Wasze kasety, szpule, płyty
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Też kupuję takie LP hitparade :), ponieważ bywają tam utwory trudno dostepne na singlach lub maxi singlach - lub kosmicznie drogie :) .
Używam ich jako płyty "matki" do zgrywania sobie składanek z takich wybranych pojedynczych przebojów.
Też kupuję takie LP hitparade :), ponieważ bywają tam utwory trudno dostepne na singlach lub maxi singlach - lub kosmicznie drogie :) .
Używam ich jako płyty "matki" do zgrywania sobie składanek z takich wybranych pojedynczych przebojów.
Mam sporo takich płyt.
Po pierwsze: nagrania są skrócone, by jak najwięcej zmieścić ich na stronie LP, często 10, a nawet 12,
2/ Zagęszczenie rowków i ich płytkość nieraz powoduje przeskoki i wypadanie igły mimo jej dobrego stanu i właściwego wyważenia.
3/ Jakość tych nagrań w porównaniu do tych samych z singli i autorskich LP (czyli nie wielohitowych składanek) jest na ogół słabsza.
Jako źródło utworów niemożliwych do zdobycia, ostatecznie można je zaakceptować.
Na wesoło:
Bardzo mi się przydawały w latach mojego DJ-owania. Kawałki leciały po kolei, a ja mogłem z mikrofonem na kilometrowym;) kablu wskoczyć w publiczność, zatańczyć, coś powiedzieć i nawet...przytulić z uśmiechem na twarzy. Nie trzeba było co chwilę singli przekładać. :)
@paulus60:
Masz rację są upakowane mocno, ale ja nie zauważyłem problemy z przeskakiwaniem igły w gramofonie na nich.
Moze mam dobrze wywazony , z dobrze ustawiną wkładką i antyskatingiem gramofon, bo u mnie prowadzi się igła na nich wszystkich dobrze - mam ich kilkanaście .
Pomijam uszkodzone rowki, bo zwykle te płyty sa w słabym stanie technicznycm teraz na bazarach :( .
Przyjrze się czy czasy utworów sa skrócone. Ja nie zauważyłem.
Oczywiście, ze predkość 33 gra gorzej niz 45 to nie ulega wątpliwości, ale zwykle takie "hitparady" kupuję po 10 zł a maxi single trudno kupić za mniej niż 15 zł/szt.
A wiesz z tym puszczeniem tego na disco od początku do końca, to dobry pomysł ( ja grałem z kaset :) ) . Szczególnie kiedy się przymierzam hobbystycznie do retro disco - granie z płyt winylowych teraz byłoby dobrym chwytem marketingowym ;) .
@staszek66:
:))
U nas w dyskotece nie można był grać z kaset. Tylko płyty.
Były kontrole z ZPR. Jeśli DJ miał weryfikację z ZPR (Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe) był zobligowany do grania z czarnych krążków, nawet Tonpress wydawał takie single tylko dla DJ-ów, nie były dostępne w normalnej sprzedaży. Oczywiście na potańcówkach i w Remiza Disco grało się i z kaset i szpul. :)
EDIT: Pomyliłem jedną rzecz. Oczywiście, weryfikację prezentera dyskotek (tak to się wtedy nazywało) wydawało Ministerstwo Kultury i Sztuki (MKiS), a nie ZPR. Mówiliśmy na te werfikacje, że są "Emkisowskie".
Owszem dobre dyskoteki grały z winyli.
Domy kultury i ci bez licencji ( w różnych dziwnych czasami miejscach :) ) grali na tym co chcieli i na co byli chętni, aby przyjść i zapłacić za bilet :).
My bylismy podpieci pod miejski dom kultury i gralismy na świetlicy wiejskiej :) . Ale ... przychodziło mniej wiecej tyle ludzi co w największej ( i jedynej wtedy ) dyskotece w mieście ok. 40 tyś mieszkańców.
Nawet jednocześnie 200 osób na parkiecie bywało :) i to uważam za nasz spory sukces, bo tyle ludzi rzadko kto w dobrych dyskotekach gromadził i obecnie gromadzi.
Myślę, że to był chyba pierwszy objaw "masowej kultury typu disco polo", pomimo, że nie gralismy tej muzy.
Trochę Cię poniosło z tym porównaniem Staszku :) Ludzie przychodzili żeby się pobawić i nie ma to nic wspólnego z trendem disco polo :) Była fajna muza, byli ludzie.. proste jak drut. Żadnej filozofii w tym nie ma ;) Była by kicha nie muzyka to miałbyś kilka kaszalotów pod ścianami i tyle :))
Była fajna muza, byli ludzie..
Było proste winecko...
pozdrawiam
Grzesiek
@PawełF:
Nie do końca, choć moze to zbyt uprościem.
Otóż bywałem cześto na "topowym disco" w mieście i .... nie widziałem tam duzo ludzi z wiosek i mniejszych miescin.
Nie wiem czy moze duza sala byłego kina ich oniesmielała.
Czy dobrze tańczący ludzie - sam tam bywałem - jako trening praktyczny szkoły tańca. Czy to , że laski tam bywające - miastowe "wymagały" umiejętności tańca i powiedzmy "ogłady".
Tak przynajmniej kolezanki z ogólniaka tam "wybrzydzały" w partnerach do tańca.
Ps,
no i nagłośnienie bbyło niezłe.
Kolega sam robił kolumny, które w lecie poruszały sukienkami dziewczyn w rytm basu :) :) .
Naprawdę było głośno jak na koncertach :) .
Natomiast na tej wiosce, gdzie mieliśmy swoje disco, to 90 % bywalców stanowili okoliczni mieszkańcy.
"zdobylismy" ich roklejając plakaty po okolicy jezdżąc motorem :) i to wystarczyło za marketing :) .
Potem pewnie zadziałało to co napisąłeś: muza była na poziomie, sala duza, ale kameralna i odpowiednio "niedoświetlona" :) . Ukrywajaca braki w umiejętnościach tanecznych.
Sam pamiętam jak do północy czatowałem na audycję Bogdana Fabiańskiego z jego godzinną audycją z najnowszymi maxi singlami, jakie pozyskiwał z Holandii lub Belgii.
Mielismy czesto hity z zachodnich dyskotek szybciej niz pojawiały się w videotece Krzysztofa Szewczyka :) .
Ja myslę, że to był mix dobrej muzy i trafienia w nisze "potrzeb" ludzi z poza miasta.
Dokładnie tak jak trafiła muza disco polo.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dzisiaj takie kasetki przytuliłem na targu.
Nigdy wcześniej tej czyszczącej stilona nie widziałem, więc za jednego zeta przygarnałem do kolekcji.
Ciekawe czemu tak przestrzegają przed zbyt długim czyszczeniem głowicy za jej pomoca ?
Czy wiedzieli, że głowice sa nasze słabiutkie, czy ta taśma jest mocno ścierna ? :) .
Natomiast tego maxellka nowego kupiłem bez targowania za 7 zł.
To jest ta kaseta, która w połowie lat 80 tych była wg. mnie najlepszą kasetą (z tych najtańszych w pewexie ) po 1,1 $ za 90 tkę i 1 $ za 60 tke.
Ze wszystkich tej klasy: basf, TDK ona najlepiej zniosła upływ czasu.
Nic nie zmuliło wysokich tonów, gra tak jak 35 lat temu ja nagrałem :) .
Pozdrawiam poszukiwaczy nowych brzmień