Wasze kasety, szpule, płyty
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
A tu moje wszystkie oryginalne fabrycznie nagrane kasety, nie za dużo ale może się to zmieni :) ZRK M9108 z Mini-Line Diory oraz ZGC40-8-580 bardzo ładnie gra, MDS-a będę naprawiał jak ukończę zbieranie ZM-9000 i oddam mojemu tacie pożyczoną tymczasowo wierzę :) , aktualnie idzie kaseta Basf Ferro Extra I 90, lubi czasem taśma się rozkładać źle na szpulce i autostop wtedy się uruchamia ale wystarczy delikatnie ścisnąć kasetę i po problemie, na końcu 1-szej strony kasety jest ciekawa rozmowa mojego wujka z wojskiem :)
GL widzę, że też masz jedną kasetę wydawnictwa MAG MAGIC - Jean Michel Jarre. Ja mam Lizy Minelli. Swoją drogą to ciekawe, ile było firm fonograficznych - zapewne polonijnych, nie pirackich, oprócz naczelnych "Polskich Nagrań" i "wifonu".
Kaseta marki "ARA" z albumem Sandry. Brzmieniowo niestety nie najlepiej. Źle ustawiony skos głowicy - przez co na wszystkich magnetofonach słabiej na lewym kanale. Brakuje tonów wysokich, falowanie dźwięku, szum. Trzymam z sentymentu. Jedyne co można zrobić, to nagrać album jeszcze raz, przegrywając np. z płyty kompaktowej. Tak musiałem ponownie nagrać sobie pirackie wydanie kasety "Mydełko Fa", też fatalnie nagranej. Na szczęście dobra taśma w kasecie, umożliwiła uzyskanie należytej jakości. Szkoda, że materiał muzyczny nie doczekał odpowiedniego nakładu profesjonalnie wydanej kasety, czy już płyty kompaktowej. Taki był rynek po roku 1990 - jakoś dziwnie przestało działać prawo autorskie i byle kto nagrywał na byle czym, byle jak i handlował ile wlezie, nie rozliczając się z nikim, a już na pewno nie z autorami nagrań. Piracką kasetę łatwo rozpoznać po specyficznej okładce - fotka "na bogato", za to w środku dosłownie carte blanche.
Nawet chyba mam więcej tego wydawnictwa. Ogólnie to najwięcej wydawnictwa Takt. Niektóre to nawet takie egzotyczne.
Niektóre kasety mam takie. Opakowanie jest plastikowe.
@TONTECH-UNITRA:
A propos pirackich kaset to ja miałem kiedyś takie od pani z bagażnika seicento co miały okładkę skopiowaną w punkcie ksero, w środku była kaseta z oderwaną etykietą z papieru, zwykła 60 czasami 30 minutowy album 15 minut na jednej stronie 15 na drugiej. Najgorsze z tych lepszych pirackich to chyba Phonex, moja na zdjęciu ma dźwięk taki jakby zmulony, jak z pod wody, występuje też w niektórych miejscach takie kołysanie dźwięku, mechanicznie też słaba kaseta rolki prowadzące się zacinają i stawia opór przy przewijaniu
Pozdrawiam
Ludziska - tych "wydawnictw" było setki i jakość nagrań była zazwyczaj żenujaca. Kupowało się to za kilka tysięcy złotych (tak - przed denominacją) i zawsze była ruletka jak zabrzmi. W porównaniu do tych Tact-ów, LaserMusiców, AR, Baron, B.M. i setek innych "wydawnictw" ktore w tamtych czasach nie były nawet piractwem (ustawa weszła w 1995) kasety Polskich Nagrań, Muzy, Wifonu były na przyzwoitym poziomie, choć do zachodnich dość dużo im brakowało.
GL - też mam tę kasetę, tyle że w pudełku :D
Ponadto tego samego wydawcy - polską madonnę ;)
japajak6 - PHONES - onego czasu jedyne źródło poszukiwanej muzyki. Podobnie jak B.W. SUPER MUSIC i wiele innych bliżej nieznanych wydawnictw, które raczyły nas muzyką znaną z list przebojów i MTV które też było rzadkością w polskich domach. Ale tak sobie teraz włączam fotografowane kasety. W pamięci przechowuję radość posiadania zestawu piosenek jak to się wtedy mawiało "od początku do końca", lecz brzmieniowo... fatalnie to mało powiedziane. Fakt, taśmy znacznie już "zajechane" - bo kiedyś tylko kasety grały, ale mimo wszystko. Parametry magnetofonu klasy HiFi - nawet poczciwej "szuflady" starzeją się wolniej niż pirackie kasety. Obecnie nie da się ich słuchać. Coś przerywa, szumi, jeden kanał ciszej - raz lewy, raz prawy, a i z tym "od początku do końca" też bywa różnie. Ta druga kaseta Francesco Napoli - wyobraźcie sobie jak zaczyna się pierwszy utwór na drugiej stronie. Najpierw pojawia się jeden kanał, po chwili drugi. Zero basu i zniekształcenia jakby nagrywane bez prądu podkładu. Kaseta Fancy - pamiętam jak się cieszyłem. Co wieczór w sobotę Fancy. W Sylwestra koniecznie! Nawet swój pierwszy "colorofon" na niej testowałem. Obecnie brudzi głowicę już po kilku sekundach. Podłej jakości taśma zdradziła swe pirackie pochodzenie. Ale... kupowało się.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Kasety z U.S.A. z pewnością są wystrzałowe, bo bardziej unikatowe, ale to prawda - aż tak wystrzałowo nie grają. W każdym razie nie wszystkie. Polska kaseta pokonuje je wyższą dynamiką i większą zawartością tonów wysokich. Nawet kaseta z taśmą chromową, co ciekawsze firmy BASF, nie brzmi tak dobrze. Wydawca nie zaleca ustawiania magnetofonu na odczyt taśmy CrO, tylko normalnej. To samo dotyczy kasety niemieckiej z nagraniami słynnego włoskiego duetu. Ale i tej nie mogę pochwalić - mało basu, niski poziom sygnału, choć dźwięk czysty. Jakieś takie "oszczędne" te zachodnie kasety.
Z kolei "wifon" - wydawca kasety z 1980 roku nagranej w systemie DOLBY B, posiadaczom tańszych magnetofonów, zaleca obniżenie tonów wysokich. Lecz tonów wysokich też jej już trochę brakuje. Dla porównania poziom sygnału z kaset, MADE IN U.S.A. i polskiej - nagranej z HX-PRO. Wydawnictwa z tego samego czasu.