Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
[quote=Tomek Janiszewski;28084.114025;12523][quote=Krecik;28084.114022;17433]
[quote]Przy tym rozmiarze i prędkości silnika [...][/quote]
Nie przekonuje mnie to. Jak beznadziejnie małą sprawność musiałyby mieć wówczas większe silniki stosowane np. w odkurzaczach, gdzie biegunów jest nawet kilkanaście jeżeli nie więcej [...].[/quote]
Mam wrażenie, że Twoja wiedza na temat silników jest niewystarczająca dla dostatecznego zrozumienia, co się tam w nich dokładnie odbywa.
Sprawność silnika zależy m.in. od jego wielkości - im większy, tym niekorzystne zjawiska mają mniejszy w niej udział. Nie porównuj silnika PM z silnikiem szeregowym od odkurzacza (sprawność 50...60%) bo to dwie bardzo odmienne maszyny.
Porównywanie dwóch podobnych, ale w sumie nieznanych silniczków miałoby sens dopiero po wykonaniu stosownych pomiarów statycznych i dynamicznych. To, że podobnie wyglądają i są tego samego producenta, a różnią się liczbą biegunów wirnika to tylko wstępne spostrzeżenie, a nie podstawa do wnioskowania o ich parametrach rzeczywistych. Rezystancje o niczym nie świadczą, co łatwo dostrzec porównując prąd silnika pod obciążeniem z napięciem zasilającym. Pomiar indukcyjności cewki dałby już więcej, ale i to nie ma sensu, bo łatwiej i bardziej miarodajnie jest zmierzyć parametry dynamiczne - napięcie zasilania, napięcie wymuszające, prąd pobierany, prędkość kątową i rozwijany moment obrotowy. Wtedy o takiej maszynie już sporo wiadomo i to niewątpliwie.
[quote=Tomek Janiszewski;28084.114025;12523]
Ależ wszystkie one działają na identycznej zasadzie, niezależnie od tego czy mają tylko 2 tranzystory, czy cały wzmacniacz operacyjny, zawarty w UL1901.[/quote]
I jest to zasadniczo odmienna zasada od zmodyfikowanego stabka, bo żaden z nich nie mierzy bezpośrednio prędkości kątowej silnika. Więc chyba się nie rozumiemy.
A tak poza tym to rozmawiamy tu o poprawkach w serii ZK 200, tam nie ma takich silniczków.
A jaką masz tam w środku końcówkę mocy ? Znaczy którą wersję ?
Wersja na tranzystorach, chyba TG70. Nie pamiętam, a magnetofonu tego już nie mam.
To byłaby najstarsza wersja, wcale nie najgorsza a niewykluczone, że najlepsza. Nie badałem, jedynie słuchałem tych i późniejszych z zawodowej konieczności. Nie tylko ja miałem wrażenie, że te na TG 70 (potem ADP670 o ile dobrze pamiętam) grały zupełnie dobrze, ale to jedynie subiektywne oceny słuchowe.
Jednak to one się liczą dla przyjemności odbioru muzyczki, nie cyferki...
Za to obiektywnie były mniej awaryjne niż późniejsze na BD 254/354.
Kombinuję właśnie ze sprzęgłami Zetek 2xx, jakieś fotki porobię, wstawię tu i pomyślimy co nieco...
Mam Uwerturę na BD354/355 i jak dla mnie też gra przyzwoicie, często słucham przez słuchawki. Wiadomo Hi-Fi to to nie jest, ale zniekształceń na poziomie 10% ja nie słyszę.
A tak poza tym to rozmawiamy tu o poprawkach w serii ZK 200, tam nie ma takich silniczków.
Pierwsze rozsądne słowa w tej chyba już jałowej dyskusji. Tapeciak to było coś, na co było mnie wówczas stać. Poprawiłem w nim to i owo, że grał w miarę przyzwoicie. Kupiłem teraz tego dziada, niech stoi i wygląda, czasem coś zagra i tyle. Pozdrawiam.
[quote=Krecik;28084.114030;17433][quote=Tomek Janiszewski;28084.114025;12523]
Mam wrażenie, że Twoja wiedza na temat silników jest niewystarczająca dla dostatecznego zrozumienia, co się tam w nich dokładnie odbywa.
Sprawność silnika zależy m.in. od jego wielkości - im większy, tym niekorzystne zjawiska mają mniejszy w niej udział. Nie porównuj silnika PM z silnikiem szeregowym od odkurzacza (sprawność 50...60%) bo to dwie bardzo odmienne maszyny.[/quote]
A jednak pewne pojęcie o silnikach mam. Zależności sprawności od wielkości oczywiście nie kwestionuję, jednak nie pozwoliłbym sobie na stwierdzenie takie jak wyżej. Powiedziałbym że przypadkiem szczególnym silnika szeregowego (rozumianego jako konstrukcja, a nie sposób połączenia jego uzwojeń) jest silnik PM. Gdyby rozłączyć wirnik i stojan silnika o konstrukcji takiej jak jest w odkurzaczu, i zasilić stojan prądem stałym z niezależnego źródła, otrzymałoby się silnik obcowzbudny, o właściwościach identycznych jak silnika PM, w tym nadający się tylko do zasilania prądem stałym, i wykazującym proporcjonalność prędkości obrotowej od napięcia zasilania wirnika (przy określonym prądzie zasilania stojana).
[quote]Porównywanie dwóch podobnych, ale w sumie nieznanych silniczków miałoby sens dopiero po wykonaniu stosownych pomiarów statycznych i dynamicznych.[/quote]
Tak byłoby oczywiście najobiektywniej. Tylko jak zaimprowizować na poczekaniu hamownię? Musiałbym jakąś przekładnię wykombinować, i użyć obu tych silników np. do podnoszenia ciężaru na określoną wysokość w tym samym czasie. Nie widzę jednak podstaw aby podejrzewać że silnik z większą liczbą biegunów będzie gorszy. Powtórzę: dowolna strefa rdzenia wirnika ulega przemagnesowaniu z częstotliwością niezależną od liczby biegunów (a właściwie to należałoby powiedzieć: żłobków) wirnika, a jedynie od prędkości obrotowej. Im większa liczba żłobków natomiast, tym przebieg pola magnetycznego w funkcji czasu jest bardziej zbliżony do sinusoidalnego.
[quote][quote=Tomek Janiszewski;28084.114025;12523]
Ależ wszystkie one działają na identycznej zasadzie, niezależnie od tego czy mają tylko 2 tranzystory, czy cały wzmacniacz operacyjny, zawarty w UL1901.[/quote]
I jest to zasadniczo odmienna zasada od zmodyfikowanego stabka, bo żaden z nich nie mierzy bezpośrednio prędkości kątowej silnika.[/quote]
Ale mierzy pośrednio. SEM indukowana w wirniku jest wprost proporcjonalna do prędkości obrotowej. Jest ona mniejsza od napięcia zasilającego o spadek napięcia na rezystancji uzwojeń wirnika. Zatem mierząc prąd pobierany przez silnik można wyliczyć stosowną poprawkę i odjąć ją od napięcia zasilającego aby zmierzyć jego prędkość obrotową. Oczywiście z pewnym błędem (wnoszonym przez rezystancję szczotek która zależy od ich stanu, siły docisku i czystości komutatora). A także przez to że rezystancja od szczotki do szczotki nie jest stała lecz zmienia się w zależności z iloma działkami komutatora kontaktuje się w danej chwili szczotka, przy czym zmiany te są tym słabsze im więcej żłobków ma wirnik. Niemniej jednak wniesienie poprawki na prąd pobierany przez silnik znacznie poprawia dokładność określenia prędkości obrotowej. To zadanie realizuje mostek w którego jednej gałęzi znajduje się silnik oraz rezystor szeregowy R109, w drugiej zaś - dzielnik z rezystorów R104, R106, RN4, R108. W przekątną tego mostka włączony jest tranzystor T102 wraz z diodami D101 i D102 wytwarzającymi napięcie odniesienia.
Oczywiście, tak czy inaczej ciekawość mnie zjada, w jaki to sposób dodatkowy pojedynczy tranzystor może zmierzyć bezpośrednio prędkość obrotową silnika. Puszczając wodze fantazji mogę wyobrazić sobie tranzystor odtykany pulsacjami prądu pobieranego przez silnik (dość wyraźnymi wobec tego że wirnik ma tylko trzy żłobki) a układ całkujący RC zlicza te impulsy i wytwarza napięcie błędu oddziałujące na oryginalny stabilizator. Podzielisz się swoim patentem?
[quote]A tak poza tym to rozmawiamy tu o poprawkach w serii ZK 200, tam nie ma takich silniczków.[/quote]
Cóż, sam rozwinąłeś tapeciakowy offtop pisząc o możliwości ulepszenia zastowanego w tym sprzęcie stabilizatora. O silniku asynchronicznym ze zwartą fazą pomocniczą jaki był stosowany w Zetkach istotnie można powiedzieć że to zupełnie różna maszyna niż komutatorowy silnik DC.
[quote=marian1981.02;28084.114046;900]Mam Uwerturę na BD354/355 i jak dla mnie też gra przyzwoicie, często słucham przez słuchawki.[/quote]
Skoro masz Uwerturę która oprócz BD354 zawiera także BD355 no to się wcale nie dziwię że gra przyzwoicie :-D
Tapeciaki, silniczki od tapeciaków…
Odnoszę wrażenie, że spory zaczynają coraz bardziej odbiegać od tematu, a szkoda.
Tapeciaki, silniczki od tapeciaków…
Odnoszę wrażenie, że spory zaczynają coraz bardziej odbiegać od tematu, a szkoda.
Wracamy do tematu właściwego, OT ma swoje granice wyznaczone cierpliwością czytających. Jakby co, można założyć nowy temat we właściwym dziale i przenieść co trzeba tam gdzie trzeba...
Od pewnego czasu, równolegle do wątku myślowego Imprezy II snuje mi się wizja zrobienia czegoś sensownego z naciągami w ZetKach 200. Czy wszyscy pamiętamy, jak to jest tam zrealizowane konstrukcyjnie ?
Teoria ideału jest taka, że przy przesuwie (funkcja START) taśma przed głowicami ma być hamowana stałą siłą do niej odniesioną, co zapewni stały jej naciąg właściwy dla danej prędkości przesuwu, niezależnie od promienia nawoju (ilości taśmy na szpulce), pozycji magnetofonu, temperatury, wilgotności powietrza itd.
Za głowicami lub też za wałkiem przesuwu taśma podobnie powinna być stabilnie zwijana na prawej szpulce.
Niepożądane są nawet małe wahania naciągu po obu stronach głowic, bo to odbije się wyraźnie na jednym z najważniejszych parametrów magnetofonu - nierównomierności przesuwu. Te wahania mogą mieć różną postać, od kołysania synchronicznie z obrotami szpulek do wibracji 50/100 Hz zwykle od silnika/-ów lub kilkaset Hz do kilkunastu kHz w przypadku drgań strunowych wzbudzonych w taśmie tarciem o elementy na drodze przesuwu.
Jako ciekawostkę podam tu, że znane m.in. z Revoxów (i Koncertów ;-)) silniki z wirnikiem litym stalowym kubkowym firmy PAPST MOTOR potrafią nieźle "śpiewać" na częstotliwości ok. 1,5...2 kHz wskutek wzbudzenia rezonansu własnego wirnika. W magnetofonie jednego z Naszych Kolegów wystąpiło to zjawisko, zgłoszone jako usterka po modernizacji. Dość podstępna to usterka, bo występowała tylko niekiedy, tylko z metalową lewą szpulką i tylko przy pewnej ilości taśmy na niej. Dźwięczny pisk był wyraźnie słyszalny jeszcze z odległości powyżej metra, a czasem kilku metrów, amplituda nie była całkiem stabilna, za to częstotliwość raczej tak.
Cóż było robić - podwiązałem opadniętą szczękę i zacząłem szukać źródła tej anomalii... Znalazłem dopiero po dwóch dniach. Od tego czasu wszystkim takim silnikom, które wykazują podobne tendencje zakładam przezornie tłumiki na wirnik.
Jak z powyższego widać, sprawa naciągów taśmy już na "dzień dobry" nie jest bułeczką z masłem, a może być twardym orzechem nawet dla bardzo doświadczonego konstruktora.
ZK 200 są pod tym względem dość odległe od ideału. Taśma nie ma tu stałego naciągu ani przed, ani za głowicami (mowa tu o magnetofonach z obydwoma sprzęgłami płaskimi, jeszcze przed wprowadzeniem sterowanego hamulca linkowego po lewej stronie). Obydwa sprzęgła, dolne w zespole talerzyków (na obrazku jest pokazany jeden zespół talerzyka, dolne sprzęgło to ten krążek wyżej po prawej stronie wśród trzech)), są ustawione na stałe. Generują niemal stały moment napędowy lub hamujący i jest on taki sam dla obu tych funkcji, będąc skutkiem tarcia filcowej wstawki dolnego sprzęgła o gładką powierzchnię spodu krążka górnego sprzęgła (na fotce ten poniżej po prawej wśród trzech).
Moment ten można zmieniać skokowo poprzez zmianę siły docisku krążków współpracujących, pochodzącej od trójramiennej sprężyny płaskiej z brązu krzemowego. Obrót sprężyny względem krążka powoduje oparcie jej ramion o kolejny "schodek", wyższy nieco od poprzedniego. Przy pracy sprężyna ta wiruje wraz z krążkiem, tarcie przy drążonym wale centralnym zespołu jest łagodzone poliamidową podkładką (to te białe na obrazkach).
Drugie sprzęgło zespołu wykonuje zadania właściwe dla przewijania i hamowania szpulek - łagodzi nagły skok momentu napędowego przy włączaniu przewijania i zapewnia akceptowalnie niewysokie naciągi przy hamowaniu rozpędzonych szpulek. Innymi słowy, neutralizuje ono skutki istnienia bezwładności szpulek z taśmą.
cdn.
Mam Damę z hamulcem sznurkowym bez regulacji naciągu w zależności od ilości nawiniętej taśmy. To chyba pierwsza wersja?
Fatalnie to działa, gdy się ustawi odpowiedni naciąg taśmy podczas odtwarzania to o przewijaniu pod koniec (gdy prawa szpula jest pełna taśmy) możemy zapomnieć. Jestem ciekaw jaki masz pomysł, choć z góry zakładam, że nie mam zamiaru wprowadzać w swoim egzemplarzu grubych przeróbek.
P.S. Zdjęcie z strony oldradio.pl
Skoro masz Uwerturę która oprócz BD354 zawiera także BD355 no to się wcale nie dziwię że gra przyzwoicie :-D
Hmm aczkolwiek teraz już sam nie wiem. Coś mi tak świta, ale na schematach jest 2XBD354. Muszę to kiedyś sprawdzić.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
No jeszcze tylko niewspólosiowości komutatora brakowało. :-( Czy silniki grundigowskie (stosowane nie tylko w RB3200, RM221 ale i w Finezjach) były wolne przynajmniej od tej wady?
Nie przekonuje mnie to. Jak beznadziejnie małą sprawność musiałyby mieć wówczas większe silniki stosowane np. w odkurzaczach, gdzie biegunów jest nawet kilkanaście jeżeli nie więcej. Wszak energia zgromadzona w polu magnetycznym jednej zwojnicy nie rozprasza się bezużytecznie z chwilą rozłączenia prądu w tej zwojnicy tylko przechodzi do sąsiedniej która jest sprzężona z nią magnetycznie. Zauważ że w silnikach pięciobiegunowych każda zwojnica obejmuje 2 sąsiednie bieguny a nie tylko jeden tak jak to jest w trójbiegunowym. Wszystkie zwojnice połaczone są w pentagram ;-) Czestotliwość przełączeń w jednej wybrane zwojnicy zależy tylko od prędkości obrotów (oraz od liczby biegunów stojana, ale ta z reguły wynosi 2, większą liczbę biegunów stojana spotyka się w dużych maszynach, zwłaszcza wolnoobrotowych), a nie od tego ile biegunów ma wirnik. Rzekłbym nawet że im więcej biegunów wirnika sytuacja jest korzystniejsza, bo przełączanie odbywa się wówczas płynniej. Obecnie wiele małych silniczków (choć zbyt mało precyzyjnie wykonanych aby nadawały się do magnetonów) ma 5 a nawet 7 biegunów. Akurat udało mi się błyskawicznie znaleźć w swojej kolekcji w niemal identyczne silniki, jakby od jednego producenta. Gabarytowo są nieco mniejsze od Silmy z tapeciaków. Różnią się tym że ten po lewej ma wirnik pięciobiegunowy, ten po prawej - trzybiegunowy. Mają one bardzo zbliżone rezystancje mierzone między szczotkami, w położeniu w którym jedna ze szczotek kontaktuje się z pojedynczą działką, druga - z dwiema sąsiednimi. 31 omów dla pięciobiegunowego, 28 omów dla trójbiegunowego. I pobór prądu na biegu jałowym przy 9V zasilania okazuje się zbliżony, przy czym dla pięciobiegunowego jest nawet mniejszy (180mA vs 210mA). No i oczywiście ten trójbiegunowy wyraźnie głośniej bzdyczy.
Mierzyć prędkość obrotową silnika.
Nie porównuj więc tego z innymi stabkami.
Ależ wszystkie one działają na identycznej zasadzie, niezależnie od tego czy mają tylko 2 tranzystory, czy cały wzmacniacz operacyjny, zawarty w UL1901. Są to w istocie stabilizatory napięcia z dołożonym dodatnim prądowym spzężeniem zwrotnym. Realizowane jest ono na kilkuomowym druciaku (na schemacie tapeciaka https://unitraklub.pl/webfm_send/1319 rolę tę pełni R109 przy czym na schemacie jest błąd: ma on 2,2 omy a nie 2,2k, a na schemacie aplikacyjnym UL1901 https://pdf.dzsc.com/UL1/UL1901.pdf oznaczony jest on jako R SEM. Wskutek działania tego sprzężenia rezystancja wyjściowa stabilizatora staje się ujemna, i jeśli jest tylko minimalnie mniejsza co do modułu względem rezystancji drutu w silniku - jego prędkość obrotowa staje się zależna głównie od ustawionego SEM stabilizatora (napięcia na jego wyjściu bez obciążenia), natomiast mało zależy od obciążenia mechanicznego silnika. Oczywiście słusznie zauważasz że oba te stabilizatory są nieporównywalne: UL1901 zawiera precyzyjne źródło napięcia odniesienia równego przerwie energetycznej krzemu (ok. 1.2V) tapeciak zaś w tej roli wykorzystuje napięcia przewodzenia złącz p-n (tranzystora T102 oraz diod D101 i D102) przy czym ich ogólnie znaną zależność termiczną usiłuje się kompensować termistorem R106 oraz prądem wstecznym germanowej(!) diody ostrzowej D103. UL1901 zawiera wzmacniacz operacyjny, w tapeciaku jego rolę pełnić muszą wszystkiego 2 tranzystory wliczając w to tranzystor wykonawczy. Rozumiem zatem że ów dodatkowy tranzystor włączony jest tak aby zwiększyć całkowite wzmocnienie wzmacniacza, choćby poprzez połączenie go w układ Darlingtona z T101? Ale nie prościej było wywalić całe to dzieło nie tyle konstruktora co malarza i zastąpić go przez UL1901? W swoim tapeciaku właśnie tak zrobiłem.
Szczęśliwie mam alibi ;-P Na przełomie lat 70/80 zbierałem w podstawówce lufy z ruskiego, wychowania muzycznego i plastycznego oraz stresowałem się na myśl o maturze z poldona w liceum. W WCBKT miałem wątpliwy zaszczyt pracować w latach 1993-95. Tam peerelowskie obyczaje o jakich pisałeś trwały jeszcze w okresie PRL-bis.