera akustyka jako praca inżynierska. Do tego były jeszcze jakieś małe kolumny JVC. A amplituner to był stary Philips 794 quasi qudro. Jak to zagrało.... mój cały zestaw od razu zszarzał i przestał brzmieć... Szybko doszedłem do porozumienia. Za 1,5 mln zł. sprzedałem innemu koledze cały komplet, czyli AT, M9108 mi kolumny, a kupiłem tego Philipsa i małe JVC gdyż duże kolumny okazały się nie na sprzedaż. I tak parę lat słuchałem tylko radia, W międzyczasie przyszła żona i wspólne życie i zakupy. Nowy telewizor Sony 25". który gra do dziś ;)) ku rozpaczy córek ;)) potem magnetofon Kenwooda, duży czarny wieżowy HX pro itd :) potem CD , dorobione kable bo Philips miał tylko dinowskie wejścia i tak zostało aż do 2010 roku, gdy dokupiłem również Kenwooda, amplituner Kina domowego... i tu by się mogła zakończyć historia, ale... Tak jak u kolegi Grzesia, ale u mnie w drugą stronę... Jak już niby człowieka na coś tam było stać, zacząłem spełniać młodzieńcze marzenia o sprzęcie ... Unitry ;)) I tak znów pojawiła się ZM9000, Do tego AT9100 i M9108, Tosca i szuflada 432 taka jaką wtedy mieli kuzyni ;) Gramofon GS420 Adam, Składak na bazie gs431 chyba. Diora mini która tak kiedyś spodobała mi się u koleżanki, amplituner Merkury, bo nie chciałem mieć Radmora. ZM3000 kupiona z myślą o przeróbce ;) i trochę radiomagnetofonów ;) RMS 801 i 802 Klaudia, Hania, Daria, RMS404, Kolumny A40 Foniki, Tonsile "Menuety" itp... a i CDF 102 ;)) i na tym koniec, zakaz zakupowy od rodziny, bo brak miejsca. Wiec kolumn Heco, Sharp i Grundig nie liczę ;))
Ło matko... kto to przeczyta...
Nie przeklinamy...
Czytamy, czytamy
Ło matko... kto to przeczyta...
Ja. Ponieważ sam nalałem wody i oczekiwałem, że ktoś to przeczyta, to ludzka przyzwoitość każe mi czytać, co inni piszą :)
Pozdrawiam
Grzesiek
Fajnie piszecie, fajnie się czyta. Historie bardzo podobne, w gruncie rzeczy. Wszystko zaczyna się od fascynacji muzyką, sprzęt jest środkiem do jej doświadczania, nie celem samym w sobie. I sentymentalnym powrotem do lat młodości, gdy wreszcie można zrealizować młodzieńcze marzenia..
1956-1980: "Stolica",
1978-1990: MK-235,
1979-1985: "Lira" DMT-453,
1986-1987: "Dorota" MOT-774,
1987-1988: radiowalkman RS-101 (później komuś pożyczony i po latach oddany, mam go do dziś ale w kiepskim stanie),
1988-1990: radiomagnetofon ISP STR-640 (od kogoś pożyczony),
1989-2002: walkman SEG WM-160,
1990: "Tosca" AWS-303 + ZgP-25-8-585,
1990-1999: Diora SSL-042 + ZgC 60-8-670,
1992-1999: Fonica CDF-001,
1997 do dzisiaj: Eltra Lena 3,
1999 do dzisiaj: klocki Technicsa, powoli dokupywane także z drugiej ręki + B&W DM302,
2000: walkman Sanyo MGP-ileś (wygrany w konkursie),
2000-2015: walkman Panasonic RQ-V75,
2000 do dzisiaj: walkman Panasonic RQ-P45,
2006 do dzisiaj: walkman Aiwa HS-AP1,
2004-2007: gramofon WG-417,
2007 do dzisiaj: gramofon Scott PS-87,
To tyle co pamiętam, może jeszcze coś było. W piwnicy mam Radmora uratowanego z elektrośmieci, chętnie go oddam po kosztach wysyłki + na piwo, ale mam długi ogon z jego zapakowaniem i wysłaniem, najbardziej bym chciał, żeby ktoś go ode mnie wziął osobiście. Tak samo RMS-451 w stanie takim sobie (powycierane napisy, pasek do wymiany, słabo odbiera w mojej wiosce po przestrojeniu).
Witajcie, moja historia zaczęła się 1979r., czyli od szkoły średniej. Późny Gierek i bida się zaczynała. Już nie pamiętam okoliczności, ale pierwsze radio jakie zagościło w pokoju to momofiniczna "Alba", która odbierała UKF i PR3. Oczywiście za pomocą rozgałęźnika podłączyłem dwie "kule", wyszło takie stereo PRL-owskie. Później drogą wymiany doszedł ZK-127, ze śrubokrętem do regulacji głowicy, co wydatnie podnosiło jakość odtwarzania. Praktycznie cała szkoła średnia to słuchanie PR3 i nocnych audycji P. Kaczkowskiego oraz nagrywanie. Pamiętam nagrałem całą audycję pana Piotra, jak niemal wprost tłumaczył i opowiadał film "The Wall" Pink Floyd. Pewnej nocy radio na PR3 przestało grać, zacząłem szperać po zakresie UKF i na PR2 po kilku minutach też zgasło. Wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że w niedzielę teleranka też nie będzie.
Do czasu ukończenia szkoły poznałem już zalety prawdziwego efektu stereo tzn. jeden kolega kupił Zodiaka z kolumnami, inny miał Finezję. Można było spotkać się towarzysko i coś posłuchać lub nagrać - przypominam młodszym kolegom, że używki były na kartki. Później zaczęły się studia w K-wie, wizyty z klubie "Pod Przewiązką", gdzie w piątkowe wieczory można było posłuchać muzyki "na poważnie". Przyszedł czas na zakup czegoś "pożądnego", a że był to czas eksplozji polskiego rocka, planowałem kupno gramofonu. Pół nocy w pociągu i już byłem we Wrocławiu, gdzie akurat rzucili wzmocniacze. Dostał mi się Altus V60 w kolorze szampańskim. Kolega miał kolumny takie 30W, drugi pożyczył Finezję i zrobiliśmy prawdziwego sylwetra 1985r., tak, że bezpiecznik we wzmacniaczu nie wytrzymał. Idąc tropem miniwieży, gdzieś tam dokupiłem tuner AS 211 (nowy). Nie muszę chyba wspominać, jakież było moje zdziewienie różnicą w kolorze paneli przednich. Szybka decyzja, Altus V60 i As211 poszły do komisu za 20 tys. zł sztuka (więc coś tam zarobiłem) i kupiłem używaną dużą Trawiatę i Fausta, również po 20 tys. zł za sztukę. Później dzięki pomocy kuzyna, za równe 5000 zł kupiłem nówkę M 7008, ale czarnego. Po roku udało się dokupić srebrny panel przedni i wreszcie miałem swoją prawdziwą wieżę. Po czasie doszedł jeszcze korektor FS 032, odstany w kolejce w Krakowie na ul. Bohaterów znanego radzickiego miasta. W sumie to stałem w kolejce dwa dni, tzn. pierszego dnia towar "rzucili do sklepu", a drugiego sprzedawali. Wieża już była, a kolumienki nie za bardzo, czasowo korzystałem z pożyczonych od brata ZG 30 C115. Jaki problem, "po znajomości" kupiłem kompletny zestaw głośników i zwrotnice do Altusów 110, instrukcja serwisowa do ręki, stolarz i wyszły lepiej niż we Wrześni, gdyż pudła zrobione były jako lustrzane odbicia. Najwięcej zabawy i trudności miałem z dokupieniem pierścieni ozdobnych. W końcu jakoś tam wyszło, grały super szczególnie pod korektorem, ot takie czasy - niskie i wysokie na max. Po rozpoczęciu pracy jakoś na początku lat 90, zakupiłem już prawie normalnie tj. bez kolejki SSL 0421. Ceny o ile pamiętam z kosmosu, najdroższy był WS i MDS po 4 mln. zł. Wieża przetrwała ze mną 27 lat, później było trochę Made in Japan. Na stare lata, jak pewnie większość kolegów, postanowiłem wrócić do młodzieńczych pasji. Dzięki pomocy kolegów z forum (m.in. Tytka, Klexmix) udało mi się złożyć, kupić, naprawić całą mini Diory, srebrną ZM7000, Toską 303 i 306, ponownie MDS 042 i ZG 30 C115. Na koniec najlepsze, chyba już robię za zgreda, ale kupiłem ponownie wzmacniacz Altus V60 w kolorze szampańskim i srebrny tuner AS 211, stoi i gra w szafce nocnej na pamiątką moich pierwszych zakupów.
Koniec tego przynudzania.
U mnie to wyglądało to mniej więcej tak. Pierwsze co pamiętam to radioodbiornik lampowy z gramofonem - Menuet. Trafił do nas tak mniej więcej w 1963 roku. Mało co z tamtych czasów pamiętam (chodziłem wtedy do przedszkola), ale wiem, że bez przerwy słuchałem singla Marino Marini - Marina. Moje (dużo) starsze siostry do tej pory mi to przypominają. Około roku 1966 rodzice zakupili telewizor Topaz-23. Przez następne 10 lat telewizor ten psuł się na potęgę. Do tego stopnia, że nawet raz się zapalił (cewka wysokiego napięcia - górna, jeśli dobrze pamiętam). Gdzieś około 1970 roku najstarsza siostra dostała od rodziców gramofon Luxton Maestro. Pamiętam jak pod drzwiami jej pokoju słuchałem pocztówek dźwiękowych z muzyką The Beatles i The Rolling Stones. W Grudniu 1971 roku mama zakupiła nam magnetofon ZRK (Grundig) ZK-145. Ten był już w moim posiadaniu. Na początek przegrywałem płyty, które posiadali znajomi moich sióstr. Nagrywanie odbywało się przez mikrofon, więc musieliśmy siedzieć cicho. Aczkolwiek na kilku nagraniach słychać było jak dzwonił telefon, czy druga siostra przez zapomnienie wchodziła do pokoju. W Maju 1972 roku dostałem radioodbiornik Ewa, który był wyposażony w gniazdko do nagrywania przez kabel no i miał UKF. Pamiętam, że jak po raz pierwszy słuchałem (i nagrywałem) muzykę z audycji Popołudnie z Młodością, gdzie była list przebojów Młodzieżowego Studia Rytm, to na pierwszym miejscu był Ringo Starr z piosenką Back Off Boogaloo. Potem odkryłem Program III i audycje Mini-Max. Nie jestem pewien na 100%, ale w tej pierwszej mojej audycji, Piotr Kaczkowski puszczał Deep Purple - Made in Japan. Od tego czasu Program III towarzyszył mi aż do wyjazdu z kraju. Latem 1975 roku dostałem magnetofon ZK-246. To już było coś. Trochę ponad pół roku później doszła do tego Elizabeth Hi-Fi, a krótko potem gramofon G-560F. Wtedy to mogłem wszystkim wokoło demonstrować co to takiego jest ten system stereo. Być może teraz brzmi to śmiesznie, ale wtedy znaczna większość społeczeństwa nie miała pojęcia co to jest stereo i z czym to się je. Ja miałem nagraną płytę The Who z utworem Pinball Wizard. Był to najlepszy utwór do demonstracji co to jest stereo. Wtedy też odkryłem, że nawet na takim gramofonie jak mój, płyty gramofonowe, czy jak to się wtedy mówiło "longpleje", brzmią dużo lepiej niż cokolwiek nagrane z radia. Gdzieś około roku 1977 regionalne rozgłośnie polskiego radia zaczęły nadawać tzw. eksperymentalny program stereofoniczny. Czasami nawet puszczali niezłe płyty. Pamiętam jak nagrałem sobie Jethro Tull - Thick As A Brick i Rick Wakeman - Journey To The Center Of The Earth. Zacząłem też kolekcjonować płyty i G-560f wydawał się za "słaby". Kupiłem więc gramofon G-601A. Pamiętam jaka duża była różnica w dźwięku z tego nowego gramofonu. Miał on wkładkę Shure-M44MB. Gdy na rynku pojawiła się Dama Pik (rok 1978) to sprzedałem ZK-246 i kupiłem Damę Pik. Rok później sprzedałem Elizabeth Hi-Fi i kupiłem zestaw Kleopatra. Dwa lata później przestawiłem się z taśm na kasety. Sprzedałem Damę Pik i kupiłem sobie magnetofon kasetowy Finezja 1. Zmieniłem też kolumny głośniowe na ZG-40C. Był to mój ostatni zakup sprzętu produkowany przez Unitrę. Jako, że studiowałem elektronikę, więc następny wzmacniacz zbudowałem sobie sam. W niczym się nie różnił od wzmacniaczy dostępnych na rynku (też używał 2N3055 w końcówce mocy), ale składał się z trzech części: przedwzmacniacza, stopnia mocy i korektora graficznego. Działał bardzo dobrze i mój kolega, który go "odziedziczył" używał go jeszcze przez następne 20 lat. Potem jeszcze zmieniłem gramofon na Sony PS-T1 (napęd bezpośredni) oraz magnetofon kasetowy Akai GX-F37 (z układem redukcji szumów Hi-Com). W międzyczasie założyłem rodzinę a w 1984 roku wyjechałem z Polski. Być może gdyby Unitra eksportowała sprzęt do Kanady, to z nostalgii bym coś kupił, ale nic z tego. Aczkolwiek jakieś pół roku temu ktoś próbował sprzedawać M-2405 na lokalnym portalu w Toronto, ale nie wiem czy sprzedał. Żeby ten magnetofon funkcjonował w Kanadzie (czy USA) to trzeba by zdrowo się przy nim "pobawić". Przerobienie go na 120V to pryszcz, ale zmiana silnika z 50Hz na 60Hz to już "insza inszość". Kolega Krecik by pewnie w godzinne wytoczył nową rolkę i byłoby po problemie. Pamiętam też jak pod koniec lat 90-tych w prasie polonijnej były ogłoszenia firmy sprzedającej kolumny głośnikowe Tonsil. Niestety, ale nie pamiętam jakie model wtedy oferowali. Obecnie mój sprzęt audio to mieszanina nowej i starej technologii. Do słuchania muzyki używam wzmacniaczy z końca lat 70-tych i 80-tych firm Yamaha, Onkyo, Pioneer i Akai. Jestem starej daty, więc głośniki muszą być duże (Cerwin Vega XLS-12). Gramofony to stara Yamaha YP-511 i najnowszy Technics SL-100C. Kaseciaki to Tandberg TCD-330, Akai GX-F37 i Akai GXC-760. Szpulowe to Teac SD-2300SD i Sony TC-766-2. Do tego dochodzi universal player Oppo.
Być może teraz brzmi to śmiesznie, ale wtedy znaczna większość społeczeństwa nie miała pojęcia co to jest stereo i z czym to się je.
A ja myślę, że tak jest nadal.
Pozdrawiam
Grzesiek
To prawda co powiedziałeś. Nie mają pojęcia o stereofonii i o ustawianiu korekcji dźwięku. Miałem kiedyś taką przygodę na Bohdanowicza w Warszawie.
Tyrałem wtedy w kablówce.
Klient miał bardzo dobry sprzęt Denona stereo i kolumny IQ7 jedna wstawiona w jeden róg koło szafki, druga gdzieś tam bokiem sobie stała. Zapytałem czemu ma tak dziwnie ustawione te kolumny?
Odpowiedział że i tak słychać stereo.
To zapytałem się czy mogę mu coś zaprezentować, oczywiście zgodził się.
Ustawiłem mu kolumny w ładnym trójkącie, pufę po środku żeby sobie usiadł.
Tonację ustawiłem po swojemu, na mój słuch. Włączyłem jego płytę Candy Dulfer.
Jak odezwał mu się saksofon przed nosem to prawie spadł z tej pufy.
Potem Roger Waters "Amused to Death",
słynny utwór "Too much rope".
Pan był bardzo zdziwiony że na początku utworu gość rąbie drzewo, a nie strzela z "armaty", A koń z dzwonkami wyjechał mu z lewej kolumny przejechał przez pokój i wjechał w prawo do korytarza.
Ale stereo to nie wszystko.
Kino domowe 5,1 wszystkie głośniki ustawione z przodu.
"Ale jakie efekty"!
:)
Grzesioj - ladna historia.
Ponieważ wyszło mi dużo tekstu to połączyłem 2 tematy w jeden.
https://unitraklub.pl/temat/31558?page=3#comment-136852
--..- -.-- -.-. .. . / .--- . ... - / .--. .. ..-.. -.- -. .