Moja (nasza) droga...
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
To może i ja wtrącę swoje trzy grosze. Jestem teraz na forum w "drugim życiu", pod nowym nickiem. Hasło do pierwszego konta zmieniłem i chyba źle zapisałem, a funkcja resetowania wysyła mi linka po kilkudziesięciu godzinach (!), w skutek czego pojawia się informacja o jego wygaśnięciu. Nic to, nie byłem jakimś bardzo aktywnym forumowiczem, wiele lat obserwowałem forum zanim się zarejestrowałem, mogę teraz pisać jako całkiem nowy użytkownik. Ale przez ten czas poznałem najbardziej aktywnych członków, którzy dzielą się wiedzą i służą pomocą a także są wybitnymi fachowcami w swojej specjalizacji. Szczególnie nisko kłaniam się kolegom: Klexmix, Krecik, Tytka, Rosjak a na pewno i od wielu innych czegoś się dowiedziałem i nauczyłem.
Natomiast zdarzają się takie wątki i posty, gdzie nieprecyzyjnie zadane pytanie albo po prostu dyletancko opisany problem spotyka się z mało przychylnym odzewem. Wprawdzie jak to mówią "złośliwość jest cechą ludzi inteligentnych", to czasem czytanie takiego rżnięcia głupa nie świadczy dobrze o autorze złośliwości.
Tak więc twórco wątku, zanim zaczniesz szukać źdźbła w oku bliźniego i pierwszy schylać się po kamień, może warto krytycznie spojrzeć w lustro własnych komentarzy?
Ja akurat lubię komentarze tego małego przekory.
Tak więc twórco wątku, zanim zaczniesz szukać źdźbła w oku bliźniego i pierwszy schylać się po kamień, może warto krytycznie spojrzeć w lustro własnych komentarzy?
Bravo Ty kciuk w górę idzie :)
Zauważyłem pewną manierę ,którą określam jako zniecierpliwienie tematem.
Coś co dla zawodowca w branży jest oczywiste,dla początkującego nie koniecznie.
Trafiają się użytkownicy,którzy nie potrafią włączyć amplitunera
Tak więc uważam,że pohukiwanie na takiego młodego człowieka nie powinno mieć miejsca.
Pełna zgoda, pod warunkiem, że zaangażowanie jest obustronne, a nie postawa roszczeniowa, typu 'forum jest po to by pomagać, zatem nie zrobię nic we własnym zakresie, by ułatwić rozwiązanie problemu'
A ostatnio dość często widzi się właśnie ten argument.
Przypominam, że temat jest o tym jak zaczynaliśmy edukację z dziedziny elektroniki, a nie o wylewaniu gorzkich żali.
Chciałem napisać trochę życiorysu, ale wyszły mi 3 str.
Nie znam się na elektronice, więc się nie dotykam. Po prostu tego nie rozumiem. Przepraszam za to. Umiem za to rozebrać, wyczyścić, nasmarować mechanizmy i potem poskładać je tak, aby działały. Było u mnie dużo sprzętu Unitry. Pracowałem przy "czyszczeniu" domów, mieszkań ze starych gratów i czasem coś wpadało w ręce. Pamiętacie. Pisałem o tym jako maxymilian, zanim mnie ktoś nie wykasował, ale nie pamiętam dokładnie jak to było. Wszystkie zostały wyczyszczone, naprawione sporym nakładem finansowym i teraz cieszą oczy i uszy moich znajomych z podobną pasją.
Niewiele piszę postów bo się nie znam na tematyce w nich zawartych. Odzywam się, kiedy mam coś konstruktywnego do powiedzenia. Cenię w Was spokój, pasję i chęć tłumaczenia, choć nie zawsze pytania są mądre i łatwe do ogarnięcia. Lubię tu być po prostu. Tu, na forum Unitry. Też mam sentyment do naszej marki i nie jest tak, że nie posiadam sprzętu, bo mam cały czas ssl032 i diory Zgc120-8-903 od Damiana. Ostatnio padł mi mds432 i chwilowo zastąpiłem go zrk9108, więc zakupy sprzętu też robię.
Oj... odszedłem od tematu. Podsumowując...
Nie znam się, ale lubię Was.
Pozdrawiam wszystkich.
Przypominam, że temat jest o tym jak zaczynaliśmy edukację z dziedziny elektroniki, a nie o wylewaniu gorzkich żali.
Temat, jakich wiele. Miał być o czym innym, wyszło jak zwykle, czyli śmietnik. Przykro mi.
Pozdrawiam
Grzesiek
To i ja powiem jak zaczęły się moje przygody z lutownicą.
Może nie z takim rozmachem jak u was bo nie zajmuje się serwisowaniem sprzętu,
Skończyłem geologię z kierunkiem hydrogeologia i mam swój udział przy budowie warszawskiego metra.
Moja przygoda z lutownicą (chyba piąta klasa szkoły podstawowej) zaczęła się od radyjka przenośnego Asia ze słuchaweczką i magnetofonu reporterskiego Thomson z mikrofonem Unitry. Oczywiście słuchaweczki i mikrofonu używałem do nagrywania piosenek z radia. Trójki słuchałem od kiedy pamiętam...
Pierwszą kasetę zakupiłem w komisie z zamiarem zagrania, ale okazało się że nagrany jazz przypadł mi do gustu i zasuwałem 2 km. po następną.
W czasie jazdy rowerem słuchawka wypadła z ucha i urwała się od drucików.
To była tragedia, bo jak tu nagrać po powrocie muzykę z radia?
Oczywiście wetknąłem druciki tam gdzie się wkładało wtyczkę od mikrofonu i Eureka! Zadziałało jak trzeba. Tak nagrałem pierwsze nagrania Jarrea i Depeche Mode.
Na drugi dzień wycieczka z babcią do serwisu RTV.
Pan w serwisie wysłuchał mojej opowieści, posadził mnie za biurkiem dał do ręki lutownicę kilka starych elementów do nauki lutowania.
Potem dostałem wtyk słuchawkowy, wtyczkę DIN, kawałek kabelka i sam sobie zrobiłem potrzebny przewód do nagrywania z radia. Magnetofonik podłączałem do radia mojej babci "Aida 32" z gramofonem. Dźwięk był zaje....ty!
Kilka płyt z końca lat 70 jeszcze mam w szafie. Z pocztowek dzwiekowych został mi Rumcajs oraz Lajkonik i hejnał z Krakowa.
Następnym ruchem z lutownicą było pominięcie regulacji głośności w głośniku z radiowęzła.
Głośnik oczywiście miałem w domu.
Podłączony był do magnetofonu reporterskiego Thomson bo inaczej przy nagrywaniu nie było słychać dźwięku. Mieliśmy OTV Opal 2 , potem Neptun chyba 424 ,a następnie Grundiga 25 cali, kolor z pilotem na kablu.
Moja matka chrzestna, która była sąsiadką moich dziadków miała talent do psucia kabli elektrycznych. Naprawiony przez nią kabel od lampki nocnej wywalił korki w całym bloku.
Zacząłem zajmować się naprawą kabelka do lampki i przedłużaczy w których w domu miała dużo, bo co się któryś zepsuł to kupowała nowy.
Jej dzieciaki miały fajne słuchawki na czarnym pałąku ciemno pomarańczowe wafle.
Oczywiście Tonsil.
Jak to nastolatek też chciałem mieć słuchawki. Od ojca kolegi (o nim jeszcze będzie), który pracował przy serwisie central telefonicznych dostałem słuchawki wygłuszające i dwa głośniki do słuchawek telefonicznych.
Wiertarka, lutownica, klej dwuskładnikowy, wata, kabelek telefoniczny i już miałem słuchawki stereo.
Mój pierwszy "Walkman" to magnetofon kasetowy w plecaku i wygłuszające słuchawki na uszach. :) Jak padł Thomson to od znanego już pana z servisu zakupiłem Grundiga z radiem z zielonymi napisami na skali.
I nagrywanie stało się prostsze.
W międzyczasie w składnicy harcerskiej zacząłem kupować zestawy do samodzielnego montażu. W skład zestawu wchodziły części elektroniczne potrzebne do zmontowania układu, schemat i trochę kabelków.
Robiliśmy z kolegą różne pierdoły. Najbardziej użyteczną rzeczą z tego był czujnik poziomu wody zamontowany w babcinej "Frani", sygnał syren alarmowych zamontowany w rowerze zamiast dzwonka, migające kierunkowskazy również zamontowane w rowerze.
Do tej pory mam przy drzwiach zmontowany w siódmej klasie szkoły podstawowej dzwonek (taki: "cip cip cip cip cip cip" :) ).
Któregoś razu po powrocie ze szkoły zastałem babcię w słuchaweczkach na uszach i małym pudełkiem leżącym na stoliku. Tak, dobrze się domyślacie. To był Walkman Sony, a w środku Kombi - Nowy Rozdział. To był szał!
To babcia zaciągnęła mnie na "Star Wars".
Gdy na rynku pojawił się aparat telefoniczny "Bratek" (oczywiście miałem takowy czerwony) z elektronicznym dzwonkiem dostałem od ojca kolegi schemat takiego dzwonka i instrukcję montażu w aparatach telefonicznych zamiast tradycyjnych dzwonków. Zrobiłem tego kilkanaście sztuk.
Mimo że w domu się nie przelewało to na sprzęt zawsze się znalazły "drobniaki".
Wycieczka do Berlina z dziadkami zakończyła się zakupem Grundiga stereo identycznego z rms451. Niestety nie "łapał" wszystkich stacji. Tu z pomocą przyszedł znaleziony na śmietniku tuner "Made in DDR" z pamięcią 3 stacji. Jedyny sprzęt który znalazłem na śmietniku! Naciągnąłem babcię na gramofon GWS123 z głośnikami. Zgrywając na kasetę płytę Oddziału Zamkniętego przez przypadek odkryłem że z magnetofonu słychać dźwięk wzmacniany przez Artura.
Tuner miał wejście na magnetofon i wyjście na wzmacniacz. Podłączałem do Artura i mogłem na głośnikach słuchać radia i kaset. W tym czasie nauka w kierunku Geologia. Radiomagnetofon troszkę zaczął szwankować. Zima to była...
Oddany do serwisu nie wrócił już do mnie. Pan z serwisu poinformował mnie że mieli awarię kaloryferów i mój sprzęt został zalany... :/
Na szczęście zwrócono mi za niego kasę.
Chciałem sobie kupić jakiś rms, ale babcia powiedziała żebym sobie dorobił trochę pieniędzy i jeszcze trochę mi dołoży do czegoś lepszego. Marzył mi się podwójny kaseciak, ale nie mogłem dostać. Kupiłem K8018 ITC z Dolby!
Miał dolby! To była mniej więcej połowa lat 80tych. Drugi zakupiony w komisie deck miał wymienioną głowicę przykręconą na maxa więc nie grał jak trzeba.
Ojciec przytargał dla mnie WS304s ze wskaźnikami i kolumny .
W 1989 poznałem obecną żonę. W prezencie ślubnym kilka lat przed faktem, dostała kasę za którą kupiliśmy amplituner 9100 i deck 9108. Sprzęt był tani, wystawiony jako "odrzut z exportu".
Deck trafił prosto do serwisu bo nie otwierała się kieszeń. Wycieczka do Wrześni po zestawy głośnikowe zakończyły się zakupem ZgC-50-8-44.
W jednej kolumnie nie grał wysoko-tonowy, a w drugiej średnio-tonowy.
W serwisie na Targowej technik podłączył kabelek do średniotonowca, a kopułki wymienił mi w obu żeby były takie same. Zakupiłem pierwsze płyty CD z maxi singlami Depeche Mode, a dopiero potem pierwszy odtwarzacz CD HCM Royal.
Ukradli mi go razem z jednym deckiem i tunerem z DDR. Reszta sprzętu została. Wtedy zakupiłem CD360 Eltry. To był chyba 1992 r.
Gra do dziś u mojej przyjaciółki.
Dla narzeczonej zakupiłem w Rawiczu walkmana Sony - radyjko. Pierwsze słuchawki do uszne. Pojawiły się też słuchawki Tonsilu
w połowie lat 90tych w DT "Junior" usłyszałem w Dolby pro logic "The Art of noise". I zchorowałęm na dżwięk w tym systemie.
Sprzęt 91XX odsprzedałem maniakowi Unitry. Miał mnóstwo sprzętów TYCH marek...
Zakupiony sprzęt to Marantz SR74 Dolby Pro-Logic, deck Sd555. Długo grał z Eltrą wymienioną na dvd Yamaha 510.
Po prywatyzacji przestałem pracować w zawodzie i zająłem się ze wspomnianym wcześniej kolegą, który skończył szkołę elektrotechniczną na ul.Kopernika zaczęliśmy montować autoalarmy, domofony, systemy alarmowe w domkach jednorodzinnych i elektrykę.
Oczywiście ukończyłem odpowiednie kursy żeby móc robić elektrykę 220 V.
Już od szkoły podstawowej interesowało mnie dlaczego różne głośnik,i zestawy głośnikowe, sprzęty grają inaczej (też czytałem "młodego technika", "Od radio do audio" czy coś w tym stylu), a ponieważ lubiłem chodzić do teatru i na koncerty muzyki zwanej "poważną", szukałem najlepszego brzmienia dla siebie. Znalazłem pracę w euro RTV na dziale sprzedaży sprzętu grającego i telewizorów.
Następnie praca w telewizji kablowej jako monter, a potem również serwis instalacji internetowych, również dla firm.
Był w tym montaż serwerowni i całej instalacji internetowej.
Moja zabawa z lutownicą w tym okresie polegała na robieniu różnej maści kabelków, przejściówek typu: euro - mini jack, chinch - euro czy din na wszystko inne. Najwięcej chyba zrobiłem ze scart na 2 x cinch bo w sklepach euro dostępne były, ale sygnał szedł z 3x czincz na euro Za czasów monofonicznych gramofonów robiłem rozgałęźniki żeby gramofon czy inny magnetofon grał na dwie kolumny, Naprawa pourywanych kabelków do słuchawek jak jeszcze były rozbieralne również tych do telefonów komórkowych.
Wymieniałem też uszkodzone głośniki w kolumnach, wymieniałem kabelki, kondensatory i tym podobne pierdoły. Serwisem nie zajmowałem się nigdy.
Teraz poza dłubaniem w SP, doradzam ludziom sprzęt grający, konfiguruję go w ich domach (również Multiroom) robię odpowiedniej długości kabelki ( tzw. audiofilskie też) na zmówienie i wedle potrzeby. Ostatnio Udało mi się też na kilku rowerach moich znajomych, zamontować dodatkowe oświetlenie dzienne na panelikach słonecznych.
Jakoś na początku XXI stulecia zakupiłem obecny sprzęt Marantz SR8001, SACD 7001 a później kolumny Spark3.
Przewinął sie też Arcam.
Teraz już wiecie dlaczego najwięcej moich wpisów dotyczy kaset i płyt.
Po prostu jestem Melomanem!
Na foto mój pierwsyz miernik.
inne fotki:
https://unitraklub.pl/temat/24491?page=0%2C1
A może szanowne starostwo włączy w końcu "kciuk w dół"?
To trochę wam powie co szanowne forum o was sądzi...