Kącik offtopowy - rozmowy wszelakie.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Nie mam pewności, czy ostatnie na Świecie, Chinole chyba jeszcze ciągają ciężkie składy towarowe parowozami. Albo do niedawna ciągali, wtedy Pt47-65 byłaby rzeczywiście ostatnim rozkładowym parowozem na Świecie.
Nie jechałem ta maszyną, jechałem natomiast Pt47-13 na trasie z Jeleniej Góry do Wrocka, coś około 4 godzin. To był międzynarodowy pospieszny "Karpaty".
Przerzuciłem szufelką rozmiarów pokrywy od Damy Pik jakieś 5 ton węgla w tym czasie, wypiłem kilka litrówek wody i mało nie umarłem.
Na dworcu we Wrocławiu nie mogłem za bardzo stać o własnych siłach, ale przygoda życiowa nie do zapomnienia. 15 atmosfer w kociołku było prawie cały czas, rozkładowa na dłuższych odcinkach 100 km/h, 400 ton na haku.
W wagonach, może za wyjątkiem pierwszego i drugiego nie czuje się tak wyraźnie pracy silników parowych. W lokomotywie każdy suw pracy (są 4 takie suwy na każde 6 metrów przebytej drogi) po ruszeniu ze stacji cofał mi tę szufelkę o kilka centymetrów. Dobrze, nie za wysoko nabrana szufelka to jakieś 15 kg (da się 20), trzeba trafić w ziejące żarem drzwiczki stojaka (tylna część kotła z paleniskiem) szersze o kilka centymetrów od tej szufelki w warunkach 5...8 stopni w skali Richtera. I rzucić tym towarem celnie 2,5 metra do przodu i na boki, równo i dokładnie musi być, żeby utrzymać moc kotłową. To nie jest tak proste jak palenie w kominku ;-).
Zgadnijcie, jaka jest moc ogniowa takiego dobrze rozbuzowanego piekiełka. Napomknę, że w czasie jazdy, gdy sprawnie działają dysze ciągu w dymnicy i nawiewy na ruszty, temperatura wsadu może dochodzić do 1200*C, to już oślepiający żar.
Pasażerskie na pewno a towarowe to jeszcze jest w Serbii jedno bo tam wożą węgiel to jakiejś elektrowni parowozami.
Kreciku, ja tam nie mam za dużego pojęcia o maszynach parowych i lokomotywach. Kolej to dla mnie tylko był kiedyś środek transportu, ale słyszałem dawno temu rozmowę kilku ludzi z kolei o automacie podającym węgiel do kotła, o jakimś parowozie który potrafił czerpać wodę z rowu w czasie jazdy, o innych sprawach zapewne też mówili, ale ja już tego nie pamiętam. Byłem dzieciakiem zapatrzonym w parowóz i koniecznie chciałem mieć kolejkę-zabawkę.
Zapraszam dziś o 21.00 na moją " Odlecianą" ;) audycję w Radiu Bohema :) Dziś nawet o Kosmos zahaczymy :)) Do słuchania zapraszam tu :
https://bohemaradio.panelradiowy.pl/radio#google_vignette
Kreciku, ja tam nie mam za dużego pojęcia o maszynach parowych i lokomotywach. Kolej to dla mnie tylko był kiedyś środek transportu, ale słyszałem dawno temu rozmowę kilku ludzi z kolei o automacie podającym węgiel do kotła, o jakimś parowozie który potrafił czerpać wodę z rowu w czasie jazdy, o innych sprawach zapewne też mówili, ale ja już tego nie pamiętam. Byłem dzieciakiem zapatrzonym w parowóz i koniecznie chciałem mieć kolejkę-zabawkę.
Mechaniczny podajnik węgla był instalowany w parowozach serii Ty51, wzorowany podobnie jak cała ta maszyna na amerykańskiej konstrukcji oznaczonej na PKP serią Ty246 i ksywką "Truman", jako że Polska otrzymała je od Stanów w ramach powojennej pomocy gospodarczej. Były to najcięższe i najsilniejsze parowozy jeżdżące rozkładowo po polskich torach, prowadziły ciężkie składy towarowe o masie brutto ponad 3200 ton, głównie pomiędzy Śląskiem a Portami.
Ten podajnik, zwany stokerem, to taśmowo-ślimakowy transporter węgla z tendra wprost do paleniska, na które był rozrzucany dyszami parowymi. Węgiel musiał być do tego celu odpowiedniego sortymentu (gradacji), żeby urządzenie się nie blokowało zbyt grubymi jego kęsami.
Nawet drużyny trakcyjne ZMP, znane z zawziętości na fundamencie wypranego problematyczną ideologią rozumu, niekoniecznie dawały sobie radę z ręczną obsługą ogromnego paleniska w Ty246, zdolnego wypuścić kominem tonę węgla w krócej niż 20 minut. Toteż taki podajnik był po prostu koniecznością.
Pobór wody "na biegu" z rynny międzytorowej był stosowany m.in. na kolejach amerykańskich, głównie dla oszczędności czasu. Wymiany parowozów na długiej trasie zajmowały zbyt dużo cennego czasu, dodatkowa cysterna za lokomotywą była kłopotliwa. Tak więc sporą część użytecznej objętości tendra przeznaczano na węgiel zamiast na wodę, co znacznie wydłużało zasięg parowozu w stanie pracy ciągłej.
Dla przykładu: nasze polskie największe tendry mieściły chyba 32 tony wody i 8 (10) ton węgla. Nabór wody na stacjach po drodze był częstszy niż "nawęglanie".
Parowóz to bardzo osobliwa maszyna, niedoceniana dziś za swoje zasługi dla naszej cywilizacji. To ON dał jako pierwszy ludziom możliwość sensownego podróżowania niezależnie od pory roku i kaprysów Natury. Gdy dróg utwardzonych jako takich jeszcze nie było w znaczącym wymiarze, drogi żelazne już działały od dawna. Dzięki nim powstały drogi bite i... samochody :-))).
Maszyny te kryją w sobie wiele zagadek, ciekawostek i osobliwości z pogranicza praw fizyki i niemożliwego, z czego przeciętny zjadacz chleba nie ma szans zdać sobie sprawy. Zresztą - kogo to dziś obchodzi ?
Ale nadal nie jest wykluczony scenariusz dziejowy, w którym będzie musiało zacząć obchodzić.
Nalejesz wody, nawrzucasz grubych patyków, podpalisz - pojedzie. Bez prądu, wbrew naftowemu lobby. Na podgrzanym łoju wołowym panewki też mogą pracować.
Ale wolałbym jednak nie musieć zbierać tych patyków ;-).
Nawet drużyny trakcyjne ZMP, znane z zawziętości na fundamencie wypranego problematyczną ideologią rozumu, niekoniecznie dawały sobie radę z ręczną obsługą ogromnego paleniska w Ty246, zdolnego wypuścić kominem tonę węgla w krócej niż 20 minut. Toteż taki podajnik był po prostu koniecznością.
Dodam, że ówcześni zwolennicy "równości" wsadzili kobiety na parowozy.
Skończyło się kompletną klapą - dziewczyny po prostu nie dawały rady.
Utrzymała się tylko jedna drużyna trakcyjna (dzis pewnie podnosiłyby ciezary lub rzucały młotem).
Dość ryzykowna koncepcja z małą ilością wody w tendrze. Z mojej nader skromnej w tym temacie wiedzy, jak się w parowozie kończy węgiel, to on dalej nie pojedzie, ale gdy się niespodziewanie kończy woda, to lepiej wiać jak najdalej …
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- …
- następna ›
- ostatnia »
A jechał ktoś tym pociągiem z Poznania do Wolsztyna bo to jest połączenie obsługiwane przez parowóz, ostatnie regularne na świecie.
Mydłem! Dobijemy go mydłem!