"Kocham" wymieniaczy kondensatorów.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Mózg oszukać jest łatwiej niż się niektórym wydaje.
I to duuużo łatwiej...
Powiedziałbym nawet, że trudno jest nie oszukiwać się, nie tylko w tej dziedzinie.
Upatruję w tym kluczyk do wielu nierozwiązanych zagadek życia ;-).
Kupując nową płytę niestety nie wiemy jak ona została nagrana. Zazwyczaj kupując liczymy, że wszystko jest w porządku. Tu muszę się zgodzić ze Staszkiem, że coraz bardziej wolę dźwięk z winyla, czy kasety. Mam dużą kolekcje płyt CD i coraz rzadziej do nich wracam, bo nawet płyty markowych wytwórni jednak mnie meczą, a kiedyś mogłem ich słuchać bez przerwy.
Skoro po czasie płyta męczy, to nie płyta jest zła, tylko słuch się przestawił albo płyta się znudziła. Ja kupuje głównie wydania stare i tam dźwięk bardzo rzadko jest podbity, męczący.
Zaś "nowa" płyta przegrana na kasetę wcale nie sprawi, że nie będzie męczyła. dźwięk dalej będzie źle zrealizowany. Tylko szumy taśmy dojdą. Na winylach nie wszystko jest, a czasem jak jest, to cena odstrasza. Dlatego polecam kupować głównie stare wydania płyt, jeśli tylko się da.
Poza tym, master winyla tez można zepsuć.
Tu uczciwie muszę się z Tobą zgodzić. Z nowych wydań kupuję tylko nowe dokonania ulubionych twórców, natomiast to czego nie mam staram się uzupełniać starociami o ile są do zdobycia.
Co ciekawe męczy mnie na dłuższą metę muzyka z CD.
Cóż Staszku, starość nie radość. W naszym wieku powoli ponad wszelakie hałasy zaczynamy przedkładać święty spokój. Ja też nie jestem w stanie przesłuchać więcej jak 3 płyt w jednej sesji, gdyż najzwyczajniej w świecie mnie to męczy. A często zdarza mi się usnąć przy tej czynności. Jak czterdzieści kilka lat temu mojemu dziadkowi przed telewizorem.
Pozdrawiam
Grzesiek
Widzę, że wyobraźnia kolegów nie zna granic :) .
Po pierwsze jeżeli !!! tylko mam czas, to płyty winylowe mogę słuchać godzinami ;) bez usypiania.
Co najwyżej czasem sobie poeksperymentuję z ustawieniami wzmacniacza, korektora lub dobranymi innymi kolumnami do zestawu lub inaczej nieco ustawię kolumny.
Tak samo jest z kasetami, chociaż je już słucham z mniejszym pietyzmem, np. coś robiąc ( tak jak teraz pisze posty i słucham kaset jakie niedawno upolowałem na szperach ) .
Po drugie nie nagrywam kaset z CD tylko głównie z winyla ( czasem od biedy uzupełniając brakujące utwory z CD ) .
Po trzecie wiem, że płyty CD zmasterowane po 2000 roku to w większości wypadków ( nie zawsze ) przesterowany syf i staram się ich unikać. Z racji tego, że pod koniec lat 90 tych nietypowe wersje różnych utworów i wykonawców, czy mix'y z lat 80 tych wychodziły prawie tylko na CD, to nie mam wyjścia i takie nabywam.
Po czwarte płyta CD jest nie do pobicia przy muzyce klasycznej, gdzie duże amplitudy dynamiki i spore partie "ciszy" płyta CD przenosi b. dobrze i nie szumi.
Natomiast muzyka rozrywkowa, gdzie głośność i dynamika utworów "zagłusza' szumy kasety i drobne trzaski płyty winylowej, brzmią dla mnie lepiej.
Nie wiem czemu dokładnie lepiej, czemu mniej męczą, ale tak jest.
Może to jest właśnie to się dzieje w naszym mózgu podświadomie. Czego nie wychwycą żadne mierniki, czego nie da się opisać logicznie, ale... powoduje "zmęczenie mózgu".
Może te "brednie" jakie napisałem o nieliniowym sygnale cyfrowym vs. liniowy analogowy powodują takie odczucia. A może coś innego, tego nie jestem w stanie teraz nazwać.
Mogę stwierdzić tylko fakt, że kiedy trafiam na ulubioną płytę na winylu, to z bananem na ustach płacę za nią 30-40 zł a na CD za 5 zł nie bardzo chcę spojrzeć.
Po prostu wiem, że z większą przyjenością ją sobie posłucham.
Może te "brednie" jakie napisałem o nieliniowym sygnale cyfrowym vs. liniowy analogowy
Staszku, nie pisałeś bredni o nieliniowym sygnale tylko o "braku ciągłości dźwięku w przekazie zerojedynkowym"
a także pewnie brak ciągłości dźwięku w przekazie zero jedynkowym
Pozdrawiam
Grzesiek
Mogę stwierdzić tylko fakt, że kiedy trafiam na ulubioną płytę na winylu, to z bananem na ustach płacę za nią 30-40 zł a na CD za 5 zł nie bardzo chcę spojrzeć.
Po prostu wiem, że z większą przyjenością ją sobie posłucham.
No to gratuluję, że gustujesz w muzyce którą tak tanio można kupić. Bo z muzyki "dla ludzi" to za 30-40 zł na winylu to się kupi bułgarskie wydanie Modern Talking czy Oldfielda. No ale rozumiem, że na przykład jakiś dziwaczny nikomu nieznany jazz lezy w koszach po 20-25zł i nikt tego nie chce. Tylko niestety czasy tanich winyli się dawno skończyły.
...a na CD za 5 zł nie bardzo chcę spojrzeć.
Staszku, możesz zdradzić, gdzie kupujesz płyty cd za 5 złotych? Może znajdę tam coś dla siebie, bo mnie udaje się kupować płyty znacznie drożej.
Pozdrawiam
Grzesiek
O widzę, że koledzy tylko na znane i prestiżowe giełdy winyli i płyt chodzą.
Można i tak.
Owszem tam są ceny wyrąbane w kosmos, przemyciu winyla i wrzuceniu do zewnętrznej koperty z folii za 50 groszy. Taki tani chwyt handlarzy, bo potem taki "audiofil" lub "jeleń" kupi i da zarobić z dobrą przebitką.
płyty Balcatonu z Modern Talking kupowałem po 10 zł a wydanie hansy w stanie b. dobrym za 20 zł.
Forever Young Alphavil kupiłem najdrożej, bo za 45 zł. Muzykę elektroniczną Kitaro, Vangelisa i inne ( bo też ją lubię ) po 10-15 zł za lonplay'a.
Małe single zwykle udaje mi się kupić po 2 zł, no max za 5 zł jak stan super i mi zależy.
Ps.
płyty za 5 zł CD leżą na co drugim targu staroci, ale nie tych "słynnych" corocznych w Jeleniej Górze czy pod Iglicą we Wrocku. Tylko na tych zwykłych przaśnych w mniejszych miejscowościach. Powrzucane do koszy lub reklamówek pomiędzy inne szpery z Niemiec.
Tylko trzeba się troskę wysilić i tam dotrzeć, schylić się, pogrzebać w "śmieciach" a nie iść na prestiżową giełdę dla audiofilów. A potem psioczyć, że płyty winylowe to drogie są ;) .
maxi single - za 10 -15 zł. Stan dobry lub bardzo dobry.
Jakiś czas temu wklejałem w innym temacie moje łowy z podaniem cen.
Właśnie po to aby przynajmniej mentalnie "zahamować" szał kupowania płyt średnio po 80 zł - bo po tyle "chodzą" na giełdach.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- …
- następna ›
- ostatnia »
Skoro po czasie płyta męczy, to nie płyta jest zła, tylko słuch się przestawił albo płyta się znudziła. Ja kupuje głównie wydania stare i tam dźwięk bardzo rzadko jest podbity, męczący.
Zaś "nowa" płyta przegrana na kasetę wcale nie sprawi, że nie będzie męczyła. dźwięk dalej będzie źle zrealizowany. Tylko szumy taśmy dojdą. Na winylach nie wszystko jest, a czasem jak jest, to cena odstrasza. Dlatego polecam kupować głównie stare wydania płyt, jeśli tylko się da.
Poza tym, master winyla tez można zepsuć.