MK232 i pochodne
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Hamulec prawego talerzyka za mocno dociska.
Hamulec nie, sprawdziłem. Nie bardzo chyba (nawet przy mocnym dogięciu) ten drucik stykający się z odwijającym talerzykiem mógłby go zbytnio hamować.
A problem rozwiązany, zdobyłem inną nową rolkę dociskową i po wymianie wszystko hula bez opisywanych problemów. Poprzednia rolka ładna, nie popękana, tez i nieużywana właściwie, toteż założyłem w ciemno, że nie może być źródłem opisywanych dolegliwości. I to był błąd, bo guma mocno w niej jednak stwardniała, dopiero gdy porównałem z tą drugą zdobytą rolką odczułem wyraźną różnicę.
Ja takie rolki dociskowe, o ile nie są wyrobione, jajowate lub spękane, "regeneruję" papierem ściernym :) .
Gradacja ok. 400 , podczas pracy leciutko, ze stała siłą dociskam papier do roki ( jak w tokarce ). Papier zdziera twardą powłoke z kółka/rolki dociskowej.
Po odsłonieciu gumy, która jest już przyczepna, kółko dociska/przesuwa prawidłowo zwykle taśmę do idlera.
W przypadku twardej gumy na rolce tasma się po prostu niekontrolowanie wyślizguję z pod niej. Efekty spowalniania i kołysania dźwięku są mocno słyszalne, aż do zatrzymania przewijania kasety włacznie :( .
To mój sposób w jaki sobei radzę ze starymi rolkami :) .
Te magnetofony mają ogólnie różne problemy, mój MK232 P z ostatniej serii gdzieś do połowy kasety(to zależy też od kaset)nie ma siły przewijać w tył bo ta gumowa rolka w środku która napędza zębatkę przesuwu w tył jest zbyt twarda i przewija bardzo wolno, a nawet hamuje silnik. A z rolką od taśmy też miałem problem i kiedy wymieniłem ją wszystko wróciło do normy.
A silniki w tych magnetofonach są niezniszczalne, w moim oryginalny silnik bardzo dobrze działa, tylko czasami tak zaczyna pukać. Ten plastik, lub karton co się wkłada miedzy start a sanki to nawet nie chodzi o głowice, tylko o rolke dociskowa ktora nie dociska taśmy, lub za slabo dociska i tasma za wolno lub za szybko idzie. Mój jeszcze na kasetach 90 pod koniec już hamuje, ale kiedyś musze kupic jakiegos grata i naprawić mojego, bo bardzo go lubię. W wiekszosci po latach trzeba tez wymieniac rolki dociskowe tasmy, bo spowalnia.
A silniki w tych magnetofonach są niezniszczalne, w moim oryginalny silnik bardzo dobrze działa, tylko czasami tak zaczyna pukać. Ten plastik, lub karton co się wkłada miedzy start a sanki to nawet nie chodzi o głowice, tylko o rolke dociskowa ktora nie dociska taśmy, lub za slabo dociska i tasma za wolno lub za szybko idzie. Mój jeszcze na kasetach 90 pod koniec już hamuje, ale kiedyś musze kupic jakiegos grata i naprawić mojego, bo bardzo go lubię. W wiekszosci po latach trzeba tez wymieniac rolki dociskowe tasmy, bo spowalnia.
Pozwolę się nie zgodzić z całością zacytowanego fragmentu. Silniki w tych magnetofonach były kiepskie, szczególnie późniejszej produkcji. Te pierwsze, importowane były OK. Nie wiem jaki plastik czy karton wkłada si,e pomiędzy sanki a klawisz odtwarzania, tam powinna być metalowa rolka tak jak i cztery pomiędzy korpusem i sankami. Mechanizm jest prosty i byłby niezawodny gdyby nie fatalnej trwałości koła zębate wykonane z jakiegoś miękkiego plastiku a'la silikon. Po latach sypią sie z samego wieku. Co ciekawe posiadam oryginalny radiomagnetofon Grundiga z początku lat 70tych na tym mechanizmie i wszystko jest OK. Recepta na właściwe działanie mechaniki jest prosta: koła zębate we właściwym stanie technicznym, pasek gumowy niestwardniały i nie nazbyt luźny jak również nie za mały, silnik we właściwym stanie (najlepiej wymienić na jakiś dalekowschodni) Czyste bieżnie elemntów ciernych, kół pasowych, czysta i elestyczna rolka dociskowa oraz gumowa bieżnia kółka pośredniczącego. Oczywiście bez przeróbek typu mocniejsze sprężyny, plastki pod klawiszami itp.
Jak klawisz startu się zetrzę to się wkłada cienki kawałek plastiku lub papieru, aby rolka i głowice dobrze dociskały do taśmy. Mój silnik jest z 87 roku i jak dotąd dobrze się sprawuje.
Jak klawisz startu się zetrzę to się wkłada cienki kawałek plastiku lub papieru, aby rolka i głowice dobrze dociskały do taśmy. Mój silnik jest z 87 roku i jak dotąd dobrze się sprawuje. Jedyne co w moim egzemplarzu nie domaga, to to, że jacys dziwni ludzie co chwilę chyba odkrecali przednia ściankę, i teraz skręcili na jakiś papier, ale ogólnie trzyma.
Tak czytam Twoje posty i odnoszę wrażenie że ten Twój niezawodny magnetofon działa tylko dzięki wkładkom papierowym.. tu papier, tam papier ;) Raczej to nie świadczy o niezniszczalności tego sprzętu. Poza tym każdy inaczej użytkowuje swój sprzęt. U Ciebie może tylko on stoi i ładnie wygląda ( dzięki papierkom) a inny będzie go tłukł każdego dania.. więc jak się to ma do obiektywnej oceny trwałości sprzętu ?
Nie zapominaj, że ten magnetofon ma 33 lata i do tej pory używam go na codzień i jak na razie dobrze się sprawuje. Wczoraj mu jeszcze rozebrałem, nasmarowałem i złożyłem na nowo mechanikę(okazało się, że brakuje dwóch rolek pod sankami, ale nie miałem żadnego grundiga na części, więc na razie tak zostało, oczywiście w miare możliwości uzupełnie te braki)i narazie działa jak ma działać bez papierków. Ma tylko problem z kasetami z bazaru, pokroju "maxoll", "tkd" lub "absf", które idą za wolno, ale one stawiają taki opór, że nawet trudno je przewijać. I nie stoi na półce tylko codziennie go używam do słuchania kaset i działa dobrze, po regulacji obrotów silnika i nasmarowaniu mechaniki ładnie odtwarza. A to nie ja skreciłem front na papier, tylko poprzedni właściciel.
Pozdrawiam
Oczywiście bez przeróbek typu mocniejsze sprężyny, plastki pod klawiszami itp.
Pod tym klawiszem jest ta rolka, tylko po prostu od intensywnego używania grundika na co dzień klawisz się wytarł i nie dosuwa rolki dociskowej do bolca koła zamachowego i kaseta za wolno idzie i trzeba włożyć cienki kawałek plastiku między sanki a klawisz, a sprężyny wymieniłem na nowe, ale takie same, bo stare się wyciągneły i nie trzymały jak należy. Narazie działa tylko muszę dołożyć dwie te metalowe rolki pod sanki, bo zostały tylko dwie, bo poprzedni właściciel magnetofonu zgubił pozostałe przy naprawie.
Pozdrawiam
Witam wszystkich.
Jest problem... Zdobyłem nowy egzemplarz MK 433 wraz z pudełkiem, papierami itp. z byłych zasobów szkolnych. No może przepuścił ze 2-3 razy kasetę (najpewniej do zapisu/wgrania danych) i od początku lat 90tych przeleżał zapomniany w składziku.
Wymieniłem zębatki na te czerwone z odlewu z allegro, bo fabryczne już po kilkunastu sekundach odtwarzania kasety traciły ząbki. Pasek również nowy, a cały mechanizm zakonserwowany i przeczyszczony gdzie trzeba.
Przy pierwszym odpaleniu kasety po latach czuć było, że zbyt wolno odtwarza, więc skorygowałem potencjometrem w silniku przez ten otworek od spodu obudowy.
Super... od początku kasety ładnie wszystko gra i tak mniej więcej do połowy. Wówczas zwróciło moją uwagę, że odtwarzanie chyba lekko zwolniło względem początku taśmy. Faktycznie, porównałem z długością tego samego utworu w wersji cyfrowej, no i MK 433 gubił gdzieś 2-4 sekundy przy takim 3-4 minutowym utworze.
Jednak dalej już było gorzej i finalnie końcówka kasety jest już mocno spowolniona a dodatkowo słychać znaczące falowanie/kołysanie dźwięku. I tak jest na każdej kasecie a im dłuższa tym bardziej wszystkie etapy opisane powyżej dają się we znaki.
Macie pomysły od czego tu zacząć?
Aaa i jeszcze taka prośba, mechanicznie i estetycznie działam bez większych problemów. Natomiast jeśli chodzi o elektronikę to będę prosił o cierpliwość bo jakiś mega biegły nie jestem... :)
Kiedyś pamiętam, że w Condorze kumpla miałem taki sam problem jak wyżej opisany i oddałem mu bez rozwiązania go :/