Kącik posiadaczy czarnych (choć nie zawsze) krążków :)
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Hmm Atco nic mi nie mówi. Co wydawali i jaki kraj? Nie przypominam sobie, musiałbym sprawdzić.
A jestem ze śląskiego więc odsłuchy odpadają :)
USA a wydali między innymi Sonny Bono
Hmm Atco nic mi nie mówi. Co wydawali i jaki kraj? Nie przypominam sobie, musiałbym sprawdzić.
A jestem ze śląskiego więc odsłuchy odpadają :)
Atco = Atlantic Recording Corporation.
Ja osobiście lubię wszystko A&M, niestety ostatnio Universal przejmuje wszystkie labele i z niezależnych wytwórni szanujących artystów, tworzy się jedno wielkie dziadostwo, taka maszyna do wysysania pieniędzy.
A w ogóle o co Wam chodzi?
O jakość płyt winylowych, czy o upodobania muzyczne?
To drugie jest nie do dyskusji, bo o gustach się nie dyskutuje.
Na jakość składa się prawidłowo nagrana płyta MATKA w studio. Dobrze wytłoczona płyta w tłoczni i odpowiednio zabezpieczona na czas transportu i obsługi przez użytkownika. Trafiłem w swoim niekrótkim już życiu na różne buble. Były wśród nich i płyty winylowe. Polskie płyty nie przechodziły tak rygorystycznej kontroli jak płyty produkowane w państwach zachodnich. Polak wszystko kupił. Trafiały się takie, że nie każdy gramofon potrafił je zagrać. Najczęstszą wadą widoczną z zewnątrz, to jajowate, lub przesunięte w osi rowki nagrania. Ramię gramofonu tak tańczyło, że nieraz spadało z płyty. Płaszczyzna płyty też pozostawiała wiele do życzenia. Jednym słowem, polskie winyle ta jak Polskie Fiaty. Jakościowo były różne.
Słucham płyt (winyli) od zawsze, a mam już pięćdziesiąt osiem lat. W latach sześćdziesiątych słuchałem ich na tzw. "radioli",czy kto wie co to było ?. Od lat 80 - tych posiadam GS 461 z wkładką Mf- 100. Słucham wszystkich gatunków muzyki z przewagą klasyki. Uważam że w naszym obozie krajów tzw. socjalistycznych najlepszą jakość prezentowały wytwórnie "radzieckie" (Miełodia),NRD - owskie (Eterna), czechosłowackie (Supraphon). Natomiast bułgarski Balkanton to była "kicha". Nasze Muza , Pronit i Tonpress tłoczyły nierówno, tzn udawały im się rewelacyjne nagrania,(np.Tina Turner- live, seria symfonii Bethowena) a zdarzały się gnioty których słuchać się nie dało. Chodzi oczywiście o jakość nagrania, bo to, czego ktoś słucha, jest sprawą gustu, a o gustach się nie dyskutuje. Pozdrawiam wszystkich świątecznie i noworocznie.
Ja uważam, że Czechosłowackie płyty są jednak o wiele lepszej jakości, to widać nawet na pierwszy rzut oka, poza tym, nawet okładki są ładniej wykonane, ale oczywiście niektóre zespoły były wydane tylko przez polskie wytwórnie, jak na przykład Wały Jagiellońskie i ich "Combajn Bizon" :D
Ja mam parę płyt z rapem, amerykański i niemiecki... wydania głównie z Def Jam, z początku lat '90...
na GS431 fajnie to odsłuchuje...
Polskie winyle rzeczywiście tłoczone były bardzo nierówno. Były dobre, średnie i kiepskie wydania. Z okładkami podobnie - od beznadziejnych, bez grzbietu (najwięcej), do całkiem przyzwoitych. Przykłady pomijam, bo długo by pisać. Według mnie jednymi z najlepszych jakościowo czarnych krążków były płyty węgierskiej wytwórni Pepita. Również ich lakierowane obwoluty były znakomitej jakości. Jakoś (chyba) nikt nie wspomniał o jugosłowiańskich edycjach winylowych płyt. Chodzi mi o słynną wytwórnię Jugoton, która wydawała praktycznie większość zachodnich edycji, niemal bliźniaczo traktując obwoluty, które drukowano jednak na gorszej jakości papierze. Jakość płyt była niestety znacznie gorsza. Nawet na dobrych gramofonach zaczynały trzeszczeć już po 3-4 odtworzeniu, były jednak tańsze od zachodnich pierwowzorów, stąd niegdyś chętnie nabywane na targowiskach, wszelkiej maści "szaberplacach" czy wreszcie w komisach (nie tylko muzycznych) i w sprzedaży "bezpośredniej" od przyjeżdżających do nas Jugosłowian.
P.S. Z całym szacunkiem, ale chyba trochę offtopujemy (ja również).
Tak w lato dostałem skądś dwupłytówkę zespołu KISS "Alive" oryginalną USA, wyd. Casablanca. Jeszcze "Black Celebration" i "Construction Time Again" Depeche Mode (Mute Rec., Wlk. Bryt.). A co do winyli Muzy, to zdarzają się i lepsze i gorsze, sam mam Led Zeppelin I i II (Muza, 1990), które są lepsze od reedycji CD (moim zdaniem) i nieoznaczoną (bez nalepek i koperty, jedynie wytłoczony numer seryjny) Genesis "Genesis" ("Home By The Sea") okropnie "bijącą po uszach" wysokimi tonami - przy CD odpada. No i jeszcze perełka - jedno z niewielu wydań "Live in Hungary" Johna Mayall'a - Muza (oryginalny amerykański wydawca, chyba do dziś nie zrobił reedycji, zresztą nikt nie zrobił).
PS. Atco to "biała" filia Atlantic Records - pierwszym zespołem białych muzyków, który wydawał w oryginalnym Atlanticu był Led Zeppelin, w Atco wydawał "amerykański LZ" - Cactus (muzycy z Vanilla Fudge).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- następna ›
- ostatnia »
kaf Tina Turner Live In Europe 1988 ? Także posiadam lecz nie przyciąga mnie zbytnio.
Modern Talking - ten zespół chyba brzmi zawsze tak samo ;) Moim zdaniem Muza strasznie spadła na dno w latach 80. Jak wspomniałem wcześniej posiadam kilka płyt jazzowych jeszcze tłukących się z pod znaku Muza które grają pięknie a są starsze x 2
jurand A posiadasz jakieś winyle wydania Atco ?
ps. Był by ktoś chętny z kuj-pom na jakieś małe odsłuchy winyli z Unitrą ?