Porównanie naszych gramofonów
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ja używam WG-500 Stereo. Nowa wkładka, nowa igła, nacisk mam ustawiony na 6,2g. Nie powiem żeby to było LO-FI, gra ładnie i czysto, tylko że słucham na nim LP, a nie pocztówek. Często również wykorzystuję jego zmieniarkę. Tylko, że moje płyty nie są ani cenne, ani w idealnym stanie. W większości na pewno używane na piezo.
Z gramofonów z wkładką magnetyczną mam jeden- radiolę ZRK Aida 3201 z wczesnych lat 60, więc to raczej nie będzie lepsze rozwiązanie.
Ciekawi mnie jak przedstawiają się krajowe gramofony krystaliczne w porównaniu do zagranicznych, chociaż wiem, że to klasa popularna, a nie HI-FI. Ja nie miałem do czynienia z niczym zagranicznym w tej klasie.
Myślę, że nasz sprzęt z piezo, porównując z tym zachodnim prezentował się bardziej porównywalnie, niż ten z wkładką magnetyczną.
Dziękuję.
Ech to oczywiśte im mniej zaawansowany sprzęt porównujemy tym mniejsze róznice zwykle sa :) .
WFM - ka niewiele rózniła się od DKW, ale WSK od MZ-tki już wyraźnie :( .
Ech to oczywiśte im mniej zaawansowany sprzęt porównujemy tym mniejsze róznice zwykle sa :) .
WFM - ka niewiele rózniła się od DKW, ale WSK od MZ-tki już wyraźnie :( .
Mz wcale nie jest bardziej zaawansowana np od WSK 175 , jest poprostu lepiej wykonana. To samo tyczy się gramofonów.
Ale porównałem nasz Emanuel z jakimś tam P 1929 grają podobnie jednak wykonanie Emanuela rozkłada ten niemiecki na łopatki.
Niestety u nas jakość wykonania to największy problem. Jak trafi się dobry egzemplarz to działa całe lata, a jak nie to...
Chyba wszyscy znamy opowiadania jak awaryjne były Syreny, ale znam ludzi, którzy jeździli jednym egzemplarzem po 20 lat i nie sprawiały problemu. Tak samo jest z elektroniką, niektóre egzemplarze sprawiają problemy od nowości, a niektóre działają od dziesiątek lat bez większych ingerencji.
A co do motocykli, to były całkiem udane projekty. Komar mr232 był sprzedawany w Holandii. Trochę Junaków wyeksportowaliśmy do USA, gdzie w jakiejś gazecie na ich temat zostało napisane, że "można go zrzucić z klifu, a uszkodzeniu ulegną co najwyżej skały na dole". SHL m11 chętnie kupowali Francuzi, w dodatku licencję na nią sprzedaliśmy do Indii, gdzie pod nazwą Rajdoot była produkowana do 2005 roku.
http://motocykle.svasti.org/index.html?strona=http://motocykle.s...
Kiedyś miałem m-10 bardzo fajnie się nim jeździło a ten dźwięk silnika ?mz i jawy w porównaniu do Junak to nieudane motocykle i chodzi mi o te z lat 80.
Proszę Państwa - zapomnieliśmy o najważniejszym parametrze tj. przydźwięku sieciowym - tutaj niestety w polskich gramofonach było bardzo słabo - pole magnetyczne transformatora , zasilacza , silnika -- zbierała wkładka - proste doświadczenie - porównać poziom przydźwięku w różnych położeniach ramienia .Strasznie mnie denerwuje przydźwięk - po jego poziomie poznać dobry gramofon . Im mniejszy tym lepszy - ale umówmy się nie powinno go w ogóle słychać tak jak jak pracy silnika .. Dlatego dobre gramofony mają oddzielne zasilacze i silniki poza płytą talerza i ramienia lub napęd bezpaskowy.
Niestety u nas jakość wykonania to największy problem. Jak trafi się dobry egzemplarz to działa całe lata
No to warto wspomnieć, że w każdej dziedzinie za PRL-u
były TRZY warianty wykonania
1. Na (zgniły) zachód.
2. Do krajów bratnich.
3. Na rynek wewnętrzny.
Piwa też to dotyczyło - niestety.
HiFi to jeden wymiar słuchania muzyki ten na najwyższym poziomie.
LoFi to drugi wymiar, podobnie jak Lomografia w fotografii, gdzie korzysta się z bardzo prostych aparatów fotograficznych, często tak zwanych zabawek, toy camera, w celu uzyskania niewyraźnych, z dużą winietą i błędami zdjęć na kliszy. Daje to bardzo klimatyczne zdjęcia, nie do uzyskania żadnymi programami komputerowymi.
Podobnie ma się rzecz z Bambino i pocztówkami dźwiękowymi. Dźwięk jest niskich lotów, ale miło się tego słucha ze względu na niepowtarzalny klimat lampowego wzmacniacza, zapachu rozgrzanej lampy w wiekowej walizce, brum głośnika, trzasków będących integralną częścią muzyki i archaicznego nośnika czyli pocztówki dźwiękowej.
Zabrać ze sobą takie Bambino, odpalić gdzieś, i części ludzi tych wrażliwych na muzykę, opadnie szczęka.
Bambino to kawał historii polskiej fonografii, ile to przyjęć, prywatek, zabaw i podrywów udało się dzięki temu urządzeniu i magii pocztówek dźwiękowych.
Zauważyłem jeszcze jedną rzecz! Współczesne mp3 puszczone z komórki bezpośrednio lub na jakiś głośniczek brzmi całkiem wyraźnie, czysto, ostro. Można powiedzieć idealnie, jak hifi. Ale podłączmy to samo (np. komórkę kabelkiem jack -rca z tylu wzmacniacza pod wejście AUX) pod duży solidny zestaw stereo klasy HiFi, to tego nie da się słuchać. Dźwięk staje się zamulony, cichy, bez przestrzeni, wigoru, basu, sceny. Jest to po prostu koszmar. Bambino nawet ten z pocztówki dźwiękowej wygrywa z takim mp3 „powiększonym” do tak dużych rozmiarów przez duży zestaw audio i to zdecydowanie.