M 3002 SD / M 4201 SD "Impreza"
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Widzę Andrzej że u Ciebie nie ma miejsca na półśrodki ;) Albo coś jest idealne, albo tego nie ma.. Nie wiem zatem czemu dziwisz się, że Wasze projekty trafiały do kosza :)) Pamiętając realia PRL-u, komu chciało by się robić coś takiego poza garstką zapaleńców Twojego pokroju :) Gro ludzi przychodziła do pracy i patrzyła od razu na zegar, śledząc wskazówki odmierzające czas do fajrantu :))
Dziś dużo się nie zmieniło. Sporo ludzi ma nadal takie podejście.Gro ludzi przychodziła do pracy i patrzyła od razu na zegar, śledząc wskazówki odmierzające czas do fajrantu :))
Widzę Andrzej że u Ciebie nie ma miejsca na półśrodki ;) Albo coś jest idealne, albo tego nie ma..
Trafiłeś w sedno rzeczy.
W szczytnych pierwotnych założeniach (tzn. powiedzmy umownie od czasów wynalezienia maszyn parowych Newcomena i Watta) cała technika miała służyć podniesieniu standardów życia człowieka i zmniejszenia jego licznych dyskomfortów. Z czasem jednak te szczytne humanistyczne zamierzenia uległy dewaluacji, zeszły na dalszy plan a na czoło wysunęła się sama technika. To wskutek ogromu trudności i problemów, jakie ze sobą przyniosła. Tego na starcie nikt nie przewidział. Dziś znaczną część czasu naszego życia pożera borykanie się z technicznymi problemami stwarzanymi przez zbuntowane urządzenia codziennego użytku, które w założeniu ten czas miały oszczędzać...
Wyjście z tej paranoi jest dość oczywiste: każde urządzenie powinno mieć jak największą żywotność i niezawodność.
Prawda, jakie to proste ?
Takie urządzenie wymaga szlachetniejszych materiałów i więcej pracy przy jego powstawaniu. Będzie niby droższe od mniej żywotnego i bardziej zawodnego... POZORNIE DROŻSZE !!!
Ludzie, nie kupujcie chińskiej tandety, w całkowitym obrachunku wydacie na to dużo więcej, niż na przyzwoitej jakości wyrób! A ceny nerwów i stresu nikt nie potrafi określić, ale widać ją w aptekach.
Na moją "chorobę", że albo robię najlepiej jak potrafię, albo nie robię wcale nie szukam lekarstwa. Jeżeli okazuje się, że to "potrafienie" jest zadowalające w świetle powyższego wywodu, to mogę próbować wyrzeźbić coś użytecznego ludziom.
Nie wiem zatem czemu dziwisz się, że Wasze projekty trafiały do kosza :)) Pamiętając realia PRL-u, komu chciało by się robić coś takiego poza garstką zapaleńców Twojego pokroju :) Gro ludzi przychodziła do pracy i patrzyła od razu na zegar, śledząc wskazówki odmierzające czas do fajrantu :))
Tak, wtedy trafiły do kosza. Wczoraj przypomniałem sobie w trakcie pracy nad silnikami, że w dokumentacji podsuniętej Kasprzakowi hamulce zasadnicze Imprezy celowo nie były dostatecznie omówione. To powinno być natychmiast zauważone i oprotestowane... gdyby ktoś się w to wczytał. Widać nie było nikogo takiego, a na pewno byli tacy, którzy ten czas do fajrantu chcieli spędzić bez ryzyka i zawracania im doopy. Zwłaszcza czymś, co mogło okazać się dla nich za trudne.
Gro ludzi przychodziła do pracy i patrzyła od razu na zegar, śledząc wskazówki odmierzające czas do fajrantu :))
Dziś dużo się nie zmieniło. Sporo ludzi ma nadal takie podejście.
Powiedziałbym, że nawet większość. I jakoś nie dostrzegają oni związku pomiędzy taką postawą a "chorymi cenami sprzętu na Allegro".
Dajcie coś od siebie innym, to żadna cena nie będzie taka straszna.
@Krecik:
Dużo jest na temat silników w tym temacie. W związku z tym mam pytanko trochę poboczne, ale związane z silnikami. Zawsze mnie to zastanawiało dlaczego silniki magnetofonów począwszy od ZK120 skończywszy na Opusach tak potwornie się nagrzewały, dosłownie parzą po kilkudziesięciu minutach pracy.
Wiesz coś na ten temat?
każde urządzenie powinno mieć jak największą żywotność i niezawodność.
Prawda, jakie to proste ?
Teoretycznie prawda, praktycznie nieprawda.
Mercedes tzw. beczka z jego jakością wykonania, czego przykładem niech będzie informacja w instrukcji: "olej w tylnym moscie można ( czyli nie ma potrzeby ) wymienić po pierwszym milionie km !!!! , o mało nie doprowadziło do bankructwa mercedesa w latach 80 tych.
Nie mogli zarabiać dodatkowo na serwisie i częściach zamiennych.
Konkurencja dużo gorsza zarabiała dodatkowo na tym i.... obniżyła cenę sprzedaży samych aut. W konsekwencji sprzedawała ich więcej. Pętla więc zaczęła sie zaciskac na mesiu :( .
Dodatkowo wylansowano pęd pogoni za nowościami i 5-7 letni samochód to rupieć i wstyd takim jeżdzić :( . Telefon starszy niż 2 lata to obciach u nastolatków :( .
Po co więc produkowac telefony działające 10 lat ??? Tak popadła w problemy Nokia :( .
Więcej przykładow nie będę podawał, bo chyba wiecie o co mi chodzi i jak działa tzw. "wynik finansowy firm" . Pisze się często, że "księgowi obcieli jakość sprzetu". No właśnie dlatego obcięli, bo inaczej super jakościowy i droższy produkt doprowadził by do bankructwa firmy w jakich pracują ;) .
Takie są reguły rynku .
Jedynym wyjątkiem sa tzw. produkty luksusowe !!! lub niszowe, ale one wymagają INNYCH założeń na samym początku wyznaczania tzw. grupy docelowej.
Jak sądzę tak "zaplanowany" został np. koncert. Nie miał być dla przeciętnego Kowalskiego w PRL tylko dla teatrów, czy Domów Kultury, które dotowane ze skarbu państwa mogły za niego zapłacić kilka razy wiecej niż za nową arię czy opusa.
Impreza więc "nie była potrzebna", bo dla teatrów był koncert a tzw. Kowalskiego ledwie było stać na arię po wielu miesiącach głodowania, aby na nią odłożyć.
Jak więc miała być plasowana cenowo Impreza i dla kogo miała być ??
@Krecik:
Dużo jest na temat silników w tym temacie. W związku z tym mam pytanko trochę poboczne, ale związane z silnikami. Zawsze mnie to zastanawiało dlaczego silniki magnetofonów począwszy od ZK120 skończywszy na Opusach tak potwornie się nagrzewały, dosłownie parzą po kilkudziesięciu minutach pracy.
Wiesz coś na ten temat?
Teraz dużo jest na temat silników, bo akurat są na warsztacie. Tak pewnie będzie z każdym podzespołem Imprezy.
Silniki, o których nagrzewanie pytasz to silniki asynchroniczne klatkowe z indukcyjnym przesuwnikiem fazy w postaci zwojów zwartych na rdzeniu stojana, geometrycznie przesuniętych względem osi głównego strumienia wzbudzenia generowanego przez uzwojenie załączone wprost do sieci ~~220/230V.
Zajrzyj do tego silnika, nie trzeba go rozbierać, wszystko jest niemal na wierzchu. Zobaczysz tam na rdzeniu tuż przy wirniku po dwa zwoje grubego drutu miedzianego po obu jego stronach, jeden większy, drugi mniejszy, zwarte są na amen poprzez zespawanie końców. To właśnie jest przesuwnik fazy, który opóźniając narastanie i opadanie (w takt sinusa sieci) części strumienia głównego polem od własnego prądu (zwarciowego jakby nie patrzeć...) powoduje powstanie pola niby-wirującego. Gdyby nie działanie przesuwnika, zwanego też czasem nieściśle fazą rozruchową, pole od strumienia głównego byłoby jedynie pulsujące i wirnik nie ruszyłby ruchem obrotowym, a jedynie drgał by zgodnie z pulsacją tego pola.
Prąd płynący przez te zwarte zwoje przesuwnika to grubo ponad 100 amperów, nic więc dziwnego, że się one dziko grzeją. Prawie całe to ciepło oddają do rdzenia, więc i on jest gorący.
Silnik taki ma nędzną sprawność, zaledwie kilka procent. Ale jest prosty w budowie, dość tani i bardzo niezawodny, pracuje niemal bezgłośnie. Mocno drga przy pracy z częstotliwością sieci i stąd konieczność osadzenia go w magnetofonie na amortyzatorach gumowych.
Które zresztą od tego gorąca zmieniają się z czasem w plastelinę...
[quote=staszek66;23673.89545;10444][quote=Krecik;23673.89527;17433] każde urządzenie powinno mieć jak największą żywotność i niezawodność.
Prawda, jakie to proste ?
[/quote]
Teoretycznie prawda, praktycznie nieprawda.
Mercedes tzw. beczka z jego jakością wykonania, czego przykładem niech będzie informacja w instrukcji: "olej w tylnym moscie można ( czyli nie ma potrzeby ) wymienić po pierwszym milionie km !!!! , o mało nie doprowadziło do bankructwa mercedesa w latach 80 tych.
Nie mogli zarabiać dodatkowo na serwisie i częściach zamiennych.
Konkurencja dużo gorsza zarabiała dodatkowo na tym i.... obniżyła cenę sprzedaży samych aut. W konsekwencji sprzedawała ich więcej. Pętla więc zaczęła sie zaciskac na mesiu :( .
Dodatkowo wylansowano pęd pogoni za nowościami i 5-7 letni samochód to rupieć i wstyd takim jeżdzić :( . Telefon starszy niż 2 lata to obciach u nastolatków :( .
Po co więc produkowac telefony działające 10 lat ??? Tak popadła w problemy Nokia :( .
Więcej przykładow nie będę podawał, bo chyba wiecie o co mi chodzi i jak działa tzw. "wynik finansowy firm" . Pisze się często, że "księgowi obcieli jakość sprzetu". No właśnie dlatego obcięli, bo inaczej super jakościowy i droższy produkt doprowadził by do bankructwa firmy w jakich pracują ;) .
Takie są reguły rynku .
Jedynym wyjątkiem sa tzw. produkty luksusowe !!! lub niszowe, ale one wymagają INNYCH założeń na samym początku wyznaczania tzw. grupy docelowej.
Jak sądzę tak "zaplanowany" został np. koncert. Nie miał być dla przeciętnego Kowalskiego w PRL tylko dla teatrów, czy Domów Kultury, które dotowane ze skarbu państwa mogły za niego zapłacić kilka razy wiecej niż za nową arię czy opusa.
Impreza więc "nie była potrzebna", bo dla teatrów był koncert a tzw. Kowalskiego ledwie było stać na arię po wielu miesiącach głodowania, aby na nią odłożyć.
Jak więc miała być plasowana cenowo Impreza i dla kogo miała być ??[/quote]
Wszystko co piszesz to oczywiste prawdy, ale obcinając pół mojego zdania zmieniasz kontekst, gubiąc ten zasadniczy. Moje sformułowanie "Prawda, jakie to proste?" jest ironią i kpiną wobec oczywistości owych prawd, które chyba każdy z Nas zna.
Co do ostatniego Twojego pytania - a jak sądzisz? Zadłużony nieco dewizowo kraj potrzebował wyrobów, które można by opchnąć bez łaski za dolce. Zwłaszcza bardzo drogich wyrobów, stanowiących klasę samą w sobie i tym samym dyktujących cenę tego nowego luksusu.
Jednak echo Imprezy prawdopodobnie przetrwało. Będzie o tym mowa przy omawianiu drogi przesuwu taśmy.
Czy ktoś z Was spotkał - czyli widział na żywo lub na wiarygodnych zdjęciach/filmie - jakikolwiek magnetofon późniejszy niż Impreza z systemem oszczędzania głowic ? Proszę dać znać jakby co...
@Krecik:
Obcinając Twoje zdanie nie miałem na celu zmiany znaczenia. Ironię zrozumiałem, ale mogła ona sugerować irracjonalność obecnych działań rynkowych.
Niestety to rynek i zysk firm decydują o jakosci produktów jakie one będą produkować na rynek tzw. masowy.
Owszem też uważam, że towar super jakości w zadłużonym PRL-u byłby dobrym pomysłem na sprzedaz za dewizy. Wiele takich sprzętów nie weszło do produkcji i ja osobiście uważam, że to wielka szkoda.
Proszę, jeżeli możesz napisać, jaki był w PRL-u biznes plan na Imprezę? . Za ile i komu miała być sprzedawana?
Może też wiesz jakie były zakładane koszty jej wyprodukowania oraz szacowana wielkość zbytu.
Bez tego NIE można zaczynać jakiejkolwiek większej produkcji ;( .
Staszku.. jaki znów biznes plan ? Co Ty z tym biznes planem ?.. przeczytaj pierwszy wątek tego tematu, to może wrócisz z obłoków na matkę ziemię :)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- …
- następna ›
- ostatnia »
@hakkinnen:
Wstrzymaj się jeszcze do czasu, aż nabędę jasności w temacie. Folię da się oderwać. Fotki niewiele dadzą, nie zawsze wszystko na nich widać. Tę Damę nabyłem m.in. właśnie z uwagi na niemal fabrycznie nowy stan zewnętrzny, wewnątrz jest tak samo. Była najpewniej dobrze zabezpieczona przed kurzem i wilgocią, ani śladu zanieczyszczeń czy korozji wewnątrz.
Tymczasem pracowita sobota trwa. Wykonanie tylnego dekielka łożyskowego silnika wymagało m.in. dorobienia węglikowego nożyka do wytoczenia precyzyjnego rowka pod pierścień sprężysty.
Szczotki fabryczne nie nadają się do pracy przy dużych prądach, więc nowe będą eksperymentalnie dwóch rodzajów: jedne na sprężynach płaskich profilowych (no, takich blaszkach ;-)) z brązu, drugie w klasycznych prowadnicach z mosiądzu i srebra. Ta druga opcja umożliwia dobór składu i twardości szczotek, co ma fundamentalne znaczenie dla uzyskania poprawnej komutacji przy niskim poziomie generowanych pasożytniczych przebiegów napięciowych będących źródłem zakłóceń. W oryginale wykorzystaliśmy szczotki z japońskich silników modelarskich Mabuchi, ale nie pamiętam jakiej były twardości. Prawdopodobnie dość miękkie, w tamtych czasach osiągi tych modelarskich silników nie wymagały stosowania twardych szczotek o niskich stratach własnych, jednak szybko niszczących komutatory. Te silniki były jakby spokojniejsze i dużo trwalsze od późniejszych konstrukcji.
W magnetofonie trwałość ma pierwszorzędne znaczenie, a szczotki wydajnych silników PM (Permanent Magnet - silnik z magnesami trwałymi) same w sobie znane są z tego, że się dość prędko zużywają. Dlatego też trzeba znaleźć jakiś kompromis, konieczność wymiany szczotek w silnikach magnetofonu przeciętnie raz na 5 lat wydaje się być do przyjęcia.