Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
a dołożyć regulator prędkości do silnika.
Chcąc regulować prędkość w takim silniku musiałbyś mieć falownik do zmiany częstotliwości napięcia 230V.
Niekiedy przewijają się przez łamy rozmaitych "Młodych Techników" regulatory obrotów do silników asynchronicznych (np. wykorzystujące triaki). Ich działanie opiera się na obniżaniu napięcia zasilania, w wyniku czego wzrasta poślizg. Zarazem oczywiście maleje sprawność - ale w przypadku silników ze zwartą fazą pomocniczą jest ona i tak nędzna więc nie spodziewam się aby dużo mocniej się przez to grzały. Za zwiększony poziom zakłóceń elektromagnetycznych odpowiedzialności nie biorę.
A tu - przykład regulatora jeszcze bardziej prymitywnego, bo opartego o mostek Graetza włączony szeregowo z silnikiem, pełniący rolę regulowanej rezystancji. Nadmiarowa moc prądu zasilającego wydziela się na tranzystorze włączonym w przekątną mostka. Ale podobno toto działa, i można oczekiwać że nie sieje zakłóceniami:
https://mlodytechnik.pl/files/dpu/79-nw-05-regulator_obrotow.pdf
Tomku - sama esencja prawdy ! Regulatory z tranzystorem w roli zmiennej rezystancji dobrze pracują z silnikami o wirniku litym bez uzwojeń. Tak jest zrealizowany napęd np. w Koncertach. Mankamentem jest dzikie grzanie się tego biednego tranzystora, więc ogromny radiator też nie zawsze wystarcza, gdy temperatura otoczenia przekracza 25*C i robi się niezły piecyk.
Falowniki zwykle tak sieją zakłóceniami, że też nie chciałbym odpowiadać za efekty audio tego zjawiska. Regulatory na triakach podobnie. Wszędzie tam, gdzie mamy efekty przełączania, czyli zmianę prądu w krótkim czasie (strome zbocza, wysokie wartości di/dt) będą problemy z zakłóceniami.
Dla przykładu (z noty sympozjum w znanej firmie z Teksasu, produkującej doskonałe półprzewodniki z tlenków metali): zwykły spinacz biurowy ma indukcyjność ok. 50 nH. jakie powstanie na nim napięcie, gdy zmienimy płynące przezeń 2A do zero A w czasie
100ns ? A 100 ns to często nieakceptowalnie długi czas przełączenia dla tranzystora w falowniku...
No, zgadnijcie (lub obliczcie po prostu) jakim napięciem wtedy "kopnie" ten zwykły spinacz biurowy ? A przecież przewody czy ścieżki na płytce w urządzeniu mają wielokrotnie większą od niego indukcyjność.
Tymczasem poprawiania bubloróbstwa Kasprzaka ciąg dalszy. Wał drążony zespołu talerzyków miał po dolnej stronie 0,07 mm bicia przy 0,01 dopuszczalnego. Musiałem zmienić koncepcję ułożyskowania w tym miejscu z fi 9 na fi 10 mm, aby umożliwić korekcyjne roztoczenie pod łożysko kulkowe.
W nawiązaniu do wspomnianego wcześniej pojęcia: w miejsce brzydkiego stosu podkładek regulacyjnych nieco bardziej elegancka mosiężna tulejka dystansowa wykonana akuratnie na potrzebne wymiary. Druga pod lewy zespół talerzyków już czeka na zamontowanie.
Fotka poniższa być może jeszcze troszkę rozjaśni zainteresowanym, jak działa ta regulacja momentu przenoszonego przez sprzęgło zwijania taśmy.
Leczenie kółka pośredniego napędu zwijania trwa. Na obrazkach kolejno:
- usuwanie fabrycznej, krzywej i zbyt oszczędnie zrobionej piasty łożyska (za krótka jest),
- jawny ślad bublotwórstwa, fabryczna piasta była tak okropnie krzywo zanitowana,
- prosty przyrząd do prostowania części centralnej kółka, bo fabrycznie jest także pokrzywiona i zdeformowana wadliwym nitowaniem fabrycznym,
- część centralnqa kółka po zapoznaniu się z w/w przyrządzikiem i prasą,
- nowa piasta przed i po zanitowaniu w roztoczonym otworze kółka.
Z wypiekami na twarzy obserwuję postępy. Wszystko wygląda arcyinteresująco, że nie mogę się doczekać końcowego efektu.
Na końcowy efekt musisz jeszcze trochę zaczekać, łączę prace przewidziane dla projektu Impreza II z tymi dla ZK 200. Tak czy inaczej jeszcze dość długa droga przede mną.
Kolejny kroczek to myślowa obróbka sprawy napędu przesuwu. Na chwilę obecną są trzy koncepcje, z których trzeba coś wybrać - lub wydumać czwartą ;-):
- silnik fabryczny nieregulowany, napęd koła terroru paskiem na dwuśrednicowej rolce, dwie prędkości przesuwu, przewijanie to wiadomo... jak fabrycznie, może ciut lepiej z zaoszczędzonych tu i tam ułamków watów,
- silnik BLDC, napęd koła paskiem, trzy prędkości przesuwu (silnik BLDC da się łatwo sterować i stabilizować), lepsze przewijanie dzięki dużo większej mocy silnika do dyspozycji
- silnik fabryczny, ale tylko do przewijania, napęd przesuwu DD BLDC w kole zamaszystym, trzy prędkości przesuwu
BLDC na DD dla przesuwu i drugi BLDC tylko do przewijania to już trochę zbytkiem pachnie... Za drogo.
Jak przeczuwam, będą chętni i na taki wypas.
Że tak poetycko zapytam: na czorta trzecia prędkość?
Jak 38cm/s , to zeżre taśmę w mig, a jak 4,76 ( Koncert ? ), to - no tak - dla takich przygłuchych starców jak ja :-)
Słuszne pytanie. Nie domyśla się Kolega ?
4,75 nie ma uzasadnienia w lepsiejszym szpulowcu, kaseciaki z głowicami o węższych szczelinach jakoś tam na takiej grają...
Więc wiadomo, jakie mogą być te prędkości. Wiadomo, że zeżre taśmę w mig przy 38. Więc trzeba słówko "zeżre" zmienić na "zeżarłoby".
Kurczę, nawet podkładki precyzyjne trzeba sobie samemu zrobić. Coraz bardziej krzywym okiem patrzę na dzieła PMT by Kasprzak, niemal na każdym kroku coś jest grubo nie tak. W okresie, gdy miałem wątpliwą przyjemność pracować na montażu ZK 246 nie było takiej kaszanki jaką teraz widzę w późniejszych sprzętach. Chyba stara prawidłowość co do funkcji QUALITY vs. QUANTITY i tu działała.
Jak mnie to rozeźli ponad wartość krytyczną ciśnienia, to przejdę do metod radykalnych.
Tę wpadkę akurat pamiętam, byłem obecny przy uruchamianiu pierwszej i kilkuset kolejnych Dam Pik, tak co druga mniej więcej szła także przez moje łapska. Jeśli masz na chassis mechaniki po lewej stronie na górze dużą literę "R", to pewnie widziałem wtedy ten Twój magnetofon. Jeśli "W", to przynajmniej się o niego potknąłem ;-).
Wsporniki były na rysunku, pewnie kreślarz był niedoinstruowany albo ktoś był zmęczony czy też niewyspany. Kilkaset chassis z dogrzanymi wspornikami wróciło do zrywania ich, efekty widać na Twoim zdjęciu. Rzeczywiście, młotki były w użyciu, szlifierki także.
Czy to miejsce jest w Twoim egzemplarzu powtórnie ocynkowane, czy łysa stal po szlifierce wyziera ? Na fotce nie ma pewności w widoku.
Jednak nie przypominam sobie tak wielu tych poprawianych chassis w pierwszej serii, może tylko jakaś niewielka ilość poszła, nie wiem, co zrobiono z resztą. Być może BOMIS je łyknął, były sklepy na ul. Promenady i na Koźmińskiej w Wawce. Czasem stały tam kolejki jak po kartkową kiełbasę na Święta, jeśli coś ciekawego przywieźli. Czujni dyżurni obserwatorzy z Echo4 dawali cynki swoim i towar znikał szybciutko.
W efekcie można było kupić na wtórnym rynku wiele rodzajów rozmaitych sprzętów, które nigdy nie widziały swojej rodzimej fabryki.
Jeszcze jedno rzuca się w oczy na pierwszej fotce - no idealnie, wzorowo wykonana naklejka z numerem seryjnym. Ręcznie grawerowana w wolframie i platerowana złotem, kurła...:-(
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- …
- następna ›
- ostatnia »
Niekiedy przewijają się przez łamy rozmaitych "Młodych Techników" regulatory obrotów do silników asynchronicznych (np. wykorzystujące triaki). Ich działanie opiera się na obniżaniu napięcia zasilania, w wyniku czego wzrasta poślizg. Zarazem oczywiście maleje sprawność - ale w przypadku silników ze zwartą fazą pomocniczą jest ona i tak nędzna więc nie spodziewam się aby dużo mocniej się przez to grzały. Za zwiększony poziom zakłóceń elektromagnetycznych odpowiedzialności nie biorę.
A tu - przykład regulatora jeszcze bardziej prymitywnego, bo opartego o mostek Graetza włączony szeregowo z silnikiem, pełniący rolę regulowanej rezystancji. Nadmiarowa moc prądu zasilającego wydziela się na tranzystorze włączonym w przekątną mostka. Ale podobno toto działa, i można oczekiwać że nie sieje zakłóceniami:
https://mlodytechnik.pl/files/dpu/79-nw-05-regulator_obrotow.pdf