Zestaw marzeń w PRL
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witam wszystkich.
Jakie "zestawy marzeń" produkcji Zjednoczenia przychodzą Wam na myśl?
Moja propozycja: jest rok, powiedzmy 1979:
- Amplituner: Radmor 5102
- Gramofon: Daniel
- Magnetofon: ZRK Koncert M3401SD
- Kolumny: ZG40c/9 4 Ohm
Coś takiego kosztowało wówczas fortunę, ale to i tak nic w porównaniu ze znikomą możliwością zakupu takiego zestawu przez zwykłego obywatela (zwłaszcza w przypadku ZRK Koncert)
Paulus60 a co było końcówką w sensie kolumn ? ewentualnie słuchawek ?
Ja miałem późniejsze - 1987r. (stereo pomijając mono) zachwyty i były to:
- Amplituner: Aida 103,
- Magnetofon: ZRK M 9115,
- Gramofon: Fonica GS 464,
- Kolumny: Tonsil Space 86 - ZGC 50-8-682,
- Słuchawki: Tonsil SD 501.
Z biegiem lat wszystko się zmieniło i zmieniało co mi do głowy przyszło :)
Teraz jest kilka "zabytków" jak i nowszych oraz pozyskiwanych jako ratunek przed elektrośmieciami ;)
No tak, zapomniałem o ZG. :)
Wojtas, w pierwszym zestawie były to oryginalne kolumny sprzedawane z "Elizabetką" z blaszanymi perforowanymi maskownicami (chyba 10W, 8 Ohm), w drugim zestawie kolumny A-17 sprzedawane z Fonomasterem. Mam gdzieś zdjęcia tej mojej "Elizabeth" z kolumnami, to przy edycji dołączę. Później doczekałem się czarnego Radmora 5102 (jest do dziś) i kolumn Tonsil ZG40C 4 Ohm z membraną bierną, które niestety poległy na "młodocianych" dyskotekach i dziś mam do niego Altusy 110 (nie przepadam za nimi, ale trudno).
EDIT: Moja"Elizabetka" z kolumnami i pod nim ten współczesny zestaw, zgodny z ostatnim opisem, do tego gramofon "Adam" GS424 w czarnej wersji. Po drodze miałem też M2405S, ale sprzedałem, bo głośny był i na 9,5 cm/s nierównomiernie odtwarzał.
Przepraszam za nieostre zdjęcia.:(
Powiem krótko: macie wspaniałe wspomnienia i wspaniałe sprzęty!
Jeśli chodzi o mnie, to Unitrą zaraził mnie mój wujek w latach 80. - miał Amatora 1 z kolumnami ZG15c z pierwszej serii (z tymi pięknymi maskownicami) - obecnie sprzęt przejąłem ja.
Miło oglądać, zdjęcia, na których są urządzenia marzeń sprzed lat, które dotrwały do dziś. U mnie większość zdobyczy jest na strychu (Żona moja kochana...), ale powoli wszystko idzie we właściwym kierunku.
I tak trzymać Otto, tak trzymać. Mojej ukochanej żonie jakoś zawsze te unitrowskie klocki się podobały, nawet robiła mi dofinansowanie. To, co na zdjęciach, to nie wszystko, co udało mi się ocalić od zapomnienia z tamtych czasów. Marzenia spełniły mi się po wielu latach. W końcu jestem starym unitromaniakiem i nie od razu wszystko udało się mieć. :-) Nigdy nie byłem audiofilem, byłem i jestem fanem Unitry , a przeciwko audiofilom nic nie mam. Każdy ma swojego "konika". :-) ;-)
U mnie marzenia spełniły się w późnym liceum, tzn w roku 1996 - dostałem od znajomych pierwszego Amatora 1 i magnetofon m8041 - wydawało mi się wtedy, że to absolutnie górna półka audio. Do tego kolumny- kule w kolorze pomarańczy o mocy 10W i nie potrzebowałem do szczęścia niczego więcej. Z tych pięknych czasów zostało mi kilkaset kaset...
A mnie z lat 70 i 80 kilometry taśm szpulowych i stosy winylowych płyt. :-) :-)
Z uwagi na to, że moja audio-świadomość narodziła się gdzieś w połowie lat 80., to pamiętam, że wówczas hiciorem były kasety - szpulowce powoli odchodziły w zapomnienie, a winylu też było coraz mniej (chociaż winyl w kręgach audiofili trzymał się nieźle i jest tak aż do dzisiaj).
W latach 80. szczytem marzeń była diorowska szuflada (ach, pamiętam srebrny zestaw wraz z oryginalną szafką i Altusami 110 u mojego wujka - to było coś!). U nas w domu buł Kapral B-113, który ciągle stał zepsuty oraz radio Azymut - w porównianiu do tej Diory - starożytność.
Pamiętam też sytuację (około roku 1989-1990): koło naszej szkoły była księgarnia, w której wyprzedawano winyle - całą masę winyli. Kosztowały ok. 500-1000 zł, niektóre mniej (a były tam różne ciekawostki, jak, np. Jean-Michel Jarre!). Bułka w spożywczym kosztowała 2000 zł. Chyba wszyscy chłopacy ze szkoły kupowali te płyty masowo, żeby po lekcjach uczyć ich latania na okolicznych placach i łąkach. Coż za marnotrawstwo ...
U mnie akurat szpulowiec nigdy nie odszedł w zapomnienie i użytkowałem go równolegle z magnetofonem kasetowym. Dla mnie były to dwie całkowicie odrębne kwestie, które łączył wspólny mianownik w postaci zapisu na taśmie magnetycznej. Jakoś nigdy nie podobały mi się magnetofony kasetowe typu "szuflada". Zdecydowanie bardzie wolałem "frontpanel" i widok kasety z kręcącymi się szpulkami, najlepiej, gdy były to miniaturki "dorosłych" szpul. Trochę to dziecinne i efekciarskie, ale..... niech tam.
Paulus, mamy podobny gust magnetofonowy, ale ja doszedłem do właściwych wniosków dopiero w wieku bardziej dojrzałym. Bardzo lubię kasety z mini-szpulkami w magnetofonie, w którym będą one ładnie widoczne - np. w m9115. Mam w swoich zasobach również coś pośredniego pomiędzy szufladą a frontem - Yamahę TC511S z końca lat 70., ładowaną "na płasko" - wspaniały kawał maszyny, ale to już temat na osobne forum. A szpulaki pokochałem jakieś 4 lata temu. Zaczęło się od Arii M2408SD, jest też ZK140, chyba na strychu drzemie ZK120, no i moja ostatnia zdobycz - M2405S. Szeroki ślad, to jest to!
Urodziłem się w 1960 roku, więc powyższe marzenia są jak najbardziej zgodne z moimi, jako ówczesnemu 19 latkowi. Jednak już w wieku ok. 14-15 lat marzył mi się zestaw składający się z :
- Amplituner - Elizabeth Stereo na licencji Sanyo w kolorze szampańskim (doczekałem się, ale nie współpracował z wkładką gramofonową z G601A i kolega załatwił mi przedwzmacniacz);
- Gramofon - G601A - bez wzmacniacza, z wkładką Shure M44MB (doczekałem się);
- Magnetofon - ZK246 (doczekałem się, gra u mnie do dziś i ma 43 lata);
Alternatywnie z tego okresu:
- Tuner Kleopatra Hi-Fi TST-102 (bez wzmacniacza, bo jest w Fonomasterze);
- Gramofon ze wzmacniaczem WG610 Fonomaster 76;
- Magnetofon szpulowy - M2404S (Deck M2403SD Dama Pik nie podobał mi się wizualnie);
- Magnetofon kasetowy - MSH101 (bez reszty segmentów z wieży, po prostu taki zestaw mi się podobał).
Wszystkie udało mi się "posiąść".