Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Tak. Pathe Marconi, Thomson, Brandt... Otóż i te pokrętełka. Jakość zdjęć słaba, ale coś tam widać.
Wadą skądinąd pożytecznych i efektownych dymnych osłon szpul były zawiasy. Były łamliwe, a bardzo trudno było wyjąć te osłony jednocześnie z obu gniazd końcówek zawiasów. Często było to przekrzywione na jedną stronę i naprężenie swoje robiło. Trach i po zawodach. Były dwie wersje. Jedna z nitowanymi zawiasami, które niestety w efekcie wyrobienia na skutek tarcia plastiku o plastik samoczynnie opadały i nie dało się ich utrzymać w pozycji pod kątem ostrym. By przełożyć, założyć, zdjąć taśmę, trzeba było je albo wyjąć, albo otworzyć do stanu kąta rozwartego. Druga wersja miała zawiasy skręcane śrubami, które po obluzowaniu można było dokręcić i klapa nie opadała samoczynnie. Łamliwość zawiasów taka sama.
Dziękuję za piękne fotki i info dla pamięci co i do kogo szło :-).
Z zawiasami "dymnej" sama prawda, ale to też da się poprawić/naprawić, nawet przy połamanych fragmentach pokrywy. Prostokątne gniazda wsuwek w front panelu nie ulegały uszkodzeniu.
Razu pewnego ze skargami na ten mankament przyszedł do mnie rozżalony użytkownik, jak się potem okazało vip ze Zjednoczenia, któremu polecił moją skromną osobę sąsiad z bloku (też VIP, ale z pewnego ministerstwa). Wtedy już nie pracowałem w Kasprzaku, prowadziłem własny interes, ale z ZRK czułem się nadal związany.
Oczywiście we własnym interesie propagowałem dobrą opinię o wyrobach tej firmy, więc także jakaś niepisana współodpowiedzialność za ich jakość na mnie ciążyła.
Pan N. najwyraźniej też tak uważał, bo lamentując nad połamanymi zawiasami powiesił trochę piesków na ZRK i na mnie też, używając sformułowań "no to co wy tam robicie, że to tak się psuje, nie potraficie zrobić po ludzku, żeby się z nas nie śmiali?"
No ładnie, kurde mol - pomyślałem sobie... Już się domyślałem, kto to może być. Znacząca forma "Wy" - brakowało dla pełnej jasności tylko słówka "towarzyszu". Któż miałby się z nas śmiać też już było jasne.
"No czekaj gościu, jeszcze się zdziwisz" - pomyślałem deczko przestraszony i już wk..urzony, ale z dobrotliwym uśmiechem przyklejonym do facjaty obiecałem naprawę sprzętu.
Już wtedy zajmowałem się także modelarstwem lotniczym RC i wiele podzespołów Hi-tech stamtąd było mi nieobce, w tym dziko silne serwomechanizmy Graupnera i Futaby.
Napracowałem się sporo, ale dymna sama się otwierała po dwukrotnym naciśnięciu STOP z dość miłym dla uszu jękiem przekładni tych serwek. Zamknięcie samoczynne po włączeniu START lub przewijania.
Wyszedłem z założenia, że skoro wskazane jest stałe używanie dymnej, to może być związana na stałe z front panelem. Zresztą miejsca na takie myki jest w tym sprzęcie pod dostatkiem.
No i pan VIP faktycznie się zdziwił, ale to mało powiedziane :-)))...
Pamiętam co i jak, może zrobię tak w którymś z modernizowanych egzemplarzy dla pamięci, że się da?
Tymczasem za słowami Wojtka rzeźbię instrukcję. Znaczy fragment "instrukcji" w formie obrazkowej, bo takich papierowych to i tak nikt w tym kraju nie czyta. Ale to osobny temat do poruszenia.
W 2001 kupiłem najniższy model fachowego niemieckiego producenta sprzętu profesjonalnego i ku mojemu zaskoczeniu ( po skorumpowaniu serwisanta ) gdy otrzymałem instrukcję napraw była ona w formie obrazkowej.
Po 3 latach kupiłem najwyższy model tej firmy sama instrukcja obsługi była objętości Encykopedii Powszechnej PWN ;-)
Ta obrazkowa była czytelna i wystarczająca, więc myślę, że to dobry kierunek.
Urządzenie obsługiwane manualnie powinno być w tej obsłudze intuicyjne, jeśli ma zasługiwać na miano przyjaznego użytkownikowi.
Taki tam "obrazek" instrukcji, skojarzeniowo-intuicyjnej ;-) - na obrazku :-).
Do czego może służyć taki krążek, dołączony do nadesłanego magnetofonu w sile dwóch sztuk, hmm...
Przywoływanie lokaja.
Znaczy : "Janie!..." ?
Może po wykańczającym przetarciu będzie lepiej widać?
Naby na szpulki ;) , znaczy nakładki, co ja gadam nieuk jeden....
Nie znam się na tym, nigdy nie miałem magnetofonu szpulowego a w temacie zgubiłem się na pierwszej stronie więc się... nie wypowiem :) . O i tak.
Pozdrawiam
Grzesiek
Byłem pewny swojej wersji, ale trochę zbiliście mnie z pantałyku ( chyba rusycyzm ).
Pewnie to jednak metalowe nakładki na ( ponownie przepraszam ) gumki - te zabezpieczające szpule przy pracy w pionie ;-)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- …
- następna ›
- ostatnia »
O ile dobrze pamiętam, to w początkowych M2404S poszły skrzynki pozostałe z montażu ZK246, to było przez jeden dzień lub półtora dnia roboczego, wiec mogło być tych magnetofonów max. 200-300 sztuk. Nie miałem wtedy pełnego wglądu w całość procesu montażu, bo zasuwałem najczęściej jako zwykły robol-zapchajdziura na taśmie montażu mechaniki. Ta dziura do zapchania była wtedy, gdy kogoś brakowało do kompletu ekipy mrówek i trzeba było kogoś tam posadzić na puste miejsce przy taśmie. Ale nie ludka z łapanki, bo by sobie nie poradził w wyśrubowanym czasie, tylko kogoś z już wyspecjalizowanymi umiejętnościami na to konkretne stanowisko, czyli do tych konkretnych czynności.
Dwóch takich było na wydziale, co mogli robić wszystko bez stressu ;-).
Więc często byłem uwiązany i nie mogłem połazić po wydziale, podpatrzeć to i owo, pogadać z kimś z wiedzą w temacie... A i tak nadrobiwszy trochę czas, szedłem na 3-4 minuty do "kabiniarzy" zapytać o coś tam albo na papieroska ;-).
Pamiętam dobrze wersję M2404S z walcowymi, bardzo ładnymi pokrętłami na potencjometrach T/B. Niedużo ich poszło, czy nie do Francuzów? Ale na kraj też wychodziły takie.
Jedną z wielkich zalet tych magnetofonów jest "dymna", czyli półprzezroczysta osłona szpulek z plexi w odcieniu niebieskawym lub brązowym. Pozwolę sobie tu zalecić wszystkim użytkownikom obligatoryjne korzystanie z niej, to bardzo wydłuża życie głowicy, elementów drogi przebiegu taśmy i samej taśmy również. Brzydka nie jest, nie ma takiego obciachu jak w niektórych sprzętach za 20 klocków.
Nie zrobię seryjnie takiego ładnego front panelu ani "dymnej" do niego, nad skrzynkami bym się umordował, z czego i jak miałbym zrobić dolne osłony też nie mam pojęcia. A tu wszystko gotowe i sporo tego, widuję sztuki igła ganc nówki nie śmigane z zewnątrz.
Początkowo nie zamierzałem zajmować się serwisem tej serii. Jednak popatrzyłem sobie troszkę na te magnetofony, powspominałem... No żal skazywać na zapomnienie, może chociaż kilka-kilkanaście, może kilkadziesiąt wskrzesić na drugie życie?
I stąd też ten wątek, który urósł już do rozmiarów całego projektu ;-).