Kącik posiadaczy czarnych (choć nie zawsze) krążków :)
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ja zbieram płyty winylowe od 5 lat, większość znalazłem na strychu (są to płyty z lat 70-80). Uważam, że winle mają coś tak do siebie przyciągającego...
"Audiofile i klekcjonerzy sprzętu pamiętajcie, że nawet najlepszy sprzęt nie dokona cudów[...]"
No wiesz, "audiofile" tutaj to ulubieńcy konturu i Altusów w duecie (!), ale to też tylko kwestia nazewnictwa :) jedni ich nazywają audiofile, inni audiofoby... Też nie wszyscy, żeby nie było, że krytykuję całą zbiorowość przez parę osób.
Apropo sprzętu, racja, świetny sprzęt nie poprawi zniszczonej płyty, ale też (z całym szacunkiem dla Unitry) na najlepszym GSie, nawet z MF 105 za wiele się nie usłyszy z dobrze nagranego krążka.
Pragnę dorzucić 3 grosze do kwestii winyli:
1) JAKOŚĆ DŹWIĘKU. Naukowcy długo zastanawiali się czemu płyty LP mimo ewidentnych niedostatków (trzaski, mniejsza dynamika, itd) brzmią zwyczajnie przyjemniej i naturalniej niż ich przyszły-niedoszły następca CD. Otóż sprawa wyjaśniła się kiedy wzięto na tapetę tzw. fale harmoniczne. Otóż owe harmoniczne leżą daleko poza zasięgiem ludzkiego słuchu, jednak jakie było zaskoczenie wszystkich kiedy odkryto, że człowiek mimo to na nie reaguje! Niestety, nie mógł reagować w przypadku płyt CD, ponieważ podczas opracowywania standardu naukowcy doszli do wniosku, że skoro czegoś nie słychać, to szkoda miejsca – odciąć. I odcięli pasmo na równo 20kHz, tracąc przy tym wszystkie harmoniczne. A potem się dziwili czemu ich wynalazek brzmi sucho, sterylnie, bez duszy... W winylach problem nie występował. Analogowy zapis „ściągał” pasmo ile tylko wkładki wytrzymały.
2) CZYSZCZENIE WINYLI. Najważniejsze to nie dopuścić aby igła wprasowała kurz w rowek płyty. Jeśli to nastąpi – klapa. Praktycznie na terenie Polski nie istnieje żadna skuteczna metoda usunięcia tak wprasowanego kurzu. Wszelkie kąpiele mydlane zmyją jedynie tłuszcz po palcach, itd. Ale sprawa nie jest zupełnie beznadziejna. Na terenie byłego NRD, już za czasów komu istniały punkty radzące sobie z tym problemem za pomocą ultradźwięków. Otóż wprowadzano winyl w mikro-drgania, a gdy jego częstotliwość rezonansowa zaczynała różnić się od drgań kurzu, ten ostatni zwyczajnie... odpadał. Po prostu oba materiały „tańczyły” inaczej i musiały się rozdzielić. Czy dziś podobne metody są stosowane w Polsce? Szczerze nie wiem...
Witam!
Przyłaczam się do grona zwolenników analogowej płyty. Widziałem, jak kolega czyścił płytę na mokro denaturatem. Ja uważam - podobnie jak zx-spectrum - że nie należy dopuścić do zabrudzenia, a to oznacza przechowywanie w fabrycznym opakowaniu i zero pożyczek - nawet zaufanym znajomkom.
Cześć!
Kolega 21035 dotknął ciekawego tematu – pożyczanie. A właściwie – niepożyczanie. Powiem krótko: ma rację. Jeśli naprawdę chce się mieć płyty utrzymane we wzorcowym stanie, to nie ma wyjścia – trza chuchać na zimne i już. Wiem, brzmi brutalnie i często mnie samego ogarniają wyrzuty. Bo jak odmówić kumplowi posłuchania płyty? Przecież to „tylko” płyta, rzecz, a człowiek nie powinien przywiązywać się do drobiazgów.
I co robić?
Ja poradziłem sobie z problemem w taki sposób: wolę przegrać płytę i dać kopię w prezencie. Powaga, pełny full serwis. Kupuję chromóweczkę, nagrywam z użyciem wszelkich bajerów (wyciszanie szumów Dolby C, układ optymalizacji Dolby HX-Pro, regulacja prądu podkładu BIAS, wysterowanie zapisu, itd.), a na koniec drukuję jeszcze okładeczkę ze spisem utworów i następnego dnia wręczam całość zaskoczonemu koledze ze słowami:
- Płytę musiałbyś oddać, a teraz kasetę możesz se słuchać i do końca życia, che, che...
Tym sposobem i wilk syty i owca cała :)
Moja kolekcja liczy około 70 płyt w większości polskich a zaczęło sie od tego ze 2 lata temu mój kuzyn wyprowadzał się. Robiąc porządek na strychu znalazł stertę zapakowanych w oryginalne pudelka winyli. W dniu kiedy przepakowywał rzeczy do samochodu zjawiłem się ja. Pomagałem mu podczas załadunku kiedy zapakowaliśmy już wszystko zauważyłem ze zostały płytki i gramofon. Spytałem się od razu czy mogę zabrać winyle skoro ich nie potrzebuje oczywiście się zgodził a ja podekscytowany pojechałem do domu przejrzeć płytki. Jedna rzecz mnie do dziś wkurza nie zapytałem się o gramofon:(. Dziś posiadam stary gramofon RFT który dostałem od sąsiada słucham sobie czasami na nim płytek ale wolałbym jakiś polski gramofonik który pasował by do kompletu moich Dior:). Znalazłem u mojego dziadka w garażu "Babino" ale strasznie zniszczony (połamane ramie,odcięty kabel od zasilania i cały zasypany owsem. Chciałbym go naprawić ale jest już chyba na to za późno:(
Ramiona są od czasu do czasu na allegro a kabel to najmniejszy problem ;] Jednak Bambinem ucha zbytnio nie nacieszysz bo to są frezarki do płyt i mają wkłądki mono... Radziłbym Ci jakieś późniejsze gramofony żeby te płyty się dłużej uchowały i przy okazji będziesz mógł się w pełni zadowolić dźwiękiem winyli ;]
A czy ktoś z was posiada może fonograf zwany również patefonem ? Słuchał ktoś z was płyt z takiego zabytku ?
Zapewne też Ciekawostką jest że Unitra produkowała szafy grające ! oto aukcja z allegro 593737426. Sami zobaczcie.
Sam nie posiadam patefonu, ale słuchałem czegoś takiego przy okazji wystawy, bodajże w Pałacu Kultury. (Oj, zamierzchłe czasy). Wybrałem się tam właśnie ze względu na owe stare gramofony. Lecz miałem nieco pecha, bo wywieszka informowała, że część eksponatów akurat wycofano i jednocześnie dwie albo trzy sale zamknięto dla zwiedzających. Szkoda, tłukłem się ponad 100 km, aby zobaczyć te cudeńka. Wszystko miało wrócić do normy za parę dni (renowacja albo coś), ale drugi raz już mi się nie chciało wybierać. Niemniej jednak warto było tam być choćby dla tych modeli które pokazano. Oprócz sprzętu na wszelakiej maści płyty, druty, a nawet wosk (?), dane mi było słyszeć także i szafę grającą. Taka obracająca się tarcza usiana setkami maleńkich pręcików.
Grało jak pozytywka. Duuuża pozytywka. I równie głośna co wielka :)
Na marginesie dodam, że kolega (oj, też zamierzchłe czasy – dawno już go nie widziałem), posiadał w swojej prywatnej kolekcji kilka PŁYT SZKLANYCH (!). Niestety, sprzętu do ich odtwarzania już nie miał.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- następna ›
- ostatnia »
Podpisuję się obiema rękami pod powyższym.
Płyty kolekcjonuję od dobrych 15 lat-w tym czasie uzbierałem kilkaset winyli. Są wśród nich zarówno oryginalne wydania zachodnie jak i poskie, czechosłowackie, bułgarskie, jugosłowiańskie a także radzieckie. Największą część stanowią albumy z lat 70-tych.
Wszystkie odsłuchuję na tym samym gramofonie BERNARD 438.
Audiofile i klekcjonerzy sprzętu pamiętajcie, że nawet najlepszy sprzęt nie dokona cudów z przeciętnie nagraną i wyprodukowaną płytą, choćby bez jednej ryski. Selekcja kupowanych winyli to podstawa. Zbieram je od lat więc stawiam przede wszystkim na winyle w możliwie dobrym stanie - używam jedynie sciereczki antystatycznej do zbierania "bieżącego" kurzu. Zdecydowanie wolę słuchać niż ciągle coś konserwować.
Z praktyki też wiem, że większe znaczenie dla jakości dzwięku ma właściwa kalibracja ramienia niż usuwania na siłę kurzu. Drugą prawdą jest to, że zachodnie wydania są o niebo lepsze od ich np. polskich wydań--patrz. "IV" LED ZEPPELIN czy albumy THE SMITHS.
Choć są wyjątki, np. LP WHITESNAKE - "1987" w wydaniu jugosłowiańskim brzmi rewelacyjnie, ponieważ album ten w momencie wydania był klasą sam dla siebie pod wzgl. produkcyjnym i tłoczenie jugosł. go nie pogorszyło. A np.
LP JOHN PORTER BAND - "HELICOPTERS" pomimo oryginalnego wydania w Polsce brzmi bardzo przeciętnie prawdopodobnie z powodu średnich warunków nagrywania i produkcji.
Winyle w odróżnieniu od CD brzmią tak jak je nagrano pierwotnie, niektóre niegdy nie zagrają doskonale a hobbyści dobrze o tym wiedzą choćby z fachowej prasy, recenzji albumów itp.
pozdrawiam zbieraczy czarnych płyt.