Jakie mieliście problemy z sprzętem UNITRA w latach jego świetności?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ja przydźwięków w MDS 442 nie miałem żadnych , mój był całkowicie bezawaryjny. Poza wymianą głowicy . Wieżę mam do dziś skutecznie uziemioną , wzmak jest na samym szczycie , a magnetofon na samym dole i zero kłopotu z przydźwiękami. Miałem natomiast niezły kłopot z Midltonami 70. Rozkleił sie jeden GDN jeszcze na gwarancji, pamiętam kłopoty z naprawą gwarancyjną ehhh , nie chcieli przyjąć. Nie ruszane tłumiki od średniego i wysokiego , po kilku latach sie okazało że nie regulują wcale . Na koniec , po kilku latach, jakież było moje zdziwienie gdy okazało sie , że w kolumnach są całkiem inne zwrotnice, diametralnie się różniące. Po tym odkryciu kolumny poszły na sprzedaż . Stąd można wysnuć prosty wniosek na temat jakości montażu i kontroli jakości w zakładach Unitry . Nie sama konstrukcja była zła ale w 99% przypadków to montaż fabryczny dawał w kość i jakość elementów .
Mojemu ojcu Zodiak palił co chwilę gwizdki w ZG 30 :) Wiem, że miał też jakiegoś decka kasetowego ZRK ładowanego od góry (podobny do M-532 SD lecz miał trochę lepsze parametry) który był 3 razy w serwisie, za każdym razem sypało się co innego. Z racji gwarancji odzyskał pieniądze. Po zmianie sprzętu na Diorę Midi i Space do tej pory nic się nie dzieje.
Ja miałem taki sam problem z szufladą. Ale! U mnie wystarczyło cały magnetofon lekko zgiąć czyli złapać z dwóch stron i przegiąć aż zatrzesczał. Problem znikał na jakiś czas był spokój. Może to była jakas inna wada, ale buczenie znikało.
lol gdzieś Ci nie łączyła masa
W "Tosce" po kilku tygodniach użytkowania pojawił się problem z niekontaktowaniem pokrywki głowicy z resztą głowicy i gdy się tuż po włączeniu puknęło lekko w odbiornik, to widać było pulsowanie wskaźnika zera i lekkie odstrajanie się. Potem zlutowałem pokrywkę z głowicą w jednym miejscu i był spokój. Ale "Toscę" miałem tylko przez 8 miesięcy.
Znacznie więcej problemów było z wieżą SSL-042, którą miałem zaraz potem. Zwłaszcza tuner i magnetofon miały dużo słabych punktów.
W 1986 roku kupiłem magnetofon Altus D-60 nie miałem z nim żadnych problemów. co 2-3 lata wymiana głowicy i co ok. 5 lat wymiana potencjometru. Dopiero 2 lata temu zdechł silnik. Jak na 20 lat pracy to niezle. Działa do dziś. Podobnie zresztą jak amplituner R-8040, który parę lat temu musiałem przestroić, a teraz czka mnie wymiana potencjometrów (wzmocnienie i balans). Unitra robiła solidny sprzęt, może konstrukcyjnie nie najnowszy, ale solidny.
Generalnie w latach 80-tych ze wszystkim był problem, co niestety rzutowało na dostępność szczególnie importowanych detali wykorzystywanych przez poszczególnych producentów. Nie chcę tu celowo wymieniać konkretnego producenta, ponieważ sytuacja była zbliżona. Otóż o ile problem z dostępem do polskich elementów elektronicznych był sprawą raczej do zaakceptowania (listy zamienników),to jak w handlu pojawiały się "elementy zachodnie" często kupowało się na tzw "zapas". W kwestii jakości niektórych detali, co poruszane było już wcześniej -można powiedzieć że cała gospodarka wtedy miała problemy, co niestety rzutowało także na jakość wykonania. Nie zmienia to jednak rzeczy, że starano się w czasie kryzysu rekompensować te niedogodności: zmiany w wersjach wykonania, zastępowanie niedostępnych importowanych półprzewodników polskimi, przeprojektowywanie konstrukcji.
Mój wujek miał problem z prawym kanałem w M2405S
w Mds 442 częstą wadą było włączanie się "AUTOSTOPU" po 2-3 Sekundach , a spowodowane było to urwanym paskiem licznika ;)
Albo można dorobić puszkę Faradaya lub wymienić na toroid. ;-)